Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Aby na pewno ? 2.02.2011 [NZ], rozdział 10/ EPILOG ostatni

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Księgozbiór
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pią 14:12, 07 Sty 2011 Temat postu: Aby na pewno ? 2.02.2011 [NZ], rozdział 10/ EPILOG ostatni

Mój pierwszy ff z Cullenami Smile


Fan fiction dotyczy Tiffani Liner, siostrzenicy Carlisle'a, której przemiana dokonała się w tym samym wieku, co jej wujka, tyle że 12 lat później (miała 5 lat, gdy zniknął). Gdy zamieszka z rodziną Cullenów, utożsami się z ich nazwiskiem i nie tylko, może jeden eksces miłosny, więcej akcji no i postaram się Was zaciekawić Smile Miłego czytania !


-1-

„ Był u mnie wczoraj. Stał wsparty o framugę drzwi i skórzanym butem raz po raz wywierał nacisk na moje linoleum, ale ono nie chciało się pod nim ugiąć. Był wysoki, dobrze zbudowany, miał rozczochrane brązowe włosy i spojrzenie, które mogło prześwietlać mnie na wskroś. Zwłaszcza po słowach, jakie wypowiedziałam, nie zdawał się być usatysfakcjonowany”- dłoń, która trzymała w powietrzu czerwony notes pozwoliła, by na chwilę on zmienił swoje położenie, ale tylko na wzgląd charakteru ostatniego słowa nakreślonego ołówkiem. Druga ręka przekreśliła je i zastanowiła się nad wątkiem, które by właścicielkę przekonało, że ów osobnik przyszedł właśnie spełnić swoją misję.
W końcu jednak zaczęła nasączać woń granitu tak mocno, że o mało co nie przebiła kartki. Kwestia, która ją nurtowała, po chwili straciła na znaczeniu i ołówek pozostał na samym środku pokaźnej objętości papieru i podtrzymywał zapisane stronice.
Dziewczyna nie zwracała uwagi na swój pamiętnik, tylko myślała nad czymś intensywnie. W końcu usiadła na swoim łóżku i odgarnęła do tyłu pszeniczne włosy, które układała na jeden bok. Zerknęła raz jeszcze na dzienniczek, na którym wygrawerowane było długopisem imię „Tiffani Liner”.
Nagle dźwięk telefonu zwrócił dziewczynie uwagę. Wstała, strzepnęła z bluzki pozostałości wytartej gumki i położyła dłoń na słuchawce. Jej palce chodziły po niej, a brwi nastolatki zeszły się ze sobą, skupiając się w środku. Zdecydowała się jednak odebrać.
- Tiffani? – spytał ciepło męski głos po drugiej stronie, a dziewczyna westchnęła i opadła na poduszki. Słuchawka wyślizgnęła się z jej dłoni (celowo ? ), a po stronie rozmówcy zapadła cisza. Przez kolejną minutę nie odezwał się ani słowem.
Tiffani podłożyła ręce pod głową i zadowolona już unosiła się na łokciu, gdy ktoś zapukał głośno do jej pokoju. Dziewczyna westchnęła i spojrzała na swoje odbicie w lusterku. Była ubrana w krótkie dżinsowe spodenki i biały top. Na nogach tradycyjne białe skarpetki i adidasy. Kontrastowały idealnie z jej bladą skórą, zaś długie włosy tworzyły kurtynę zakrywającą ją aż do pasa.
„ Muszę otwierać ?”- teatralnie przewróciła do góry oczami. Jeśli to jednak był ON, to musi, w końcu zadeklaruje jej niepodporządkowanie, co słyszy niezmiennie od 200 lat …
Tiffani podeszła zdecydowanym krokiem do drzwi i ku ogromnej uldze okazała się to starsza kobieta o wyglądzie mopsa.
- Witam, moja droga- warknęła, a wampirzyca w ciele nastolatki uśmiechnęła się grzecznie i powiedziała:
- Witam pani Jenkins , tak jak się umawiałyśmy, mam dla pani miesięczny koszt wynajmu mojego pokoju.
- Najwyższy czas- staruszka poprawiła tani fartuch z bawełny i czarną spódnicę- jeśli znowu będzie zalegać z czynszem, znajdę ci w końcu współlokatorkę …
Na te słowa Tiffani podskoczyła. Koleżanka w ciele śmiertelniczki ? Lepiej, żeby nie … Czy przyzwyczaiłaby się do niecodziennej diety swojej współlokatorki? Zwierzęcej, rzecz jasna …
- Pani Jenkins, mówiłam pani, że to niepotrzebne- dziewczyna wyjęła z piórniczka leżącego na biurku potrzebne pieniądze- zależy mi na samotności … W końcu człowiek rodzi się taki, choćby jeden na milion, prawda ?
- Tiffani Liner, nie potrzebuję tu takich, nawet jeśli są samotniczkami – warknęła staruszka, krzyżując ramiona na piersi- chcę także by dbały nie tylko o terminy wpłat, porządek- tu zilustrowała skarpetki sprzed dwóch dni na podłodze i kurtkę dżinsową leżącą bez duszy na łóżku- i żeby pilnowały mojego Toffu, gdy ja czasem idę pozamiatać klatkę …
Młoda wampirzyca poczuła, że przewracają jej się wnętrzności. Toffu, ten cyniczny czarny kocur równie cynicznej właścicielki, to mały egoista, który od wejścia mówi każdemu, co o nim myśli. Na szczęście Tiffani umknęła przed jego pazurami, co zaszokowało zwierzę. Gdyby tylko chciała, mógłby zostać jej przekąską, ale wujek dostałby wzburzenia równającego się szoku Volturich …
- No, to mi się podoba- Jenkins uśmiechnęła się, ukazując swoje sztuczne zęby i rozwijając banknoty- na drugi raz, szybciej, kochaniutka …
Staruszka, rechocząc, zamknęła drzwi, a Tiffani powiedziała do siebie, opierając się plecami o drzwi:
- Brawo, kobieto, kolejny raz dałaś się podejść tej złośliwej wiedźmie …
Już myślała, by coś poczytać, gdy usłyszała, że ktoś znowu puka. Tiffani zamknęła ręką wizjer i powiedziała na głos:
- Pani Jenkins, właśnie idę brać prysznic …
Na te słowa ktoś zaśmiał się serdecznie. Dziewczyna stanęła jak wryta i ściągnęła brwi.
Poszła szybko do pokoju, narzuciła na siebie sweterek i otworzyła drzwi. Na widok wysokiego mężczyzny w blond włosach nie okazała zaskoczenia.
- Wiedziałam, że mogę się ciebie spodziewać, wujku- powiedziała bez uczucia, a ten gość wszedł.
Nie rzucił okiem na bałagan w pokoju, tylko spytał sympatycznie:
- Możemy porozmawiać ?
- Wujku Carlisle, rozważam dwie opcje : w moim pokoju nie ma jak, w kuchni równy wymiar, więc możemy to zrobić na klatce schodowej- umilkła, widząc, że mężczyzna ściągnął brwi.
Tiffani opuściła przedpokój i udała się do swojego lokum. Założyła ramiona na piersi i nie patrząc na Carlisle’a, odparła:
- Między nami wampirami: nie chcę mieszkać z tobą !
- Tiffy, nie chodzi mi o ukrócanie ci wolności- mężczyzna położył dłoń na ramieniu dziewczyny- twoje ostatnie odwiedziny u mnie były ponad rok temu, potem nagle znikłaś … Nie chcę cię stracić …
- A moja mama? – nastolatka spojrzała Carlisle’owi wyzywająco w oczy- co robiłeś wtedy, gdy dziadek skazał ją na śmierć? Wolałeś tropić wampiry !
Tiffani zrobiła gwałtowny krok w przód i patrzyła z goryczą na wujka.
Wampir westchnął, po czym poprawił poły płaszcza. Następnie splótł dłonie z tyłu i oznajmił spokojnie:
- Tłumaczyłem ci to setki razy … Nasz ojciec zrobił to w tajemnicy przede mną … Jenny nie zwierzała mi się …
-No pewnie, bo byś jej nie zrozumiał ! Ciągle tylko szaleństwa dziadka !- Tiffani była wściekła- a teraz jeszcze mam zamieszkać z tobą i twoją dziwną rodzinką ! Może jeszcze ułożysz mariaż tak jak dziadek? Przez niego musiałam zrobić to- tu podniosła top i wskazała na srebrną bliznę na brzuchu.
Było to zagłębienie od sztyletu, który spowodował, że przestała żyć.
- Ale cię odnalazłem i dzięki temu istniejesz- Carlisle chciał dotknąć siostrzenicy, ale ona zrobiła krok w tył- Esme będzie szczęśliwa móc widzieć w tobie córkę … Na pewno dogadasz się z Alice i Rosalie …. Edward, Emmet i Jasper też cię pokochają … A właśnie Edward był u ciebie wczoraj? Wysłałem …
- Mówisz o tym ważniaku, który prawił mi morały?- Tiffani spojrzała na brata swojej matki wilkiem- wujku, daruj sobie takiego szkolenia ze strony młodocianego … Jestem od niego starsza o przynajmniej …
- Czy uważasz, że zasłaniając się latami wampirzego istnienia możesz w lekceważący sposób mówić o tych, którym nie dałaś szansy na bliższe poznanie? Nie tak cię wychowałem


Już poprawiłam błędy Smile


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Śro 17:58, 02 Lut 2011, w całości zmieniany 11 razy
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 15:29, 07 Sty 2011 Temat postu:

Dam ci w punktach co masz zrobić,ok?
1.Przeczytaj Regulamin(Jeżeli tego nie zrobiłaś.)
2.Znajdź betę,jeżeli jej nie masz.Bo błędów nie wypatruję.
3.Dodaj avatar i podpis.
ii....Świetnie się baw.

A co do opowiadania..
to
nie
mam
pojęcia
ale
mi się podoba


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pią 15:57, 07 Sty 2011 Temat postu:

dzięki za radę, szybciutko to zaraz zrobię Smile
Powrót do góry
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 19:20, 07 Sty 2011 Temat postu:

Opowiadanie zaczyna się fajnie. Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach wyjaśnisz nam mniej więcej w jakim czasie dzieje się akcja i coś więcej o Tiffy. Wydaje się być fajną dziewczyną.
Życzę ci dużo weny, mało błędów i chęci do pisania Wink
PS. Dodaj do nazwy tematu aktualizację i NZ(opowiadanie niezakończone). Do tego proszę, przeczytaj regulamin. Wcale nie jest długi, przeczytasz go w góra pięć minut. Smile
PS2. Przedstaw się nam w odpowiednim dziale Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pią 19:43, 07 Sty 2011 Temat postu:

- Wujku- dziewczyna przymknęła powieki i zacisnęła dłoń na uchwycie na doniczkę. Drewno przez chwilę pulsowało jej w dłoni, aż w końcu zostało zmiecione w drobny mak.
- Nie powinnaś się też tak stresować- odrzekł Carlisle z opanowaniem- ale uważam, że u mnie odczuwałabyś większy komfort niż z tą panią …
- To okropna, wiedźmowata baba- Tiffani oderwała ręce od ściany i uśmiechając się lekko, powiedziała:
- Tylko poziom gotówki podnosi jej adrenalinę … Typowa prowincjonalność tego miasta …
- W Forks byś tak nie musiała – starszy wampir podszedł do siostrzenicy i obrócił ją ku sobie, dotykając jej podbródka- i nie musiałabyś ciągle uciekać … Przez ostatnie dwa lata stale wędrowałaś … gdy będziesz Cullenówną, zobaczysz, jak to jest żyć bez umniejszania sobie rzeczy prostych …
- A może trochę prościej?- teraz i Tiffani się zaśmiała.
- To gdzie mam poczekać? – Carlisle wszedł do pokoju, a siostrzenica od razu odgarnęła stertę ubrań. Gdyby mogła się rumienić z pewnością by to zrobiła.
- Wybacz wujku, ale od dwóch dni, nic, tylko … robię pewne rzeczy – odparła i z przerażeniem odkryła, że spojrzenie Carlisle’a pada na jej dzienniczek. Na czole mężczyzny pojawiła się pionowa zmarszczka, ale po chwili rozpogodził się.
- Cóż, każdy skrywa przed nami jakieś tajemnice – odparł, po czym puścił do siostrzenicy oczko. Najbardziej Jasper … Dopiero z czasem więcej się o nim dowiedzieliśmy …
Tiffani wzięła do ręki dżinsy i zielony top, po czym poszła do łazienki, by w przeciągu kilku sekund wyjść gotowa. Swoje rzeczy szybko spakowała, by potem zwrócić klucz starej Jenkins i udać się na sam dół windą z bratem swojej matki.
- Choroba, jako śmiertelnik bym nie wytrzymała i odchorowała to migreną – odrzekła, opierając się o ścianę windy.
- Ja już zdążyłem przywyknąć to tych technik obecnego stulecia- odparł Carlisle, po czym odczekali, aż „maszyna” uderzy w sam parter i drzwi elegancko się otworzą.
Wokół znajdowało się niewielkie podwórko, w tym ławeczka, gdzie starszawy jegomość z kozią bródką karmił gołębie.
- Wygląda jak jeden z Volturich pewnego czasu- powiedziała Tiffani, a Carlisle odrzekł, ściskając lekko jej ramię:
- Nie wypowiadaj swoich kwestii przy ludziach …
- Ale Aro kiedyś nosił bródkę- dziewczyna wzruszyła ramionami- a zresztą kogo oni obchodzą … Nie wiedzą, jaki żałosny prym wiodą …
- Twoja szczerość zawsze mnie zadziwiała, droga Tiffani- Carlisle spojrzał na nią w zadumie- ale pamiętaj, bycie wampirem to nie przelewki, musisz uważać i przestrzegać pewnych zasad …
- Odkąd ruszamy ?- nastolatka zmieniła szybko temat, ale wujek nie dał się zbić z tropu.
- Chcę też, by twoje poszanowanie względem mojej rodziny było jasne – powiedział, a ona wywróciła teatralnie oczami- szybko przekonasz się, że twoje uczucia zbiegną się tu- palcem serdecznym delikatnie nakreślił miejsce na sercu dziewczyny.
- Nie chcę też, byś mieszkając u mnie, wykorzystała moje zaufanie – tu popatrzył w jej piwne oczy, aż zamrugała. To było jak ostrzeżenie … Tyle że Carlisle nigdy tak nikogo nie ostrzegał … I z pewnością nie miał takiego zamiaru …


-- Koniec rozdziału pierwszego ... Od następnego akcja trochę ruszy ...


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Pią 19:47, 07 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pią 19:52, 07 Sty 2011 Temat postu:

Dziękuję za rady, już wszystko oznaczyłam Smile Hmm Tiffani jest dość sympatyczna, tylko lekko zagubiona, niebawem zakocha w kimś, kto będzie chciał ją zabić ze wzgląd na przynależność do Cullenów. Ale czy ta miłość nie wywrze na jej oprawcy rozterek? Tiffani nie zginie, ale przejdzie przez coś, co spowoduje, że stanie się wampirem po primo dwa ... I to znów dzięki Carlisle'owi ...
Powrót do góry
klaudia971835




Dołączył: 20 Sie 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jestem z miasta xD
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 19:55, 07 Sty 2011 Temat postu:

No fajne, wciągnęło mnie, żadnych błędów się nie dopatrzyłam Smile Nie wiem dlaczego, ale lubię takie opowiadania i bohaterów. Dobrze mi się czytało, styl też jest ok. Chęci do pisania i wstawiania tutaj Ci życzę, bo nie mogę się doczekać co takiego będzie się działo w następnych rozdziałach. Pozdrawiam Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pią 20:05, 07 Sty 2011 Temat postu:

Dzięki, pomyślę jutro, ale dopiero po głupim kolokwium z angielskiego Sad
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 23:08, 07 Sty 2011 Temat postu:

Uuuoo!
Nessie ma rację,i opowiadanie wciągające..No i nie martw się bo po sporej dawce kofeiny moja chora wyobraźnia sprząta u siebie..i no wiesz.Wszystko nie na swoim miejscu ;p
Tylko serio,Tiff wydaje się trochę...jak to powiedzieć..opryskliwa i przemądrzała..

Pozdrawiam.
Ta co lubi miód vel. Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Sob 8:13, 08 Sty 2011 Temat postu:

Taka jest na początku, bo być może długo przebywała sama ;P Ale wiecie, być może przebywanie wśród innych ją odmieni Smile
Powrót do góry
Tiffani
Gość






PostWysłany: Sob 22:03, 08 Sty 2011 Temat postu: Re: Aby na pewno ? 8.01.2011 , rozdział 2 [NZ]

Tiffani napisał:
Mój pierwszy ff z Culleanmi Smile


Fan fiction dotyczy Tiffani Liner, siostrzenicy Carlisle'a, której przemiana dokonała się w tym samym wieku, co jej wujka, tyle że 12 lat później (miała 5 lat, gdy zniknął). Gdy zamieszka z rodziną Cullenów, utożsami się z ich nazwiskiem i nie tylko, może jeden eksces miłosny, więcej akcji no i postaram się Was zaciekawić Smile Miłego czytania !


-1-

„ Był u mnie wczoraj. Stał wsparty o framugę drzwi i skórzanym butem raz po raz wywierał nacisk na moje linoleum, ale ono nie chciało się pod nim ugiąć. Był wysoki, dobrze zbudowany, miał rozczochrane brązowe włosy i spojrzenie, które mogło prześwietlać mnie na wskroś. Zwłaszcza po słowach, jakie wypowiedziałam, nie zdawał się być usatysfakcjonowany”- dłoń, która trzymała w powietrzu czerwony notes pozwoliła, by na chwilę on zmienił swoje położenie, ale tylko na wzgląd charakteru ostatniego słowa nakreślonego ołówkiem. Druga ręka przekreśliła je i zastanowiła się nad wątkiem, które by właścicielkę przekonało, że ów osobnik przyszedł właśnie spełnić swoją misję.
W końcu jednak zaczęła nasączać woń granitu tak mocno, że o mało co nie przebiła kartki. Kwestia, która ją nurtowała, po chwili straciła na znaczeniu i ołówek pozostał na samym środku pokaźnej objętości papieru i podtrzymywał zapisane stronice.
Dziewczyna nie zwracała uwagi na swój pamiętnik, tylko myślała nad czymś intensywnie. W końcu usiadła na swoim łóżku i odgarnęła do tyłu pszeniczne włosy, które układała na jeden bok. Zerknęła raz jeszcze na dzienniczek, na którym wygrawerowane było długopisem imię „Tiffani Liner”.
Nagle dźwięk telefonu zwrócił dziewczynie uwagę. Wstała, strzepnęła z bluzki pozostałości wytartej gumki i położyła dłoń na słuchawce. Jej palce chodziły po niej, a brwi nastolatki zeszły się ze sobą, skupiając się w środku. Zdecydowała się jednak odebrać.
- Tiffani? – spytał ciepło męski głos po drugiej stronie, a dziewczyna westchnęła i opadła na poduszki. Słuchawka wyślizgnęła się z jej dłoni (celowo ? ), a po stronie rozmówcy zapadła cisza. Przez kolejną minutę nie odezwał się ani słowem.
Tiffani podłożyła ręce pod głową i zadowolona już unosiła się na łokciu, gdy ktoś zapukał głośno do jej pokoju. Dziewczyna westchnęła i spojrzała na swoje odbicie w lusterku. Była ubrana w krótkie dżinsowe spodenki i biały top. Na nogach tradycyjne białe skarpetki i adidasy. Kontrastowały idealnie z jej bladą skórą, zaś długie włosy tworzyły kurtynę zakrywającą ją aż do pasa.
„ Muszę otwierać ?”- teatralnie przewróciła do góry oczami. Jeśli to jednak był ON, to musi, w końcu zadeklaruje jej niepodporządkowanie, co słyszy niezmiennie od 200 lat …
Tiffani podeszła zdecydowanym krokiem do drzwi i ku ogromnej uldze okazała się to starsza kobieta o wyglądzie mopsa.
- Witam, moja droga- warknęła, a wampirzyca w ciele nastolatki uśmiechnęła się grzecznie i powiedziała:
- Witam pani Jenkins , tak jak się umawiałyśmy, mam dla pani miesięczny koszt wynajmu mojego pokoju.
- Najwyższy czas- staruszka poprawiła tani fartuch z bawełny i czarną spódnicę- jeśli znowu będzie zalegać z czynszem, znajdę ci w końcu współlokatorkę …
Na te słowa Tiffani podskoczyła. Koleżanka w ciele śmiertelniczki ? Lepiej, żeby nie … Czy przyzwyczaiłaby się do niecodziennej diety swojej współlokatorki? Zwierzęcej, rzecz jasna …
- Pani Jenkins, mówiłam pani, że to niepotrzebne- dziewczyna wyjęła z piórniczka leżącego na biurku potrzebne pieniądze- zależy mi na samotności … W końcu człowiek rodzi się taki, choćby jeden na milion, prawda ?
- Tiffani Liner, nie potrzebuję tu takich, nawet jeśli są samotniczkami – warknęła staruszka, krzyżując ramiona na piersi- chcę także by dbały nie tylko o terminy wpłat, porządek- tu zilustrowała skarpetki sprzed dwóch dni na podłodze i kurtkę dżinsową leżącą bez duszy na łóżku- i żeby pilnowały mojego Toffu, gdy ja czasem idę pozamiatać klatkę …
Młoda wampirzyca poczuła, że przewracają jej się wnętrzności. Toffu, ten cyniczny czarny kocur równie cynicznej właścicielki, to mały egoista, który od wejścia mówi każdemu, co o nim myśli. Na szczęście Tiffani umknęła przed jego pazurami, co zaszokowało zwierzę. Gdyby tylko chciała, mógłby zostać jej przekąską, ale wujek dostałby wzburzenia równającego się szoku Volturich …
- No, to mi się podoba- Jenkins uśmiechnęła się, ukazując swoje sztuczne zęby i rozwijając banknoty- na drugi raz, szybciej, kochaniutka …
Staruszka, rechocząc, zamknęła drzwi, a Tiffani powiedziała do siebie, opierając się plecami o drzwi:
- Brawo, kobieto, kolejny raz dałaś się podejść tej złośliwej wiedźmie …
Już myślała, by coś poczytać, gdy usłyszała, że ktoś znowu puka. Tiffani zamknęła ręką wizjer i powiedziała na głos:
- Pani Jenkins, właśnie idę brać prysznic …
Na te słowa ktoś zaśmiał się serdecznie. Dziewczyna stanęła jak wryta i ściągnęła brwi.
Poszła szybko do pokoju, narzuciła na siebie sweterek i otworzyła drzwi. Na widok wysokiego mężczyzny w blond włosach nie okazała zaskoczenia.
- Wiedziałam, że mogę się ciebie spodziewać, wujku- powiedziała bez uczucia, a ten gość wszedł.
Nie rzucił okiem na bałagan w pokoju, tylko spytał sympatycznie:
- Możemy porozmawiać ?
- Wujku Carlisle, rozważam dwie opcje : w moim pokoju nie ma jak, w kuchni równy wymiar, więc możemy to zrobić na klatce schodowej- umilkła, widząc, że mężczyzna ściągnął brwi.
Tiffani opuściła przedpokój i udała się do swojego lokum. Założyła ramiona na piersi i nie patrząc na Carlisle’a, odparła:
- Między nami wampirami: nie chcę mieszkać z tobą !
- Tiffy, nie chodzi mi o ukrócanie ci wolności- mężczyzna położył dłoń na ramieniu dziewczyny- twoje ostatnie odwiedziny u mnie były ponad rok temu, potem nagle znikłaś … Nie chcę cię stracić …
- A moja mama? – nastolatka spojrzała Carlisle’owi wyzywająco w oczy- co robiłeś wtedy, gdy dziadek skazał ją na śmierć? Wolałeś tropić wampiry !
Tiffani zrobiła gwałtowny krok w przód i patrzyła z goryczą na wujka.
Wampir westchnął, po czym poprawił poły płaszcza. Następnie splótł dłonie z tyłu i oznajmił spokojnie:
- Tłumaczyłem ci to setki razy … Nasz ojciec zrobił to w tajemnicy przede mną … Jenny nie zwierzała mi się …
-No pewnie, bo byś jej nie zrozumiał ! Ciągle tylko szaleństwa dziadka !- Tiffani była wściekła- a teraz jeszcze mam zamieszkać z tobą i twoją dziwną rodzinką ! Może jeszcze ułożysz mariaż tak jak dziadek? Przez niego musiałam zrobić to- tu podniosła top i wskazała na srebrną bliznę na brzuchu.
Było to zagłębienie od sztyletu, który spowodował, że przestała żyć.
- Ale cię odnalazłem i dzięki temu istniejesz- Carlisle chciał dotknąć siostrzenicy, ale ona zrobiła krok w tył- Esme będzie szczęśliwa móc widzieć w tobie córkę … Na pewno dogadasz się z Alice i Rosalie …. Edward, Emmet i Jasper też cię pokochają … A właśnie Edward był u ciebie wczoraj? Wysłałem …
- Mówisz o tym ważniaku, który prawił mi morały?- Tiffani spojrzała na brata swojej matki wilkiem- wujku, daruj sobie takiego szkolenia ze strony młodocianego … Jestem od niego starsza o przynajmniej …
- Czy uważasz, że zasłaniając się latami wampirzego istnienia możesz w lekceważący sposób mówić o tych, którym nie dałaś szansy na bliższe poznanie? Nie tak cię wychowałem


Już poprawiłam błędy Smile
Powrót do góry
Tiffani
Gość






PostWysłany: Sob 22:04, 08 Sty 2011 Temat postu:

Rozdział 2

- Pojedziemy samochodem, nie możemy zbytnio rzucać się w oczy- poinformował Tiffani doktor.
Doszli do stojącego przy parkingu volvo. Carlisle wyjął rękę z kieszeni płaszcza i podrzucił do góry kluczyki. Nie zwracając uwagi na siostrzenicę, otworzył przednie drzwi, pochylił się i zajął miejsce od strony kierowcy.
Tiffani zawahała się. Jej długie włosy co chwila podrzucał wiatr. Zrobiło się chłodniej, więc naciągnęła bardziej kurtkę.
Nagle przed oczami stanął jej obraz sprzed dwustu lat: jej dziadek, którego fascynacja wampirami sięgała zenitu i ona, mała dziewczynka pozbawiona matki, zamykana w piwnicy w ciasnym pomieszczeniu. Nastolatka z tego wieku cofnęła się z przerażeniem, a zaniepokojony Carlisle szybko wysiadł.
- Co się stało, Tiffani ?- spytał, przyglądając jej się badawczo i dotykając jej ramienia- czy miejsce z przodu …
- Nie mogę tam usiąść- powiedziała i kucnęła, bo zaczęła ją boleć głowa. Złapała się za przednią część czaszki i zacisnęła kurczowo powieki.
- Coś ci chodzi po głowie- wujek obrócił ją ku sobie- czy to może ma związek z czymś, co już przeszłaś ?
Buch ! kolejny obraz: ojciec Jennifer i Carlisle’a z wściekłością miotający się po swoim uporządkowanym salonie, wszędzie walają się porozrzucane książki, nie, pomieszczenie nie jest już tak schludne, starzec chwyta za sztylet i do ryciny przedstawiającej jego rodzinę przybija go. Potem powoli odrywa metalowe narzędzie zbrodni, powoli, tkanina rozcinana jest pod nierównym kątem, zupełnie jakby umyślnie najeżdżał na poszczególne warstwy klanu …
- Tiffy !- doktor Cullen potrząsnął siostrzenicą, a ta wreszcie przestała mocno obejmować głowę. Miała przerażone spojrzenie, jakby nie wiedziała, gdzie się znajduje. Po chwili jednak, raz po raz wydając z siebie wdech, uspokoiła się.
- To dziadek- powiedziała cicho- i te wspomnienia … One co jakiś czas powracają …
Carlisle dotknął jej czoła i powiedział:
- Za bardzo się przejęłaś … Opowiedz mi dokładnie, co widziałaś …
Tiffani podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Nigdy nie patrzył tak nią uważnie. Powoli pozwoliła wujkowi podnieść się i usiadła po drugiej stronie auta.
Carlisle włączył silnik, uchylił okno od swojej strony, po czym szybko wykręcił i pognał drogą przed siebie.
- No więc – zaczął, trzymając ręce kurczowo na kierownicy i spoglądając na siostrzenicę- co robił mój ojciec w twoich wspomnieniach ? Nie był uczuciowy, to wiem, często biła od niego pycha i zimno …
- W pierwszym dziadek często zamykał mnie w piwnicy, gdy nie podporządkowałam się zasadom panującym w domu- powiedziała Tiffani, pozwalając, by pęd wiatru odsłaniał raz po raz jej czoło- krzyczał na mnie, mówił, że wdałam się w mamę i jestem tak bezużyteczna jak babcia … Że nigdy nie będę prawdziwą damą i że ród kobiecy powinien być całkowicie poddany mężczyznom- tu dziewczyna z zaskoczeniem zobaczyła, że zmarszczka na twarzy Carlisle’a jest dość napięta, jednak z zadziwiającym skupieniem prowadził.
- Mój ojciec miał swoje wyrobione zdanie- odrzekł po chwili ponuro- jednak to było zdanie, które zawierało wiele ludzkich cierpień, nie jego- tu zaśmiał się gorzko, potem mając usta zaciśnięte. Po chwili zerknął na siostrzenicę, myśląc, że może nabrać jakiegoś złego przekazu. Jednak dziewczyna intensywnie nad czymś myślała.
- Wujku- odezwała się nagle Tiffani- dlaczego dziadek chciał tak bardzo się mnie pozbyć ? Twierdził, że skoro własny ojciec mnie zostawił, dając mi jedynie nazwisko, nikt nie będzie mnie w ogóle chciał …
- Nie myśl tak- powiedział stanowczo Carlisle, skręcając w drogę, która była otoczona zewsząd lasem- mi na tobie BARDZO ZALEŻY … Oczywiście nie ma co roztkliwiać się nad tym, co było kiedyś, gdyż to już zamknięty rozdział. Teraz nowe czasy i nowy morał na początek przygody z Cullenami- mężczyzna uśmiechnął się do siostrzenicy, po czym nabrał gwałtownej prędkości, forsując znak drogowy.
- Gdyby Charlie to widział !
- Kim jest Charlie ?- spytała z zaciekawieniem Tiffani- czy to też ktoś z nas ?
- Nie, to ojciec Belli- powiedział Carlisle- jest człowiekiem i komendantem w Forks, niezwykle sympatyczny osobnik. Jego córka jest teraz wampirzycą i żoną Edwarda.
- Ciekawe, czy mnie polubi- odrzekła z powątpieniem Tiffani- mam nadzieję, że nie obrazi się, jak naszkicuję jej wizerunek …
- Malujesz ?- spytał z zaskoczeniem wujek- myślałem, że to rzuciłaś …
- Czasem lubię zagłębiać się w ołówek bądź akwarele- ale nie bądźmy sentymentalni- tu rozłożyła ręce i uśmiechnęła się- pejzaże nieco kreują się teraz inaczej u mnie … Już nie jestem taka małostkowa …
- Wierzę- zaśmiał się Carlisle, po czym zahamował- jesteśmy w domu …
Tiffani szybko wyskoczyła z auta, tak, że drzwi uderzyły nieco za szybko w bok.
- Pardon- dziewczyna dotknęła palcem ust- ale wiesz, to z wrażenia … Nadal mam problem z kontrolowaniem emocji …
- Jasper tu się przyda- doktor Cullen pomachał w kierunku kobiety, która miała brązowe, kręcone loki i ubrana byłą w gustowną fioletową sukienkę i szpilki z fantazyjnym zapięciem. Stała na werandzie, gdzie na tle prezentował się ogromny, przeszklony dom z zaakcentowaniem białego marmuru.
Na widok Tiffani uśmiechnęła się od ucha do ucha i już była przy niej.
- ciocia Esme !- dziewczyna zarzuciła jej ręce na szyję- nic się nie zmieniłaś …
- Mam nadzieję, że skończyłaś już z tym wędrowaniem i nasz dom to przystanek ostatni- starsza wampirzyca ucałowała policzki siostrzenicy męża i gestem zaprosiła ją do domu.
Gdy Tiffani szła obok Esme i Carlisle’a, drogę od progu zastąpiła im wysoka blond włosa piękność z dużymi kolczykami, w których migały błyszczące kamyki.
- Nowy przybytek? – spytała, biorąc się pod boki- Esme, wiesz przecież, że to nie ferma, a takowe są nasza przystawką na wie …
- Rosalie, cicho bądź- pierwsza zareagowała niezwykle atrakcyjna brunetka z talią osy- może …
- Rose dziś znów ma zły dzień- Carlisle spojrzał na nią znacząco- a weranda czeka na porządek … więc to ci doda skrzydeł moja droga …
Blondyna obiegła siostrzenicę doktora wzrokiem jadowitej żmiji i zniknęła, stukając obcasami na naprawdę wysokiej szpilce.
- Ale tupecik- podsumowała Tiffani- jeśli na zewnątrz rzuca iskry, to boję się pomyśleć, jaka może być w środku …
- Nie jest taka zła- brunetka uśmiechnęła się do dziewczyny- jestem Bella Cullen, miło mi cię poznać …
- Tiffani Liner- krewna Carlisle’a uścisnęła jej rękę i powiedziała- wujek mi o tobie nieco opowiedział …
- Jesteś spokrewniona z nim ?- spytała z ciekawością Bella, nagle się schylając, gdyż koło jej nogi przebiegło coś o kasztanowych lokach i niezwykle żywego. Żona Edwarda złapała małą dziewczynkę, która z piskiem wtuliła się we włosy brunetki.
- jaka urocza mała !- Tiffani uśmiechnęła się do tego miłego widoku- to twoja córka ? A co do mojej odpowiedzi, to tak, jestem siostrzenicą Carlisle ‘a …
- To Renesmee, czyli Nessie- Bella odgarnęła z twarzy małej grzywkę- cały Edward … Nessie, przywitaj się z Tiffani !
- Cześć, Tiffani !- dziewczynka pomachała jej, ukazując szereg białych ząbków. Nagle między nią a Bellą pojawił się kasztanowłosy przybysz, którego siostrzenica doktora Cullena poznała całkiem niedawno … ów chłopak pocałował to żonę i córkę, po czym stanął przed panną Liner.
- Jesteś Edward- powiedziała bardziej niż spytała Tiffani, gdyż tę wiedzę dawno posiadła. Młody Cullen wydawał się jednak rozluźniony i nie okazywał żadnych oznak na wspomnienie nieudanej rozmowy, którą można nazwać „po łebkach”.
- Właśnie skończyłem sprzątać swój dawny pokój- powiedział i puścił do dziewczyny oczko- teraz jest twój …
Tiffani zatkało. Jej ? Tak nagle ?
- A ty?- to pytanie wydało jej się po fakcie bardzo głupie- gdzie będziesz spał ?
Zebrani zaśmiali się chórem. Koło Edwarda stanął Carlisle, który położył mu rękę na ramieniu.
- Mieszkam z Bellą i naszą córką w domku w lesie- powiedział, po czym dotknął ręki Tiffani i położył na niej klucze. Dziewczyna dostrzegła w nich coś znajomego. Uniosła je i po chwili dyndał u nich mały źrebak koloru brązowego.
- Wujku- zaczęła siostrzenica, a ten uśmiechnął się łobuzersko.
- Carlisle mówił, że kiedyś świetnie jeździłaś konno i kochasz te zwierzęta- powiedział Edward, opierając się o ścianę- a zatem miłego zwiedzana pokoju … panno Cullen od dziś !


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Sob 22:08, 08 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 17:37, 09 Sty 2011 Temat postu:

Bardzo, ale to bardzo fajny rozdział.
Z takiej strony Edwarda nie znałam! Po prostu łał. Za to Nessie, jak to Nessie. Kocham ją!
Podobają mi się twoje rozdziały, twoje opowiadanie. Bardzo fajnie się je czyta. Dość płynnie, czyli styl masz bardzo dobry.
Czekam na kolejne rozdziały o naszej kochanej Tiffy, która, mam nadzieję, szybko zaklimatyzuje się u Cullenów.
A tobie życzę dużo, ale to bardzo dużo weny i zapału do dalszego pisania, bo wiem, że bez chęci, tak samo jak bez weny, z pisania nici. Wink
Pozdrawiam, Nessie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 18:42, 09 Sty 2011 Temat postu:

Rozdział bardzo mi się podoba,Edwarda z takiej strony mało kto zna!Bo właściwie nikt go nie zna..Tylko nasza kochana Steph!
A i wenyyyyyyyyy!
Pozdrawiam Honey'owa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pon 17:40, 10 Sty 2011 Temat postu:

Moje wampirze siostrzyczki, dziękuję Wan za dobre słowo ! Cieszę się, że Tiffani wam się spodobała. Teraz zamieszczam rozdział 3, troszkę mam nadzieję, ciekawszy ...



--

Rozdział 3

Tiffani stanęła przed drzwiami dawnej sypialni Edwarda i spojrzała lekko przez ramię. Mąż Belii delikatnie zachęcił ją, klepiąc ją po plecach, a dziewczyna uśmiechnęła się, lekko przymykając oczy. W końcu, by dodać sobie odwagi, zacisnęła dłoń w pięść, chrząknęła w nią i otworzyła drzwi. Jej oczom ukazał się niesamowity widok. Jej meble były pomalowane na lekko kremowy kolor, jej ulubiony, znajdowały się tam też jej ulubione płyty z muzyką klasyczną i popową, biurko do pracy (czyży wujek miał na myśli szkołę ? ), mały tapczan i … sztalugi ustawione w kącie pokoju.
Tiffani weszła do środka, okręciła się wkoło, prostując ręce, a jej długie włosy opadły jej na czoło. Dziewczyna ze śmiechem odgarnęła je, po czym podeszła do okna. Uchyliła jego górną część, pozwalając, by chłodny wiatr podrzucił muślinowe zasłony. Tiffani odwróciła się, cała rozpromieniona.
- I jak, podoba ci się ?- spytał Edward, opierając się o framugę drzwi- sam z Carlisle’m wzięliśmy się za remont tych szafek … Chcieliśmy kupić ci nowe …
- Nie, są świetne- powiedziała Tiffani, po czym podeszła do chłopaka i objęła go ramieniem- dzięki, braciszku …
- Że jak ?- Cullen udał zaskoczenie- to już nie jestem nadętym smarkaczem ?
-Skąd wiesz – Dziewczyna odsunęła się lekko, podnosząc do góry brwi- zaraz … Carlisle ci powiedział ?
- Nie, moja droga- powiedział z szelmowskim uśmiechem Edward- czytam w myślach … jedyny z rodziny …
- To cool- Tiffani była pod wrażeniem, po czym podeszła do sztalug. Swoim szczupłym palcem, którego paznokieć wierne oddawał francuski manicure, zaczęła wodzić po kartce brystolu. Następnie wzięła do ręki ołówek i naszkicowała zarys czyjejś twarzy. Zaczęła zawzięcie malować, marszcząc brwi. Potem lekko opuszkiem palca potarła linie konturów czyjegoś „ja”.
Edward wyjął z ręce z kieszeni i spytał:
- Czy to … moja córka ?
- Zaskoczony? – zaśmiała się Tiffani- miałam akurat pamięć fotograficzną jako człowiek, co często wykorzystywałam, nawet mój dziadek o tym nie wiedział … Zachowało mi się to, gdy zostałam wampirzycą i gdy mam przysłowiową wenę, po prostu maluję …
- Pokażę Belii- Edward sięgnął po rysunek, ale siostrzenica doktora lekko go uderzyła ołówkiem w palec- jeszcze nie skończyłam … Zazwyczaj nie pokazuję swoich prac przez całkowitym zawarciem wszystkich szczegółów, ale nie mogłam się powstrzymać, by nie namalować Ness … Jest taka kochana … Ale nie mów nic Belii, ok ? Chcę go jeszcze pomalować akwarelami …
- Dobra, nie ma sprawy – Cullen skinął głową, a Tiffani nagle spytała:
- Czy mogłabym chwilę pobyć sama w swoim pokoju?
- Tak, tylko zamknij to okno, bo cię zawieje – zaśmiał się Edward, po czym się wycofał i zamknął drzwi.
„ Nie zamierzam”- pomyślała, unosząc lekko jedną brew, po czym wskoczyła po wampirzemu na parapet i oddała wysoki skok na najbliższe drzewo. Spoglądała z dużej wysokości na swój nowy dom, by po chwili znów zmienić lokalizację. W końcu budynek jej wujka zniknął jej z oczu, a Tiffani znajdowała się w środku lasu.
Tam zgrabnie zeskoczyła na podściółkę i zaczęła się przechadzać po lesie. Nagle usłyszała ciche warknięcie. Dziewczyna odwróciła się gwałtownie i ujrzała przed sobą wielkie zwierzę. Był to wilk nienaturalnych rozmiarów, co gorsza po chwili dołączyły do niego dwa inne. Przywódca o najciemniejszej maści warknął i dał znak na atak. Tiffani skoczyła i po chwili puściła się biegiem przed siebie. Ostre gałęzie kaleczyły jej dłonie, w końcu potknęła się i spadła ze skarpy.
Przez chwilę leżała nieprzytomna, aż jej prawa dłoń zaczęła jej drgać. Podniosła się i coś ochlapało ją po twarzy. Okazało się, że obok płynie strumień, a raczej rwąca rzeka, co … okazało się dla niej zbawiennie … Tiffani wbiegła do niej szybko i odwróciła gwałtownie głowę. Wilki zaczęły się lekko ślizgać na mchach i zaraz mogą ją dopaść …
Dziewczyna zanurkowała i po chwili przemierzała wody niczym strzała. Panowała nad idealnymi ruchami w rzece i gdy zobaczyła ją wzburzoną łapami wilków, zacisnęła pięści, by zamienić ją w lód. Potem uderzyła pięścią w zamarznięty stan skupienia i z podniosła się, ociekając wodą. Wilki nie mogły się poruszyć. Tiffani skoczyła i znalazła się na drugim brzegu. Włożyła dłonie do wody, by ta przez chwilę bulgotała i przybrała dawny wymiar. Nie chciała być bezlitosna dla zwierząt, które tak kochała … Nawet jeśli … Tu przełknęła ślinę … Chciały jej coś zrobić …
W końcu zaczęła biec tak szybko jak umiała, jednak nie wysuszyła się do końca. Przerażona, co powie Carlisle, zaszła dom od tyłu. Gdy chciała wejść od strony kuchni, ktoś zacmokał. Dziewczyna odwróciła się i ujrzała Rosalie. Blondyna patrzyła na nią z jadowitym uśmieszkiem i po chwili niczym najszybszy gepard, zniknęła.
- Rose- zaczęła Tiffani, ale to nic nie dało. Zawiodła Carlisle’a … I to w pierwszym dniu swojego przebywania tutaj …dziewczyna zacisnęła dłonie w pięści, ale jednak zdecydowała się przyznać do porażki przed swoją rodziną. Wstała, otrzepała mokre dżinsy i ruszyła do domu.
Na jej spotkanie wybiegła Esme. Była przerażona.
- Tiffani, kochanie, gdzie ty byłaś ?- spytała ciotka- Rose powiedziała, że jesteś cała morka …
- Nie gniewaj się proszę- siostrzenicy zadrgała warga- nie chciałam was zmuszać do niepokoju … Chciałam pobiegać …
- Ale chyba nie szłaś za daleko ?- ten surowy głos należał do doktora. Carlisle znalazł się tuż przy Esme i dotknął pleców Tiffani. Po chwili cofnął rękę, gdyż kryły się na niej zamarznięte grudki listków.
- Moja droga, co to ma być ?- spytał, podnosząc do góry jedną brew- Alice powiedziała, że pływałaś w rzece …
- Carlisle, może w domu – Esme spojrzała na niego- ona się zaziębi …
- Ciociu, jestem wampirem- Tiffani przytuliła ją- a mam wam dużo do opowiedzenia …
Gdy dziewczyna przekroczyła próg domu, pierwszą osoba, która do niej przypadła, byli Edward i Bella.
- Nic nie jest ?- Żona młodego Cullena wyglądała na wyjątkowo zaniepokojoną- Alice nam wszystko opowiedziała … Ach, Tiffani, czy Carlisle o niczym ci nie powiedział ?
- Ale o czym?- dziewczyna spojrzała na doktora- wujku, dlaczego nie mogę biegać, gdzie chcę ?
Carlisle dotknął jej dłoni i dał znak, by usiadła. Potem zaczął:
- Nie uprzedziłem cię, bo nie wiedziałem, że pierwszego dnia będziesz chciała poczuć … swoją swobodę … dalej znajduje się rezerwat Indian, plemię Quiletów … Nie wolno nam wchodzić na ich teren … Jest on niedaleko rzeki … Tu jesteśmy bezpieczni, ale dalej … cóż, wtedy mogą nas zaatakować …
- Rozumiem- Tiffani utkwiła wzrok w podłodze, po czym powiedziała do Carlisle’a:
- Wujku, muszę ci się z czegoś zwierzyć … ja mam pewną moc, ale inną niż Edward …
Zapadła cisza. Dziewczyna widziała, że doktor założył kolano na kolano, a Bella przegryzła wargę. Ona wie od Alice …
- Jaką, skarbie? – spytał spokojnie wujek, mocniej ściskając jej dłoń- to z pewnością …
- Potrafię kontrolować ruchy wody i ją zamrażać … a także sprowadzać ją do poprzedniego skupienia …
Teraz czekała na reakcję innych. Esme z zatroskaniem usiadła obok, Edward wydał cichy gwizd, ale szybko dostał kuksańca od Belii – „To zbyt poważne !" , a Carlisle zmarszczył czoło. To jego siostrzenica najbardziej bała się rozczarować.
- Tiffani, powinnaś była mi powiedzieć- odezwał się po chwili- już dawno zresztą … To coś niezwykle cennego, wiesz, że Volturi mogliby to wykorzystać przed moją interwencją, gdybyś przestała kontrolować tę … moc …
- Tak, wujku, powinnam była ci o wszystkim powiedzieć- przyznała dziewczyna, po czym spojrzała na niego- już więcej nie będę niczego ukrywać …
- Pamiętaj, nam możesz powiedzieć o wszystkim- Carlisle już się uśmiechał- po to masz rodzinę …
- Wiem- Tiffani skinęła głową, a brat jej matki przybliżył się do niej i ucałował ją w czoło.
Po chwili podniósł się i powiedział:
- Masz każdego z nas do dyspozycji … Esme, Alice, zaraz ją poznasz, Bellę, Edwarda, Rose a także Jaspera i Emmeta … Niedługo powinni wrócić z polowania …
- Musisz dokądś iść, Carlisle ?- spytała matka Nessie, a ten odpowiedział:
- Tak, dzwonili ze szpitala … pilny wypadek …
- Dobrze- Tiffani również wstała- to ja pójdę do siebie się przebrać …
Esme skinęła głową, a Bella spojrzała ukradkiem na Edwarda. Już wiedziała, co zaraz się zacznie …
Gdy siostrzenica doktora przechylała gałkę w drzwiach, nie spodziewała się,że w swoim pokoju spotka … dziewczynę o twarzy chochlika. Na widok Tiffani poderwała się z gracją i szybko złapała ją za rękaw.
- Co jest- nowa Cullenówna była zszokowana, a dziewczyna powiedziała złowieszczo:
- Wszystko widziałam ! Goniły cię wilkołaki !
- Co?- Tiffani była zaskoczona- czy możesz …
- Jestem Alice, twoja nowa siostra- powiedziała szybko dziewczyna- tak, przewiduję przyszłość … także to, że miałaś się do nas wprowadzić … A to …- tu rzuciła okiem na małe pudełeczko- to dla ciebie … mały dodatek do twojej garderoby … Zdaje się, że lubisz ładne stroje …
- Tu żyją wilkołaki, które mogą nas zabić? – spytała nerwowo siostrzenica doktora- tu, w Forks?
- Tak- Alice szybko gestykulowała- byłam w stanie spoczynku, gdy to zobaczyłam … Tiffani, weszłaś na ich terytorium … Założę się, że wkrótce poinformują Carlisle’a …
- Nie !- dziewczyna podniosła lekko głos- nie mogą … wujek będzie wściekły …
- Nie powiedziałam mu- Alice zrobiła smutną minę i objęła Tiffani- ich sfora nie da mu spokoju … Ale miałaś prawo nie wiedzieć … Nie znasz panujących tu zasad …
Siostrzenica doktora zsunęła się z ramion nowej siostry na wykładzinę. Gdyby mogła, to by się rozpłakała. Zaś Alice gładziła ją po ręce …


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Pon 21:05, 10 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Madie0810
Administrator



Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pon 20:45, 10 Sty 2011 Temat postu:

Bardzo fajnie się zapowiada Wink
czekam na dalsze rozdziały ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pon 21:05, 10 Sty 2011 Temat postu:

Poprawiłam byki <wstydni> Teraz już wszystko powinno już być ok !
Powrót do góry
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Wto 14:37, 11 Sty 2011 Temat postu:

Moc Tiffy jest świetna. Dobrze, że nie zostawiła wilkołaków w tej zamarzniętej wodzie. Nie wybaczyłabym jej tego. Very Happy
Trochę mnie też zaskoczył przebieg akcji z sforą. W książce pakt został tak jakby zerwany ze względu na Nessie i Jacoba, a w twoim opowiadaniu pakt ciągle istnieje i jest przestrzegany bardzo, ale to bardzo zawzięcie.
Jednak mimo to, nie skreślam twego opowiadanka. Smile Masz we mnie fankę.
Pozdrawiam, Nessie
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Wto 16:20, 11 Sty 2011 Temat postu:

Dziękuję Ci Nessie skarbie ;* Pakt ze sforą "wydłużył się", ponieważ mają pewne plany co do Tiffani. Zwłaszcza Sam ... a Jake odegra tu kluczową rolę. Ale wszystko w swoim czasie Wink
Powrót do góry
Tiffani
Gość






PostWysłany: Wto 17:35, 11 Sty 2011 Temat postu:

Specjalny dla Was:

--
Rozdział 4

Carlisle westchnął ciężko i zapakował ostatnie arkusze dotyczące ostatniego pacjenta. Zgasił światło gabinetu i cicho zamknął za sobą drzwi. Mężczyzna pogładził dłonią zroszone ciężarem dzisiejszego dnia czoło, po czym wyszedł z budynku. Zszedł ze schodów i rozejrzał się dookoła. Świat nocą był jego dniem. Nie tylko ze względu na polowania, które były jego rytuałem na przetrwanie, ale z pozoru, który znał tylko on i Esme. Lubił czasem wziąć ją za rękę i na polanie niedaleko domu podziwiać gwiazdy. Rozpoznawali wtedy między innymi Wielki Wóz, który tak bardzo fascynował żonę.
Doktor zbliżył się do samochodu, pogrzebał dłonią w płaszczu i już wyciągał kluczyki, gdy coś łupnęło o jego mocne plecy. Odwrócił się i ujrzał mały kamyczek, do którego przywiązane było coś. Carlisle zmarszczył brwi, po czym schylił się i podniósł ten drobiazg. Rozwinął jego zawartość, gdzie niedbale napisane było „Lepiej uważaj !”.
Wujek Tiffani zmiął kamyk wraz kamień wraz z karteczką, aż ten się skruszył. Jego ostatki osiadły na murawie, a po chwili rozbłysły światła i auto doktora zjechało z podjazdu.
--
Dom Belii i Edwarda położony był niedaleko domu rodzinnego Cullenów. Była okazała siedziba, służąca rozwijaniu miłości młodych małżonków i ich uroczej córeczki.
Nessie, która właśnie jeździła na małym rowerku, śmiała się rozkosznie, wywijając nóżkami. Jej długie loczki związane były w warkoczyk, który sięgał jej pasa. Belli żal było ścinać te piękne włosy, które mała odziedziczyła po ojcu. Edward właśnie wyszedł na polowanie. Bella miała z córką wyjść po nim, aż nadejdzie.
Dziewczyna właśnie układała rzeczy Renesmee do jej półeczki, gdy przez otwarte okno usłyszała cichy gwizd. Mała przestała pedałować i stanęła stópkami na podłodze. Podniosła się z rowerka i mrugając oczami, skierowała swój wzrok w stronę, skąd dochodził dźwięk.
- Kto to mamusiu ?- spytała, a Bella odparła:
- Kochanie, zostań w domu, zaraz sprawdzę.
Dziewczyna wyczuliła swoje zmysły, gotowa zmierzyć się z każdym, kto będzie zagrażał jej rodzinie.
Nagle zarośla w pobliżu zaszeleściły i wynurzyła się z nich wysoka postać. Bella obnażyła zęby i ku swojej wiedzy miała dla kogo, zwłaszcza dla KOGOŚ, kto zadał jej i jej bliskim tyle bólu.
- Jacob !- brunetka wyprostowała się i spojrzała z chłodem na dawnego przyjaciela.
- Cześć, Bells !- zawołał przyjaźnie, ale ona spojrzała w bok.
- Nie powinieneś tu przychodzić- stwierdziła, unosząc do góry brwi- po tym, jak potraktowałeś mnie i Nessie …
- To właśnie z nią chciałem się zobaczyć- odparł Indianin- naprawdę bardzo wszystkiego żałuję … Wiem, że ten pakt miał dotyczyć mnie i Renesmee, ale moje plemię …
- To, co zrobiła twoja sfora, było okropne !- Bella wyglądała, jakby miała go zaatakować- jak mogliście napaść na Tiffani ! Ten Sam to cholerny egocentryk ! Ma chore idee, które niszczą nas wszystkich !
- Mówisz o tej lasce nad jeziorem ?- spytał z cichym warknięciem Jacob – o mało nas nie zamroziła … Jeśli taki ma tupecik, to wolę …
- Zamknij się- warknęła żona Edwarda – przecież nikt was nie atakuje … dlaczego znowu staliśmy się dla was wrogami ?
- Nie wiem- wilkołak nagle zdawał się tego nie słyszeć- kim jest ta cała Tiffani ?
- Po co ci to wiedzieć? – dziewczyna kopnęła lekko kępki trawy- to siostrzenica Carlisle’a … I moja nowa siostra …
- Widzę, że twoje człowieczeństwo zeszło na psy- Jacob spojrzał z odrazą na dom- myślałem, że starczy ci tyle wampirów, na ile składa się twoja rodzinka Cullenów … Oprócz Ness …
Nie skończył, gdyż został powalony na ziemię. Ktoś nad nim dyszał, ściskając go za gardło. To był Edward. Jake wyswobodził się z jego uchwytu, rzucił go na ziemię i po chwili zmienił się w wilka.
- Edward !- Bella chciała stanąć między mężem a dawnym przyjacielem, ale obaj spojrzeli na nią ostro.
- Zostań tam, kochanie !- zawołał Cullen i być może między dawnymi rywalami dziewczyny rozpętałaby się krwawa jatka, gdyby nie dziecięcy płacz.
- Nessie- Edward wyprostował się, a Jacob nadstawił uszu.
Wilkołak mógł wykorzystać chwilę i zabić ukochanego Belii, gdyby nie mała dziewczynka. Wielki pies parsknął nozdrzami, po czym uciekł do lasu.
Żona Edwarda tymczasem tuliła do siebie córeczkę, a mąż oznajmił:
- Mam złe przeczucia, lepiej chodźmy do domu Carlisle ‘a …
Bella skinęła głową, po czym oboje szybko przenieśli się przed oszklony gmach.
Na miejscu zastali doktora z Esme, który jej o czymś mówił.
- Zdaje się, że coś się stało !- Edward zmarszczył brwi, po czym już był przy swoim przybranym ojcu.
- Carlisle, co się dzieje ?- młody Cullen dotknął jego ramienia.
Doktor był wyraźnie zdenerwowany. Esme pocierała sobie czoło, po czym jej mąż oznajmił:
- Zdaje się, że ktoś lub coś zagraża naszej rodzinie … Może, wejdźmy do środka …
Carlisle ruszył przodem, a za nim reszta rodziny. Gdy znaleźli się w salonie, zobaczyli Rosalie. Na ich widok podniosła brwi, po czym zawołała Alice.
Dziewczyna z twarzą chochlika zjawiła się z blondynem, który musiał być Jasperem lub Emmetem.
-Co się stało ?- spytała, po czy zamknęła oczy. Opuszkami palców dotknęła głowy, ale po chwili zatrzepotała długimi rzęsami.
- Nic nie widzę … To dziwne …
- Raczej nie, Alice … gdzie Emmet i Tiffani ?
- Oboje są na górze- odparła z przekąsem Rose- Emmet uparł się, że dotrzyma tej pannicy …
- Dość- Carlisle podniósł głos- możesz myśleć co chcesz, ale to teraz twoja siostra i masz ją szanować !
Po chwili rozległy się czyjeś kroki na schodach. Siostrzenica doktora przechyliła się przez poręcz i spojrzała na Carlisle ‘a.
- Wujku, czemu krzyczysz ?- spytała zaniepokojona, a po chwili dołączył do niej Emmet, wysoki i muskularny osiłek.
- Pali się chata Volturich czy co? – zachichotał, ale po chwili spoważniał, widząc minę przybranego ojca.
- Obawiam się- odezwał się Carlisle , rozglądając się po twarzach najbliższych- że ktoś z nas jest w niebezpieczeństwie … Dostałem dziś małą karteczkę z informacją o podobnej treści, choć nie dosłownej …
Alice i Tiffani wymieniły spojrzenia. Siostrzenica doktora obawiała się tego. To on właśnie może stać się celem wilkołaków …
- Wujku- odezwała się cicho, przełykając ślinę- nie gniewaj się proszę na mnie … wiem, że dopiero tu przyjechałam …
Carlisle odwrócił się, marszcząc czoło. Wszyscy zamarli w bezruchu. To była teraz prawdziwa okoliczność poznania twarzy Tiffani.
- Co mówisz, kochanie ?- doktor podszedł do niej, ale ona się cofnęła do tyłu.
Bella chciała do niej podbiec, ale Edward przytrzymał jej ramię.
Tiffani podniosła do góry głowę, a jej twarz wyrażała rozpacz- ja naprawdę nie wiedziałam … Chciałam pobiegać i tam były wilki … to znaczy wilkołaki …
Coś z trzaskiem gruchnęło o ziemię. To Rose patrzyła z wściekłością na dziewczynę, a jej twarz cała drgała w nerwie.
- chcesz powiedzieć- zaczął cicho Carlisle- że zaatakowała cię sfora Quiletów ?
- Tak !- Tiffani spojrzała doktorowi prosto w oczy- nigdy bym waz nie naraziła na podobne niebezpieczeństwo … Prędzej zatraciłabym własne istnienie, niżeliby miałoby coś się wam wszystkim stać … Mogę nawet teraz pojechać do Włoch …
- Dość !- Carlisle podniósł głos. Wszyscy spojrzeli na niego z przerażeniem. Doktor bardzo rzadko się unosił, ale teraz wyglądał na zaniepokojonego.
- Nigdy- zaczął- więcej tak nie mów … Nic nie jest warte tego, co powiedziałaś … Twoje oddanie tej rodzinie świadczy o tym, że moja matka przekazała ci miłość, nawet jeśli wychowywał cię mój ojciec … Tiffani, chodź do mnie …
Carlisle wyciągnął ramiona, a dziewczyna szybko w nie wpadła. Doktor mocno ją przytulił, po czym ucałował w głowę. Sam zacisnął powieki, aż zaczęły lekko drgać.
- Już nigdy cię nie opuszczę, już nigdy … I ty obiecaj, że nie odejdziesz …- powiedział wujek, a Tiffani odchyliła głowę i wyszeptała:
- Nigdy, za bardzo was kocham …
Esme szybko podbiegła do nich. Przez chwilę panowała błoga cisza. W końcu Carlisle westchnął i odrzekł:
- Musimy załatwić tę sprawę z liderem sfory… Jasper , Emmet chodźcie ze mną …
- Wujku- Tiffani oderwała się od ciotki, ale ten podniósł dłoń w geście, by pozwoliła mu mówić. Dziewczyna opuściła ramiona i zacisnęła usta.
- Nie martwcie się o nas … Niedługo wrócimy … Edward, zostań z resztą … Na wypadek gdyby ktoś chciał pokrzyżować nam szybki …
Młody Cullen skinął głową i poczuł, jak żona ściska mu rękę.
Carlisle dał znak i po chwili on, Jasper i Emmet zniknęli w ciemnościach.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Księgozbiór
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2


Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin