Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Inne strefy życia. Rozdział 9 (28.12.11r.)

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Kącik pisarza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 20:15, 17 Gru 2011 Temat postu:

Nie betowane, bo nie chciałam obciążać Ness.
Miłego czytania Smile

Rozdział 8 : Randka w ciemno?

–Julianne! – zawołał Emmett. – Julie!
Z cichym westchnieniem zeszłam na dół. – Już idę.
–Julia! – usłyszałam głos brata.
–JUŻ IDĘ TY IDIOTO! – krzyknęłam zła.
Czy ten olbrzymi przygłup nic nie rozumie?
Doszłam do kuchni w której siedziała cała rodzina, ich miny nie wróżyły nic dobrego...
–Julie, nie uwierzysz! – powiedziała podekscytowana Alice.
Spojrzałam na Emmetta. - Chciałeś coś ode mnie? – złożyłam ręce na biodrach i spojrzałam na niego wyczekująco. Zmieszany kiwnął głową.
–Bo wiesz, Julio, Alice mi powiedziała... – zaczął. Alice? Co ten Narwaniec mógł mu powiedzieć?
–Powiedziałam mu że jesteś samotna, a Emmett zna paru wampirów, którzy byliby zainteresowani... – zaświergotała Alice mi do ucha. Odskoczyłam gwałtownie.
–Nie, nie i jeszcze raz nie! – próbowałam zgasić tą złowieszczą iskierkę w jej oczach. – Nie będę chodziła na żadne randki w ciemno! A zwłaszcza jeżeli chodzi o znajomych Emmetta! Wiesz kogo on może znać?
Zbulwersowana powtórzyłam – Nie! – tupnęłam nogą na znak że nie zmienię zdania.
Alice tylko pokręciła głową. – Julie, Julie, Julie... Przecież wczoraj się zgodziłaś...
–Może i tak, Alice! – odparłam. – Ale nie na jakieś randki z Emmettopodobnymi! Pamiętasz może Nicka? Albo Liama? – spytałam, patrząc jej prosto w oczy. Nagle usłyszałam jakiś pojazd. Tak, to z pewnością Edward jedzie już do domu. Spojrzałam na zegarek... już piąta, a ja tu dyskutuje z moją świrniętą siostrzyczką kochaną...
–Tak, ale to były niewypały! – włączyła się do rozmowy Rosalie. Dziwne. Przecież za bardzo to ona za mną nie przepada... Może dlatego że pomagam Edwardowi wymyślać głupie żarty?
Jednak nie miałam zbyt dużo czasu na to, by się nad tym zastanowić, ponieważ Edward wkroczył do domu.
Ej, Romeo, ratuj! One są zdrowo nienormalne. Swatają mnie z Emmetto-przygłupami!
Edward zachichotał i powiedział. – Julio... Mieszkasz z nami tyle lat i jeszcze się nie nauczyłaś?
Właśnie siedziałam w restauracji w Seattle, czekając na moją randkę. Tak, poddałam się – a co miałam zrobić?
Miałam na sobie białe jeansy, niebieską tunikę i szary płaszcz. Do tego tradycyjnie rękawiczki. Włosy miałam spięte w wysoki koński ogon. Rozglądałam się właśnie po pomieszczeniu gdy zobaczyłam jego. Stał po drugiej stronie ulicy, przy jakiejś kawiarni i rozmawiał przez telefon. Był strasznie przystojny jak na człowieka i... spojrzał na mnie.
–Julie? - nagle usłyszałam i odruchowo odkręciłam głowę. Przede mną stał wysoki brunet, ubrany w jeansy i kurtkę ze skóry. Udałam uśmiech, dusząc w sobie wściekłość którą we mnie wywołał. Przerwał moje gapienie się na całkiem przystojnego faceta. Chociaż on też był przystojny, nie wywarł na mnie takiego wrażenia.
–Tak, to ja.
–No więc ja nazywam się Max Wilson i jestem znajomym Emmetta. Byliśmy umówieni, prawda? – uśmiechnął się lustrując mnie wzrokiem, dłużej zatrzymując się na moim biuście. Ja ci zaraz dam gapienie się na nie! To moje, gościu.
–Siadaj, Max.
Spojrzałam ponownie na okno ale tajemniczy mężczyzna rozpł
* * *
Po paru minutach dowiedziałam się że mój uroczy towarzysz pochodzi z San Francisco, i przyjechał do znajomych w Vancouver. Emmett zadzwonił do niego przedwczoraj i spytał czy ma ochotę na randewu.
Gadał głównie o sobie, więc po dziesięciu kolejnych minutach dowiedziałam się że miał wiele kobiet. Z upodobaniem opowiadał o jakiejś Jill. Prawdziwy dżentelmen. Postanowiłam interweniować.
–Słuchaj, Max... Czy mogłabym skoczyć na sekundę do łazienki, muszę poprawić makijaż i sprawdzić czy bielizna dobrze leży... – szepnęłam rzucając mu pożądliwe spojrzenie.
Max pokiwał głową. – Oczywiście, Julie, później może skoczymy do hotelu... – stwierdził z nadzieją, patrząc na mój biust. Znowu.
Odeszłam od stolika i weszłam do łazienki. W środku była tylko jedna dziewczyna, poprawiała makijaż. Rozejrzałam się szybko i podeszłam do okna. Wdrapałam się na parapet i otworzyłam okno. Strasznie skrzypiało. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę, patrząc na mnie pytająco.
–Facet gada tylko o sobie i chce mnie przelecieć. – odparłam, a ona kiwnęła głową.
–Rozumiem. Idź.
I wyskoczyłam przez okno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reneesme1
Administrator



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 22:31, 17 Gru 2011 Temat postu:

Fajnie, że zamierzasz dokończyć to opowiadanie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Ciekawa jestem reakcji Emmetta na wieść, że Julie uciekła z randki Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 12:41, 28 Gru 2011 Temat postu:

Znowu nie betowane, ale mam nadzieję że z moją znajomością języka polskiego nie jest tak źle... Pani nigdy nie poprawia moich tekstów na polskim, więc...
Zapraszam na rozdział 9!

Rozdział 9 : Pan Ciacho
Gdy Emmett dowie się że zwiałam jego kumplowi sprzed nosa, to szczęśliwy raczej nie będzie. Właśnie wracałam pieszo do domu, gdy nagle poczułam dobrze znany mi zapach. Uśmiechnęłam się i stanęłam.
Wizyta nocna u Belli zaliczona?
–Tak. Mówi przez sen. – odparł Edward i błyskawicznie pojawił się obok mnie. – Dlaczego zwiałaś koledze Emmetta?
Ten wielkolud umówił mnie z egoistycznym dupkiem, który zaproponował mi wizytę w hotelu.
–Oh. No w takim razie... Dobrze że zwiałaś.
A co konkretnie mówiła Bella? No wiesz, przez sen.
–Różne rzeczy. O tutejszym klimacie, o matce, o ojcu i... O mnie.
–To chyba dobrze, prawda? Już o tobie śni.
–Nie, to wcale nie jest dobre. Jestem niebezpieczny...
Jak baranek.
–I mógłbym jej coś zrobić...
Od kiedy baranki krzywdzą ludzi? Ty, jako baranek jesteś strasznie wstrzemięźliwy.
–Julie! Przestań się wygłupiać.
Oczywiście słodziutki.
–Julie. – odparł ostrzegawczo, a ja uśmiechnęła się niewinnie i złapałam za rękę.
Bo wiesz, jeśli się nie zdecydujesz, to zostaniemy sami oboje. Na wieczność. A chyba tego nie chcemy?
–Nie chcemy? To chyba moja sprawa czy będę sam czy nie.
Moja też, jesteś moim bratem....
-O! Mam pomysł. Możemy być jak Rosalie i Jasper! – odparła wesoło wampirzym szeptem. – I będziemy nierozłączni. Na wieczność. A wieczność to dużo, prawda? – dodała głośniej.
Edward tylko westchnął i objął ją ramieniem.
–Już. Koniec tematu.
No jak to? Ja jeszcze nie skończyłam!
I ruszyliśmy w stronę domu. Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok, odwróciłam głowę ale zobaczyłam tylko jakiś ruch w krzakach. Pewnie jakaś wiewiórka...
* * *
Siedziałam w mojej sypialni i myślałam o wielu rzeczach. O Maksie (tak, wiem... po co o nim myślę? Zwykłe marnowanie czasu na myślenie), o tajemniczym ruchu w krzakach (pewnie wiewiórka, takie zawsze są zaniepokojone gdy nas widzą albo czują...) i o panie Ciachu. Tak, nazwałam mężczyznę pod kawiarnią pan Ciacho. No jakoś przecież trzeba go nazywać, a nie znam jego imienia i pewnie nigdy nie poznam. To wydaje się takie straszne. W każdym razie, gdy o tym pomyślę to mam jakieś dziwne uczucie, tam gdzie powinno bić mi serce. Jakby nagle zaczęło bić i znowu przestało. Ale boleśnie przestało. Nagle, z dołu można było usłyszeć wrzask.
–JULIANNE!
Oho. Emmett chyba dowiedział się o nieszczęsnej ucieczce przez okno.
–JULIANNE! NATYCHMIAST ZEJDŹ NA DÓŁ!
Dobrze, dobrze...
Zeszłam na dół i spokojnie spytałam czy coś się stało.
–Czy coś się stało? – spytał Emmett wytrzeszczając na mnie oczy. – Nic, zupełnie nic...
–To po co się drzesz? Obudzisz wszystkie wiewiórki. A dzisiaj już jedną wystraszyłam.
–Jak uciekałaś z randki z Maksem? – spytał oskarżycielsko.
–Być może... – odparłam niewinnie, ale widząc jego spojrzenie, szybko dodałam – Ale... Emmett! On był okropny. Cały czas mówił tylko o sobie i cały czas gapił się na mój biust, a potem zaprosił do hotelu. Do HOTELU, Emmett. Musiałam, to było jedyne wyjście.
Nagle obok pojawiła się Alice, a jej mina ucinała rozmowę. Zostawiłyśmy Emmetta pod schodami, a same poszłyśmy do salonu.
–Nie martw się, dobrze zrobiłaś... A teraz opowiadaj! – powiedziała i zaciągnęła mnie na sofę.
–Chyba opisałam dzisiejszy wieczór i Maksa? – rzuciłam, gdy usiadłyśmy.
–Nie mówię o nim! Mówię o facecie z telefonem.
Zamurowało mnie.
–A skąd ty o nim wiesz? – zdziwiłam się.
Ej... Zaraz...
–WIDZIAŁAŚ GO W JAKIEJŚ WIZJI? GADAJ, ALICE!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Honey dnia Śro 12:41, 28 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Kącik pisarza
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2


Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin