Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Klucz do tajemnicy. Rozdział 2 (30.07.2011r)

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Kącik pisarza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Panna_Rose
Człowiek



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 18:47, 25 Mar 2011 Temat postu: Klucz do tajemnicy. Rozdział 2 (30.07.2011r)

Czy zauważyliście, że na tym forum znajdują się prawie tylko opowiadania o Reneesme? No cóż... Pora to zmienić Very Happy
Od razu tutaj przepraszam, że nie komentuję reszty FF, ale... No dobra. Powiem prosto z mostu. Nie lubię Nessi. I nie lubię Belli jako człowieka, co można zauważyć w moich pojedynkowych pracach.
Rozpatrując wszystkie za i przeciw, postanowiłam wstawić coś swojego. Coś w czym na pewno nie będzie Reneesme, biednego człowieczka imieniem Belli i very big and happy love Edwarda i Isabelli.
Zapraszam do mojego królestwa. Królestwa, w którym rządzi Isabell.

EDIT: Kurczę, nie umiem wstawić grafiki, ale tutaj jest link xd
[link widoczny dla zalogowanych]

Opis:
Do pewnego małego, deszczowego i malowniczego miasteczka - Forks przyjeżdża Isabell. Dziewczyna przykuwa uwagę miejscowej rodziny wampirów. A najbardziej jednemu z nich... Cullenowie, a w szczególności Edward, chcą poznać tajemnicę Belli, która nigdy nie mówi wprost o swoich zdolnościach. Czy wampiry poznają tajemnicę Isabell? A jeśli tak, to za jaką cenę? No i najważniejsze: kim, w tym wszystkim, dla Belli jest Jasper? Przeczytaj to się dowiesz ;D


Autor: Panna_Rose.
Beta: Brak.


Rozdział 1



EPOV

Cisza. Niesamowicie piękna cisza. To mogło oznaczać tylko jedno…
- Alice? Co widzisz? – z dołu usłyszałem głos Jaspera.
Nie ma mowy. Nigdzie nie idę. Na pewno nie zejdę na d…
- Edward! Złaź natychmiast! – westchnąłem. Czyli jednak muszę zejść. Powoli wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju.
- Edward!
- Już idę. Pali się, czy co? – zapytałem wchodząc do salonu. Na fotelu, bezruchu siedziała Alice z nieobecnym wzrokiem.
- Nie. Do pożaru byśmy Cię nie wołali – odpowiedział mój brat.
- To było pytanie retoryczne, Emmett – powiedziałem znudzonym głosem.
- Oj zamknij się i powiedz, co ona widzi! – do rozmowy włączyła się Rosalie.
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?! Od czego masz ten swój cholerny dar? – spojrzałem
na blondynkę.
- Nie wiem, ponieważ zrobiłem to o co prosiłaś mnie od kilku lat. Przestałem słuchać waszych myśli.
- Boże, Edward! Jaki ty jesteś irytujący! Zrób ten jeden wyjątek i sprawdź o co chodzi! – westchnąłem zrezygnowany i skupiłem się na odczytywaniu myśli Alice. Zanim jednak to zrobiłem wizja się skończyła a dziewczyna zaczęła ukrywać ją w swoim umyśle,
- Alice, powiedz im o co chodzi zanim zwariuję – złapałem się za głowę próbując przyzwyczaić ją do hałasu jaki tylko ja słyszałem. Ich myśli wcale mi nie pomagały. Rosalie „wykrzykiwała” przekleństwa w moim kierunku. Emmett fantazjował na temat jego nocnych zabaw z blondynką a myśli Jaspera były całkowicie poświęcone miłości do Alice. Ona zaś „śpiewała” jakąś piosenkę po francusku. Zostali jeszcze Esme i Carlisle, którym wizja mojej siostry przerwała pewne wciągające zajęcie.
- Ja w ty domu zwariuję – jęknąłem.
- O co Ci chodzi, Ed? – zapytał osiłek z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Między innymi o Twoje myśli.
- Cicho bądźcie. Alice, kochanie, co widziałaś? – Jasper jak zwykle przejmował
się wizjami swojej żony.
- Do Forks przyjeżdża dziewczyna – przy ostatnim słowie spojrzała na mnie.
- O to ta cala afera? – zapytałem dokładnie sprawdzając myśli siostry.
- Ona jest niezwykła. Nieźle zamiesza nam w życiu. I to chyba na dobre – kolejne spojrzenie. Teraz to już bardzo chciałem poznać tą wizję. –Nic Ci nie powiem, Edwardzie – westchnąłem. Jaka ona potrafi być wkurzająca.

BPOV

- Dzień dobry. Jestem Isabella Whitlock – powiedziałam koślawo. Nie jestem Amerykanką, mimo iż moje nazwisko na to wskazuje.
- Ach tak. Nowa uczennica. Mam już przygotowany Twój plan lekcji – odpowiedziała mi sekretarka. Dzisiaj jest mój pierwszy dzień w tej szkole – Proszę i miłego dnia.
- Dziękuję – powiedziałam i pośpiesznie wyszłam z pomieszczenia. Nie mam pojęcia dlaczego znowu to robię. W ciągu mojego całego życia zdążyłam już kilka razy ukończyć liceum. Cały materiał znam na pamięć co pozwala mi nie zajmować
się nauką.
Do szkoły przyjechałam dość późno, dlatego ominęły mnie dwie pierwsze lekcje, czyli fizyka i geografia. Według mojego planu teraz powinnam mieć chemię. Świetnie. Istotom takim jak ja bardzo się przydawała. Po wymienieniu uprzejmości
z nauczycielem, któremu, sądząc po prędkości bicia serca, bardzo się spodobałam, usiadłam w ostatniej ławce i spokojnie słuchałam tematu, o którym mogłabym powiedzieć więcej niż on sam. Mimo wszystko lekcja zleciała mi bardzo szybko.
Następna była historia. Pod salą do tego przedmiotu zauważyłam niską dziewczynę o czarnych, krótkich włosach, które sterczały w każdą stronę. Pewnie
nie zwróciłabym na nią uwagę, gdyby nie to, że jej skóra była wręcz biała a oczy złote. Sama zainteresowana chyba zauważyła, że jej się przyglądam, ponieważ popatrzyła na mnie a na jej twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech.
Chwilę później dziewczyna uwiesiła mi się na szyi. Jej skóra była bardzo zimna. Wiedziałam kim jest, ale dla pewności wciągnęłam powietrze. Rozpoznałam słodką woń. A jednak miałam rację. Wampirzyca. Tylko co ona robi w szkole, wśród ludzi? Uśmiechnęłam się. No tak. Złote oczy, czyli jest wegetarianką. Po krótkiej chwili dziewczyna odsunęła się i spojrzała na mnie.
- Jestem Alice. Ty musisz być Isabella.
- Tak. To amerykańska wersja mojego imienia – odpowiedziałam z… uśmiechem? Nie. Raczej z grymasem.
- Coś się stało? Nie lubisz swojego imienia?
- Nie jestem Amerykanką – powiedziałam i weszłam do sali. Wampirzyca podążyła za mną z odrobinę mniejszym uśmiechem.
- Usiądziesz ze mną? – spytała, gdy przechodziłyśmy obok nauczyciela.
- Jasne.
Temat obejmował wydarzenia, które miały miejsce pięćset lat temu, dzięki czemu nie miałam problemów z pytaniami, które zadawał mi nauczyciel. Alice przez całą lekcję przyglądała mi się ze zdziwieniem.
- Skąd to wszystko wiedziałaś? – zapytała, gdy zadzwonił dzwonek.
- Miałam ten temat w mojej poprzedniej szkole. Poza tym interesuję się historią – odpowiedziałam w połowie zgodnie z prawdą.
- Usiądziesz ze mną i moją rodziną na lunchu?
Rodziną? Czyli jest ich więcej?
- Jasne – jeśli oni też są wampirami to, muszę przyznać, będzie zabawa.
Dziewczyna zaprowadziła mnie do już pełnej stołówki. Gdy tylko przeszłyśmy przez próg, głosy uczniów ucichły a ich oczy skierowały się w naszą stronę. Spojrzałam
na Alice. Ta tylko uśmiechnęła się do mnie i skierowała się w kierunku, gdzie siedziało jej rodzeństwo.
- Hej wam! – Alice przywitała się z czwórką wampirów. – To jest Isabella.
- Isabell – przerwałam jej. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- To jest Emmett, Rosalie - jego dziewczyna i siostra bliźniaczka Jaspera, mojego chłopaka. A to jest Edward – powiedziała po kolei na nieźle napakowanego
i uśmiechniętego bruneta, śliczną blondynkę, która, gdyby mogła, zabiła by mnie spojrzeniem. Następny był jej brat i chłopak Alice. Spojrzałam na niego
i… zamarłam.
- Skąd go masz? – jak zwykle najpierw powiedziałam a później pomyślałam.
- Co? – chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach.
- Naszyjnik z symbolem słońca – wyjaśniłam.
- To pamiątka rodzinna – powiedział marszcząc brwi.

EPOV

To było co najmniej dziwne. Każdy z nas był zdezorientowany pytaniem Isabell. Alice chyba najbardziej.
~ Ta ślicznotka miała spojrzeć na Ciebie i się zakochać a nie wypytywać o rodzinne pamiątki Jazz’a.
Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się lekko. Z jednym musiałem się zgodzić: dziewczyna wyglądała pięknie. O wiele lepiej niż wszystkie znane mi wampirzyce. Tylko dlaczego nie mogę przeczytać jej myśli? Pierwsza taka osoba.
Dziewczyna nie spojrzała na mnie ani raz. Coś mi się wydaje, że wizja Alice nie spełni się zbyt szybko. Nie żeby mi to przeszkadzało, chociaż… chciałbym się zakochać, żyć dla tej jedynej wiedząc, że darzy mnie tak samo silnym uczuciem. Ale to się nie wydarzy, ktoś taki jak ja nie może być szczęśliwy. Powiedzmy sobie szczerze. Jestem potworem. Nic nie wartym potworem. Czemu ktoś miałby mnie pokochać? Co ja mógłbym dać w zamian? Jestem żałosny.
Wróćmy może do Isabell. Jej zamknięty dla mnie umysł jest pewną komplikacją. Teoretycznie powinna się nas bać, a praktycznie… no właśnie. Praktycznie to ona nie czuje nic. Przynajmniej Jasper nic nie wyczuwa. Ta dziewczyna wytworzyła wokół siebie jakiś psychiczny mur, którego ani ja, ani mój brat nie potrafiliśmy przebić.
Ja jednak tak łatwo się nie poddaję. Z całej mojej psychicznej siły zacząłem atakować swoim darem jej umysł. Chyba coś poczuła, bo skrzywiła się i zaczęła dłonią pocierać swoją skroń. Jeszcze chwilę i… udało się. Nawet sobie nie wyobrażacie jaki byłem z siebie dumny. Do czasu aż zobaczyłem jej myśli. One były gorsze niż Emmetta. Widziałem ją jak… kocha się z jakimś wampirem. Musiała wiedzieć kim on jest.
Obrazy przewijały się dalej dokładnie wszystko pokazując. Zbyt dokładnie. Skrzywiłem się i spojrzałem na dziewczynę. Miała zamknięte oczy a prawa ręka ukryta była pod stołem. Nagle zesztywniałem. W jej myślach pojawiło się wspomnienie rozczłonkowanego wampira, z którym przed chwilą była bardzo blisko. Na jej twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Nie tego się spodziewałeś – szepnęła tak cicho, że tylko ja mogłem to usłyszeć. – Wybaczcie. Muszę już iść na lekcje – pożegnała się ze wszystkimi, puściła mi oczko
i już jej nie było.
Spojrzałem na moje rodzeństwo, które przyglądało mi się z zaciekawieniem.
- Narada rodzinna – powiedzieliśmy z Jasperem jednocześnie.
Alice miała rację. Ta dziewczyna na pewno namiesza nam w życiu. Westchnąłem
i razem z rodzeństwem pojechałem do domu zwołać nasz posiedzenie.

BPOV

Panno Whitlock, jesteś potworem - zaśmiałam się w duchu. To co zrobiłam było okrutne, ale za to jakie przyjemne. Jego mina była… niezapomniana. Zapowiada się niezły ubaw a to oznacza, że będę potrzebowała dużo energii do moich sztuczek. Może wezmę przykład z Cullenów i zrobię sobie wagary?


Pozdrawiam.
Panna_Rose Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Panna_Rose dnia Pon 20:58, 01 Sie 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 19:44, 25 Mar 2011 Temat postu:

Ymm.. Podoba mi się, a przynajmniej zainteresowało mi to.
Bella musi być jakoś spokrewniona z Jasperem, ale jest też twarda. Co każdemu pasuje, no może nie każdemu ale mi jak najbardziej.
Czekam na ciąg dalszy i rozwiązanie zagadki pochodzenia Isabell,
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IsabellaCullen
Administrator



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 20:05, 01 Kwi 2011 Temat postu:

Podoba mi się, nawet bardzo mi się podoba. Do stylu nie ma nic do zarzucenie , błędów brak. A treść jest super. Zaciekwiasz czytelnika. Sama nie mogę się doczekać dalszych przygód twoich wampirów. Jestem ciekawa co też ta nasza Iss planuje ??

Pozdrawiam, życząc weny

IC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Twilight01




Dołączył: 12 Cze 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 18:12, 12 Cze 2011 Temat postu:

Całkiem fajne opowiadanie. Mam nadzieje, że będziesz je kontynuować. A Bella jest jakąś siostrą bądź inną krewną Jazza?
Dzięki i czekam na nowy rozdział.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bells123
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rumia
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 13:51, 25 Cze 2011 Temat postu:

ogólnie fajne ff. Takie ciekawe, nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Zaciekawiłaś mnie mam nadzieje że kolejny rozdział wstawisz szybko bo umieram już z chęci poznania ciągu dalszego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reneesme1
Administrator



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 9:54, 10 Lip 2011 Temat postu:

Mnie też się podoba. Jest takie inne niż pozostałe na tym forum, które, notabene, także są bardzo ciekawe. To jest inne i przez to dla mnie troszkę bardziej ciekawe. Czekam na dalszy ciąg.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna_Rose
Człowiek



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 19:00, 30 Lip 2011 Temat postu: Klucz do tajemnicy. Rozdział 2 (30.07.2011r)

Ojj... Trochę kazałam wam czekać. Ale już wróciłam z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że opinie będą tak dobre jak poprzednio.

Od razu mówię, że tekst jest skopiowany z worda, więc możliwe, że pojawią się jakieś dziwne dopiski.

***

„Aby zadać pytanie,
trzeba już znać przynajmniej część odpowiedzi”
~ Robert Sheckley

EPOV
- Co się stało, że zwołaliście naradę? – zapytał Carlisle spoglądając na mnie i na Jaspera. Nikt się nie odzywał, bo nikt nie wiedział co powiedzieć. Chyba to ja powinienem zacząć. W końcu mam najwięcej do powiedzenia. Spojrzałem na Jaspera, który przyglądał się swojemu naszyjnikowi.
- Poznaliśmy dzisiaj tą nową dziewczynę – zaczęła Alice.
- I… - Carlisle nadal nie wiedział nie wiedział o co nam chodzi.
- I Edzio się podniecił, bo puściła mu oczko – Emmett jak zwykle nie mógł powstrzymać się od głupiego komentarza.
- Bardzo śmieszne – skomentowałem jego „żart”.
- Główny problem polega na tym, że jej nie wyczuwam. Tak jakby nie miała w ogóle uczuć – Jasper nawet nie wiedział jak bardzo się myli.
- Żartujesz? Edward, powiedz, że on żartuje.
- Nie mogę, Rosalie. Nie potrafię czytać jej myśli. Ale to nie jest główny problem – spojrzałem po twarzach mojej rodziny. – Ona chyba wie o moim darze.
- Jak to? – zaciekawił się Carlisle.
- Dzisiaj w stołówce próbowałem „przebić się” przez mur jaki stworzył jej umysł, no i… udało mi się. – ukryłem twarz w dłoniach. – To były najgorsze wspomnienia jakie kiedykolwiek widziałem.
- Co widziałeś? – spojrzałem na ojca. Naprawdę chciał żebym to powiedział? – To może nam pomóc poznać jej tajemnicę.
Westchnąłem – Widziałem ją podczas współżycia z…
- I to było takie straszne? – zaśmiał się Emmett.
Spojrzałem na niego z bólem – Wyobraź sobie swoje myśli tylko 10 razy ostrzejsze.
- Uuuuu…
Przewróciłem oczami – Współżyła z wampirem – Esme i Alice wciągnęły głośno powietrze – Następne jej wspomnienie pokazywało tego wampira rozczłonkowanego i z tego co się domyślam ten mężczyzna sam sobie tego nie zrobił…
- Może ktoś im przerwał i zabił tego gościa? – zaproponował Emm.
- Uśmiechała się przy tym wspomnieniu.
- Masz rację. To wspomnienie jest dziwne i podejrzane. Jeśli to prawda to będzie trzeba uważać na tę dziewczynę. Ta wizja jednak nie oznacza, że ona wie o Twoim darze – Carlisle cały czas miał nadzieję, że nie jesteśmy zagrożeni.
- Tato, ona później powiedziała, cytuję: „Nie tego się spodziewałeś”.
- Poza tym zaczęła wypytywać o mój naszyjnik. Wyglądała tak, jakby go już gdzieś wcześniej u kogoś widziała – wtrącił się Jasper.
- Może tak było. Takich naszyjników na pewno jest więcej.
Westchnąłem – Rose, mogłabyś się czasem zainteresować tym, co dzieje się wokół Ciebie.
- To jest pamiątka rodzinna. Stworzona na specjalne zamówienie mojej rodziny. To taki jakby nasz herb. Nie mam pojęcia ile ma lat – wytłumaczył spokojnie mój brat.
- Masz już jakąś teorię? – zapytała Alice choć dobrze znała odpowiedź.
- Nie.
Po kilku minutach ciszy Esme cicho chrząknęła. – Może… - wszyscy spojrzeli na nią zaciekawieni – Może wasze rodziny były kiedyś połączone? Np. wasi pra, pradziadkowie byli braćmi, ale to Twój odziedziczył medalion.
- Esme, ja mam prawie trzysta lat…
- Ale to nie ma znaczenia. U Twojej rodziny przemijanie pokoleń skończyło się na Tobie, ale u tej dziewczyny mogło trwać dalej.
- To oznacza, że powinienem jej to oddać – Jasper delikatnie ściskał jedyną pamiątkę po swojej rodzinie. Ja po mojej matce odziedziczyłem wiele drobiazgów. Dałem już kilka Esme i Alice. Najbardziej bolało mnie to, że nikomu nie dam pierścionka zaręczynowego, który moja rodzicielka dostała od ojca.
- Niekoniecznie. Z jakiegoś powodu jej przodkowie go nie odziedziczyli. Sądzę, że mógłbyś go zatrzymać.
- On powinien iść dalej, a nie stać w miejscu.
- Jasper… - zaczęła Alice.
- Nie. Oddam jej go jutro w szkole na lunchu – tym zdaniem zakończył naszą naradę.
BPOV
Podjechałam pod szkołę moim cudownym, czarnym i mrocznym samochodem. Oczywiście moje śliczne autko zrobiło furorę. Zamknęła samochód i odeszłam od niego udając, że nie zauważyłam tych spojrzeń pełnych pożądania. Skierowałam się w stronę mojej ulubionej rodziny. Rudzielec oczywiście znowu zaczął „atakować” mój umysł. Podeszłam do niego uśmiechając się słodko.
- Czyli jednak wczoraj Cię nie zniechęciłam – wyszeptałam mu do ucha uwodzicielskim tonem dotykając wargami jego ucho. Czułam jak po jego ciele rozchodziły się dreszcze.
- Ekhem… Przeszkadzamy wam? – zapytał Emmett z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie… - zaczął Edward.
- Jeszcze nie doszliśmy do tego momentu – uśmiechnęłam się łobuzersko i puściłam mu oczko.
- Nie wiem czy będziesz zadowolona. Nasz Edzio jest bardzo niedoświadczony – zaśmiał się. Nie dziwię mu się. Ja jednak powstrzymała śmiech. Nagle poczułam, że coś ściska mój nadgarstek. Spojrzałam w tamtą stronę. Zgadnijcie kto to był.
- Możemy porozmawiać? – zapytał mój „przyjaciel”.
- Oczywiście, że tak, skarbie –uśmiechnęłam się do niego promiennie. Zanim odeszliśmy od reszty Cullenów usłyszałam chichot Alice i Emmetta.
Chłopak zaprowadził mnie na skraj lasu. Stałam oparta plecami o drzewo a Edward był… bardzo blisko mnie. Ręce ułożył po obu stronach mojej głowy odcinając mi drogę ucieczki. Taki przynajmniej miał cel.
- O czym chciałeś porozmawiać?
- O Tobie – powiedział przysuwając się bliżej mnie. Jeszcze bliżej? Mmm… robi się coraz ciekawiej.
- A dokładniej?
- Całej prawdy o Isabell… - wymruczał mi do ucha.
- Może zadawaj pytania. Będzie mi łatwiej – uśmiechnęłam się muskając wargami jego szyję.
- Pełne imię i nazwisko?
Zaśmiałam się z prostoty tego pytania. – Isabell Whitlock.
- Gdzie się urodziłaś?
- We Włoszech.
- Mmm… Włoszka.
- Ble… Amerykanin – zachichotałam.
- Skąd wiedziałaś, że potrafię czytać w myślach? – zapytał wodząc nosem po mojej szyi.
- Intuicja…
- Często miewasz takie intuicje?
- Zdarzają się.
Jego nos przeniósł się na mój policzek – Co, Twoja intuicja, powiedziała Ci ostatnio?
- Alice widzi przyszłość, a Jasper wyczuwa emocje – zdziwił się, widziałam to.
- Dlaczego raz mogę przeczytać Twoje myśli a raz nie?
Uśmiechnęłam się – Wrodzony talent do wkurzania Cię.
Odwzajemnił mój uśmiech – Masz interesujący dar – zaśmialiśmy się a ja pogłaskałam jego policzek – Koniec przesłuchania? No, chyba, że jeszcze chcesz…
- Nie musiałeś tego robić – spojrzała na mnie – Odpowiedziałabym na Twoje i wasze pytania bez tego przedstawienia.
- Nie wiedziałem tego. To wszystko przez to, że nie potrafię czytać Twoich myśli.
Zachichotałam – To dobrze, że nie potrafisz tego robić. Wiele dziewczyn doprowadziłbyś tymi pieszczotami do szaleństwa.
- A Ciebie?
- Ze mną musisz się bardziej postarać – wyszeptałam mu do ucha i odeszłam w stronę szkoły zostawiając go samego pod tym drzewem.
Isabell, jesteś genialna. Odpowiedziałaś na każde pytanie a jednocześnie nie zbliżyłaś go do prawdy ani o centymetr.
Ciekawe czemu tak bardzo chcą pozna mój sekret. No cóż, sama nie powiem im kim jestem. Będą musieli sami zgadnąć, co im się nigdy nie uda. To wyjątkowa tajemnica. Bo ja jestem… wyjątkowa.
EPOV
Lunch, stołówka i stolik, przy którym siedzi pięcioro wampirów i jedna wielka tajemnica. To nie fair, że prowadzimy tak ciche rozmowy przy niej, ale tego wymagała sytuacja.
- I co? – Rosalie była ciekawa. Jakbym był złośliwy to powiedziałbym, że to pierwszy stopień do piekła.
- Isabell Whitlock, pochodzi z Włoch. To wszystko.
- Czyżby Twoje sztuczki uwodzicielskie nie podziałały? – Emmett ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
- Nie, szło świetnie. Dopóki nie postanowiła zabawić się w moją grę. Wtedy jakoś odechciało mi się zadawania pytań…
Ze słuchawek Isabell wypłynęły fortepianowe dźwięki dobrze znanego mi utworu. Nie mogłem uwierzyć, że ona też słucha muzyki klasycznej.
- Boże, co to za cholerstwo?! – i dobrze, że nie wierzyłem. Emmett i Jasper trzęśli się już ze śmiechu.
- „Poranek” Edwarda Grieg’a – wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem w oczach. Wszyscy oprócz Isabelli.
- Zadałam złe pytanie. Wiem, że to „Poranek” Grieg’a. Bardziej chodziło mi o to skąd to się wzięło pomiędzy moją muzyką. Osobiście bardziej wolę ostry rock.
- No, no, no… szacun Isa – moi bracia ją podziwiali. Koniec świata.
- Spytałeś ją skąd wiedziała o Twoim darze i dlaczego nie możesz czytać w jej myślach? – powrotem zaczęliśmy do siebie szeptać.
- Tak, ale skłamała. Nie wierzę, że o naszych darach powiedziała jej intuicja.
- Isabella - cholernie - głupia - i - tajemnica - Whitlock – Rosalie już jej nie lubiła.
- Bella wystarczy – wtrąciła Bella.
Wszyscy spojrzeli na dziewczynę – Jak, do cholery?
BPOV
Oni naprawdę myśleli, że ja ich nie słyszę. Naiwność. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i schowałam iPoda.
- Nie musisz używać pełnego nazwiska jakie mi wymyśliłaś.
- Jakim cudem nas usłyszałaś? – zapytał Edward.
- Myślałam, że na dzisiaj koniec przesłuchania…
- Powiedziałaś, że odpowiesz na nasze pytania.
- Powiedziałam: „odpowiedziałabym”.
- To nie ma w tej chwili znaczenia – wtrąciła się Jasper – Pochodzisz z rodziny Whitlock? – pokiwałam głową. Jego nie mogę okłamać – To powinno należeć do Ciebie – powiedział ściągając medalion i podsuwając mi go.
Spojrzałam na niego. Był piękny. Słońce ślicznie odbijało się od niego.
- Nie powinno – odsunęłam medalion od siebie.
- Przestań i go przyjmij – odwrócił moją prawą dłoń wewnętrzną stroną do góry. Cholera. Zobaczył go.
- Tatuaż? – spojrzał na mnie zaciekawiony. Pokiwałam głową w odpowiedzi – Co oznacza?
I co ja mam mu powiedzieć?
- Oznacza mnie – powiedziałam zgodnie z prawdą i zabrałam rękę.
- Kim naprawdę jesteś?
- Jasper, proszę Cię. Wycofaj to pytanie. Nie mogę Ci powiedzieć. Musiałbyś sam zgadnąć a to nie jest takie proste.
- Powiedziałabyś mi, gdybym zgadł?
- Jesteśmy rodziną. Muszę być z Tobą szczera. Inaczej…
- Co? – przerwał mi.
Zamknęłam oczy opierając głowę na rękach – Inaczej moja natura by mnie zabiła. Jesteś jedyną osobą na świecie, z którą muszę być szczera.
- A Twój chłopak? – wtrąciła się Alice.
Uśmiechnęłam się – Niech no posłużę się moją intuicją. Edward opowiedział wam o moim wspomnieniu.
- Podobno byłaś bardzo ostra – stwierdził Emmett. Już teraz wiedziałam, że jeśli dane mi będzie zaprzyjaźnić się z tą rodziną to jego polubię najbardziej, oczywiście oprócz Jaspera.
- To nie była najostrzejszy scenariusz. Mam jeszcze kilka w zanadrzu na wypadek, gdyby Edward zaczął mnie wkurzać – puściłam oczko Emmettowi i zaczęłam się śmiać. To musiało ciekawie wyglądać. Zdołowany Edward i bardzo głośno śmiejący się jego przyjaciele. Jeśli w ogóle mogę siebie tak nazwać.

P.R.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Kącik pisarza
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin