Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

,,Zawsze będę tylko twoja " R.10 NOWY!!!

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Kącik pisarza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
IsabellaCullen
Administrator



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Wto 18:37, 27 Lip 2010 Temat postu: ,,Zawsze będę tylko twoja " R.10 NOWY!!!

Zapraszam na kolejny z moich ff. Do każdego rozdziału dodam piosenkę. Czytając tekst, puście sobie ją w tle. Lepiej zrozumiecie tekst.


O opowiadaniu: Bella jest wampirzycą ze złamanym sercem. Wraca po 60 latach do Forks - miejsca , gdzie jej życie się zaczęło.Z pomocą przychodzą jej przyjaciele -wilkołaki. Pewnego dnia do Forks przyjeżdża rodzina wampirów, a życie Belli zmienia się o 180 stopni.

P.S Gdy Bella była człowiekiem, jedynym wampirem w Forks był Riley. Dopiero po powrocie Belli jako wampirzyca, pojawi się dobrze wam znana rodzina.


Oto najnowszy wymysł mojej głowy. Zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam.

IC

******************************************************




,, Zawsze będę tylko twoja "

Ja jestem Twoja i Ty jesteś mój,
i tak trwamy razem.
Przecież nie może być inaczej.

Johann Wolfgang von Goethe



~~*Rozdział 1*~~

,,Powrót”

Nie wystarczy mieć dokąd wrócić,
trzeba mieć jeszcze kogoś,
kto będzie czekał... .




http://www.youtube.com/watch?v=_tCoDtqZo14

Jadąc swoim mustangiem starałam się nie wspominać powodu mojego nagłego wyjazdu.
Jednak nie da się przed tym uciekać w nieskończoność. A myślałam, że bycie nieśmiertelną jest proste, łatwiejsze.
Boże, dlaczego się tak pomyliłam. Powinnam zginąć , a nie błąkać się po świecie bez celu. Riley – jedyna istota, którą do niedawna kochałam i dla której poświęciłam swoje lidzki życie i zmieniłam na wieczność. Byłam z nim czterdzieści lat. Czterdzieści moich
wampirzych lat, ciągle okłamywana. Sądziłam ,że mnie kocha.
Sam często wpierał mi, że jego miłość jest nieskazitelnie czysta.
Teraz wiem, że to gówno prawda. Nigdy mnie nie kochał. Od kiedy pojawiła się tamta wampirzyca Victoria , mój świat się zawalił.
Jezu, a ja wierzyłam mu. Wierzyłam w jego uczucia. W zapewnienia ,
że mnie nie opuści. A tworzyliśmy wspaniałą parę !
Mieliśmy żyć długo i szczęśliwie ! Miałam być dla niego księżniczką,
a on dla mnie księciem. Ale ja mu nie wystarczałam. Zaczęły piec mnie oczy. Gdybym mogła płakać, łzy zaczęłyby mi cieknąć strugami.
Jak deszcz, jak potok górski. Ale już nigdy nie zapłacze, nie uronię już ani jednej kropelki. Tak mi tego teraz brakuje. Zerknęłam w lusterko. Moje od niedawna złote tęczówki lśniły. Natomiast białka oczne
miałam bardzo zaczerwienione. Tak jak człowiek, który płakałby bez przerwy przez długie godziny. Dobrze, że Riley nigdy nie dowie się o moich darach. O tym, że mogliśmy powiększyć swoją rodzinę. Jako jedyna wampirzyca mogłam wydać na świat maleństwo. Skąd o tym wiem? Od Eleazara – wampira, który rozpoznaje dary
wampirów. Oprócz tego mogłam rozciągać tarczę. Spojrzałam przez szybę samochodu. Słońce właśnie zachodziło, a ja właśnie dotarłam do Forks – do miejsca, gdzie się wychowałam. Miejsca, gdzie mieszkałam i miejsce, z którego wyjechałam. Do którego nie wróciłam przez sześćdziesiąt lat. Ciekawe , czy mój stary dom jeszcze stoi . Czy po śmierci ojca ktoś tam zamieszkał? Ciekawe co u Jacoba ? Mojego przyjaciela, jedynego, który wiedział ,że wyjechałam z miłością mojego życia. Który pogodził się, że nie będę nigdy człowiekiem. Ciekawe , czy związał się z Leah, tak jak mu podpowiadałam. I czy w ogóle jest tym moim starym Jacobem. Kiedyś życie było łatwiejsze. Bez wampirów. Jedynymi stworzeniami w okolicy były wilkołaki. Zresztą Jake i Leah też nimi byli. Ciekawe co tam w Sworze? Wjeżdżając w dobrze mi znaną uliczkę, w końcu dostrzegłam miejsce, w którym niegdyś żyłam. Myślałam ,że będzie zarośnięte bluszczem, lub inną roślinnością, a tu niespodzianka.. W otaczającym dom ogródku kwitły czerwone róże i bratki, a w powietrzu unosił się zapach placków ziemniaczanych. Wysiadłam powoli z samochodu i wciągnęłam powietrze nosem. Co tu jest. Zapach świerków, smażonych placków, róż w ogrodzie i …. zapach psa. Uśmiechnęłam się do siebie. Gdyby moje serce biło, teraz zaczęło by bić jak oszalałe. Choć na chwilę zapomniałam o dziurze w sercu. Przeskoczyła ogrodzenie z białego drewna i zapukałam rytmicznie do drzwi,
- Jake, kochanie otworzysz ? Muszę przewinąć Marie. – Odpowiedziała kobieta dobrze mi znanym głosem. Leah. Moja kochana Leah. Moja najdroższa przyjaciółka. A jednak się nie pomyliłam. Znalazłam ich.
Po chwili drzwi od ,,mojego” domu się otworzyły.
- W czym mogę pomóc? – zapytał chłopak ochrypłym głosem.
- Jacob, ja cię kręcę! W ogóle się nie zmieniłeś ! – krzyknęłam szeroko się uśmiechając. Obejrzałam go od stóp do głowy. Chłopak wpatrywał się we mnie tępo, ale po chwili otworzył oczy najszerzej jak tylko potrafił i zawołał do swojej dziewczyny:
- Leah! Ale numer! Nie uwierzysz jak Ci to powiem!
Chwilę później dziewczyna zeszła na dół, trzymając na rękach małą indiańską dziewczynkę.
- Wołałeś mnie ?
- Spójrz, kto do nas przybył ! – krzyknął chłopak, przytulając mnie. Nic się nie zmienił. Nie przeszkadzało mu też, że śmierdziałam. Gdy wypuścił mnie z objęć zdziwiony zapytał:
- A gdzie Rill ?
- Jego nie ma. – oznajmiłam.
Leah podała dziewczynkę ojcu i bardzo powoli podeszła do mnie. W oczach zaczęły zbierać jej się łzy. Podniosła ręce do góry. Myślałam, że chce mnie uderzyć ,ale nie. Rzuciła się na mnie i mocno uściskała, po czym wprowadziła do domu.


~~***~~

- A to bydlę ! – wykrzyczała Leah, po wysłuchaniu mojej historii. Siedzieliśmy w mojej starej kuchni . Jacob trzymał małą na rękach, a Leah trzymała mnie za rękę pocieszająco. Wzruszyłam ramionami i oznajmiłam.
- Więc , dlatego tu przyjechałam. Muszę sobie gdzieś jakieś mieszkanie.
- Przecież możesz tutaj mieszkać. Twój pokój jest w nienaruszonym stanie. Po remoncie jest tutaj więcej miejsca. – Odpowiedziała moja przyjaciółka. Uśmiechnęłam się do niej szeroko, po czym dodałam:
- Dzięki. Nie spodziewałam się ,że was tu spotkam i to takich młodych? Jak wy to robicie?
- Zapomniałaś o naszych legendach ? – przypomniał mi Jake.
- Byliśmy w postaci wilka przez prawie 50 lat, a wiesz wtedy się nie starzejemy. – Powiedziała Leah przytulając się do mnie.
- To teraz ile macie lat? – zapytałam.
- Ja mam 23, a ona 26.
- A mała?
- Marie ma 1,5 roku. Zaadoptowaliśmy ją. – oznajmił dumnie Jacob. Zaczął kołysać małą. Gdy dziecina wskazała na mnie rączką, Jake szepnął do niej:
- Marie to Bella. Twoja nowa ciocia.
Po tych słowach malutka wyciągnęła do mnie rączki. Wzięłam ją i spojrzałam w brązowe oczka maleństwa. Czułam się spełniona i szczęśliwa. Właśnie odnalazłam szczęście. Chyba ….


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez IsabellaCullen dnia Nie 18:43, 21 Sie 2011, w całości zmieniany 11 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Wto 20:53, 27 Lip 2010 Temat postu:

Zapowiada się na prawdę ciekawie. Rozdział jest super! Piosenka w tle to dobry pomysł. Dodała do rozdziału więcej emocji, a przynajmniej mnie się tak wydawało Smile Historia Belli stała mi się bliższa. Już nie umiem się doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że też będzie taki świetny Smile
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IsabellaCullen
Administrator



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 15:34, 01 Sie 2010 Temat postu:

Dziękuje za miłe słowa. Dodaje kolejny rozdział . Zapraszam do lektury i komentowania. Wasze opinie zmotywują mnie do najszybszego publikowania.

~~*Rozdział 2 *~~

Pragnienie

Chcesz umrzeć! Lecz czy było kiedykolwiek więcej nieśmiertelności w pragnieniu śmierci, więcej nieskończoności w idei końca?
Emil Cioran — Brewiarz zwyciężonych


http://www.youtube.com/watch?v=GtVjKts9sGY&feature=related



Nawet nie zauważyłam, jak minęły dwa tygodnie, odkąd powróciłam do mojego starego domu. Dnie spędzałam z Jake’em, Leah i ich malutką. Noce przeznaczałam na czytanie i rozwijanie swojej wiedzy. Jednak pewnego dnia musiałam uregulować swoje wampirze potrzeby.
- Muszę wyjechać na kilka godzin, muszę zapolować na coś. – Oznajmiłam Leah, siedzącej na moim starym łóżku.
- A gdzie się wybierasz? – Zapytała przeglądając zawartość mojej podręcznej torby.
- Chyba pojadę gdzieś za Seattle. Zapoluję na jakiegoś kocura.
Dziewczyna przytaknęła mi uśmiechając się szeroko, po czym oznajmiła:
- Pamiętasz, jak kiedyś się nienawidziłyśmy? Myślałam, że chcesz skrzywdzić Jacoba. Ale po tym, jak wspierałaś mnie po śmierci mojego ojca uwierzyłam, że jesteś inna.
- Tak. Pamiętam te czasy. Wtedy wszystko było łatwiejsze. Takie … normalne i ludzkie. – Powiedziałam przeglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Jeszcze do niedawna złote tęczówki ustąpiły głębokiej czerni. Szybkim ruchem zebrałam włosy w kucyk i upięłam klamerką. Pozostawiłam parę wolnym kosmyków, aby letni miejscowy wiatr, mógł tchnąć w nie własne życie.
- Muszę już lecieć. – Powiedziałam. Cmoknęłam ją w policzek i wyskoczyłam przez okno. Czując pod nogami trawnik spojrzałam na drogę. Lepiej pobiec czy pojechać samochodem. Wybrałam bieg. Wiatr szarpał mnie za włosy, ale nie zwracałam na to uwago. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu czułam się wolna. Nic mnie nie ograniczało. Byłam tylko ja, moje nogi i ciągle rosnące pragnienie. Znajdywałam się właśnie przy drodze prowadzącej do Seattle, gdy do moich nozdrzy dobiegł przecudowny jak dla mnie zapach. Wciągnęłam powietrze. Aromat ciepłej juchy tłoczonej przez serce drapieżnika pobudzał moje kubki smakowe i drażnił moje i tak już ściśnięte gardło. Zakradłam się w zarośla nieopodal mojego posiłku. Puma znęcała się nad swoją ofiarą. Nie mogłam już dłużej wytrzymać. Rzuciłam się zatapiając zęby, w miejscu gdzie krew przepływała najszybciej. Już po chwili poczułam jak owy, cieplutki pływ powoli zalewa moje ciało, odganiając pragnienie w granice mojej świadomość. Nagle wyczułam w powietrzu słodką woń. Wciągnęłam ponownie powietrze. Oprócz krwi zwierzyny w powietrzu unosił się zapach bardzo słodki, niczym róża lub lawenda. Już ja dobrze wiem co to za zapach. Rzucając zwierzęcym trupem metr od siebie napięłam mięście i zwróciłam się w stronę zbliżającego się ciągle zapachu. Z mojego gardła wydobyło się głośne warknięcie.
- Kto tam jest ? – spytał głos brzmiący jak dzwonki na wietrze.
- Na pewno mnie nie znasz ! – Krzyknęłam przez zęby.
Po chwili na polanę weszła para wampirzyc. Jedna z kruczoczarnymi włosami , a druga jasnowłosa blondynka.
- Kim jesteś? – zapytała ta brunetka .
- Nie twój interes!
- Trzeba zawiadomić Carlisle’a. Nie możemy pomijać takich okoliczności. Skoro są tu wampiry … - zaczęła mówić blondynka, ale jej towarzyszka jej przerwała:
- Rose, poczekaj. Nie oceniaj znowu wszystkiego. Wiesz jak Esme szkodzą ciągłe przeprowadzki.
Blondynka założyła ręce na piersi i spojrzała w moją stronę. Spojrzała to mało powiedziane. Gdyby jej wzrok mógł zabijać… Natomiast jej siostra uśmiechnęła się do mnie nieśmiało i przepraszająco oznajmiła:
- Wiem, że się nie znamy, ale nasza rodzina jest tutaj nowa. Nie wiedzieliśmy, że w tym miasteczku żyją jakieś wampiry.
Rozluźniłam się trochę widząc, że są jak najbardziej nieszkodliwe.
- Bo tu ich wcześniej nie było. Od dwóch tygodni jestem tylko ja. – Oznajmiłam otrzepując moje ubranie i doprowadzając się do porządku po polowaniu.
- Dobrze wiedzieć. A tak na marginesie.. Nazywam się Alice Cullen, a to moja siostra Rosalie. Wprowadziliśmy się do domu nad rzeką Calwah. Jak chcesz, możesz wpaść. - paplała dziewczyna o twarzyczce elfa.
- Alice … - syknęła jej siostra. W porównaniu do swojej roztrzepanej partnerki nie bawiła się w grzeczność. Uśmiechnęłam się nieśmiało i wkładając kosmyk włosa za ucho oznajmiłam:
- Niestety, ale nie mogę. Mam dużo spraw do załatwienia.
- Aha. Szkoda. No cóż , może się jeszcze spotkamy … Jak masz na imię?
- Isabella Swan, ale mówią na mnie Bella. – Powiedziałam, na co ona idąc w stronę , z której wcześniej przyszła, oznajmiła na odchodne:
- Mam nadzieje, ze się jeszcze kiedyś spotkamy Bello. Do zobaczenia.
Po ich zniknięciu sama z własnymi myślami ruszyłam w drogę powrotną. Zastanawiałam się czy powiedzieć o tym Jacobowi i Leah, czy też nie. Gdy znalazłam się pod drzwiami mieszkania moim uszom dobiegły krzyki.
- Nigdzie nie pójdziesz, Leah ! Nie będę Cię narażał ! – krzyczał mój przyjaciel.
- Jacobie Black’u ! Pamiętaj kto tutaj rządzi. Bella za chwile wróci, więc zostanie z małą. Nie ma przeciwwskazań, abym nie szła na to zebranie! – darła się dziewczyna. Postanowiłam wkroczyć do akcji, zanim rzuciliby się na siebie. Jeszcze tego by brakowało.
- Już jestem ! – zawołałam na progu. Kłócąca się para spojrzała na mnie, po czym rozdzieliła się. Każdy poszedł w inną stronę. Czyli już wiedzą …


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bells123
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rumia
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 12:17, 12 Sie 2010 Temat postu:

Zaczęłaś bardzo fajnie.
Bardzo podoba mi się jak ujęłaś zachowanie postaci.
Moim zdanie masz za mało opisów uczyć .
Ja się nie znam tylko proponuje.
Czekam na kolejny rozdział


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IsabellaCullen
Administrator



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 18:36, 22 Sie 2010 Temat postu:

Dzięjuję ci bells123 czy Renesmee za komentarze. Ten rozdział dedykuje wam. Następny pojawi się, gdy pojawią się komentarze. Very Happy


~~* Rozdział 3 *~~

Alice

Przyjaciele są jak ciche anioły,
które podnoszą nas, gdy nasze
skrzydła zapomniały jak latać.


http://www.youtube.com/watch?v=qgUL3ut4gyQ&feature=player_embedded

- Co się stało? –Spytałam.
Oboje stali do siebie plecami. Jacob chwycił jakąś gazetę i usiadł w fotelu przy oknie, a Leah zaczęła przygotowywać jedzenie dla malutkiej. Znając wybuchowy charakter i temperament Jacoba tym bardziej, że dochodził po kłótni, postanowiłam na spokojnie pogadać z jego partnerką. Zastałam ją w kuchni, czytającą książkę przy kuchennym stole.
- Leah, o co poszło? – Spytałam kładąc dłoń na jej ramieniu. Dziewczyna podniosła głowę, ale powróciła do lektury.
- O nic. Sam zwołał zebranie, a Jake nie pozwala mi iść. Podobno są jakieś nowe komplikacje, czy coś w tym stylu. – Oznajmiła z nosem w książce.
- Chyba wiem, co jest tymi komplikacjami. – Powiedziałam drapiąc się po głowie. Dziewczyna obrzucając mnie paraliżującym spojrzeniem.
- Skąd możesz o nich wiedzieć?
- No … Jak byłam na polowaniu spotkałam dwie wampirzyce. Nawet miłe były … - oznajmiłam niepewnie. Leah otworzyła szeroko oczy. Zrzuciła książkę ze stołu i szarpiąc mnie za dłoń posadziła naprzeciwko.
- Natychmiast gadaj wszystko, co wiesz! – Rozkazała.


~***~


Opowiedziałam dokładnie wszystko. Opisałam miejsce spotkania i ich wygląd. Moja przyjaciółka słuchała w skupieniu.
- To wszystko? – Zapytała, po tym jak oznajmiłam jej moje przemyślenia i zeznania.
- Tak. To wszystko. Ale, w czym jest problem?
Leah podniosła się gwałtownie i pobiegła do pokoju. Podekscytowana zdała relacje swojemu ukochanemu. Po chwili coś mocno uderzyło w ścianę. Ciekawa weszła do salonu. Jacob właśnie sadzał małą Marie do zielono-żółtego kojca, podczas gdy Leah przesuwała stolik na poprzednie miejsce. A więc to on zrobił tyle hałasu.
- Bello. Zaopiekuj się Marie do czasu naszego powrotu. – Powiedział Jake wychodząc na zewnątrz. Leah ucałowała małą w policzki i przesyłając do mnie całusa wybiegła na podwórze. Przez piętnaście minut w pokoju panowała cisza. Chciałam włączyć małej jakąś bajkę w telewizorze, gdy rozległo się ciche pukanie. W powietrzu ponownie unosił się słodkawy zapach. Pociągnęłam nosem. Do nozdrzy dostała mi się słodka woń lawendy. Zdziwiona podbiegłam do drzwi.
- Alice? Alice Cullen? Co ty tu robisz? – Spytałam. Na zewnątrz zaczął padać rzęsisty deszcz. Końcówki włosów wampirzycy stojącej przede mną sterczały w przeróżnym kierunku. Tak jakby buntowały się właścicielce.
- Nudziłam się w domu. Reszta rodziny doprowadza nasz dom do porządku. Abym im się tam nie pałętała wygnali mnie z domu. Podobno za bardzo się wtrącałam, czy coś … - oznajmiła dziewczyna. Za jej plecami dostrzegłam porsche w kanarkowej barwie.
- Skąd wiedziałaś gdzie mieszkam?
- Wyczułam Cię po zapachu. Wiesz, jak mi ktoś przypadnie do gustu to łatwiej go identyfikuje. A, że nie miałam, co robić, to postanowiłam wpaść, więc … - przerwała zaglądając mi przez ramie w głąb pokoju. Spojrzałam w tym samym kierunku. Oczy wampirzycy wpatrywały się w malutko postać w rogu pokoju. Przeraziłam się. Co jeśli Alice nie jest na mojej diecie? Zajrzałam w jej oczy. Jej lśniące płynnym złotem tęczówki odegnały wszelkie moje obawy. Nie czekając na zaproszenie i uśmiechając się delikatnie Alice weszła do pokoju. Pomachała do malutkiej, po czym wzięła ją na ręce.
- To twoja? – Zapytała zdziwiona.
- Nie. To córka moich przyjaciół. Wilkołaków. – Odpowiedziałam. Dziewczyna zmarszczyła nos i lekko potrząsając małą oznajmiła:
- To tłumaczy ten zapach? Jak ty to wytrzymujesz?
- Przyzwyczaiłam się.
Wampirzyca usiadła na kanapie sadzając małą Marie na kolanach. Coś jej szepnęła do ucha, po czym zaczęła pleść jej warkoczyki śpiewając jakąś nieznaną mi piosenkę. W tym czasie Marie bawiła się frędzlami przy spódnic jej nowej znajomej. Siedziały tak razem do momentu, gdy do domu wrócili jego gospodarze.
- Co to za smród? – Zapytał, Jake pociągając nosem. Zatrzymałam ich w przedsionku i oznajmiłam, kto mnie odwiedził. Miałam nadzieje, że mnie zrozumie i zachowają się w miarę naturalnie, ale myliłam się. Jacob zaczął się trząść i przeklinać pod nosem. Wpierałam mu, że Alice jest taka jak ja. Neutralna.
- Ja w to nie wierzę! Ona jest śmierdzącą kreaturą. Tfu! Pijawą! – Wydarł się chłopak. Tego było za wiele. Zrozumiałam, że popełniłam błąd mieszkając z nimi. Jake się wcale nie zmienił. Nosił tylko maskę. Nadal był wrogiem klanu wampirów.
- Nie obrażaj jej! Jeśli jeszcze raz powiesz coś o niej, to zobaczysz … - przerwałam. Leah w tym czasie pobiegła do salonu. Po chwili wróciła warcząc na wampirzyce i niosąc malutką. W salonie o ścianę uderzyło skrzydło okna. Alice uciekła.
- Bello, ty wiesz jak traktuje te znajdy! Śmierdzą i zabijają! – Dodał Jacob. Tymi słowami wbił mi sztylet prosto w moje i tak martwe serce. Splunęłam mu pod nogi i bez słowa pobiegłam na górę. Trzasnęłam drzwiami. Spod starego łóżka wyciągnęłam torbę podróżną i zaczęłam wrzucać wszystkie swoje rzeczy. A myślałam … Czułam, że już wszystko będzie dobrze. Jednak znów się pomyliłam. Popełniam błędy za błędami. Zarzuciłam torbę na ramię i zeszłam na dół. Podeszłam do malutkiej i ucałowałam ją w czółko. Potem spod zmarszczonych brwi spojrzałam na parę wilkołaków.
- Powinniście się wstydzić! To, że wy jesteście do nas uprzedzeni nie znaczy, że Marie, która jest człowiekiem ma nas nienawidzić. Zrozumiałam, że w tym domu nie ma już dla mnie miejsca. Mam nadzieje, że chociaż mała będzie miała szczęśliwe życie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pragnęłam zapamiętać każdy jego szczegół.
- Bells. Nie zrozum mnie źle. Po prostu byliśmy zaskoczeni … - mówiła Leah, ale przerwałam jej :
- Nie Leah. Nie tłumacz się. Wy jesteście wilkołakami, a ja jestem wampirzycą. Jesteśmy przedstawicielami dwóch innych światów. Nie obwiniaj się, proszę. Tak po prostu już musi być. – Oznajmiłam przytulając ją. Po plecach zaczęły mi spływać łzy dziewczyny. Gdy odsunęłam się od niej po raz ostatni rozejrzałam się, pomachałam malutkim i biorąc z kredensu mój telefon i zniknęłam zamykając drzwi. Spojrzałam na wyświetlacz komórki. Dochodziła dziewiąta. Wokół panował mrok. Miałam już iść w stronę mojego mustanga, gdy na moim ramieniu spoczęła blada dłoń.
- To moja wina. Przykro mi. Nie powinnam przyjeżdżać. – Powiedziała smutno Alice. Pocieszająco poklepałam ją po ręce i oznajmiłam:
- Nic się nie stało. Tak po prostu musiało się stać.
Dopiero teraz rozejrzałam się po podjeździe. Nigdzie nie dopatrzyłam się samochodu wampirzycy.
- Gdzie twoje auto?
- Odprowadziłam do domu. Wyszłam zaraz po tym, jak ta cała Leah zabrała małą. Opowiedziałam o wszystkim w domu. Esme – moja przybrana matka, bardzo się zmartwiła. Poprosiła mnie, abym zaprosiła Cię do nas. Mamy wolny jeden pokój. Obecnie w domu jest tylko Carlisle z Esme, Rosalie no i ja. Emmett i Edward pojechali na polowanie. – powiedziała. Zaskoczyła mnie tym zaproszeniem. Z jednej strony cieszyłam się, że mnie zaprosili. Ale z drugiej czy mogę im się tak odrazy zwalić na głowę ?
- Esme nalega…- popędzała mnie.
Nie miałam innego wyjścia. I tak o tej porze nigdzie bym się nie zatrzymała.
- Ok. Mogę was odwiedzić. Wskakuj do mojego samochodu. – oznajmiłam uśmiechając się do dziewczyny.
- Super! – krzyknęła i zajęła miejsce pasażera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pon 12:45, 23 Sie 2010 Temat postu:

Szkoda, że musiała rozstać się z Jacobem i Leah w takich okolicznościach... Teraz pewnie jej życie się całkowicie zmieni. Jak podejrzewam, Cullenowie w pełni ją zaakceptują i zamieszka z nimi na stałe. Very Happy Oby tak się stało. Pasuje do nich.
Rozdział jak zwykle świetny Wink Czekam na następny Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
onalubona
Administrator



Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 15:00, 26 Sie 2010 Temat postu:

Pomysł z podkładami muzycznymi - Świetny !
Kolejne Twoje opowiadanie z serii " Czekam na kolejny rozdział! " =)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bells123
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rumia
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 15:30, 26 Sie 2010 Temat postu:

Rozdział bobowy.
Nie mogę się doczekać kolejnego.
Jestem strasznie ciekawa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IsabellaCullen
Administrator



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pon 18:34, 13 Wrz 2010 Temat postu:

Bardzo, ale to bardzo dziękuje wam za komentowanie mojego opowiadania. Miałam dzisiaj nie wstawiać rozdziału, ale skoro się rozchorowałam i miłam czas wolny dopisałam trochę, poprawiłąm zmieniłam i wyszedł rozdział 4. Zapraszam do komentowania.

~~* Rozdział 4*~~

Do domu nie wraca się nigdy [...]. Ale tam, gdzie zbiegają się przyjazne drogi, cały świat przez chwilę wydaje się domem.

Hermann Hesse



http://www.youtube.com/watch?v=oqJG9aODv4Q&feature=player_embedded

,, Nowy dom”

- Opowiedz mi o swojej rodzinie. – Powiedziałam, gdy opuściłyśmy ulicę, na której stał mój stary dom. Alice objaśniła mi szybko drogę, prowadzącą do ich domu.
- Hmm. Nasza rodzina jest chyba jedną z tych większych grup uzdolnionych wampirów. Ja przewiduje przyszłość, Jasper- mój partner – steruje emocjami. No wiesz… Może sprawić, że tłum rozwścieczonych ludzi w mgnieniu oka się uspakaja. No i odwrotnie. – Tłumaczyła dziewczyna. Przytaknęłam jej, dając znać, że rozumiem.
- A ta blondynka z polany? – Dopytywałam się. Alice uśmiechnęła się szeroko:
- Rosalie, tak jak jej mąż Emmett jest niesamowicie silna. Do tego jest uparta jak osioł.
- No, a Esme i inni?
- Esme jest ciepła i opiekuńcza. Ma wielkie serce. Carlisle jest obdarzony wielkim współczuciem. Natomiast Edward czyta w myślach.
- Aha. No macie uzdolnioną rodzinę. – Powiedziałam zachwycona. Jeszcze nigdy nie miałam styczności z tyloma uzdolnionymi wampirami.
- Tak. Jesteśmy bardzo ze sobą zżyci. A ty? Masz jakieś ukryte zdolności? – Zapytała Alice. Cieszyłam się, że moja postać tak ją interesuje.
- No cóż… Nie mam takich zdolności jak wy. Sama nic nie wiedziałam, że jakieś posiadam. Gdy miesiąc temu przebywałam na Alasce spotkałam Eleazara i to on powiedział mi o moich darach. Było to na jednym z polowań. Rozmawialiśmy otwarcie i właśnie wtedy powiedział mi, że jestem chodzącą tarczą. No i jestem jedyną płodną wampirzycą na świecie. – Powiedziałam. Starałam się nie wspominać okresy sprzed przyjazdu na Alaskę, aby ponownie nie cierpieć. Alice wybałuszyła oczy. Przejeżdżałyśmy właśnie nad rzeką Calawah. Mijałyśmy ostatnie, coraz okazalsze budowle. Po chwili otaczał nas tylko las.
W samochodzie panowała cisza. Skręciłam w nieutwardzoną drogę. Nie minęło nawet pięć minut., jak wjechałyśmy na wielką polanę. Na jej środku stał zgrabny, foremny budynek o ścianach w kolorze kości słoniowej.
- Ładny dom. Macie dobry gust. – Oznajmiłam parkując w cieniu ogromnej akacji.
- To robota Esme. Ma dobrą rękę do domów i ogrodów. – Powiedziała dziewczyna wysiadając z auta. Podążyłam za nią. W ludzkim tempie idąc przez trawnik, wkrótce znalazłyśmy się przy drzwiach. Miałam już zapukać, ale zanim zdarzyłam podnieść rękę drzwi otworzył mi złotooki blondyn.
- Dobrze, że już jesteś Alice. Rosalie demoluje pokój, bo nie może złożyć zamówienia na jakiejś stronie. – Oznajmił nieznany mi wampir.
- Ok. Zaraz do niej pójdę. Ale najpierw… Carlisle, poznaj Bellę. – Powiedziała moja towarzyszka wspomagając się gestykulacją.
- Miło cię poznać, Bello. Mam nadzieje, że miło spędzisz u nas czas. – Oznajmił mężczyzna podając mi dłoń. Uścisnęłam ją i szeroko się uśmiechnęłam. Po chwili obok mężczyzny pojawiła się jego żona. Gdy tylko mnie dostrzegła mocno przytuliła.
- Dobrze, że jesteście. Jestem Esme, a ty to na pewno Bella. Alice nam powiedziała o wszystkim. Jestem szczęśliwa, że nas odwiedziłaś. – Powitała mnie ciepło Esme. Trzymała mnie nadal w ramionach nawet, gdy usiadłyśmy na kanapie. Nie odstępowała mnie na krok. Przez całe 15 minut pytała mnie o moje życie. Za każdym wspomnieniem czułam ból w klatce piersiowej. Przy każdej odpowiedzi czułam na sobie wzrok moich towarzyszy. Nie mogłam patrzeć im w twarz. Nie chciałam pokazać jak cierpię.

~***~

Mijały kolejne minuty. Cullenowie poznali moją historie, a ja ich. Tylko jedno nie dawało mi spokoju. Dlaczego ta piękna blondynka od mojego przyjścia nie zeszła na dół? Przecież nie zdążyłam zalazłam jej za skórę. Odpowiedzi udzieliła mi Alice.
- Nie gniewaj się na Rosie. Ona po prostu nie lubi naszych pobratymców. Nie może się pogodzić z tym, czym się stało. Jej jest najtrudniej, ale… niech tylko dowie się o twoim darze, to … -zaczęła tłumaczyć zachowanie swojej siostry, ale przerwała jej Rosalie.
- Jaki dar? – Zapytała schodząc po schodach. Chciałam jej udzielić odpowiedzi, ale ubiegła mnie Alice:
- Ona może mieć dzieci!!! – Mówiła, a raczej śpiewała podrygując w miejscu. Po raz drugi w tym dniu oczy wampirów wwiercały się w moje ciało. Gdybym mogła się czerwienić, chyba spłonęłabym jak burak. Nikt nie przewidział tego momentu, nawet Alice była zaskoczona. A dlaczego??? Rosalie, która jeszcze przed momentem mnie nienawidziła, uśmiechnęła się szeroko i niczym gazela z ogromną gracją zbiegła z piętra, po czym jak mała małpka uczepiła się mojej ręki. Teraz naprawdę czułam się jak w domu. Znalazłam miejsce w świecie, który sprawił mi wielki ból.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Wto 18:16, 14 Wrz 2010 Temat postu:

Wiedziałam. Po prostu to wiedziałam. Razz
Wszyscy ją kochają i bardzo dobrze. Lubię jak początki ff nie są zbyt brutalne i w ogóle. Tak powinno być.
Niech urodzi Renesmee xD
Byłabym w niebo wzięta. Smile
No, ale dość o mnie. Z niecierpliwością i z jeszcze większą niecierpliwością czekam na kolejny rozdział Smile
Pozdrawiam, Nessie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bells123
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rumia
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 16:54, 15 Wrz 2010 Temat postu:

Zachowanie Ross mnie zdziwiło. Nie podejrzewałam że może być taka miła.
Rozdział świetny tak jak i to całe ff.
Czekam na kolejny rozdział


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IsabellaCullen
Administrator



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 17:43, 23 Paź 2010 Temat postu:

Oto kolejny rozdzialik. Następny pojawi się w następny weekend. Zapraszam do komentowania.



~~*Rozdział 5*~~

Zaskoczenie

Gdy jest się młodym, każdy człowiek i każde zdarzenie wydają się wyjątkowe. Z wiekiem uświadamiamy sobie w coraz większym stopniu powtarzalność i podobieństwo tego, co nas spotyka. W rezultacie doznajemy mniej radości i zaskoczeń, ale też i mniej rozczarowań, niż w młodych latach.

http://www.youtube.com/watch?v=tKJkgawDfEk


Spoglądając przez okno w pokoju, który od teraz należał do mnie, podziwiałam piękno otaczającej przyrody. W oddali szumiał strumyk. Ciemność okalająca to miejsce, podkreślała jego romantyczność. Światło księżyca oświetlało podjazd. Nagle na podjazd wjechał wilki, biały jeep. W powietrzu unosił się nowy aromat wampirze woni. W twej samej chwili otworzyły sie drzwi od mojego pokoju.
- Bello, wrócili już chłopcy. Chodź ich pozna. - Oznajmiła Alice. Zamknęłam okno, po raz ostatni spoglądając na malowniczy krajobraz.
- Mogę tak isc? - Zapytałam obracając się. Dziewczyna uniosła kciuk do góry, po czym chwytając mnie za dłoń wyciągnęła na korytarz. Wciągałam głęboko powietrze. Zawsze takie sytuacje mnie denerwowały.
- Będzie dobrze. - Pocieszała mnie. Wkroczyłyśmy do salonu. Esme i Carlisle siedzieli na kanapie. Rozmawiali z nieznanym mi jeszcze miedzianowłosym chłopakiem. Przed drzwiami frontowymi stała Rosalie. Rozmawiała z pozostało dwójką. Jeden z nich był wysoki i napakowany - przypominał misia. Natomiast drugi niecko niższy był blondynem, który też imponował swoją budowa ciała. Alice odchrząknęła. Rozmowy ucichły i wszyscy spojrzeli na mnie. Esme podniosła się z kanapy i uśmiechając się podeszłą do mnie, po czy uściskała mnie.
- Więc. Jasper, Emmet i Edward. Poznajcie Bellę. Będzie od teraz z nami mieszka. - Powiedziała Alice, mocno mnie ściskając. Chłopcy pod drzwiami spojrzeli po sobie, po czym nie wiem, dlaczego zaczęli się śmiac.
- Nie martw się. Oni już tacy są. Nieogarnięci! - Oznajmiła Rosalie podchodząc do mnie. Wzięła mnie za drugą rękę i zaczęła przedstawiać chłopaków:
- Tak przy wyjściu stoi Emmet, a obok niego Jasper. - Wskazała mi odpowiednich chłopak. Obaj szczerząc zęby pomachali do mnie. Zachichotałam.
- A tam na kanapie siedzi Edward.
- Miło mi was wszystkich poznać. - Odpowiedziałam zakładając kosmyk za ucho. Zawsze tak robiłam, gdy się denerwowałam. Mimo, że byłam wampirzycą poznawanie nowych ludzi strasznie mnie peszyło. Wszyscy uśmiechali się do mnie. No oprócz Edwarda. Postanowiłam nie zawraca sobie nim głowy. Nagle wzbiłam się w powietrze.
- Jest lekka jak piórko! - Krzyknął Emmet. To on porwał mnie i podrzucił do góry.
- Postaw mnie! – Darłam się. Gdy chłopak mnie odstawił, uderzyłam go pięścią w bok. Zaczęliśmy się śmiać. Emmet poczochrał mi włosy. W tym samym momencie Edward siedzący dotychczas na kanapie prychnął i mamrocząc coś pod nosem wyszedł z salonu. Po chwili trzasnęły drzwi na górze.
- Nadwrażliwy … - szepnęła Rosalie
- Rose. Nie mów tak o bracie. Wiesz jak to przechodzi, jest mu ciężko. – Skarcił ją Carlisle. Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.Ciekawe, co też takiego się stało, że Edward mnie tak potraktował… [ /i]

~~***~~

Ponownie dzisiejszego dnia spoglądałam przez okno. Światło księżyca dokładnie oświetlało okolicę. Mogłam w samotności rozmyślać. [i]Ciekawiło mnie, co było słychać, u Jake’a, Lei i ich małej, co słychać u … nie mogę… Nie powinnam się nim interesów, to on mnie opuścił pierwszy.
Westchnęłam i jeszcze bardziej przyjrzałam się tarczy księżyca. Ktoś westchnął. Dopiero wtedy zauważyłam, że nie jestem sama… Dwa okna dalej, wpatrując się w księżyc stał Edward Cullen. On też mnie zauważył. Oczy zapłonęły mu złotem. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz potem potrząsając głową zacisnął usta i zamknął okno z hukiem. O matko…A myślałam, że problemy mnie już opuszczą.

~~***~~~

Następnego ranka zauważyłam, że jestem sama w tym wielkim domu. Ani jednej żywej duszy.[i] Dziwne…
Zrobiłam obchód całego domu. Pusto. Gdy zeszłam do salonu dostrzegłam malutką kartkę na stoliku.

Bello,
Pojechaliśmy coś załatwi. Nie gniewaj się, ale nie
Mogliśmy Cię ze sobą zabrać..To coś ważnego.
Wybacz. Baw się dobrze, niedługo powrócimy.

Alice”


Westchnęłam składając kartkę starannie, po czym wsunęłam karteczkę do tylnej kieszeni spodni. Ciekawe ci Alice i reszta jej rodziny dla mnie szykuje. To dobrze, że wszyscy mnie akceptują…No nie wszyscy. Nie mając nic do robienia włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach nie widząc, na czym się skupić. Kanał medyczny, z przepisami, biologiczny, modowy, z serialami. Było ich mnóstwo, jednak nie znalazłam niczego ciekawego. Zgasiłam odbiornik, nie wiedząc, co robi dalej. Rozejrzałam się po pokoju. Bez właścicieli był taki smutny. Wybrałam się na małą wycieczkę po domostwie. Zwiedzając w ciszy i spokoju każdy pokuj i zaglądając do sypialni chłonęłam wszystko bardzo szybko. Na koniec pozostała mi tylko sypialnia Edwarda. Z wahaniem nacisnęłam delikatnie klamkę i pchnęłam drzwi. Ciekawośc mnie zżerała. Zamarłam. Jedną ze ścian zajmowało ogromne okno, przez które wszystko widac było jak na dłoni. Rugą ze ścian zajmował bardzo długi regał wypełniony po brzegi książkami i płytami z muzyką. Obok regału stał odtwarzacz. Podeszłam powoli do półek i przejechaałam palcami po grzbietach książek. Były takie miękkie w dotyku. Nie mogłam się powstrzymać. Nie powinnam tego robić, przecież nie byłam u siebie,…Ale zawsze kochała książki, a po przemianie moja fascynacje tylko się wzmocniła. Włączyłam radio. Z głośników zaczął lecie jakiś fortepianowy utwór. Wróciłam do półki z książkami. Przeleciałam po grzbietach książek, aż natrafiłam na ,, Romeo i Julię.” Zaczęłam czytać zasłuchując się w pieśń. Doszłam do momentu rozmowy przy balkonie, gdy usłyszałam syk. Odwróciłam się zszokowana w stronę drzwi.
- Co ty tu u diabła robisz!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 19:11, 24 Paź 2010 Temat postu:

No proszę. Rozdział zakończony w ,,nieodpowiednim momencie'' xD Teraz, na pewno każdy będzie ciekaw wydarzeń w kolejnym rozdziale. Masz to jak w banku Very Happy
Rozdział bardzo fajnie napisany. Lubię twój styl. Super się go czyta w sobotnie/niedzielne wieczory.
Rosalie jest trochę inna od tej Meyerowskiej. Właściwie, to patrząc na to z innej perspektywy byłaby całkiem normalna, bo przecież znamy ją tylko z punktu widzenia Belli i z tego czasu, gdy Bella istniała. Tak naprawdę nie wiemy jaka ona była przed Bellą i czy jej zachowanie się różniło od teraźniejszego. Ja przypuszczam, że tak. Myślę, że przed pojawieniem się Belli była bardziej może podobna do tej Rose z ,,Przed Świtem''.
I to też dotyczy innych postaci. Myślę, że Edwarda też by wkurzyło kiedyś, gdyby jakaś dziewczyna (obca), grzebała w jego rzeczach:)
W sumie, to bym mu się nie dziwiła. Mnie akurat wkurza to, gdy ktoś przegląda moja rzeczy, które mam poukładane w szafkach. No, ale to już nie na temat xD
Co do ort. i interpunkcji, wyłapałam parę błędów. Czasami błędami były literówki(zapominałaś o np. ,,ć''). Z ort. to chyba tylko jeden wyłapałam. Raz napisałaś pokój przez ,,u''. Wink
Ogólnie mówiąc: Rozdział mi się bardzo podobał i czekam na następny.
Życzę dużo weny i czasu, którego często nam przez szkołę brakuje Sad
Pozdrawiam, Renesmee.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IsabellaCullen
Administrator



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 16:53, 12 Lis 2010 Temat postu:

Oto kolejny rozdział mojego ff. Powodzenia w słuchaniu i czytaniu.

IC.


~~*Rozdział 6*~~

Niespodzianka

http://www.youtube.com/watch?v=IN6oCPX1uVo


Paulo Coelho

Jesteśmy sami dla siebie największą niespodzianką.




W drzwiach pokoju stał Edward. Z jego oczu ciskało piorunami.
- Co ty tu robisz, do cholery?! - Pytał przez zaciśnięte zęby.
- Ja... Nie miałam, co robi, więc postanowiłam... - Zaczęłam się tłumaczyć, ale przerwał mi
- Postanowiłaś zacząć grzebać w moich rzeczach!
- Nie. To znaczy ja przepraszam.
- Milcz! - Wrzasnął tak, że szyby w okiennicach zadrgały. Chłopak gniewnie na mnie łypiąc podszedł do odtwarzacza i jednym ruchem uciszył muzykę. Stałam jak sparaliżowana. Edward zauważając, w jakim jestem stanie, spojrzał na moje dłonie. Wciągnął głęboko powietrze bez słowa wyszarpał mi egzemplarz książki, które przed chwilą tkwił w moich dłoniach. Puste ręce piekły.
- Wynoś się! - Krzyknął wskazując drzwi. Bez słowa opuściłam pokój. Z chęcią pokazałabym mu język, ale uznałam to za niestosowne. Zaczęły piec mnie oczy. Znajdując się na korytarzu, czym prędzej pognałam do swojej sypialni i zatrzasnęłam drzwi z hukiem. Osunęłam się na ziemie i zaczęłam cicho łka. Tęskniłam za łzami. Mogłabym sobie jakoś pomóc, ulży roniąc kilka. Dlaczego wszystko komplikuję. Przecież nic mu nie zrobiłam. A było tak dobrze. Myślałam, że wszystko się jakoś ułoży. Że zaistnieje, jaka równowaga. Że.... w końcu zaznam odrobinę szczęścia. Ale nie magnez nadal działa. Wszystkie nieszczęścia muszą pada na mnie. Pociągnęłam nosem i załkałam. Poczułam woń wampira. Schowałam głowę miedzy kolana i zaczęłam szybciej łapa powietrze. O Boże! Przecież Edward czyta w myślach! Spanikowałam. Słyszał wszystko, dokładnie wszystko. Ktoś zapukał.
- Co? Wyrzut sumienia Cię zżerają? Usłyszałeś moje myśli i teraz żal Ci mnie??? Zostaw mnie w spokoju! - Syknęłam przez dzielące nas drzwi. Chłopak westchnął, po czym opanowanym głosem powiedział:
- Nic nie słyszałem. To znaczy z jakiegoś powodu nie słyszę twoich myśli. Ale... i tak przepraszam. Zachowałem się nieodpowiedzialnie. Zareagowałem za ostro. Przepraszam za tamto w pokoju. Po prostu... - Zawahał się sie przez moment - po prostu od bardzo dawna nikt nie wchodził do mojego pokoju.
Chciałam się zapyta, dlaczego, ale opanowałam się. Wciągnęłam powietrze i spokojnie odpowiedziałam:
- Ok. Nie ma sprawy. Wierz mi, ja nie wejdę już tam na pewno. Przykro mi, że nie możesz mnie zaakceptować. Ale z jednej strony rozumiem Cię. Jakaś nieznana wampirzyca zwala ci się na głowę i grzebie w rzeczach. Nie ma, co, ładne wrażenie zrobiłam.
- To nie oto chodzi - zaczął tłumaczy, ale to ja mu przerwałam.
- Nie tłumacz się. Po prostu... Jeśli tak mnie nie lubisz, czy coś to po prostu ograniczmy nasze kontakty do minimum. Uważam, że tak będzie lepiej. Po co się niepotrzebnie zamęczać?
- Alice mnie pewnie zabije.
- Pewnie tak, ale nie martw się. Pogadam z nią. - Odpowiedziałam i nieśmiało otworzyłam drzwi. Chłopak uśmiechnął się na mój widok przepraszająco.
- No tak. - Dodał, po czym nieśmiało wyciągnął dłoń na zgodę. Uścisnęłam ją. Po wnętrzu dłoni przeszła mnie iskra.
- Ok. Muszę się przebrać. Pozostali pewnie niedługo wrócą, a nie pokaże się w tych ubraniach. W szczególności Alice. - Oznajmiłam puszczając jego dłoń. Chłopak spojrzał w moje oczy i nagle posmutniał. Takim go zapamiętałam przed zamknięciem drzwi.

~~***~~

Gdy pozostali wrócili siedziałam z Edwardem w salonie. Ja na kanapie a on na bujanym fotelu. Oglądaliśmy jakąś komedię, gdy Alice swoim tanecznym krokiem podbiegła do kanapy i zakryła mi oczy.
- All, co ty wyprawiasz?
- Tak jak Ci napisałam na kartce, mamy dla ciebie niespodziankę. No raczej dwie. - Oznajmiła. Z westchnieniem podniosłam się z kanapy. Nie nawiedziłam niespodzianek. Prowadzona przez przyjaciółkę i resztę rodziny wyszłam do ogrodu.
- Gotowa?
Potwierdziłam. W powietrzu unosiły się różne zapachy. Ogrodowe róże, woń wampirzej skóry, ale było coś jeszcze. Alice w końcu uwolniła moje oczy. Odruchowo zamrugałam, po czym zamarłam. Na stoliku w ogrodzie leżał mój stary, rodzinny album ze zdjęciami, który leżał na strychu w moim starym domu. Ale nie to mnie zaskoczyło. Za stołem stała Leah z malutką Marie na rękach. Pisnęłam i podskoczyłam. Nie mogłam w to uwierzy. Przecież LEah nienawidziła wampirów. Nie, to Jake ich nie lubił. LEah po prostu była ostrożna. Mimo, że nie widziałam ich tylko kilka dni, czułam jakbyśmy nie widziały się ponad rok.
- Leah! Marie! - Krzyknęłam i podbiegłam do niech. Uścisnęłam je mocno, uważając na malutką. Cullenowie w ciszy przyglądali się nam szeroko się uśmiechając.
- Jak Cię dobrze widzie LEah!!! Co u was słychać? Jak tam Jake? - Zasypywałam ją gradem pytań.
- U Jacoba wszystko dobrze. Nawet nie wie, że tu jesteśmy. Ostatnio nie ma go w domu. Byłam na zakupach z małą, gdy spotkałam Alice i jej rodzinę. To bardzo miła rodzina. Naprawdę nie wiem, co we mnie wtedy wstąpiło. Przepraszam. Przepraszam ciebie Bello i ciebie Alice. Nawet nie wiecie jak jest mi przykro. Po twoim wyjściu zrobiłam Jacobowi wielką awanturę. Od tamtej pory nie odzywamy sie do siebie. - Powiedziała drżącym głosem i przytuliła mnie mocno.
- O nic się nie martw Leah. Nic się nie stało. W razie problemów możemy Ci pomóc. Mamy dużo miejsca, prawda Esme??? - Zapytała Alice podchodząc do nas.
- Naturalnie.
Żona mojego byłego przyjaciela nieśmiało sie uśmiechnęła się, po czy z westchnieniem dodała:
- Dziękuje za propozycję, ale na razie zostanę z Jacobem. Zobaczymy, co nam dalej czas przyniesie. Może jakoś się nam ułoży. Ile można? - Oznajmiła Leah, po czym nieśmiało puściła mnie i wyciągnęła dłoń w stronę Alice. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. W jej policzkach pojawiły się słodkie dołeczki.
- Kochani, lepiej wejdźmy do domu. Zbiera się na burzę. - Oznajmiła Esme jak na gospodynię przystało. Spojrzałam na niebo. Rzeczywiści szaro - fioletowe chmury zwiastowały posucie się pogody.
- Tak, wejdźmy do środka. Malutka nie może się rozchorować. - Oznajmiła Rosalie wpatrując się Marie.

~~***~~

Wszyscy zaakceptowali Leę i jej córeczkę. Malutka Marie rozkochała w sobie każdego. Nawet Edwarda. Gdy brał malutką na ręce i zaczynał wirować z nią w takt jakiejś piosenki. Nie sposób było oderwać od niego oczu. Był wtedy taki uśmiechnięty... i piękny. Marie bardzo cieszyła sie z tego, że nowi znajomi tak bardzo ją polubili. W szczególności polubiła Rosalie. Widać było jak na dłoni, że wampirzyca także ją uwielbiała. Gdy zaczęło Cię ściemniac i Leah niecierpliwie spoglądała na zegar, Alice zaproponowała dziewczynie transport do domu. Dziewczyna zgodziła się bez protestu. Śpiąca na moich rękach Marie słodko pochrapywała. Nie mogąc się powstrzyma powoli wstałam i zaczęłam ją kołysać. Unosząc głowę zauważyłam, że Edward mnie obserwuje. W jego oczach pojawił się błysk. Po chwili odwrócił wzrok i skupił się na meczu. Wzdychając podeszłam do głównych drzwi. Leah już czekałam. Podałam malutką mamie.
- Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze. - Oznajmiłam przytrzymując dla niej drzwi.
- Tak. Aby jak najszybciej. - Powiedziała całując mnie w policzek. Pożegnała się z pozostałymi domownikami i razem z Alice zniknęła w ciemnościach. 5 Minut później znikł warkot silnika porsche Alice. Z westchnieniem zamknęłam drzwi. Jak to dobrze, że niedługo wróci. Cieszyła mnie wizje jej kolejnych wizyt. Uśmiechając się do siebie odwróciłam się do pozostałych. Im też ta wizyta sprawiła tyle samo radości, co mnie. Nareszcie wszystko było na miejscu. Nareszcie miałam wszystko, co mogłam pragnąc. No prawie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marguerite
Człowiek



Dołączył: 06 Lis 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 21:28, 12 Lis 2010 Temat postu:

IsabellaCullen napisał:
- Tak, wejdźmy do środka. Malutka nie może się rozchorować. - Oznajmiła Rosalie wpatrując się w Marie.

Chyba jedna literówka, ale nie widzę dokładnie bo okulary zostawiłam u koleżanki.
Super piszesz, Edward jest taki nie przystępny, ale robi się taki normalny. Zastanawia mnie dlaczego nikt nie odwiedzał jego pokoju. Czekam z niecierpliwością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
charme devil
Wampir na głodzie



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorze
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 21:37, 12 Lis 2010 Temat postu:

Dzisiaj miałam chwilę wolnego czasu...
I dzięki bogu trafiłam na twoje opowiadanie. Masz nową fankę! Zakochałam się i teraz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

Strasznie nie podoba mi się zachowanie Edwarda. Może i jest w tym trochę racji, ale ja tęsknię za Bellą i Edwardem razem. Nie mogę się doczekać, kiedy już się w sobie zakochają (bo się zakochają, prawda?).
Znalazłam kilka błędów, głównie były to literówki, ale poza tym wszystko jest świetne. Piszesz tak, że chce się czytać... ;D
życzę dużo wolnego czasu i weny...
charme ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pon 23:13, 13 Gru 2010 Temat postu:

Ja nie zwracałam uwagi na błędy,za bardzo wciągnęłam się w treść.
Czekam na kolejny rozdział.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IsabellaCullen
Administrator



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 20:05, 30 Gru 2010 Temat postu:

A więc czas przed nowym rokiem aktualizowac moje ff. Dzisiaj jako prezent na nowy rok, któryy nadchodzi jutro o 24 dodaje specjalnie dla was dwa kolejne rozdzialiki . Mam nadzieje, że się spodobają.




~*Rozdział 7*~

Rozpacz

Fryderyk Nietzsche — To rzekł Zaratustra
(Część czwarta i ostatnia: Powitanie)

Każdy bowiem, kto patrzy na zrozpaczonego,
staje się odważny. Pocieszać zrozpaczonego -
na to każdy czuje się dość silny


http://www.youtube.com/watch?v=0jlTVzburGc


Gdy obróciłam się w stronę moich bliskich zauważy chał nagłą zmianę nastroju.
- Co się stało? – Spytałam zaskoczona. Nikt mi nie odpowiedział. Atmosfera, jaką panowała podczas wizyty mojej przyjaciółki zniknęła, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W momencie, gdy podeszłam do siedzącej najbliżej mnie Esme, do pokoju wpadła Alice.
- Alice, może ty mi powiesz, co się stało? Dlaczego wszyscy siedzą cicho? Dziwnie się zachowujecie.
- Bello. Nie chcemy Cię denerwować. – Powiedziała Esme gładząc mnie po policzku.
- Ale może wam pomogę?
- Ona ma rację. – Oznajmił znienacka Edward. Kątem oka dostrzegłam grymas na jego twarzy. Powiodłam wzrokiem do punktu, w który wpatrzony był chłopak. Naturalnie Alice posłała mu nieme ostrzeżenie. Edward potrząsnął delikatnie głową, westchnął po czy kontynuował:
- Moja rodzina przypadkowo spotkała Leę na mieście. To właśnie wtedy ją zaprosili. Dziewczyna trochę zaskoczona i przerażona przez jakiś czas odmawiała. Dopiero Alice udało się ją przekonać. W końcu przyjechała do nas. Gdy wstąpiła po drodze do domu po twój album ze zdjęciami znalazła kartkę od Sama – kolegi tego Jacoba. Wzywał go na bardzo ważne zebranie. Dotyczyć ona miało nowych tropów wampirów. Podczas jednego z patrolów okolicy sfora napotkała się z nowymi śladami wampirze woni. Jeden z nich trochę znali. Była to woń mężczyny, ale druga była im nieznana. Nas wykluczają. Więc… Ciekawi nas tylko jedno. Kto i po co zapuszczał się tak daleko?
Zamarłam. Wampir. Mężczyzna. Cholera. A któżby inny przybył teraz do Forks. Wpatrywałam się tępo w twarz chłopaka. Zaczęłam spazmatycznie oddychać.
- Bells, co Ci?- Spytała mnie Alice lekko klepiąc w ramię. Znalazłam się pod nagłym ostrzałem wampirzych spojrzeń.
- Chyba wiem, kim oni są? – Oznajmiłam łamiącym się głosem. Przerażeni moim zachowaniem skupili się bliżej mnie. Esme wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do najdłuższej z kanap. Z mojej drugiej stronie usiadła Rosalie, obejmując mnie ręką w pasie. Pozostali usadowili się wokół stolika stojącego przy moich nogach.
- Bello?
Pociągnęłam nosem. Tak bardzo tęskniłam za łzami.
- Pamiętacie, jak wam o sobie mówiłam i wspominałam o … moim partnerze i tej rudej wampirzycy. Tylko oni mogli tutaj być! I chyba wiem, po co!- Przerwałam. Rosalie przycisnęła mnie mocniej do siebie, a Alice przycupnęła przy moich nogach kładą głowę na moich kolanach. Wszyscy byli przerażeni, tylko Edward wyglądał na ogłupiałego . Dziwne, że nie odczytał tego w myślach swoich bliskich.
- Riley dowiedział się pewnie o moim drugim darze. Zanim uciekłam stamtąd, usłyszałam ich rozmowę. Dotyczyła dziecka. Chcieli je mieć za wszelką cenę, ale bali się, że Volturii się o tym dowie. A teraz los się do nich uśmiechną, nie muszą nikogo zmieniać! Mają przecież mnie! – Krzyknęłam nie panując nad sobą, po czym zerwałam się z kanapy i pobiegłam do pokoju. Bez żadnych ceregieli rzuciłam się na łóżku i zaczęłam głośno łkać.
Riley. Czego ode mnie jeszcze chcesz? Zrujnowałeś już jeden rozdział mojej historii. Dlaczego chcesz zniszczy całą księgę? Co ja Ci takiego uczyniłam? Dlaczego nie możesz o mnie zapomnieć? Riley!!!
Usłyszałam, jak otwierają się drzwi, ale nie miałam odwagi spojrzeć, kto. Schowałam głowę pod poduszkę i ponownie tylko cicho załkałam.
- Bello? – Zapytał Edward zaniepokojonym głosem. Pewnie nigdy nie widział wampirzycy w takim stanie.
- Bello? – Ponowił pytanie kładąc swoją dłoń na moich plecach i delikatnie poklepał.
-, Czego chcesz? – Warknęłam spod poduszki.
- Przyszedłem zobaczyć, co z tobą. Wiesz… Strasznie zmartwiłaś Alice i Esme. Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego tak ostro zareagowałaś?
- A co cię to w ogóle obchodzi? Dostałeś objazd od Alice i co myślisz, że teraz będziesz mógł robić, co ci się żywnie podoba, ty manipulatorze!? – Krzyczałam i cisnęłam w niego poduszką.
- Chciałem Ci pomóc, ale wiesz, co?. Nic o mnie nie wiesz. I jeszcze jedno. Jesteś straszną egoistką. – Oznajmił oburzony. Poczułam się okropnie. Wszystkim bliskim w najbliższym czasie zadawałam ból. Ponownie załkałam. Oczy piekły mnie niemiłosiernie. Edward nie interesując się już, co ze mną, nabuzowany ruszył ku drzwiom.
- Czekaj! – Zawołałam chowając twarz w dłoniach. Brak żadnego odgłosu potwierdził pozostanie chłopaka w pokoju.
- No?
Wzięłam głęboki oddech, by mój po chwili oznajmił jedno bardzo ważne słowo:
- Przepraszam.





~*Rozdział 8*~

Zrozumienie:


Hermann Hesse — Demian

Możemy zrozumieć się nawzajem;
lecz wyjaśnić samego siebie każdy może tylko sam.


http://www.youtube.com/watch?v=A5gPfe0467M

-Tylko tyle masz mi do powiedzenia? – Zapytał już niego łagodniej. Uniosłam twarz i spojrzałam na niego. Wiedziałam, że muszę wyglądać okropnie. Chłopak stojący przy drzwiach w oka mgnieniu znalazł się obok mnie.
- Przepraszam, że Cię tak traktuje. – Oznajmił ściskając lekko moje dłonie. Powiedzieć mu, czy nie? Nie mogę przez całe życie uciekać przed wspomnieniami. Zbierałam się w sobie, aby wyjawić mu prawdę, gdy nadal trzymając mnie za ręce kontynuował:
- Przepraszam za dzisiaj i za inne dni. Po prostu. Eh może jak Ci o powiem o mnie i o moim zakazie wejścia do pokoju, choć odrobinę mnie zrozumiesz. To było 40 lat temu. Dokładnie tyle. Mieszkałem wtedy w Berlinie. Studiowałem tam socjologię. I właśnie wtedy ja spotkałem. Była przepiękna. Jej płomienno- rude włosy przyciągały wzrok. Wkrótce zostaliśmy parą. Idealnie do siebie pasowaliśmy. Jak dwie połówki pomarańczy? Jeszcze nigdy nie spotkałem wampirzycy, z którą chciałem być. Po ukończeniu nauki zabrałam ją ze sobą do Forks. Wiem to trochę dziwne. To się stąd wyprowadzam, to się wprowadzamy, ale po prostu my tak musimy. A więc… Moja rodzina zaakceptowała ją bez żadnych protestów. Najbardziej lubiła ją Rosalie. Kochałem ją na zabój. Ona też tak twierdziła. Planowaliśmy wesele. Wielką uroczystość w bieli. Jednak dzień przed ślubem znikła. Ot tak. Zabrała ze sobą wszystko. Nawet szczotkę do włosów. Zapomniała tylko o książkę i płycie. Przez kolejne 10 lat ją szukałem. To właśnie, dlatego nie pozwalam nikomu wchodzić do mojego pokoju. Wszystko przypomina mi ją. Muzyka…książki. Przez wiele lat nie mogłem słuchać i grać, chociaż muzyka to moje życie. A teraz po tylu latach pojawiłaś się ty. Zajęłaś pokój, który miał być jej. Potem poszłaś do mojego pokoju i niczego nieświadoma włączyłaś jej płytę i czytałaś jej ulubioną piosenkę. Myślałem, że to on. Że wróciła… Jeszcze raz bardzo cię przepraszam.
Nie byłam w stanie mówić. Teraz rozumiałam, co przeżywał. Był tak jak ja. Oboje przeżyliśmy nieszczęśliwą miłość. Dwa zranione serca, niedające się wyleczyć.
-, Czego nic nie mówisz?
- Jestem w szoku. – Wydusiłam, wywołując śmiech Edwarda.
- To dobrze. No, a u ciebie jak było?
Przełknęłam głośno ślinę i przyjmując obojętny wyraz twarzy opowiedziałam swoją historię.
- Mój ojciec był komendantem policji w Forks. Zajmował się osobami zaginionymi. Pewnego dnia do jego biura przyszła pewne małżeństwo. Było to 45 lat temu. Pamiętam to, aż za dobrze. Zgłosili zaginięcie syna. Chłopak nazywał się Riley Biers. – Wymawiając jego imię przycisnęłam dłoń do klatki piersiowej. Zawsze bolał, gdy wymawiałam jego imię. Moje martwe serce pulsowało. Nie mogłam się opanować. Zawsze tak reagowałam.
- Niestety, albo stety ojciec go nie znalazł. Lecz, gdy państwo, które szukało chłopaka zginęło w wypadku dziwnym trafem chłopak się odnalazł. Ale różnił się od chłopaka z fotografii. Te jego czerwone oczy. Wiedziałam, że coś musi być z nim nie tak. Musiałam się dowiedzieć, co to takiego. Kim był. Taka już byłam. Uparta i głupia. To, czego się dowiedziałam o nim wstrząsnęło całym moim światem. Nie wiedziałam, na co się zdecydowałam. Byłam zaślepiona. Byłam jak ćma lecąca do światła. A on to wykorzystał. A ja.. Jak każda zwyczajna nastolatka się zakochałam. Była taka głupia, że wyjechałam z nim do Europy. Niby na studia, a nigdy nie wróciłam do ojca. To właśnie w Europie mnie przemienił. Myślałam, że mnie kocha. Może i kochał przez pierwsze 5 lat, ale wszystko się zmieniło, gdy poznał Victorię. To wtedy stamtąd uciekłam. Wiedziałam, że prędzej czy później nas rozdzieli. – Zakończyłam niemalże szepcząc. Ponownie zaczęły szczypać mnie oczy.
- Victoria? Tak samo nazywała się moja była. – Stwierdził, po czym dostrzegając, w jakim jestem stanie cicho jękną i przytulił mnie. Powinnam go odepchnąć, ale potrzebowałam pocieszenia. Właśnie w tej chwili i w tym momencie.
- Dziękuję – wyszeptałam po kilku minutach powoli wyswabadzając się z uścisku. W pewnej chwili napotkałam opór, który po chwili zniknął. Może po prostu mi się zdawało.
- Do usług. – Oznajmił
- Chyba powinnam zejść teraz do pozostałych. Wyjaśnić moje zachowanie. – Oznajmiłam zakładając kosmyk za ucho.
- Nie trzeba. Alice na pewno Cię wytłumaczyła. - Powiedział. Na potwierdzenie jego słów rozległo się cichutkie pukanie.
- Wejdź Alice.
- Nie chcę wam przerywać, gołąbeczki. Bello, nie musisz się martwić. Tak jak to Edward powiedział wszystko załatwione. Nie przejmuj się. Nie ma, czym. Poza tym, jeśli będzie nam coś zagrażało nawiedzi mnie odpowiednia wizja. – Odpowiedziała siadając obok brata.
- Dzięki Alice.
-Drobiazg. Ale wiesz, co?
-Tak?
- Przydałyby Ci się jakieś nowe ubrania? – Oznajmiła drapiąc się po brodzie.
- Oj, Alice. Ty to się w ogóle nie zmieniasz. – Podsumował Edward wywołując śmiech u nas trojga.
A on?? Był taki piękny, gdy się śmiał …


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez IsabellaCullen dnia Czw 20:10, 30 Gru 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 21:13, 30 Gru 2010 Temat postu:

Piękne dwa rozdziały. Biedna Bella... Zakochała się po prostu w nieodpowiednim chłopaku, a Edward zakochał się w nieodpowiedniej dziewczynie. Fajnie było poznać jego inną historię. Tę, którą sama wymyśliłaś.
Bella i Edward na pewno będą razem. Teraz, jak nigdy dotąd, jeszcze bardziej do siebie pasują. Oboje zostali na lodzie...oboje mają złamane serca...
A Alice ma wyczucie Very Happy Uwielbiam ją Smile
Życzę ci na najbliższy rok dużo weny Wink
Pozdrawiam, Nessie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna_Rose
Człowiek



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 20:43, 23 Lut 2011 Temat postu:

Witam, witam!
Opowiadanie bardzo mi się podoba ze względu na fakt, iż Bella jest wampirem. Treść całkiem fajna chociaż dopatrzyłam się kilku błędów. No właśnie.

Najczęstszym błędem we wszystkich rozdziałach są literówki.
Np.
Cytat:
Mam nadzieje, że miło spędzisz u nas czas.

Z tego co wiem, powinno być ę.
Cytat:
- Ja... Nie miałam, co robić, więc postanowiłam...

Zabrakło ć. I tak niestety jest w wielu przypadkach.
Cytat:
- Co? Wyrzuty sumienia Cię zżerają?


Znalazłam też sporo błędów jeśli chodzi o przecinki, ale niestety w tej chwili chyba nie jestem w stanie ich odszukać.

Doszukałam się, w jednym z pierwszych rozdziałów, też słowa znajdywałam. Oczywiście powinno być znajdowałam.

Cytat:
- Bello. Nie chcemy Cię denerwować. – Powiedziała Esme gładząc mnie po policzku.

Jeżeli dobrze kojarzę, w tego typu tekstach, zaimki piszemy z małej litery, ale nie jestem w 100% pewna.
Natomiast mogę się spierać o tę kropkę przed drugim myślnikiem. Jeśli tekst za myślnikiem odnosi się do wypowiedzi jakiejś osoby, nie piszemy kropki. Co za tym idzie słowo powiedziała będzie z małej litery, czyli:
Cytat:
- Bello. Nie chcemy Cię denerwować – powiedziała Esme gładząc mnie po policzku.


Cytat:
Gdy zaczęło Cię ściemniac i Leah niecierpliwie spoglądała na zegar, Alice zaproponowała dziewczynie transport do domu. Dziewczyna zgodziła się bez protestu.

Cóż... Małe powtórzonko.

EDIT: Zapomniałam o jednym błędzie, już nie pamiętam, w którym rozdziale. A mianowicie piszemy pokój, nie pokuj.

Hmm... To by było chyba tyle. Opowiadanie ogólnie jest świetne, tylko znalazły się w nim małe błędziki...

Jeżeli któreś z moich poprawek było błędne, to proszę mnie poprawiać. Ja sama nie jestem w końcu mistrzynią poprawnego pisania. Embarassed

Serdecznie pozdrawiam
Panna_Rose.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Panna_Rose dnia Czw 13:36, 24 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Kącik pisarza
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2


Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin