Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Wspólne opowiadanie forumowe

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Kącik pisarza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 20:24, 06 Kwi 2011 Temat postu:

|6| Żyletka

Punkt Widzenia Nessie

Zapukałam dwa razy mocno, raz delikatnie i jeszcze raz mocno. – To był mój system.
Po usłyszeniu cichego ,,proszę’’, otworzyłam śmiało drzwi i zrobiłam parę kroków do przodu. Zamknęłam drzwi bez niepotrzebnego hałasu. Dziadek uśmiechnął się na mój widok.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, ale muszę z tobą porozmawiać – oznajmiłam spokojnie, siadając na krześle. Carlisle kiwnął głową i odłożył papiery.
-Oczywiście, że nie przeszkadzasz, Nessie. Mów, o co chodzi.
Wywróciłam oczami.
-Jacob myśli, że upił się tak bardzo, że niczego nie pamięta. Co jest prawdą, bo rzeczywiście z powodu alkoholu stracił pamięć na wczorajszej imprezie. Ale on myśli, że całował się z jakąś blondyną, co nie jest do końca prawdą... – Nie skończyłam, bo się zaśmiał.
-A więc to tak? My zachodzimy w głowę, kiedy mógł cię zdradzić, a ty to sobie po prostu wymyśliłaś... Dlaczego? – spytał, przyglądając mi się uważnie. Ciekawe, jaką mam minę, pomyślałam.
-No tak... Nie do końca. To tak, jakby dla zakładu. Jakoś trzeba sobie życie urozmaicić! -odparłam. - Ale nie mów nikomu, bo chcę jeszcze trochę się pobawić. - Uśmiechnęłam się uroczo.
-Dobra, ale wiem, że nie przyszłaś tu bezinteresownie. Kobiety pukają tylko wtedy, kiedy czegoś chcą – oznajmił i zapytał: - A więc, co mam dla ciebie zrobić?
Zachichotałam i pokiwałam głową.
-Tak, dziadku, masz rację – wymamrotałam. – Chciałabym, żebyś powiedział, że to widziałeś i udawał wielce oburzonego – poprosiłam. - Zgadzasz się? - zapytałam z nadzieją.
Zastanawiał się przez chwilę, po czym odparł:
- To trochę nie fair, Nessie.
-Życie jest nie fair! - przerwałam mu gwałtownie. - Nie będziesz miał już takiej okazji... Prooszę!
Zrobiłam oczy kota ze shreka i wydęłam dolną wargę. Ta mina zawsze działa!
Carlisle pokręcił głową i westchnął.
-Dobra, ale to nie będzie trwało długo...
-Dziękuję! A teraz idę odegrać wielce zranioną przed rodzicami! - odparłam zadowolona. Wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami. Tiffani spojrzała na mnie zmartwiona i spytała:
- Co się stało?
-Nic – warknęłam. - FACECI TO ŚWINIE! - krzyknęłam i wybiegłam z posesji Cullenów.

Punkt Widzenia Belli
~~
-Edwardzie, martwię się o nią. Chyba słyszeli ją nawet w La Push – oznajmiłam, zaraz po krzyku mojej córki. Krzyczała, jaki to świat jest zły, kobiety naiwne a mężczyźni idiotyczni. Przed chwilą odegrała tu niezłe przedstawienie. Właśnie siedziała naburmuszona w kuchni.
Mój ukochany objął mnie ramieniem i szepnął do ucha pocieszające słowa.
Wyrwałam mu się i z westchnieniem powędrowałam do kuchni. Właśnie z zainteresowaniem obracała w rękach żyletkę.
-RENESMEE! – krzyknęłam, wyrywając jej z rąk ostrze.
Wywróciła tylko oczami i założyła nogę na nogę.
-Drań. – W tym słowie mieściło się tyle jadu...
-Nie ma na to świadków... Może tylko z nią rozmawiał? - próbowałam ją jakoś udobruchać. -Kochanie...Wpojenie to nie zabawa, to miłość, za którą byłby gotowy umrzeć. - Odgarnęłam jej włosy z czoła.
-Drań – powtórzyła tylko i wyszła z kuchni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 21:21, 06 Kwi 2011 Temat postu:

Nieźle, nieźle. Czyżby Nessie postanowiła jednak nabrać Jacoba, mimo iż była mowa o nabraniu jego kolegów? Very Happy Biedny... Nie wie o co chodzi Razz
Przypominam, że kolejny rozdział piszę Madie! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madie0810
Administrator



Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 20:43, 08 Kwi 2011 Temat postu:

| 7 | Powiem prawdę



PWM

Przeciągnęłam się na łóżku i poczułam ogromny ból głowy. Nie dość, że przeholowałam wczoraj z nowo poznanymi ludźmi to jeszcze z alkoholem. Wiem, że na wampiry alkohol nie działa, ale ja na dyskotece przebiłam moją górną granicę. Wstałam i przebrałam się w jakieś stare legginsy i czarny top. Ubrałam moje różowe kapciobaletki i poszłam do pokoju Alice i Jaspera.
Jak to miałam w zwyczaju wpadłam tam bez pukania.
- Jazz pomocy.... - krzyknęłam, ale pożałowałam mojego zachowania – Moja głowa....
- Młody wampirek się spił? - zaśmiał się wchodząc zakładając koszulkę do pokoju z przyległej garderoby. - Nie martw się zaprawisz się w boju.
- Nie śmiej się ze mnie.... - usiadłam delikatnie na łóżku – Masz na to jakiś sposób?
- Przykro mi... po prostu: „Przeżyj to sam, przeżyj to sam” - zanucił, a ja złapałam poduszkę i rzuciłam nią w niego.
- Siedź cicho, bo mi łeb pęka!
Piękną chwilę ciszy przerwała jednak Alice, która wparadowała do pokoju z impetem, ciągnąc za sobą Ness. Reneesme wyglądała na znudzoną, a Alice naprawdę była wściekła.
- Ness! Jak ty tak możesz! Chcesz wszystkich wokół przyprawić o zawał?!
- Oj przestań nic im nie będzie... - Ness pokręciła głową.
- Zachowujesz się szczeniacko! On się wszyscy o ciebie martwią! To wszystko jest tego warte?! Jakiś durny zakład?!
Ness wzruszyła tylko ramionami nie chcąc przyznać Alice racji.
- Ja też uważam, że to głupie... - wyszeptałam cicho spod pościeli pod którą wlazłam chcąc stłumić ich krzyki.
- O proszę. Kogo my tu mamy? Tobą też się zaraz Madie zajmę. Pijaczko jedna.
- Za co.... - zakwiliłam.
Alice wróciła z powrotem do krzyczenia na Ness, gdy Jasper podszedł do mnie i poprosi, abym mu pomogła. Zgodziłam się bez trudu i pobiegłam z Jazzem do garażu. Pierwsze co zrobiłam to położyłam się na starej kanapie ciesząc się ciszą.
- Trzymaj! - Jasper rzucił mi butelkę w której ku mojemu była krew, gdy zobaczył moją minę dodał – Niedźwiedzia. Pomoże.
- Trzymasz coś takiego w butelce w lodówce? - upiłam łyk i po chwili już czułam się lepiej.
- Myślisz, że jestem w stanie polować po porządnej imprezie? - zaśmiał się.
- Pewnie nie – zaśmiałam się wstając z kanapy – Faktycznie działa. Dzięki.
Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie i zaczęłam oglądać auta w garażu. W chwilę później zeszła do nas Alice trochę roztrzęsiona. Gdy ją tylko zobaczyłam schowałam się za jedno.
- Tylko nie bij....
- Nie będę. Żartowałam wtedy, musisz się młoda nauczyć naszego życia – zaśmiała się całując Jaspera.
- A co z Ness? - odezwał się Jasper.
- Edward widział moje wizje, rozmowy i twoje nocne wizje – uśmiechnęła się – Teraz czekają ją gorące krzesła Edwarda i Belli.
- Miałam wizję?
- Oj Madie, Madie – Jasper się roześmiał – Al;e dlaczego pokazałaś to Edwardowi?
- Już miała dość krycia tej małolaty. Imprezy i wkręcanie Jacoba i sfory to jedno, ale wprowadzanie Belli w zamartwianie się i igranie z nią, żeby zobaczyła żyletkę to drugie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Madie0810 dnia Pią 20:44, 08 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 19:43, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Rozdział 8


PWN

Westchnęłam i przewróciłam oczami.
- Ile razy mam wam to tłumaczyć? – zapytałam. – Ciągle wałkujemy ten sam temat! – dodałam oburzona.
- Będziemy go wałkować tyle razy, aż zmądrzejesz – odezwał się Edward.
- I będziemy cię trzymać tutaj tak długo, aż przysięgniesz nam, że już nigdy więcej nie zrobisz takiego numeru nikomu i że przeprosisz za to wszystkich – dodała Bella.
- Wszystkich? – spytałam.
- Tak, wszystkich – powtórzył Edward z naciskiem na ,,Wszystkich’’. Znów westchnęłam.
- Nie wystarczy to, że będę miała szlaban do końca życia na wyjścia z domu, chyba, że mi na to pozwolicie?
- Nie.
Kolejne westchnięcie.
- Coś jeszcze?
- Wysprzątasz dom – powiedziała mama.
- I to wszystko? – Miałam już nadzieję, że mi odpuszczą. Wysprzątanie domu i przeproszenie wszystkich to już bardzo dużo.
- Posprzątasz dwa domy. Nasz i Carlisle’a – dodał tata.
- Tato! – oburzyłam się. – To już za dużo!
- Jak na to, co zrobiłaś, to za mało. I radzę ci nie marudzić, bo jeszcze coś dodam…
- Przecież to był tylko żart! Nie zabiłam nikogo!
- Gdybyś kogoś zabiła, uwierz mi, dostałabyś taką karę i do tego lanie, że by ci się odechciało.
Prychnęłam.
- Jestem już dorosła. Nie możesz mnie karać, a tym bardziej bić. Zawsze mogę poskarżyć Charliemu…
- Nie bądź taka mądra. Dopóki mieszkasz pod moim dachem, mogą robić z tobą co chcę. – Wyszczerzył się do mnie.
- W takim razie się wyprowadzam! – krzyknęłam, wychodząc z pokoju.
- Nessie – starała się zatrzymać mnie mama.
- Co Nessie?!
- Spokojnie. – Poklepała mnie po ramieniu, po czym dodała na ucho: - Nie rób nam przykrości. Po prostu zrób, to co ci kazaliśmy i tyle. Wiesz, że nie lubię jak się z ojcem kłócicie. Oboje macie wybuchowe charaktery.
- Mamo…- zaczęłam, jednak nie dokończyłam. Nie chciałam się z nią kłócić. Westchnęłam. Przytuliłam się do niej. W jej ramionach wszystkie troski odchodziły na bok. Zawsze uwielbiałam się do niej przytulać.
- A teraz idź wszystkich przeprosić, zacznij od Jake’a – poleciła. Kiwnęłam głową i wyszłam z domu.

PKJ ( Punkt widzenia Jacoba)

Siedziałem u siebie w garażu i majstrowałem przy motorze. Nagle poczułem jej zapach. Odwróciłem się w stronę drzwi, jednak nikogo tam nie było. Nagle przede mną zawiał wiatr i znów go poczułem. Jednak i tam nikogo nie było. Znów zawiało, lecz tym razem z lewej strony. Spojrzałem tam i znowu nic. Westchnąłem zrezygnowany.
- Dobra, Nessie. Możesz przestać się ze mną tak bawić? – zapytałem w pustą przestrzeń.
Usłyszałem jej chichot i jej ciężar na swoich plecach. Obwiesiła dłonie na mojej szyi. – Myślałem, że taka zabawa ci się już znudziła – powiedziałem, łapiąc ją za dłonie i odwracając się w jej stronę tak, że teraz oboje staliśmy przed sobą.
Spuściła wzrok na mój motor.
- Było, minęło – mruknęła, głaszcząc dłonią pojazd.
- Co cię do mnie sprowadza? Nie gniewasz się już na mnie? – spytałem z nadzieją. Naprawdę nie pamiętałem całego zajścia z jakąś dziewczyną. Jestem pewien, że nawet bym się do niej nie zbliżył, a tym bardziej całował, czy co tam jeszcze. Kocham Renesmee i tylko ją.
- Przyszłam cię przeprosić – powiedziała, spoglądając mi w oczy.
- Za co? – Zdziwiłem się.
- Za tą dziewczynę.
Zaśmiałem się.
- Myślałem, że to ja powinienem cię przepraszać za tą dziewczynę, nie ty mnie. To podobno ja zawiniłem…Przepraszam. Nie chciałem cię zranić.
- To ja cię przepraszam – odezwała się. – Ty nie masz za co.
- Nic nie rozumiem… - wyznałem. – O czym ty mówisz?
Westchnęła i znów spojrzała na motor.
- Tą całą blondynkę sobie wymyśliłam…
- Zakład – przerwałem jej. To nie było pytanie, jednak kiwnęła ona potwierdzająco głową, nadal na mnie nie patrząc.
- Wiem, miałam go sobie odpuścić i we dwoje mieliśmy zrobić kawał chłopakom z sfory. Ale po prostu…Właściwie nie wiem, co mną kierowało. Postanowiłam jednak nie odpuścić sobie go i nie tylko wkręcić ciebie, ale też chłopaków i resztę mojej rodziny. Nie tylko ty uwierzyłeś w tą dziewczynę. Moja rodzina także. Jednak szybko się wydało i zrobili mi awanturę. Mam szlaban na całe życie. Przepraszam…
Wziąłem jej dłonie w swoje. Nie wiedziałem, co jej teraz mam powiedzieć, po takim wyznaniu.
- Spójrz na mnie – rozkazałem. Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Gniewasz się? – zapytała.
- Nie, nie gniewam – oznajmiłem, a ona jakby rozjaśniała. – Tylko jestem w szoku, bo myślałem, że jesteśmy po jednej stronie…
- Bo jesteśmy! – wtrąciła żywszym tonem. – I zawsze byliśmy… - dodała.
- Może wyjawisz mi, jaki szlaban dostałaś? – spytałem, po chwili niezręcznej ciszy.
- Jak zawsze. Szlaban na całe życie, kazali mi wszystkich przeprosić i posprzątać dwa domy.
Zaśmiałem się. Spojrzała na mnie srogo.
- Co cię tak bawi? To wcale nie jest śmieszne! – oburzyła się.
- Jasne, że nie – powiedziałem, siląc się na powagę. Przewróciła oczami.
- Dobra, muszę już iść – oznajmiła, wyślizgując się z mojego uścisku.
- Nie obrażaj się – poprosiłem.
- Ależ ja się nie obrażam, Jacobie. Muszę po prostu iść przeprosić resztę… Ciężka droga przede mną… - oznajmiła.
Znów się zaśmiałem.
- Później do ciebie wpadnę – powiedziałem.
- Będę czekać – mruknęłam, po czym stanęła na palcach i pocałowała mnie w usta. Odwzajemniłem pocałunek, i po chwili nasz delikatny pocałunek zamienił się w namiętny. Podniosłem ją, by nie musiała się męczyć, choć w sumie nie była taka niska, jak Bella…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Renesmee dnia Śro 20:51, 13 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madie0810
Administrator



Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 20:47, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Ness dlaczego w twoim rozdziale jest mój? xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 20:52, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Ups, zapomniałam go później usunąć, przed kopiowaniem mojego z worda. Skiopiowałam go do siebie, by wiedzieć, co ty tam u siebie napisałaś i co mam kontynuować i później zapomniałam o nim Mad
Ale już jest wszystko dobrze. Smile
Mam nadzieję, że wam się rozdział podoba Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 22:34, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Podoba, podoba:) Tylko ta kara trochę surowa.
Teraz Tiff, ciekawe co wymyśli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Czw 14:08, 14 Kwi 2011 Temat postu:

Rozdział 9

PWN

Mam tego dość ! Dom rodziców, ale żeby Carlisle'a? Przecież on jest piętrowy ... Jeszcze prać skarpetki Emmeta ... Przeszłam przez szklane drzwi i usiadłam na kanapie. Zapadłam się w niej specjalnie, aby nikt mnie nie zobaczył. Dziadek był w pracy dzięki Bogu, Esme jest u Denalek. Nagle poczułam motyle w nosie. Kichnęłam, a wraz z tym zaczęły mnie , ze piec powieki. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam szlochać. Jaki ten świat jest niesprawiedliwy ...
Nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwiami i trzask nimi. Ktoś jest w domu. Będę płakać, może to jakoś wzbudzi apel do ich sumienia ...
Po schodach zeszła para niezwykle zgrabnych nóg w beżowej spódniczce. Włosy, sięgające teraz pleców, były kręcone i co chwila przy każdym kroku powiewały. To moja najmniej skomplikowana cioteczka ... Tiffani ...
Na mój widok stanęła jak wryta.
- O co chodzi, Ness?- spytała- coś nie tak z zakładem? Jake cię przejrzał?
- Nie, Tiff- zawodziłam- dostałam ostrą burę i muszę każdego po kolei przeprosić ...
- Słyszałam od Alice- ciotka, która miała 17 lat, a więc mniej więcej w moim wieku, nie popadła w stereotypy . Nadal miała za złe dziadkowi, że ją pilnuje, więc wiedziała, co oznacza wspólny front.
- Przepraszam cię- zawodziłam- ale nie dam wysprzątać całego domu ...
- Czy Edward był dla ciebie surowy?- spytała, przyglądając mi się uważnie- Bella zna się na rzeczy ...
- Taak- zapewniłam gorliwie- najbardziej ...
- Słuchaj- oczy Tiffani zabłysły- ja mam teraz dużo wolnego, więc idź do mojego pokoju i posłuchaj sobie nieco moich płyt ...
- Naprawdę?- ktoś zdjął mi ciężar z serca- jesteś kochaną ciocią ...
nagle drzwi się otworzyły i wpadł przez nie tata. Miał zmarszczone brwi, jak gniewny Apollo, albo o zgrozo jak Hades.
- Wszystko słyszałem!- powiedział ostro, a jego dłonie, które spoczywały na piersiach, teraz skierowały się ku jego spodniom. szybko manipulując dłońmi, wyciągnął swój pasek i złożył go we dwoje, po czym zbliżył się w moim kierunku. Spojrzałam przerażona na Tiffani, a ta szybkim ruchem zagrodziła mu drogę do mnie.
- Spokojnie, braciszku !- dziewczyna położyła rękę na biodrze- uważam, że przechowaliście trochę z tą karą ... Ona dopiero dojrzewa, buzują w niej hormony ...
- Ja się buzuję bardziej i zaraz dobiorę jej się do skóry !- tata był nieprzejednany. Jeszcze nigdy mnie nie uderzył !
- przeprosiła mnie i przeprosi wszystkich- Tiffani spojrzała ostro na brata- a ty przestań bawić się w wychowanie ! Masz mądra i piękną córkę, którą możesz się pochwalić każdemu ...
tata w końcu odpuścił i powoli wsunął pasek w spodnie. gdy zapiął sprzączkę, mogłam wstać.
- Tiffani, może pojedziesz do Matta?- spytał słodko- chciałbym nadzorować, jak Nessie sprząta ...
- Po moim trupie !- Tiffani tupnęła nogą- pomogę jej w sprzątaniu ...
- Tak więc obie macie przechlapane- warknął Edward i zaczął wybijać rytm butem.
- Nessie, idź na górę- poleciłam bratanicy- posprzatasz mój pokój ...
- Aby mogła słuchać Charlene- edward pokręcił ze złością głową- jesteś taka jak Bella ... Ciągle jej coś odpuszczacie ...
- Tak jak ty- ciotka pocałowała ojca w czubek nosa, a ja szybko znikłam im z oczu.

PWT

Biedna mała ! Naprawdę przecholowała, ale ja znam to dobrze ! Siedziałyśmy w salonie, gdy wpadł wściekły Edward. Jeszcze chwila, a nam obu by się dostało !
Ale zdołałam go jakoś udobruchać,a Ness wysłałam do siebie. Już miała zabrać się za porządki, gdy wszedł brat mojej matki. Carlisle był zdziwiony, patrząc na dwoje swoich dzieci w odmiennych pozach. Edward zły i stanowczy, ja kokieteryjna, z nogami w uwodzicielskiej pozie.
- Coś mi mówi, że szlaban Nessie się kończy- odparł wesoło doktor, a ja powiedziałam:
- Nie wujku, teraz tkwimy po uszy w jednym problemie !
- A mianowicie?- Carlisle oparł się o blat stołu, patrząc na nas wesoło.
- Edward nie zgadza się, bym wysprzątała twój dom- powiedziałam- w zamian za Nes ...
- Myślę, że on ma rację- Carlisle zmarszczył czoło- kochamy naszą małą, ale musi sobie zdać sprawę, że to było poważne posunięcie ... Do tego te jej samobójcze popędy ... Zupełnie jak ty, gdy w 1921 roku udałaś się na schadzkę z francuskim poetą ...
-A ty i Edward musieliście interwieniować- wydęłam pogardliwie wargę.
- Za bardzo się do ciebie kleił- doktor popatrzył na mnie z oburzeniem- a moja myszka nie wiedziała, co robić ...
- Myślała, żeby zarecytować mu swój wiersz- odrzekłam- to było doświadczenie, czy takie rzeczy powalają facetów ... nawet z francuskim akcentem ...
- W każdym razie już potem Francja wyleciała ci z głowy- wtracił Edward- a gościu popadł w kompleksy ...
- Skoro powiedziałeś mu, ze wiesz, jacy są francuscy kochankowie- prychnęłam- wziął cię za geja ...
- No i się przestraszył- zachichotał brat, a Carlisle również się uśmiechnął.


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Czw 14:14, 14 Kwi 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 14:43, 14 Kwi 2011 Temat postu:

Hahahahhahahhahah! Takie śmieszne.. wiesz? Biedna Nessie, ale teraz już wszystko w moich łapkach... Kto wie co może się zdarzyć?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Czw 16:23, 14 Kwi 2011 Temat postu:

yyyy nie podoba się? Sad
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 17:41, 14 Kwi 2011 Temat postu:

Ależ mi się podoba, tylko co ja mogę wymyślić...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 21:28, 14 Kwi 2011 Temat postu:

A oto mój urodziwy rozdział :



Rozdział 10

Wkroczyłam do domu Carlisle'a i ujrzałam śmiejących się Tiff, Edwarda i mojego teścia.
– Co was tak rozśmieszyło? – Starałam się dowiedzieć. Tiffani spojrzała na mnie i wyjaśniła:
– Właśnie wspominaliśmy moją wizytę we Francji.
Wizyta we Francji? Śmieszna?
Widząc moją minę, mój ukochany dodał:
– Gość popadł w kompleksy, gdy powiedziałem mu, że wiem, jacy są francuscy kochankowie. – Zachichotałam.
– No tak. To rzeczywiście jest powód – przyznałam. – A widzieliście może Renesmee?
Nagle zmarkotnieli.
– Tak, jak Edward próbował jej przylać pasem – odparła kwaśno Tiffani. Wytrzeszczyłam na mojego męża oczy, i położyłam ręce na biodrach. – Ale mu przeszkodziłam.
– Żądam wyjaśnień – powiedziałam, patrząc na niego surowo. Edward wlepił wzrok w podłogę i się nie odezwał.
– Dobrze, skoro tak... – Zamyśliłam się na chwilę. – Ty też masz szlaban – zadecydowałam.
– Ja? – Zdziwił się, przenosząc wzrok na mnie. – A to niby, dlaczego? Nic nie zrobiłem!

~~
PWN
Siedziałam w pokoju Tiffani i wycierałam kurze, gdy nagle usłyszałam hałas, dochodzący z salonu. Zaciekawiona wyszłam z pomieszczenia i stanęłam u szczytu schodów.
Zobaczyłam tam mamę, której surowy wzrok spoczywał na tacie. On z kolei, leżał u jej stóp i o coś błagał.
– Ależ kochanie! – Zaczął. – Przecież ja nic takiego nie zrobiłem!
– Szlaban i już. – Mama pozostawała nieugięta. – I owszem, chciałeś uderzyć Ness. I ciesz się, że tego nie zrobiłeś, bo kara byłaby jeszcze dłuższa.
Stojący obok Carlisle śmiał się razem z swoją siostrzenicą, Tiffanni.
– Bello... – Tata podjął kolejną próbę.
– Nie, nie i jeszcze raz nie, Edwardzie – odpowiedziała mama. – Nie ma mowy. Miałeś pretensję o to, że zawsze jestem pobłażliwa. Teraz powinieneś się ich pozbyć.
Tata jęknął i zamilkł.
– Skoro ta sprawa już załatwiona, to pomyślmy, co zrobić z Nessie – odparła mama.

~~
PWA

Właśnie oglądałam buty, gdy poczułam znajomy mi zapach. Zdzira, która gadała z Jasperem!
Delikatnie, bez hałasu, skierowałam się w jego stronę. Ujrzałam coś szokującego. Właśnie rozmawiała z moim mężem. Zmrużyłam oczy i odwróciłam się na pięcie.
Co on tu robił? Czemu z nią rozmawiał? - Tyle pytań bez odpowiedzi. Wróciłam, by kupić buty, które widziałam, i zaraz potem skierowałam się do domu.

~~
PWB

Siedziałam na kanapie i czytałam Romea i Julię. Obok mnie spoczywała Tiffani, która szkicowała salon.
– Nie uważasz, że kara zadana Edwardowi jest trochę za ciężka? – zapytała, odrywając mnie od lektury.
– Nie – odpowiedziałam, a ona spojrzała na mnie ze zdziwieniem. – Jeśli bym teraz nie dała mu do zrozumienia, że nie wolno, powtórzyłby to. A tak to nawet Ness jest szczęśliwa, i to ze swoją karą. – Tiffani się zaśmiała.
– Jasne, że jest szczęśliwa. Niecodziennie jej tata dostaje szlaban. – Zaczęła śmiać się jeszcze bardziej, a ja jej zawtórowałam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madie0810
Administrator



Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 12:42, 23 Lip 2011 Temat postu:

Rozdział 11

PWM


Strasznie źle się czułam z tą całą sytuacją i wydaniem Ness. W końcu jesteśmy wizualnie w tym samym wieku, ale coś nie pozwalało mi trzymać tego wszystkiego w tajemnicy. No, bo trzeba przyznać Ness zaczęła ostatnio trochę przesadzać z tym wszystkim. Może to dlatego, że urodziłam się w poprzedniej epoce, ale nie pochwalałam tego. Musiałam się jakoś pozbyć moich wyrzutów sumienia, na co z ochotą i pomocą przyszedł Emmett, który już dawno obiecał mi trochę nauki walki wręcz i samoobrony. Gdy ostatnio się przekomarzaliśmy i popychaliśmy, bo oczywiście się ze mnie nabijał stwierdził bez ogródek, że biję się „jak baba”. Nie powiem uraziło mnie, ale wjechałam mu na ambicję i obrał sobie jako cel zrobić ze mnie „maszynę do zabijania”, więc zabrał mnie w las i maltretował przez godzinę, karząc biegać i robić pompki. Gdy jednak jakimś genialnym trafem doszedł do wniosku, że jestem wampirem, więc mam tą całą siłę, wytrzymałość i sprawność przestał być srogim nauczycielem w-f'u, a zmienił się w oprawcę.
-Poćwiczymy twój słuch i refleks - powiedział zawiązując mi czarną, satynową opaskę na oczy.
-Ty, bo pomyślę, że chcesz mnie... - i w tym momencie gruchnęłam plecami o ziemię, gdyż Emmett podciął mi nogi bambusowym kijem – wykorzystać.
To zdanie dokończyłam na wpół przytomna, bo miałam wrażenie, że połamałam sobie wszystko. Wstałam i otrzepałam się, ale gdy chciałam ściągnąć opaskę tylko warknął.
- Nie gadaj tylko uważaj – zaśmiał się, a ja wyczuwałam, że chodzi wokół mnie – Musisz wyczulić wszystkie zmysły, widzieć głową, nie oczami.
Usłyszałam wtedy świst bambusa tuż koło mojej ręki. Złapałam go i pociągnęłam do siebie.
- Dobrze. Teraz spróbuj się bronić. - powiedział i po chwili walczyliśmy jak równy z równym , nie licząc z 50 kilogramów różnicy (jeśli nie lepiej), ładnych 20 centymetrów przewagi nam moim wzrostem oraz oczywiście moich zawiązanych oczu.
Gdy po ładnych kilku godzinach treningu, miliona upadków i setek siniaków, które pewnie bym miała gdyby nie to, że jestem wampirzycą, Emmett stwierdził, że na dzisiaj wystarczy mu znęcania się nade mną. Ten genialny osiłek wpadł jeszcze na pomysł, aby się ze mną ścigać w drodze do domu. Na nic się stały poje opory i marudzenie, gdyż „Wielkolud” zagroził jeszcze kolejnymi godzinami morderczych treningów. Po tych groźbach jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki biegłam do domu starając się wyprzedzić Emmetta.
Gdy weszłam do domu i bez słowa skierowałam się do pokoju widząc te wszystkie rozbawione miny członków rodziny i Emmetta, który urósł jak paw dzięki temu, że mógł się poznęcać. W chwili kiedy mijałam pokój Alice i Jaspera usłyszałam krzyki i tłuczone szkło. Domyślając się o co może chodzić ze śmiechem na twarzy poszłam do siebie i od razu skierowałam się do małej łazienki i wskoczyłam pod prysznic. Od jakiegoś tygodnia chodziła mi po głowie piosenka z „Wygranych marzeń”, więc dając upust moje artystycznej naturze śpiewałam non stop i to jak najgłośniej. Po jakimś czasie wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem i zauważyłam leżącego na tapczanie, śmiejącego się do rozpuku Jaspera.
-Bo cię brzuch rozboli – rzuciłam w jego stronę, zażenowana jak nigdy wcześniej i skierowałam się do szafki z ciuchami - jeśli nie przestaniesz się śmiać to nie udzielę ci schronienia przed Alice.
-Skąd wiesz? - naraz Jasper się uspokoił
- Trudno było nie słyszeć – zaśmiałam się i skierowałam się do łazienki i szybko się przebrałam, po czym wskoczyłam na tapczan koło niego – A więc o co poszło ?
- O tą dziewczynę z klubu...
- Spotkałeś się z nią znowu? - zgadywałam.
- Tak, ale tylko dlatego, że chciałem, żeby pomogła wybrać mi seksowną bieliznę dla Alice i buty do tego. Pech chciał, e Alice nas widziała w obuwniczym.
- Oj Jasper , Jasper. Dlaczego jej tego nie powiedziałeś?
- A dała mi dojść do głosu? - zaśmiał się.
„Tak cała Alice” – pomyślałam z rozbawieniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Kącik pisarza
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2


Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin