Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Życie na zawsze zmienione, EPILOG

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Kącik pisarza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pią 23:23, 08 Kwi 2011 Temat postu: Życie na zawsze zmienione, EPILOG

TRZECIA CZĘŚĆ O TIFFANI CULLEN NAWIĄZUJĄCA DO DWÓCH POPRZEDNICH.


Rozdział 1

Tiffani przez blisko dwa tygodnie dochodziła do stanu swej odrębności, jaka różni wampira od śmiertelnika. Carlisle wziął nocne dyżury, by za dnia być przy siostrzenicy. Pilnował co do joty, by ilości zwierzęcej krwi, odpowiednio zmieszanej z syropem klonowym, była podawana w takich samych różnicach czasowych. Teraz każdego obchodziło tylko zdrowie dziewczyny, by po tak traumatycznych przeżyciach nie ucierpiało jej uzewnętrznienie się na otoczenie. Tiffani jednak mocno wszystkich zadziwiała, wydawała się zadowolona, jakby zapomniała, że torturowana przez okrutnego dziadka prawie się zapadła w swym wampirzym istnieniu.
Tego dnia Tiffani pogrążyła się w lekturze „Jane Eyare”. Miała sentyment do tej książki, gdy pracowała jako guwernantka po pierwszej wojnie światowej często wymykała się do bogatej biblioteki państwa McKinnsenów, by oddać się kontemplacji tego niezwykłego pokoju, gdzie przy świeżości kartek mających swą tajemnicę i delikatnej warstwie rannego słońca dotykać skórzanych opraw lektur.
Nagle ktoś zapukał do drzwi Tiffani. Dziewczyna uniosła głowę, a poduszka na tapczanie zmieniła swój kształt. To była Rose. Ten specyficzny zapach jej perfum Tiffani wyczułaby wszędzie. Dziewczyna odłożyła książkę i powiedziała „Proszę”.
Rosalie z poważną twarzą weszła i postawiła na stoliku przy tapczanie dwie szklanki z krwią.
- Mogę usiąść?- spytała niepewnie, a Tiffani uśmiechnęła się i ręką wskazała jej miejsce.
- Wiesz, Tiff, chciałam cię przeprosić za moje zachowanie- odrzekła szczerze Rosalie i westchnęła- byłam ostatnią jędzą … wtedy- tu przegryzła dolną wargę- gdy powiedziałaś, że mnie kochasz, uwierzyłam ci …
- Rose- siostrzenica doktor ujęła jej dłoń i wplotła swoje palce w jej. Tiffani wyczuła pierścionek z okrągłym oczkiem- świat docelowy nie ujmuje tego piękna, jakim jest rodzina …
- Paradoksalne brzmi w ustach tej, która narzekała na nadopiekuńczość Carlisle’a- zaśmiała się Rosalie, a Tiffani pocałowała ją w policzek.
- Twój wujek kazał ci to wypić duszkiem- oznajmiła blond włosa piękność, wskazując na dwie szklanki wypełnione krwią.
Tiffani skinęła głową, wzięła do ręki jedno naczynko i powoli zaczęła sączyć życiodajną ciecz. Skrzywiła się lekko w połowie, ale opróżniła szklankę do dna.
- Czy to konieczne?- spytała dziewczyna, a Rose skinęła głową. Przełożyła lewą nogę na prawą, a jej czarne buty ze srebrnymi dodatkami lśniły w słońcu.
- Carlisle zaraz tu przyjdzie, by sprawdzić, czy wypiłaś- oznajmiła Rosalie, wstając- mam randkę z Emmetem … Zabiera mnie do La Push …
Na wspomnienie rezerwatu Indian Tiffani przestała pić. Jacob okazał się draniem, ba, nawet nie przejął się tym, że dziewczyna nie żyje …
- Co u Blacków?- spytała Tiffani za wychodzącą Rose.
Wampirzyca stanęła i spojrzała na siostrę, marszcząc brwi.
- Nie powinnaś się tym przejmować- oznajmiła- ten kundel od początku na ciebie nie zasługiwał …
- Nawet nie wiem, co sądzić o Jacobie – odrzekła Tiffani, odkładając pierwszą szklankę- w każdym razie nie może już liczyć na moja zaufanie …
- I ty jeszcze deklarujesz chęć zobaczenia się z nim?- Rosalie wzięła się pod boki- gdyby nie jego wpojenie do Ness, ale wątpię, czy kocha naszą maleńką, rozszarpałabym mu ten kundli łeb …
- Nawet jeśli miałam być dla niego tylko zabawką, obiecuję, że Nessie będzie zawsze szczęśliwa- odparła Tiffani z mocą, wstając- Rose, czy masz może brązową farbę do włosów?
- Po co ci?- siostra podniosła do góry jedną brew, poprawiając swoje blond loki- mała zmiana? Przecież masz ładny, naturalny …
- Zmana oznaczająca wiele- powiedziała z uśmiechem Tiffani- najlepiej coś w odcieniu ciemno- jasnego brązu …
Rosalie skinęła głową i wspięła się na jedyny stopień w pokoju dziewczyny- mogę ci zafundować całkiem pokaźną mieszankę …
- Jestem za- odrzekła Tiffani, kładąc jej rękę na ramieniu i zamykając za sobą drzwi.
--
Gdy Tiffani spłukała farbę, jej oczom ukazała się atrakcyjna szatynka ze złotymi oczami. Jej kosmyki sięgały ramion, lekko na siebie wpadając.
- I jak?- spytała Rose, a siostrzenica doktora odrzekła:
- Rewelacja !
Nagle ktoś podniósł Tiffani do góry, zawirował nią i postawił na ziemi. Dziewczyna uśmiechnęła się figlarnie, bo tym kimś okazał się Emmet !
- Wspaniale jest zobaczyć ciebie taką jak wcześniej- odrzekł osiłek, trzymając siostrę za rękę- a właśnie, wypiłaś krew?
- Tak, całe dwie szklanki- skłamała Tiffani- czy muszę to pić ? Z czego to bierzecie ? Z niedźwiedzia?
- Jego krew ma zapach odrzucający, ale ja lubię bazować na niecodziennym jadłospisie- powiedział Emmet, siadając na łóżku- zazwyczaj krew grizzli zamrażam w probówkach i kiedy najdzie mnie chęć głodowa, po prostu je spijam … Nie chce mi się wstawać z łóżeczka tak późno …
- Reasumując: wolisz z Jasperem oglądać mecz- odparła rozbawiona Tiffani- a jesteś tak leniwy, by wybrać się wyżej za las na polowanie …
- Otóż to !- cmoknął Emmet- niedługo wybywam na Alaskę zapolować na foki …
- Nie lepiej na orkę?- dziewczyna spojrzała na niego błagalnie- foczki są słodkie i niewinne, a te gruboskórne ssaki zjadają te maleństwa …
- Jestem fanem filmu „Uwolnić orkę”- odparł Emmet- a ta mała z ekranu jest jak Virginia Voolf … Nigdy nie wie, co zrobi ani co powie … Zupełnie jak moja Rosalie …
Ukochana osiłka usiadła mu na kolanach i pocałowała delikatnie wargi.
- W tych włosach wyglądasz jak bliźniacza siostra Edwarda !- Emmet uniósł kciuk do góry.
Tiffani wyszła pospiesznie z ich pokoju, nie chcąc im przeszkadzać i udała się do salonu. Miłość … Do tej pory nie udało jej się jej rozszerzyć na korzystny wpływ …
Tiffani usiadła na kanapie i spojrzała na swoją nową zdobycz- kozaki. Do beżowej spódniczki wybrała brązowy motyw, aby nieco dodać sobie satysfakcji z pięknych i zgrabnych nóg.
Dziewczyna wstała i wyszła na dwór. Tegoroczna zima była jeszcze ciepła. Chłodne powietrze targało włosami wampirzycy i muskało jej nagie kolana. Spódniczka falowała, a ona sama zamknęła oczy, wyciągnęła przed siebie ręce i pozwoliła unieść się wyobrażeniom o utopii tego świata.
- Tiffy !- ten głos rozpoznałaby wszędzie.
Carlisle wyjrzał z domu, marszcząc brwi. Dziewczyna odwróciła się i pomachała mu.
- Czy to nie twoje?- spytał poważnie doktor, wskazując na szklankę pełną krwi.
- Wujku !- Tiffani, wchodząc, spojrzała na niego z wyrzutem- czy musisz szpiegować mój pokój?
- Ta akurat stała na widoku nienaruszona- odparł spokojnie Carlisle- i według moich zaleceń powinnaś przygotowywać się powoli na obiad …
- Czuję się już dobrze- odrzekła buntowniczo dziewczyna- nie musisz dawać mi tego już …
- Poziom twoich predyspozycji zdrowotnych nie został w pełni uregulowany- powiedział Carlisle- więc musimy cię poić sześć razy dziennie …
- Mogę śmiało wyruszyć na polowanie- odparła żywo Tiffani- to zaspokoi moje potrzeby …
- Tyle że z niewłaściwej zwierzyny- powiedział jednoznacznie doktor- przynajmniej jeszcze przez miesiąc musisz wytrzymać …
- Dobrze- Tiffani się poddała- czy mogę odwiedzić Bellę?
- Ma tu przyjść z Nessie- Carlisle zaplótł ręce z tyłu pleców.
- Obawiasz się, że mogę trafić na kogoś ze sfory- Tiffani zmarszczyła brwi- a przede wszystkim na Jacoba …
- Wiesz, że nigdy cię nie kochał- doktor spojrzał jej prosto w oczy- może cię już tylko słownie, bo emocje mu wyprałem …
- Wujku- Tiffani spojrzała na niego podejrzliwie- coś ty mu zrobił?
- Męska rozmowa- odparł Carlisle stawiając szklankę na stoliku- wkalkulowałem jego męską dumę … A wiesz, że to przecież dla Indianina ma najważniejsze znaczenie …
- Podobnie jak wasz dawny pakt- powiedziała z sarkazmem Tiffani- nie wiem, skąd u Quiletów tyle zawziętości … Jacob to chyba wyjątek …
- Jego pradziadek był gorszy- odrzekł doktor-z nim ledwo poszedłem na ustępstwo …
- Ale mieliście przez wiele stuleci pokój- odparła siostrzenica, poprawiając włosy- a mutacja Jacoba , jak się zmienia wprawia w jego charakter mnóstwo czynników, które są pyłem wczorajszym tego, co odzwierciedla …
- Mądra dziewczynka- Carlisle podszedł do Tiffani i ucałował ją w głowę- a teraz pozwolisz, że pójdę do swojego gabinetu, a tymczasem … czekaj na Bellę i Nessie …
Dziewczyna skinęła głową i patrzyła, jak wujek powoli się oddala …


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Sob 13:58, 30 Kwi 2011, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Reneesme1
Administrator



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 8:51, 09 Kwi 2011 Temat postu:

Fajne. Bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że będzie tu dużo ciekawej akcji. Życzę dużo weny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 11:29, 09 Kwi 2011 Temat postu:

Cieszę się że nie skończyłaś z Tiffani. To opowiadanie było piękne.
Mam nadzieję że powplata się trochę akcji,
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Wto 19:37, 12 Kwi 2011 Temat postu:

Rozdział 2

Tiffani poprawiła sobie spódniczkę na kolanach i westchnęła. Następnie usadowiła się wygodniej na taborecie i zerknęła na biurko w poszukiwaniu swojej kosmetyczki. Gdy ją znalazła, ujęła ją delikatnie (prezent od Rosalie) i otworzyła wieczko. Suwak przesunął się po jej lewej stronie, odsłaniając skarby świata pięknych kobiet. Tiffani wzięła do ręki róż i pędzelek i naniosła trochę jego warstwy na policzki. Następnie zanurkowała do kosmetyczki w poszukiwaniu szminki. Gdy ją znalazła, przekręciła sztyft i uamloowała usta. Następnie wstała i przejrzała się w lusterku. Teraz prezentowała się w samym staniku i krótkiej mini. Nigdy nie zdawała sobie sprawy ze swojej atrakcyjności. Niewielu też jej to mówiło. Zazwyczaj podchodziła do swojej urody jako coś zupełnie wymownego. Tiffani spojrzała na swoje nogi, które były idealnie zgrabne. Potem przejechała dłońmi po talii i jej ręka zatrzymała się na srebrnej smudze od sztyletu, który sprawił, że stała się wampirem.
Tiffani założyła na siebie sweterek przeszywany srebrną nitką i zakręciła się dookoła. Jej włosy, które teraz skręcała lokówką, delikatnie opadły na jej okrągłe policzki. Zgodnie za radą Alice nosiła teraz buty na wysokim obcasie ewentualnie czółenka. Tym razem zdecydowała się na szpilki, na co Bells pewnie jęknie „Och, nie”. Jak dotąd Alice jej jedynej nie udało się złamać i żona Edwarda nosiła luźne rzeczy, a najbardziej chętnie wygodne trampki.
Tiffani zamknęła drzwi od swojego pokoju i zeszła na dół. Jej spódniczka falowała, a ona sama nastawiona była na ideę nowego pomysłu.
W kuchni zastała wujka, który był tak zajęty w pracy wieczorem, że nie był w stanie odbyć normalnego polowania. Właśnie pił krew ze szklanki, dystyngowanie odginając najmniejszy palec.
- Nie pijesz z filiżanki- zachichotała Tiffani, podchodząc do lodówki i wyjmując z niej Sprite’a. Pyknęło wieczko i odrobina napoju wyraziła swój buzujący nastrój koło otwarcia.
Carlisle podniósł do góry brwi w geście zdziwienia, ale uśmiechnął się.
- Nie wiedziałem, że lubisz gazowane napoje- powiedział, dopijając resztki krwi zwierzęcej.
- Nie mówiła ci Bella?- Tiffani podeszła do doktora i delikatnie starła z jego warg ślady życiodajnej cieczy wampirów- gdy byłyśmy u Charlie’go wyraziłam gusta właśnie w tym kierunku …
- I jeszcze trochę, a będziesz jak druga Esme!- Carlisle spojrzał z czułością na dziewczynę- ona też pilnuje, by wszystko było u mnie zapięte na ostatni guzik …
- Fakt, ciocia jest niezastąpiona- powiedziała z uznaniem Tiffani, siadając w fotelu- wujku, chciałam ci coś powiedzieć …
Doktor poprawił sobie krawat i nałożył sweter.
- Tak, skarbie?
- Nim pójdziesz do pracy, chciałam ci powiedzieć, że chciałabym studiować …- Tiffani przeniosła wzrok na Carlisle’a, który zatrzymał swoje dłonie na krawacie, trochę nim manipulując.
- Jesteś tego pewna?- doktor spojrzał na nią uważnie- jeszcze nie doszłaś do siebie po tym feralnym dniu z Aro …
- Wujku, czuję się świetnie !- dziewczyna wstała z fotela i zgniotła puszkę, aż z tej wyleciał z hukiem gazowany napój- pardon, zaraz posprzątam …
Carlisle wspiął się na podest, by płyn nie pokrył jego pantofli.
- Zostaw, dziś robota ta wypada na Rose- odrzekł, ale widać było, że z czymś się bije.
- Myślałam o humanistyce- przyznała Tiffani, skupiając uwagę na swoim srebrnym pierścionku w kształcie księżyca- kocham książki, może coś …
- Tiffy, skarbie, nie uważam, by był to dobry pomysł- słowa doktora odbiły się w jej uszach jak echo.
- Co?- dziewczyna była wstrząśnięta- czy aby się nie przesłyszałam?
- Zawsze możesz spróbować, ale twoje emocje ku drugiej osobie, zwłaszcza jeśli jest to jakiś mężczyzna, nie rokowały ostatnio pozytywnie- powiedział poważnie Carlisle- sytuacja z Jacobem cię przerosła … Nie chcę znów stracić córki …
- Wujku, nie stracisz mnie !- Tiffani podeszła do niego i dotknęła jego dłoni- tamta zagubiona dziewczyna już nie istnieje … Daj więcej wiary w przemianę, jakiej doświadczyłam w tym życiu … Gdzie pojawiłam się jako Cullenówna …
- Widzę, że lubisz przyswajać sobie to nazwisko- Carlisle uśmiechnął się i odgarnął z twarzy siostrzenicy kosmyk włosów- twoje szczęście ma dla mnie ogromne znaczenie, droga Tiffy …
- Czuję się Cullenem z krwi i kości- dziewczyna ścisnęła mocniej swoją dłoń na rękach doktora- i to dzięki twojej rodzinie znów czuję się najszczęśliwsza … Wiem, co jest w życiu ważne …
- W takim razie spełniaj to i rób, byś czuła się wyjątkowa- Carlisle pochylił się i pocałował ją w czoło.
-A ty zawsze będziesz ode mnie wyższy !- Tiffani uśmiechnęła się, po czym swoją nadludzką prędkością zdobyła mopa i wytarła oranżadę z podłogi.
Doktor skinął głową i wziąwszy teczkę, wycofał się z domu.
Dziś każdy był czymś zajęty, ale Tiffani tylko przez chwilę pozostała sama w domu. Zaraz po wyjściu Carlisle’a przybyli Edward, Bells i mała Renesmee.
- Tiff !- bratanica, która miała już jedenaście lat pomachała ciotce ręką i pochwaliła się:
- Wiesz, Jacob obiecał mnie dziś zabrać na lody …
- Nessie- Edward zwrócił się ostro do córki, a Tiffani spojrzała na niego groźnie.
- Ani mi się waż tak do niej zwracać- powiedziała stanowczo- Nessie, a jakie ty lubisz lody?
- Czekoladowe !- zawołała dziewczynka, a Bella uśmiechnęła się do siostry przepraszająco:
- Wybacz, tak dawno nie widziała swojego przyjaciela …
- Nic się nie stało- Tiffani czuła się silniejsza niż kiedykolwiek- może kupić ci teraz lody?
- Tiff- Edward przyłożył pięść do ust i chrząknął- wiesz, że twoje prawo jazdy …
- Charlie zgodził się mi go nie zabierać, gdy usłyszał, że mnie odnaleziono po porwaniu przez nachalnego wielbiciela- dziewczyna puściła oczko do Belli, która się do niej uśmiechnęła- pożyczysz mi swoje volvo, Edwardzie?
- Pamiętasz przygodę z Kurczakiem- chłopak był więcej niż pewny, że siostra nie zachowa dawnej kontroli- a jeśli nie przybędę na czas?
- Panikujesz, kochanie- Bella zmarszczyła czoło i pocałowała męża w policzek- Tiffy w końcu pokazała ci, że umie jeździć …
- Jacob- poruszył bezgłośnie ustami Edward, a Tiffani odparła głośno i pewnie:
- Jego zamierzam omijać, możesz być pewny …
Cullen spojrzał zdumiony na siostrę, a Tiffani wytłumaczyła spokojnie:
- Umiem czytać z ruchu warg … Nessie mnie go nauczyła … teraz chcesz powiedzieć „Ona wszystko wie” ! Tak, patrzę, jak wyginasz pod bok dolną wargę …
- Tylko spróbuj dodać, zajęczą !- Edward mrugnął okiem do siostry, a ona stwierdziła:
- Jak nie idzie na północ, pozory zachowane …
- czy tatuś ma zajęczą wargę?- spytała Nessie, a Bella pochyliła się nad córką i ucałowała ją w czoło.
Tiffani musnęła nosem małą i oparłszy rękę na biodrze, wyciągnęła dłoń ku bratu:
- A kluczyki?
Bella trąciła męża w bok, a ten westchnął i pogroził siostrze palcem:
- Ale będę kontrolował twoje myśli …
- Nie okażą się zbytnio maniakalne- zapewniła go Tiffani i wyciągnęła rękę przed siebie. Edward położył na niej kluczyki, a dziewczyna podrzuciła do góry dwa razy i odparła wesoło:
- Brzęczą ! czyli nie podmieniłeś !
- Wyczułem, że nie odpuścisz- Edward założył dłonie za głowę- masz tu być za pół godziny !
- Nasz lokalny pub jest niedaleko !- Tiffani uniosła do góry brwi i uśmiechnęła się słodko- w każdym razie jeśli źle zaparkuję, Charlie da ci znać …
- Oddawaj kluczyki !- chłopak popatrzył na nią łobuzersko- nadwyrężanie moich myśli prowadzi do stanu kapituły …
- Zwłaszcza jeśli udam mima- Tiffani zniknęła za drzwiami i można było usłyszeć ją z daleka: a wtedy to już biała komedia !
- Jak dla mnie tragizm- Edward westchnął ciężko i zapadł się w sofie.
--
Tiffani zaparkowała przed restauracją, w której Charlie najchętniej jada i zatrzasnęła za sobą drzwiczki od volvo Edwarda.
Nagle wyczuła obecność wampira. Tiffani odwróciła się gwałtownie i zobaczyła przed sobą znaną jej postać. Ale nie była sama.
Matt, którego miała okazję poznać, stał koło pubu z jakimś rudzielcem o czerwonych oczach. Kuzyn Denalek wyczuł obecność siostrzenicy Carlisle’a i spojrzał na nią spłoszony.
- Tracy !- wybełkotał, jakby był nieprzytomny. Jego towarzysz obnażył zęby na widok dziewczyny.
- Tiffani Cullen- przedstawiła się chłodno- co ty robisz? Nie jesteś u Kate?
- Mam swoje życie- burknął Matt, ściskając coś mocno w kieszeni płaszcza.
Jednak Tiffani nie dała mu odejść. Chwyciła go za ramię i w powietrze wyleciała ampułka pełna czerwonego płynu. Krew ludzka …
- Ty jesteś chory !- spojrzała na niego z przerażeniem- narkotyzujesz się krwią z ludzi?
- A ty kim jesteś?- spytała rudzielca- ty na pewno nie jesteś wegetarianinem !
- Nazywam się Dawlin- warknął- i jestem dzikim wampirem …
- Chcesz, żeby Matt odłączył się od rodziny?- Tiffani była wściekła- tu się nie poluje na ludzi !
- Nie zamierzam zaspokajać pragnienia krwią zwykłych desperatów- powiedział szorstko Dawlin- przybywam z Włoch …
- To pewnie sprawka Jane !- Tiffani chwyciła go za rękaw- chce, by Denale przestali trzymać z nami !
- Jesteście jak kundle, które nie chcą się żywić padliną !- Dawlin oddalił się- i nie twój interes, że chcemy przywrócić odwieczne prawo naszej rasy …
- To nie ujdzie ci na sucho- warknęła Tiffani, lecz w tym momencie wampir rzucił się na nią.
- Dawlin, zostaw ją !- Matt wykonał skok na dzikusa i przygwoździł go do ziemi- to mój wybór, a Cullenowie nie raz nam pomogli …
- Volturi wyrazili zgodę na nawrócenie niektórych- Dawlin obnażył zęby- ci, co nie chcą, są zwykłymi mieszańcami …
Nagle Matt zachwiał się i padł na ziemię. Dawlin skoczył na równe nogi, poprawił czarną, skórzaną kurtkę i odszedł.
Ludzie zgromadzeni przed pubem szybko podeszli do Tiffani i Matta.
- Trzeba karetkę !- jakaś starsza pani zaczęła grzebać w torebce- mam tu gdzieś komórkę …
- Daleko pni zaszła w potędze swej hierarchii- zadrwił jakiś młodzieniec, żując gumę- moim zdaniem kolo jest na narkotykach …
- Jestem z rodziny komendanta Swana- Tiffani podniosła się- ten chłopak jest po przeszczepie i właśnie wraca do domu …
- Da pani radę?- jakiś motocyklista z dużym brzuchem ruszył z pomocą- mogę zawiadomić kumpli …
- Jestem samochodem- Tiffani pochyliła się nad kuzynem Denalek i poklepała go po policzku- Matt, słyszysz mnie ?
Chłopak otworzył powoli oczy i skinął głową, po czym przy pomocy dziewczyny wsiedli do samochodu Edwarda.
--
- Jak to możliwe?- Tiffani uchyliła przednią szybę- że Volturi chcą nakłonić was do picia ludzkiej krwi? To chyba wasz świadomy wybór …
- Kate załamała się po śmierci Iriny- powiedział Matt, ocierając sobie czoło- twierdzi, że chce być taka jak dawniej, a wtedy jej dawny facet Dawlin, a teraz sługa Volturich chce mnie do tego zmusić …
Tiffani zmarszczyła brwi, nic nie rozumiejąc, a wampir ciągnął:
- Kate wyrzuciła mnie z domu … reszta nie miała nic przeciwko … Dawlin zaoferował mi schronienie, jednak chciał się zemścić na Kate za to, że niby wyrzekła się naszej rasy … Zamknął mnie w swoim domu i trzymał w betonowych ścianach …
- Piwnica?- zasugerowała Tiffani, a Matt przytaknął- udało mi się uciec … Ale byłem taki osłabiony … Nie dawał mi nic do picia … W końcu namówił mnie do spożycia ludzkiej krwi … Było mi wszystko jedno, czy zdechnę …
- Nie mów tak- Tiffani dotknęła jego dłoni- Kate i jej rodzina chcą, byś żył …
- Jestem twoim dłużnikiem- Matt spojrzał na nią z wdzięcznością- uratowałaś mnie z rak Dawlina …
- Takie przestawienie się z krwi zwierzęcej na ludzką jest niebezpieczne- Tiffani skręciła ku domu Cullenów- wujek mówił, że powoduje huśtawkę wewnątrz ciała wampira i kolizję zatrucia, która może nawet doprowadzić do skrajnego wycieńczenia …
Nagle głowa towarzysza osunęła jej się na ramię.
- Matt !- Tiffani zahamowała przed domem rodzinnym- Edward, potrzebuję pomocy, szybko …


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Wto 19:52, 12 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Wto 20:17, 12 Kwi 2011 Temat postu:

Straszne i dramatyczne.
Tak skomentuję ten rozdział, mam nadzieję że Matt z tego wyjdzie...
A ten Dawlin jakimś durniem jest!
Czekam na nowy rozdział,
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Wto 23:59, 12 Kwi 2011 Temat postu:

Rozdział 3

Matt opadł na ramię Edwarda, dysząc ciężko. Na jego czole pojawia się bolesna udręka, której nie był w stanie się pozbyć.
- Nie chcę być taki jak Kate- wydyszał, gdy Tiffani i jej brat położyli go w kanapie w salonie- ona was oskarża o śmierć Iriny …
- Carlisle będzie potrzebny od zaraz- Bella podłożyła pod głowę chorego poduszkę, a jego potylica zapadła się głęboko w materiał. Tiffani podbiegła do blatu w kuchni, który łączył salon razem z tym typem jadalni i sięgnęła po swoją komórkę. Wyjęła ją z pokrowca i wybrała numer Carlisle ‘a.
Czarne litery wyświetliły nazwę „Wujek”, a dziewczyna modliła się w duchu, by szybko odebrał. Niestety, nastąpiła krótka pauza i odezwał się głos: „ Tu doktor Carlisle Cullen. Proszę zostawić wiadomość”.
Tiffani zaklęła i porzuciła telefon na blacie.
Edward tymczasem zaprowadził Nessie do pokoju siostrzenicy Carlisle’a, a Tiffani podeszła do Belli.
- Jak się czuje?- spytała gorączkowo, a jej siostra odrzekła:
- Cały czas go pali czoło … Obawiam się, że może źle to się skończyć …
- Edward !- Tiffani pobiegła po schodach na górę- nie wiesz, gdzie Carlisle trzyma zapasowa apteczkę?
- Co jest Mattowi?- spytała Nessie, a jej ojciec pocałował ją w czoło i poprosił, by zajęła się laptopem Tiffani. Następnie zszedł na dół, wziął siostrzenicę doktora za rękę i skierował się do kuchni. Za obrazem przedstawiającym kwiaty, a wbitym bezpośrednio w płytki znajdowało się wgłębienie, a w nim różne leki i ampułki z krwią.
- Carlisle nie pozwala tego nikomu dotykać- powiedział szybko Edward- musimy Mattowi podać jakiś rodzaj krwi zwierzęcej … Na tej bazie się przecież zawsze odżywiał …
- Myślę, że krew sarny- odrzekła Tiffani i wzięła ampułkę z różową obwódką. Następnie przeskoczyła stół i już była przy chorym.
- Bella, unieś jego głowę- poprosiła siostrę, a ta wzniosła potylicę chłopaka na wysokości poduszki, na której leżał.
- Matt, musisz to wypić- Tiffani podsunęła mu pod nos krew, ale on prychnął i odwrócił nos.
- Nie ma co się zachowywać jak małe dziecko, bracie- Edward znalazł się przy swojej rodzinie- Tiff, jak mu otworzę szczęki, a ty wlej mu krew z ampułki …
- Tylko nie bądź za bardzo brutalny- poprosiła go siostra, a mąż Bells delikatnie rozszerzył usta chorego. Tiffani przechyliła ampułkę i po chwili krew zaczęła płynąć do wnętrza ciała Matta. Chłopak wzdrygał się, ale posłusznie wypił płyn. Gdy ampułka była już pusta, zapanowało chwilowe milczenie. Matt otworzył oczy, a ich lekko czerwona barwa zmieniła się na złotą.
- Tiffy, udało ci się !- Bella klasnęła w dłonie, ale dziewczyna nie czuła się bohaterką.
- Skąd wiedziałaś, że krew sarny powoduje cofnięcie się skutków ubocznych po wypiciu ludzkiej?- Edward wyraził podziw, a Tiffani odparła:
- Kiedyś byłam z wujkiem przy podobnej operacji … pamiętam, że takie właściwości ma krew sarny i niedźwiedzia …
- Coś dla Emmeta- Edward uśmiechnął się- mamy tego pod dostatkiem, jego ampułki codziennie cieszą się nową dostawą …
Matt uniósł się na łokciu i wyszeptał:
- Jestem strasznie głodny …
Tiffani skinęła głową na Edwarda, a ten poszedł po więcej ampułek. Postawił przed gościem pudełko pełne fiolek z krwią niedźwiedzia, a Matt rzucił się zachłannie na płyny. Raz po raz opróżniał ampułki, aż w końcu opadł wyczerpany na kanapę.
- jak się czujesz?- Bella dotknęła jego dłoni, a ten drgnął.
- dziwnie- chłopak uniósł głowę- po raz pierwszy czułem tak straszny głód …
- nadal jesteś?- Edward uniósł do góry jedną brew- mamy jeszcze trochę w zapasach …
- Nie, już się napiłem- Matt skinął w podziękowaniu głową- wasza siostra to bohaterka … Uratowała mnie przed sługa Volturich … Oni chcą, by Kate i jej rodzina przestali trzymać z wami i znów powrócić do dzikich łowów …
Edward zacisnął pięści, a Tiffani powiedziała:
- czyżby Marek i Kajusz pogodzili się z Aro?
- Podejrzewam, że działa poprzez lojalne mu sługi- wychrypiał Matt- Jane odgrywa tu rolę lidera … Aro woli się maskować przed braćmi … Słyszałem, jak cię uwolniono, Tiffani …
- Aro to mój dziadek- wyjaśniła dziewczyna- już nie raz chciał mnie zabić …
- niech tylko ten skurwysyn zbliży się do ciebie- Edward walnął dłonią w brzeg kanapy, rozrywając materiał-a nie liczę za siebie …
- Spokojnie, najważniejsze, że trzyma się z dala- Matt skinął głową na siostrzenicę doktora- myślę, że chce się zemścić za to, że go skompromitowaliście …
- Słucham?!- Edward wychodził z siebie- ten stary chłam o mało nie zabił mi siostry i córki ! Nie pozwolę mu więcej mieszać się do mojej rodziny !
- prawdziwy z ciebie samiec wampira- pochwalił go Matt- Bella ma z tobą dobrze …
- Zmieniając temat- powiedziała głośno Tiffani- myślę, że Carlisle lada moment przyjedzie …
- Słyszałem przed chwilą myśli Alice- odezwał się Edward- zaraz będzie tu z Jasperem …
I jak na zawołanie przez drzwi z gracją weszła Alice. Na widok Matta uniosła do góry brwi, a Tiffani zaczęła:
- Zaraz ci wszystko wyjaśnię …
- Nie trzeba- odparł spokojnie chochlik- wszystko widziałam … Brawo Tiff … Carlisle za chwilę tu będzie …
Tymczasem obok Matta pojawił się Jazz. Spojrzał krytycznie na przybysza, nie ukrywając odrazy.
- Jasper, o co chodzi ?!- Tiffani już była przy bracie- to nasz gość …
- Który lubi wysokie loty- stwierdził chłopak- ale aby narkotyzować się ludzką krwią …
-Z tobą było podobnie- przypomniał mu Edward- więc zbastuj, chłopie …
- Do dziś Nowonarodzeni wzbudzają we mnie niechęć- Jasper spojrzał groźnie na Matta- pamiętam cię w oddziale Marii …
Tiffani zrobiła okrągłe oczy, a Jasper wyjaśnił:
- To jego jedynego oszczędziłem … Na prośbę Kate …
- Zabijałeś innych?- Alice była w szoku- piłeś ludzką krew …
- Ale przystał do Denali- nagle w Tiffani obudziła się pomoc udzielenia Mattowi- odłączył się od morderczych zapędów …
- Nie chciałem być bestią- przyznał chłopak- i dlatego moja nowa rodzina dała mi szansę …
- A ty ją zmarnowałeś- prychnął Jazz- narkotyzując się tym …
- Był na wpół umierający !- Tiffani zmarszczyła czoło- jak ty byś się czuł, gdyby przyszło ci przed wiele tygodni nic nie pić, a potem nagle, gdy masz szansę się pożywić, odrzucić to?!
Właśnie przed chwilą go uratowaliśmy …
- Co nie zmienia faktu, że był kiedyś najbardziej zaufanym zabijaką Marii- wycedził Jasper i opuścił salon.
Tymczasem do domu wszedł Carlisle. Na widok Matta westchnął, a gdy spojrzał na swoją siostrzenicę, odrzekł:
- Nasza bohaterka wieczoru ! Tiffy, jestem z ciebie dumny !
-A zawsze mówiłeś, że nie zwykło mi uważać, wujku- zażartowała dziewczyna- najważniejsze, że Matt czuje się lepiej …
- Aro znowu szykuje niecne szyki- doktor zamyślił się- sądzi, że ujdzie mu to płazem …
Myślę, że trzeba wpierw przekonać Denali, by nie chcieli przejść na picie ludzkiej krwi …
- Oni obwiniają nas o śmierć Iriny- wtrącił Edward- a Kate jest zdeterminowana …
- Dam z nią radę- oświadczył doktor, zdejmując sweter- jutro mam wolne, więc wybiorę się do nich z wizytą …A ty, Matt, masz gdzie się zatrzymać ?
- Nie, panie doktorze- odparł chłopak-ale mogę coś sobie poszukać …
- Myślę, że użyczymy gościny jako że jesteś jednym z Denali- Carlisle uśmiechnął się- mamy wolny przedsionek za moim gabinetem … myślę, że tam możesz spędzić kilka nocy …
- Dziękuję panu- Matt skinął głową, a Tiffani ożywiła się.
Alice spojrzała na nią lekko zmartwiona.
--
Tiffani odłożyła brystol i usiadła na swoim tapczanie. Nie miała jakoś chęci malować. Zresztą dawno tego nie robiła. Dziewczyna wstała i zakręciła się w kółko po swoim pokoju. Nagle przyszła jej chęć udania się na dawną polanę. Starym zwyczajem otworzyła okno i szybko pobiegła na bujną trawę. Jej roślinność pieściła jej chłodną skórę, a ona leżąc na plecach zapomniała o koszmarze sprzed kilku tygodni.
- Tiffani?- aksamitny głos wyrwał ją z zamyślenia. Dziewczyna uniosła się na łokciu i dojrzała Matta. Uśmiechał się i przykucnął ku niej.
- Skąd wiesz, że tu jestem?- spytała podejrzliwie- czyżby …
- Edward odczytał twoje myśli i chciał, bym ci potowarzyszył- odrzekł chłopak, siadając na trawie- chciałem ci jeszcze raz podziękować …
- Spoko- dziewczyna ukazała swoje olśniewająco białe i równe zęby. Lekki wiatr podrzucił do góry jej brązowe włosy, a Matt patrzył na nią zafascynowany.
- jeszcze nigdy nie spotkałem w życiu kogoś, kto wziął mnie w obronę- przyznał szczerze i zbliżył się do Tiffani-a ty tak po prostu …
- przyjaciele zawsze sobie pomagają- powiedziała dziewczyna- a dla mnie ta wartość jest cenna …
- przyjaciele, mówisz- Matt przysunął się i dotknął jej dłoni- niewielu mam takich … czy to źle mieć samych wrogów?
- przyjaciele zawsze przyjdą ci z pomocą- Tiffani lekko rozszerzyła źrenice, a chłopak dotknął jej włosów i powąchał je.
- pachną jak ta trawa- wyszeptał i po chwili spojrzał dziewczynie bardzo blisko w oczy. Potem pochylił się i musnął delikatnie jej usta. Oboje trwali w niepełnym pocałunku, który przerwała Tiffani.
- Matt, nie- powiedziała ostro i odsunęła się, wstając- nie mam czasu na żadne love story …
- Nie chcę, byś tak to odebrała- chłopak wydał się zmieszany- jakoś przyjemnie mi się z tobą spędza czas …
Nagle poczuł na swojej szyi mocny uścisk. Wampir warknął i rzucił tym kimś o podłogę. Przygwoździł go, obnażając zęby nad postacią młodego mężczyzny.
- Jacob !- Tiffani poznała bicepsy byłego i patrzyła na niego z nieskrywaną złością.
- Zostaw ją, pijawko !- wilkołak wyswobodził się z uścisku Matta i patrzył na niego morderczym wzrokiem- nikt nie będzie ją kochał tak, jak ja !
- Mówiąc pijawko ubliżasz także Tiffani i jej rodzinie- wycedził Matt- słyszałem o twoim pożądaniu do tej dziewczyny … Nawet nie chciałeś przyjąć na siebie żadnej odpowiedzialności …
- Jake, zachowaj choć trochę godności i daj mi spokój- Tiffani podeszła do Matta, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Tiffy, nie wiedziałem nic o twoim porwaniu- Jacob dyszał- ale wiedz jedno: tak łatwo z ciebie nie zrezygnuję …
- Masz pecha- odparła Tiffani i pogładziła tors Matta. Indianin zrobił się wściekły, a dziewczyna odparła:
- Odejdź … jeśli go zabijesz, uśmiercisz również mnie …
Jacob rzucił Mattowi spojrzenie pełne nienawiści i zamieniwszy się w wilka, pobiegł w stronę lasu.
- Naprawdę jesteś otwarta na związek?- spytał rozbawiony wampir, a Tiffani chwyciła go za kołnierz marynarki i powiedziała:
- Tylko na kanwie czysto przyjacielskiej … czy pokazywałam ci moje obrazy?
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 9:45, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Hahahahaha! Niech ma Jacob za swoje, i niech wreszcie zdecyduje się kogo kocha. A Matt fajny gość, czyżby chłopak Tiffy?
Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam,
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 12:30, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Mnie tylko zastanawia jedno: Gdzie się podziewa córka Tiffani? W tej części nawet o niej nie wspomniałaś... Czyżby Tiff się jej pozbyła? Na to wygląda... Tiffani zachowuje się tak, jakby w ogóle sprawa z jej dzieckiem nie miała miejsca i znów jest nieodpowiedzialną małolatą zabierającą bratanicę na lody...
Hm.
Pozdrawiam, Nessie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Śro 12:38, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Nessie, w drugiej części o przygodach Tiffani Carlisle wyraźnie wspomniał, że Jenny była mistyfikacją ... czyli czarami Aro ... Ten wampir wykorzystywał magię poległych wampirów Qualpa (których Volturi wybili i ich czary były zabronione przez społeczność nieśmiertelnych). No a Aro nie mógł darować swojemu synowi, że ten obdarzył go wnuczką ... Mimo że on i Tiff są wampirami, łaczą ich jako takie więzy, na bazie których Aro stworzył Jennifer, którą sterował jak lalką ... A gdy osiągnął swój cel, czary minęły ...
Powrót do góry
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 13:49, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Musiałam ten fragment przeoczyć Sad Czyli ta ciąża, to zmyłka? Tiffani nigdy nie będzie miała dziecka, a tym bardziej z Jacobem...
Dobra, już wszystko rozumiem. Wink Życzę jej, by była z Mattem. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Śro 13:53, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Rozdział 4
Tiffani stała przed lustrem i delikatnie gładziła dłonią miejsce pod sztyletem, gdzie jeszcze nie tak dawno nosiła swoją córeczkę Jennifer. Czerwona pręga oznaczała, że czary Aro w jej wampirzym wnętrzu stworzyły maleńki embrion, który był czymś dalekim od małego człowieczka …
- Miała moje oczy- szepnęła do siebie Tiffani i podeszła do biurka, a jej ręka spoczęła na gałce rączki od szuflady, którą swoim chłodem lekko objęła. Potem delikatnie otworzyła jej zawartość i spod lawendowych koców od Esme, wyjęła oprawione w pozłacaną ramkę zdjęcie małej dziewczynki. Jennifer miała długie czarne włosy, grzywkę opadającą na jej grube, czarne brwi i duże, błękitne oczy. Tiffani pogładziła okrągłą buzię dziecka, przeżywając ten koszmar na nowo.
Nagle ktoś wszedł do jej pokoju. Szybko schowała zdjęcie Jenni i potarła kąciki oczu.
- Tiffy- ten czuły głos poznałaby wszędzie !
Carlisle położył jej dłoń na ramieniu, a ona się ku niemu odwróciła. Jego złote oczy patrzyły na nią z troską.
- Edward odczytał twoje myśli- powiedział powoli doktor- była w nich Jennifer …
- Wujku, jak to możliwe- Tiffani pokręciła głową- przecież powstała z mojego uczucia i Jacoba , urodziłam ją, był normalny poród, człowiek …
- Magia Qualpa jest potężna- wyjaśnił cicho Carlisle- trzeba przez lata zgłębiać jej tajniki … Widzisz, skarbie, wyczuł, że między tobą o Jacobem jest pewna chemia i posłużył się czarami z podgatunku Beta, co doprowadziło do zaognienia się uczucia wampirzycy i wilkołaka …
- Moje maleństwo było iluzją- Tiffani oparła głowę na jego ramieniu- spotkaliśmy z Mattem dziś Jacoba …
Carlisle drgnął momentalnie. Jeden z loków dziewczyny spoczął na jej policzku.
- Chyba nie poszłaś do domu Blacków?- doktor zmarszczył czoło, a jego pantofel wybił stanowczy rytm- wiesz, ile to cię kosztowało …
- nie, nie- Tiffani pokręciła przecząco głową- poszłam na moją polanę, tam był Matt, rozmawialiśmy i zaatakował go Jake …
Carlisle westchnął. Podszedł do siostrzenicy, ujął ją za dłonie i patrząc jej w oczy, odrzekł:
- Ta polana znajduje się niedaleko zebrań Quiletów … Nie jest nasza, mimo iż możemy na nią chodzić … Obiecaj, że więcej tam się nie udasz … Tiffani, dla własnego bezpieczeństwa, Jacob w swej zazdrości może być nieobliczalny …
- Skończyłam z nim- powiedziała dziewczyna z mocą- niepotrzebnie się tym zadręczasz … Nie jestem dzieckiem …
Doktor przymknął oczy i westchnął.
- Sprawa emocjonalna wilkołaków to tryb złożony … gdy wdaje się w nie strona trzecia, może być nie ciekawie …
- Masz na myśli Matta?- Tiffani odwróciła się ku niemu, marszcząc brwi:
- Nie mam czasu na amory, wujku … Nie chcę trwać w żadnym związku …
- Matt North ma ku temu inne zdanie- odparł cierpko Carlisle- podobasz mu się …
- Bo uratowałam mu życie- dziewczyna założyła ręce na biodra- ale to tylko przyjaciel … Nie chcę sytuacji podobnej do tej z Jacobem …
Nagle drzwi się otworzyły i weszła przez nie Esme:
- Carlisle, Nessie wszędzie cię szuka …
- Już idę- doktor spojrzał znacząco na siostrzenicę, a ta wytrzymała rozsądne złote oczy.
Następnie usiadła na swoim tapczanie, zanurkowała pod miękki koc, mówiąc wszystkim definitywnie „Nie ma mnie dla nikogo !”.
Gdy nastał ranek, Alice jak burza wpadła do pokoju siostry i ściągnęła z niej koc. Tiffani jednak nie miała ochoty na żadne pogaduszki.
- Co ci jest?- Alice pociągnęła ją za rękaw- Matt ci coś powiedział ?
- Ty też to wiesz?- Tiffani spojrzała na chochlika ze złością- wujek chce mieć pieczę nad moim życiem uczuciowym … A ja mu mówię, że mam teraz inne plany !
- pewnie ci powiedział o trójkącie wśród wilkołaków- Alice była spokojna- nie wiem, czy wiesz, ale Jacob został przywódcą watahy …
- Co?- Tiffani się podniosła- chce komuś zaimponować …
-Raczej nie- Alice westchnęła- Edward odczytał jego myśli … chce wypędzić Matta z Forks …
- Kretyn !- Tiffani z wściekłością zrzuciła szpilki i włożyła trampki do gustownej spódniczki.
- Dałabym czółenka- zaczęła magicznie Alice, lecz siostra odrzekła:
- Nic, co może mu się podobać w moim wyglądzie !
Następnie podeszła do lusterka przy biurku i starła z siebie makijaż.
- Teraz to żadnego faceta nie powalisz, jeśli nie zmyjesz tego tuszu- Alice zachichotała- wyglądasz jak siostra Frankensteina …
- I o to chodzi !- warknęła siostrzenica doktora i wspiąwszy się na parapet, udała się do domu Blacków.
--
Włosy, które zazwyczaj układały się w loczki, teraz były związane w kucyka. Żadnych kolczyków, wierny pozostał pierścionek na serdecznym palcu. Do tego zielona bluzka Edwarda, nie pasująca do tego spódniczka i trampki. Tiffani przemknęła z szybkością błyskawicy i opadła stopami o murawę.
Podeszła do drzwi Billy’ego i zapukała trzy razy. Otworzył jej Jacob.
- Tiffani !- na jej widok ucieszył się- chcesz o nas porozmawiać ?
- Raczej o tobie- dziewczyna pchnęła go, zatrzaskując drzwi- jeśli tkniesz Matta, pożałujesz tego !
- Nowy kochanek?- Black prychnął, podchodząc do lodówki i wyjmując sobie piwo- wiesz, że tylko ze mną będziesz szczęśliwa …
- Padło ci na łeb- Tiffani popatrzyła na niego ze złością- nic do ciebie nie czuję, jesteś zwykłym wymiętym snobem, dla którego uprzyjemnianie życia wedle własnego zakichanego uznania się liczy !
Jacob rzucił flaszką o podłogę, aż szkło się roztrzaskało na tysiące kawałeczków. Potem podszedł do siostrzenicy doktora i złapał ją za nadgarstki.
- Uważasz, że jestem gorszy od tego krwiopijcy ?! Może zostaniesz na noc na jedną rundkę?!
Tiffani odwróciła się bokiem i kopnęła go w krocze. Indianin skulił się i zaklął pod nosem. Dziewczyna od razu stanęła na nogi i wymierzyła policzek Jacobowi.
- To za Jenni !- powiedziała- i nie waż się mnie więcej nachodzić ! Nasze dziecko jest dla ciebie mniej warte niż twoja zakichana duma !
Następnie otworzyła drzwi kopniakiem i wybiegła w ciemność. Nieco dalej stanęła, zacisnęła mocno powieki i oparła ręce o kolana. Czara wreszcie się dopełniła …
Tiffani wróciła do domu od frontowych drzwi i zdjęła trampki. Położyła je przy pralce i cichutko wspięła się po schodach do swojego pokoju. Otworzyła drzwi i już miała się do siebie uśmiechnąć, gdy ujrzała … całą rodzinę !
- Tiffy- Esme podbiegła do niej i objęła ją- po coś do niego poszła !
- Alice- Tiffani posłała siostrze pełne zawodu spojrzenie, a Emmet klasnął w ręce i zawołał:
- Popieram !
- Trzeba było słówko, a sam bym mu sprał skórę- Edward zmarszczył brwi, drapiąc się po policzku- niepotrzebnie się fatygowałaś …
- Dostał to, co należy- Tiffani rozpuściła włosy, które delikatnie rozłożyła palcami- nie jestem taką naiwną panienką …
- Mogłaś zostawić to mnie- Carlisle spojrzał na nią znacząco- rozmawialiśmy o tym …
- Wujku, czuję wreszcie wewnętrzny spokój- Tiffani podeszła do niego i pocałowała go w policzek- on chyba już wie, że nie może liczyć na żaden mój angaż …
Nagle do dziewczyny dotarło, że kogoś tu brakuje.
- A gdzie Matt?- spytała- przecież miał zostać …
- Kate zechciała, by wrócił na łono rodziny- Edward położył ręce na ramionach siostry- chce z nią poprawić stosunki …
- Rozumiem- Tiffani poczuła, jakby uszło z niej powietrze, ale nie dała tego po sobie poznać- mam nadzieję, że jednak …
- A właśnie- Carlisle wyciągnął ku niej małe zawiniątko- coś do ciebie …
Tiffani popatrzyła na wujka ze zdumieniem, a potem otworzyła list.
- To studia literatury w Anglii- dziewczynie zadrżały ręce- ale to tak daleko …
- Mój znajomy tam wykłada- Carlisle podszedł do siostrzenicy i ucałował ją w czoło- Mitch Campbell … Wampir, ale wiesz, że nas trudno poznać …
- dziękuję, wujku- Tiffani wtuliła się w niego, jesteś niezastąpiony …
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 14:30, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Tiffani dobrze zrobiła. Tylko mam nadzieję że Denalczycy nie przejdą na krew ludzką ;\

Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Śro 18:12, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Rozdział 5, który może Was zaskoczyć Smile dzięki Nessie za pomysł Smile

Tiffani była już po pierwszym miesiącu studiów. Była z nich zadowolona, zwłaszcza, że jej wiersze spodobały się gronu wykładowców. Jednak dawno nie malowała. Obiecała to nadrobić po powrocie do domu.
--
Tiffani rzuciła torbę w swoim pokoju i zapadła się w swój tapczan. Dziewczyna odgarnęła włosy za ucho, gdzie prezentowały się srebrne perełki, które błyszczały w kontraście z jej bladą skórą.
Nagle drzwi się otworzyły i wpadła przez nie Alice:
- Ty jeszcze nie gotowa?- skarciła siostrę- w końcu nie pierwszy raz obchodzi się urodziny!
- Fakt- Tiffani uśmiechnęła się- jestem już strasznie stara …
- Masz być na dole za pięć minut- chochlik zakręcił się w kółko i zamknął za sobą drzwi.
Tiffani zrzuciła z siebie rzeczy poprzedniego dnia i włożyła kupioną przez Alice czarną suknię do kolan, wyzwalającą duży dekolt. Włosy uczesała w fantazyjny kok, jednak wypuściła trochę kosmyków. Do tego duże, srebrne koła (prezent od Rose) i srebrną bransoletkę (podarunek od Carlisle’a). Na nogi włożyła czarne czółenka. Już szczerze miała dość wszelkiego rodzaju obcasów.
Tiffani zamknęła za sobą drzwi i zeszła powoli po schodach. Na jej widok wszyscy zaczęli klaskać. Carlisle podszedł do niej i ucałował ją w czoło.
- Moja mała dziewczynka dziś ma urodziny- powiedział i pomógł jej zejść z ostatniego stopnia.
Do Tiffani podeszli Bella, Edward i Nessie. Od młodych Cullenów dziewczyna otrzymała bukiet czerwonych róż, jej ulubionych kwiatów, a od Nessie artystycznie namalowany przez dziewczynkę rysunek.
- To ty- odparła poważnie córka Edwarda i Bells- odkąd chodzę do szkoły plastycznej, często sobie szkicuję !
- Ma skąd brać przykład- brat mrugnął do Tiffani. Następnie podszedł do niej i szepnął jej do ucha: Matt chciałby ci też złożyć życzenia.
- Gdzie on jest?- spytała dyskretnie dziewczyna, rozglądając się po zebranych, lecz nigdzie go nie dostrzegła.
- Czeka w garażu- Edward spojrzał siostrze prosto w oczy- to twój wielki dzień, Tiffy …
Siostrzenica doktora skinęła głową, gdy nagle jej brat zatoczył się i wpadł na Esme, która niosła tacę pełną kieliszków.
- Wybacz !- wybełkotał- ale od krwi niedźwiedzi mnie tak wzięło …
Wszyscy się zaśmiali, a Emmet warknął:
- Ja ci dam moje ampułki !
Edward szybko zmienił pozycję i pomachał bratu przed oczyma:
- Mam ich trochę w swoim domu …
- Już nie żyjesz- osiłek ze śmiechem rzucił się na Edwarda, a ten wykonał skok za kanapę. Następnie dał znak Tiffani i ta wycofała się do frontowych drzwi. Zbiegła po schodach szybko, przemknęła przez kuchnię polową i po chwili znalazła się na powietrzu. Stamtąd udała się do garażu. Był otwarty, a jarzeniówka dawała słabe światło na twarz, której od tak dawna nie widziała.
- Matt?- dziewczyna z uśmiechem zbliżyła się, a postać wstała i w tym momencie okazało się, że to Jacob !
- Szukasz tego?- pomachał Tiffani przed oczyma kartką- ten frajer myśli, że jesteś teraz przed pubem …
- Podrobiłeś moje pismo !- dziewczyna spojrzała na niego z niewieścią- wynoś się stąd !
- Tylko my razem możemy być szczęśliwi- Jacob zbliżył się do Tiffani, a ta cofnęła się.
- Jesteś w moim domu- syknęła- Edward w każdej chwili może cię usłyszeć …
- Na pewno nie !- Indianin zbliżył się do dziewczyny, chwycił ją za nadgarstki i pchnął na ziemię. Tiffani upadła, a Jacob przyłożył jej do ust kawałek ligniny, który sprawił, że przez chwilę czuła gryzący zapach. Próbowała się wić, ale jego bicepsy trzymały ją w kleszczach. W końcu zaczęła słabnąć. Black wziął ją na ręce i wycofał się do lasu. Gdy znaleźli się daleko od domu Cullenów, rzucił Tiffani na murawę, odrywając z jej ust kawałki waty. Dziewczyna wypluła ligninę, a Jacob patrzył na nią w chory sposób.
- Jesteś taka piękna- wymruczał i dotknął jej nóg, ale w tym momencie otrzymał kopniaka prosto w twarz. Tiffani, wciąż pod wpływem narkotyku próbowała się podnieść, ale Indianin złapał się za ręce i zaczął nachalnie całować po szyi. Dziewczyna chciała go kopnąć w krocze, ale ten skutecznie ominął jej nogi i kolanem zablokował wszelkie ruchy. Potem złapał jedną ręką za dekolt i rozerwał górną część sukienki, ukazując Tiffani w staniku.
- proszę, nie rób mi krzywdy- dziewczyna wciąż odmawiała pocałunku, a wtedy Jacob ją uderzył. Nagle na Indianina spadła jakaś ciemna postać i zwaliła go z nóg. Jacob uderzył napastnika pięścią w twarz, ale ten złapał go za gardło i wyrzucił w powietrze.
- Polata sobie- mruknął Matt, który wyłonił się z półmroku. Wtem Jacob z głośnym uderzeniem spadł na ziemię. Wampir obszedł go i dotknął jego ręki.
- Mam go zabić?- spytał, odchyliwszy jego głowę do tyłu.
- Zostaw go tak, jak jest- Tiffani podeszła do chłopaka- zawiadomimy Charlie’go …
- Masz- Matt zdjął z siebie marynarkę i okrył nią Tiffani- nie możesz tak się pokazać w domu …
- On chciał mnie zgwałcić- dziewczyna była przerażona- lepiej zawiadomimy ojca Bells …
--
Gdy Matt i Tiffani zdali relację Charlie’mu, ten z oburzeniem zamknął Indianina.
- To nie wina Billy’ego- siostrzenica doktora spojrzała na Jacoba, który patrzył uparcie w ziemię- chyba druga strona życia nie dała mu wiele szczęścia …
- Carlisle czeka na ciebie w domu- Matt objął Tiffani i oboje udali się do domu Cullenów.
Na widok Tiffani w samym staniku i do połowy opadającej sukienki, Esme szybko zareagowała.
- Kochanie, idź się przebrać- objęła siostrzenicę, mam nadzieję, że ten łajdak nic ci nie zrobił …
- dzięki Mattowi- Tiffani spojrzała na przyjaciela z wdzięcznością- to on mnie uratował …
- dziękuję ci- Carlisle uścisnął dłoń młodzieńca, a ten skinął głową.
- poczekasz?- spytała Tiffani, a Matt skinął głową.
- W końcu jeszcze nie dałem ci prezentu- szepnął.
Tiffani wspięła się po schodach na górę, zrzuciła z siebie poszarpany strój, przywdziała spodnie rurki i szary top.
- Może chcesz wręczyć Tiffani prezent w jej pokoju?- spytał Edward- będzie bardziej stylowo …
- To świetna myśl- Bella wymieniła szybkie spojrzenie z siostrą, która się uśmiechnęła. Matt zbliżył się do Tiffani, a ta wzięła go za rękę i otworzyła drzwi. Chłopak wszedł do jasnego lokum i powiedział:
- Ładnie tu …
- Carlisle i Edward to dla mnie urządzili- Tiffani usiadła na tapczanie. Matt chrząknął w dłoń i zajął miejsce naprzeciwko dziewczyny. Dotknął jej dłoni i gdyby z pewnością nie byłaby wampirem, dostałaby gęsiej skórki.
- gdy cię pierwszy raz ujrzałem, nie wiedziałem, co zrobić z tymi emocjami- Matt spojrzał jej prosto w oczy- wydałaś mi się taka idealna, inna niż dziewczyna na tę epokę …
Twoje poświęcenie godne rodziny zaimponowało mi … I chciałbym, cię prosić o rękę …
Tiffani drgnęła, a jej usta rozchyliły się. Matt klęknął i spytał:
- Tiffani Charlotto Cullen, wyjdziesz za mnie? Obiecuję kochać cię każdego dnia i całować na powitanie, jak mąż żonę … Może czasem jestem sceptyczny, ale potrafię odwzajemnić uczucie …
- Tak- dziewczyna uśmiechnęła się, a wampir, który był wysoki, porwał ją na ręce i pocałował prosto w usta.
- Też cię kocham- Tiffani spojrzała w jego złote oczy- zazwyczaj nie miałam szczęścia w miłości, myślałam też, że nie wydam ci się dość interesująca …
- Koniec niezdecydowania- Matt pogłaskał ją po policzku, a dziewczyna pozwoliła mu zdjąć swój top. Chłodne dłonie wampira błądziły po jej ciele, aż w końcu Matt pozbył się swoich spodni od garnituru.
- Nie możemy mieć dzieci- powiedziała Tiffani-ale to chcę z tobą zrobić … Choć ten jeden jedyny …
- Będę ostrożny- zapewnił Matt i rzucił jej stanik na podłogę. Tiffani zarzuciła mu ręce na szyję, a on wdychał zapach jej włosów. Po raz pierwszy od tak dawna poczuła się bezpieczna w związku partnerskim.


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Śro 18:13, 13 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 19:53, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Nareszcie Tiff zadecydowała. Mam nadzieję, że ta miłość nie będzie taka jak ta z Jabocem Wink No i muszę ci wyznać, że w tym ostatnim rozdziale polubiłam Tiff. To znaczy, polubiłam ją na samym końcu rozdziału, bo jej spotkanie z Jacobem mogłoby być inne... Ale ona oczywiście była bezbronną dziewczynką i dała mu się zaciągnąć do lasu...Ona. Wampirzyca. No i później Happy End. Matt, jej nowa miłość, ją uratował i byli razem. Najmniej przeszkadzał mi fragment o ich zaręczynach, choć już myślałam, że powie: ,,Och, no sama nie wiem!''. Wtedy to bym do niej tam wparowała i uderzyła ją patelnią, by się opamiętała. ;D
No i nie ma za co Very Happy Czasami sypie pomysłami, jak z rękawa Razz
To już koniec z twoim opowiadaniem o niej? Teraz się zajmiesz Jamie? Razz Bardzo lubię tą małą wampirzycę, która drażni Edwarda. Wink
Pozdrawiam, Nessie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 20:28, 13 Kwi 2011 Temat postu:

Cieszę się że wszyscy są happy... No może nie wszyscy ale Tiff jest szczęśliwa. Jak ja lubię happy endy! Naprawdę!
Życzę więcej weny do wszystkiego,
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Czw 13:22, 14 Kwi 2011 Temat postu:

Przedostatni rozdział Wink
Rozdział 6

Delikatnie, by jej nie zbudzić, Matthew North opuścił tapczan, przykrył Tiffani kocem, a jej opadające na nagie plecy włosy zasłaniały mały pieprzyk, jaki miała na lewej łopatce. Chłopak zdążył to zauważyć podczas dzisiejszej nocy. Spojrzał na nią z czułością i pochyliwszy się, ucałował ją w ramię. Potem szybko włożył ubranie i wycofał się oknem, zostawiając karteczkę z wyraźnie starannym jak na wampira tej epoki pismem „Kocham cię”.
Tiffani, która udawała że śpi, uśmiechnęła się do siebie. Nie doszło do niczego, tylko do kilku intymnych pieszczot, które nie były oddawane z taką delikatnością i wdrożeniem jak u Jacoba. Dziewczyna ubrała się szybko, poprawiła poduszki i koc i już czesała włosy, gdy do jej pokoju wpadła Alice. Przyjrzała jej się podejrzliwie, a Tiffani z uśmiechem spytała:
- Co?
Chochlik obszedł dookoła pokój i nim siostra zdążyła zareagować, chwyciła kartkę z pismem Matta:
- Jakie ładne orgiami w kształcie serduszka- Alice zakręciła się w kółku- zobaczymy, co zawiera …
- Alice, oddawaj !- Tiffani rzuciła szczotkę na blat biurka, ale chochlik jak w tańcu wykonał piruet i po chwili był na szafie.
- Możesz być najszybszym wampirem, ale nieco puenty, także w pewnych granicach na odległość- odpowiedziała słodko …
Siostra przyjrzała się zgrabnemu pismu Matta i cmoknęła do Tiffani.
- Wiedziałam, że coś do ciebie czuje- odpowiedziała, zeskakując z szafy- a to …
Nagle zaniemówiła, gdyż dotknęła szczupłego palca Tiffani, na którym błyszczał złoty pierścionek z cyrkonią w kształcie serduszka. Alice spojrzała w jej złote oczy, które mówiły jedno słowo „Tak”. Po chwili chochlik pisnął i zarzucił dziewczynie ręce na szyję.
- Tak się cieszę- odparła-a jeszcze bardziej ucieszy się Carlisle …
- Matt jest dla mnie wszystkim- Tiffani wyciągnęła przed siebie rękę i podziwiała pierścionek- nawet mi to okazał ... ale bez obawy, ograniczyliśmy się tylko do pocałunków …
- Czytaj: w najbardziej idylli stycznych dla nas, kobiet miejscach- zachichotała Alice- Tiffy, to cudowna wiadomość … Musimy to uczcić …
- Tylko nie mów, że małe przyjęcie- siostrzenica doktora spojrzała na nią błagalnie- wczoraj były moje urodziny …
- Dwa przyjęcia na dwa wieczory to dopiero coś- Alice ożywiła się i wzięła Tiffani za rękę- chodź, powiemy wszystkim …
Gdy obie pędziły do wyjścia, zderzyły się z Edwardem. Chłopak odbił się od sióstr jak piłka i walnął w komodę, która nieużywana, zatrzęsła się na swoich czterech kondygnacjach.
- Pali się czy co?- chłopak potarł głowę, a dziewczęta spojrzały po sobie, a Tiffani mrugnęła do Alice.
- Alice ma deprechę- powiedziała słodko, kładąc bratu ręce na ramionach- i nie wie, jak z tego wybrnąć …
- Jasper okazał się mniej romantyczny?- odparł rozbawiony Edward-a może namieszał w waszych układach narzeczeńskich?
- Będę drużbą na ślubie Tiffani, a ty nawet nie odczytałeś moich myśli- odparła Alice z miną niewiniątka, a Cullen pokręcił głową i uśmiechnął się zabójczo:
- Tak mnie skołowałyście, że zacząłem się martwić, a tu patrz …
- Niech ta komoda będzie świadkiem- Tiffani wskazała ręką na mebel- niedługo będę żoną Matta !
Edward nachylił się ku siostrze, po czym wykonał salto do tyłu, stanął pewnie nogami na podłodze i wziął dziewczynę na ręce. Potem podrzucił, krzycząc:
- niech żyje panna młoda !
-Ejże, ona na razie iści sobie plany- Alice zachichotała – chociaż w naszej rodzinie można uznać to już za dodatek na wspólne życie …
Sprowadzeni hałasem, na górę weszli Carlisle i Esme. Doktor dziś miał wolne, jako że na siłę dano mu urlop, gdyż jako wzięty lekarz praca była dla niego najważniejsza.
- Co się dzieje?- spytała Esme- czemu Tiffy wisi na Edwardzie?
- To raczej on na niej- Jazz wyszczerzył zęby- ich nastroje są nadto dobre, by mieli sobie co wybaczać …
- Nie wybaczę mu tego, póki mnie nie postawi !- Tiffani poczochrała włosy Edwarda i gdy ten ją umieścił z powrotem na podłodze, odparła:
- Wczoraj, w moje urodziny … Matt poprosił mnie o rękę !
Carlisle podniósł do góry brwi, a jego pantofle wygięły się ku przodowi.
- Gratulacje- powiedział jednoznacznie, a Esme przyjrzała mu się z niepokojem, kładąc mu rękę na ramieniu. Doktor pogłaskał żonę po dłoni, zapewniając gestem, że wszystko jest w porządku.
- Wujku- Tiffani zbliżyła się do niego- nie cieszysz się?
Carlisle unikał jej wzroku, a wtedy Esme szepnęła do pozostałych:
- Chodźcie, niech porozmawiają …
Alice, Edward i Jasper wycofali się do salonu, a pochód zamknęła Esme.
Carlisle dotknął palcami policzka, a jego sygnet zabłyszczał.
- Byłem dziś u Denali- powiedział, wchodząc z siostrzenicą do jej pokoju- nie chcą pić ludzkiej krwi …nie ugną się przed żądaniami Aro …
- To wspaniale – Tiffani uśmiechnęła się- więc w czym problem ?
Doktor wstał i stanął naprzeciwko dziewczyny. Patrzył gdzieś ponad horyzont za oknem:
- Gdy stałem się wampirem, obiecałem sobie, że żadna rzecz mnie z tobą nie rozłączy … A dziś moja mała kruszynka niedługo stanie się żoną …
- Wujku, a więc o to ci chodzi !- Tiffani podeszła do niego i objęła go- nie zamierzam przecież porzucić rodziny … na razie mi się oświadczył … A nikt tak jak ty nie będzie dla mnie najważniejszy w świecie …
Carlisle dotknął jej włosów, teraz sięgających barek i kręconych, mieniących się brązem i rudawym przebłyskiem.
- Po śmierci siostry ty stałaś się moim życiowym celem- szepnął- chciałem ci dać wszystko to, czego nie dane ci było zaznać w dzieciństwie …
- I dałeś- Tiffani spojrzała w jego mądre, złote oczy- miłość, nauczyłeś mnie szanować innych i dałeś poczucie bezpieczeństwa … Jesteś dla mnie więcej niż wujek … jak ojciec … Tato …
Carlisle objął ją i zacisnął kurczowo powieki. Zmarszczył brwi, które teraz lekko drgały.
- Czy mogę liczyć na twoje błogosławieństwo?- spytała Tiffani, a doktor skinął głową.
- Miałbym jedno życzenie- powiedział- chciałbym, żebyście tu zamieszkali … w twoim pokoju …
- Nigdy nie odpuścisz- zaśmiała się dziewczyna- ale to w tobie kocham …
- Kiedyś cię to złościło- odparł wesoło doktor.
- Dziś już nie !
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 13:36, 14 Kwi 2011 Temat postu:

To takie rooomantyczne! Tiff nareszcie zaznała szczęścia, i wszyscy są happy(powtarzam się!) Mam nadzieję że nikt tego szczęścia nie zepsuje.
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Sob 13:45, 30 Kwi 2011 Temat postu:

EPILOG

Matt spojrzał na Tiffani oczami pełnymi miłości i delikatnie pochylił się nad nią, całując ją namiętnie w usta. Ona zarzuciła mu ręce na szyję, a że jedną ręką podpierała się dla utrzymania równowagi, obydwoje znaleźli się na podłodze.
Matt odgarnął kosmyk włosów z twarzy dziewczyny i opuszkiem palca pogładził ją po policzku.
- Nigdy nie myślałem, że będę kogoś kochał bardziej od mojej rodziny- wyszeptał i zaczął obsypywać pocałunkami jej szyję. Tiffani ułatwiła mu to i zdjęła z siebie top. Matt wtedy po raz drugi zobaczył jej kuszące piersi. Musnął je nosem i cicho westchnął.
- Jesteś taka piękna- wyszeptał i jego dłonie objęły w talii wampirzycę.
- Wujek dostałby szału, jakby nas tu teraz zobaczył- Tiffani uniosła się na łokciu, delikatnie czesząc długimi palcami czuprynę Matta.
- Myślisz, że on to kiedyś robił z Esme?- wampir wyszczerzył zęby, a Tiffani udało się zatamować śmiech atakiem kaszlu.
- Nie mam pojęcia- odparła rozbawiona- on jest dość stereotypowy … A zresztą szanuję jego prywatność …
- Ja też- Matthew North pocałował dziewczynę w czoło- wychował cię na cudowną istotę …
- Wiele mu zawdzięczam- Tiffani spojrzała w piwne oczy ukochanego- dał mi prawdziwy dom, którego nigdy nie miałam … Był ojcem, który za swoje dziecko skoczyłby w ogień … A ja nigdy nie wykorzystałabym na korzyść cudzą jego zaufania …
- Wiem, Carlisle to niezwykły wampir i doktor- Matt spojrzał z uśmiechem na narzeczoną- już jutro będziesz moją żoną …
- Dokończmy to, co zaczęliśmy- Tiffani pocałowała chłopaka delikatnie i ściągnęła z niego koszulę. On natychmiast pozbawił ją mini i mógł zachwycać się jej pięknymi kształtami.
- każde twoje słowo jest dla mnie rozkazem- odparł i po chwili zanurzyli się w istocie rozkoszy.
--
- Alice, auć !- Tiffani skrzywiła się, gdy siostra wbiła jej kolejną spinkę w iście fantazyjny kok- i po co ja zgodziłam się, byś wszystko zorganizowała !
- Tiff, cicho- mruknęła Alice, trzymając w ustach spinki- dopiero zaczynam dodawać kreaterii twojej fryzurze …
- Nie przejmuj się, też tak miałam- Bella zachichotała, a siostrzenica doktora posłała jej pełne pomocy spojrzenie.
Dziś wszystko odbywało się bardzo uroczyście. Cały dom był udekorowany białymi wstążeczkami, świecami, serwetkami i wszystkim, co by mogło podchwycić ducha szczęścia Tiffani.
Owa Panna Młoda poruszyła nieznacznie obcasem, przybliżając do ust język. Następnie zachwiała się i spadła na Bells.
- Tiff !- Alice pozostały w dłoniach tylko spinki- no i coś narobiła !
Tiffani uniosła się na łokciu, uśmiechając się niewinnie do siostry, po czym podniosła się, złapała za poły sukni i pocałowała Alic w czubek nosa. Następnie wzięła z jej dłoni spinki, rzuciła do góry i wyciągnąwszy ręce przed siebie, zaczęła wirować niczym fryga.
Bella, której zielona suknia lekko zaczęła się poruszać, wywołana przez wibracje fizyczne siostry, tylko dopełniła całego.
Tiffani otworzyła okno, wyprężyła się jak kot i skoczyła w swoich eleganckich butach na wysokim obcasie na murawę.
- Wariatka !- Alice szybko wychyliła się za dziewczyną.
-Spotkamy się nad klifem !- zawołała „Panna Młoda” i szybko skierowała swą prędkość wampira na miejsce , do niedawna zakaza przez Quiletów.
Bella poklepała Alice po dłoni i powiedziała z uśmiechem:
- Coś mi się zdaje, że Tiffani szykuje wielkie wejście …
- Już je rozpoczęła niemożnością zapanowania nad tą kurtyną włosów- warknęła Alice i pewnym siebie krokiem skierowała się do wyjścia, gdy przez drzwi wpadła Rosalie.
- Gdzie Tiffy?- spytała, a Bella, tamując śmiech atakiem kaszlu wskazała na okno, którego zasłonki wydawały szybkie bicze swą lekkością.
- Uciekła?- Rose wzięła się pod boki- co to, Julia Roberts?
- Co się dzieje?- ten głos należał do doktora.
Carlisle wszedł ubrany w swój tradycyjny frak i ze zmarszczonym czołem rozejrzał się po pokoju siostrzenicy.
- Gdzie Tiffani?- spytał, przecierając podbródek dłonią- czyżby znowu chciała nas czymś zaskoczyć?
- Planuje podwodne manewry- warknęła Alice- z ledwo ukończoną fryzurą …
- CO?!- Carlisle sprawiał wrażenie oszołomionego- chyba nie jest nad klifem?
- Właśnie tam się udała- powiedziała spokojnie Bella- czyli chyba tam przeniesiemy całą uroczystość …
- I po twojej pracy- westchnął doktor, kładąc rękę na ramieniu Alice, a ta zrobiła oczy pełne „Czy to musiało przydarzyć się mnie”.
--
Tiffani stała na krawędzi klifu, a wiatr brutalnie tarmosił jej suknię ślubną. Dziewczyna odchyliła nieco ramiączka swojej sukienki, by chłodna bryza dodała dodatkowego lodowatego wigoru do jej zimnego ciała.
- Tiffani !- ten głos rozpoznałaby wszędzie. Od niedawna tylko …
Dziewczyna obejrzała się i dostrzegła Matta, który patrzył na nią zdziwiony. Ona zaś podeszła do niego, strzepując z nóg buty i zarzuciła mu ręce na szyję. On tylko uśmiechnął się i przybliżył ją do siebie, dotykając jej pleców.
- Goście czekają- wyszeptał, ograniczając ostatnim długi pocałunek do jak najmożliwiej szybkiego.
- To poczekają- Tiffani zrzuciła z siebie suknię i ukazała się narzeczonemu w bikini, która doskonale leżała na jej szczupłym ciele.
- Kochanie- zaczął Matt, ale ona wzięła szybki rozbieg i z wielką gracją dała skok do lodowatej wody. Po chwili wynurzyła się, złapała pierwszego lepszego skalnego sklepienia, wspięła się na nie i oddawszy skok do góry, spojrzała pełna podekscytowania na przyszłego męża.
- Jak panna z mokrą głową- Matt pokręcił ze śmiechem z głową, a Tiffani chwyciwszy go za ręce odparła:
- To tylko dlatego, by obalić mit Alice, że głowa i prezencja to wszystko, by zaspokoić głód przedweselny …
- Pomóc ci się ubrać?- Matt patrzył z podziwem, jak chłodna woda ścieka po ciele dziewczyny, ale ona podskoczyła i po chwili już była w ślubnej sukni.
- Teraz mogę iść z tobą przez wieczność- odparła i otarła się bokiem o jego ciało- no dalej, Panie Młody …
Matt wziął Tiffani na ręce i już mieli udać się do domu wujka dziewczyny, gdy zjawili się Cullenowie.
- Tiff !- Esme jak zwykle wszystkim się przejęła, a Carlisle dodał:
- Jak ty wyglądasz !
- Dla mnie brzmi świetnie- Emmet poprawił sobie garnitur- ale Rose nigdy nie chce dla mnie zrobić miss mokrego podkoszulka …
- Carlisle możesz być spokojny, zadbam, by była szczęśliwa- odrzekł Matt, wciąż trzymając na rękach wampirzycę.
Doktor pochylił się i odgarnął z twarzy siostrzenicy mokre włosy. Dziewczyna uśmiechnęła się, a Carlisle połaskotał ją po nosie.
- Wiem, że będziecie szczęśliwi- dodał, prostując się- ale jak zawsze pod moim rodzicielskim skrzydłem …
- Cały ty wujku- zaśmiała się Tiffani- cały ty i tak już przez wieczność !


KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ OSTATNIEJ


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Sob 13:58, 30 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 20:49, 30 Kwi 2011 Temat postu:

Fajnie było, ale się skończyło Smile Polubiłaaaam ją. Serio. Już mnie tak nie wkurzała w tym epilogu. Wink Mogłaś chociaż opisać, jaką miała suknie, a nie... xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 20:47, 01 Maj 2011 Temat postu:

Szkoda że to już koniec. Było tyle części, tyle rozdziałów... I tyle... Tiffani..Smile
Trochę po wkurzała, ale była okej. Jak ja lubię Happy Endy! Chyba wiesz jak, co?
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Kącik pisarza
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin