Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

W mroku wieczności (11.09) rozdział 5!

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Archiwum Opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
charme devil
Wampir na głodzie



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorze
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 22:29, 22 Lip 2010 Temat postu: W mroku wieczności (11.09) rozdział 5!

Kontynuacja BD. Nie chcę pisać nic więcej, ponieważ moim zdaniem lepiej się czyta, gdy nie wiadomo co się wydarzy. Smile

Miłego czytania! Very Happy


W mroku wieczności

beta: IsabellaCullen







PROLOG


Kolejny długi dzień bez niego, kolejna długa noc bez niego…
Odkąd rozstaliśmy się czas duży mi się niemiłosiernie. Z kolejnym dniem pragnę go jeszcze bardziej, jego ciała, zapachu, barwy głosu…
Przecież nasza miłość miała być wieczna! Na zawsze miał być tylko Edward i Bella, nierozerwalny tandem.
Nie rozumiem, jak mogło się to stać, jak mogłam do tego dopuścić…
Gdybym była wtedy na tyle silna i odważna może… nieważne, może lepiej nie wspominać…
Trzeba brnąć na przód, nie odwracać się do tyłu. Mam dla kogo żyć, dla niej, mojej małej i kochanej Renesmee.

Mam nadzieję, że przynajmniej ją spotka szczęście.




ROZDZIAŁ I
Mamy czas


-Nazywam się Bella Cullen, mam 80 lat, dzisiaj są moje urodziny- powiedziałam do siebie patrząc w lustro. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdyby nie jeden drobny fakt- mimo takiego wieku wciąż wyglądam jak osiemnastolatka. Wiecznie młoda, wiecznie szczęśliwa mając u swego boku wspaniałego męża i cudowną córkę. Jestem naprawdę wdzięczna losowi, że mam tak udane życie. Byleby było takie na zawsze. Cudownie jest sobie tak marzyć, jednak w końcu trzeba spaść na ziemię i powrócić do codzienności.
Złapałam gwałtownie szczotkę i szybko przeczesałam nią włosy. Przy okazji spojrzałam w okno, z tęsknotką wyczekując powrotu ukochanego. Od dwóch tygodni Edward wydawał się czymś niebywale zajęty. Kiedy próbowałam od niego wyciągnąć czym się zajmuje, natychmiast mnie spławiał, zmieniając temat. No cóż pozostało mi tylko czekać, aż w końcu wyjawi mi tak skrywaną przez niego tajemnicę. Może to będzie dzisiaj- pocieszyłam się. W końcu są moje urodziny.
Przechodząc przez salon złapałam jakąś pierwszą, lepszą książkę i zanurzyłam się w lekturze. Czas zaczął mijać bardzo szybko i nim się zorientowałam zaczęło już świtać. Jakoś dziwnie się czułam siedząc sama w domu. Edwarda nie było, a Nessie, odkąd ukończyła magiczną granicę osiemnastu lat, coraz rzadziej widywałam ją w domu. Prawdopodobnie spędza teraz miłe chwile u boku Jakoba.
No dobra, chyba mogę już odwiedzić pozostałą część Callenów. Alice żegnając mnie wczoraj była bardzo podekscytowana. A mówiłam jej już sześćdziesiąty któryś raz, że nie chcę żadnych niespodzianek. Ale jak ta się już uprze, to nie ma na nią mocnych. Mam nadzieję, że przynajmniej nie wciągnęła w to Edwarda. Bo, o ile pamiętam ostatnie taka impreza nie skończyła się dla niego najlepiej. Szczerze powiedziawszy nie odzywałam się do niego przez cały miesiąc. To było dla mnie bardzo trudne, a mój ukochany mi tego nie ułatwiał.
Otworzyłam nagle drzwi i wybiegłam. Postanowiłam pobiec okrężną drogą, aby zaczerpnąć trochę więcej powietrza. Uwielbiam kiedy drobne kropelki rosy muskają moją skórę. Czuje się wtedy wolna, jak ptak mogąca polecieć gdziekolwiek zechcę. W mgnieniu oka znalazłam się przed strumykiem, przeskoczyłam go jednym susem i już znajdowałam się przed domem Cullenów. Przystanęłam na chwilę, aby podsłuchać co się tam dzieje.
- Już jest- wrzeszczała podekscytowana Alice –Esme, Jasper, Emmett wiecie co macie robić?A ty, Rose ze mną. –Już po chwili w drzwiach stanęła mała uśmiechnięta wampirzyca i rzuciła mi się na ramiona.
- Wszystkiego najlepszego Bella- wyszeptała. Delikatnie odepchnęłam ją od siebie, lekko podenerwowana.
- Alice, co ty knujesz? Ostrzegałam cię, że nie lubię niespodzianek.
- E tam niespodzianka. To tylko takie małe przyjęcie urodzinowe. Właź do środka wszyscy już tam na ciebie czekają. Nie cieszysz się?
- Bardzo- dodałam z sarkazmem. Po czym powolnym krokiem ruszyłam do wnętrza budynku. Z resztą nie miałam innego wyjścia. Gdybym próbowała ucieknąć , Alice z Rosalie na pewno by mnie dogoniły i siłą zatargały do środka. Kiedy mijałam Rose, ta spojrzała na mnie przelotnie i dodała:
-Eh! Wszystkiego Najlepszego!
Byłam jej wdzięczna, że nie roztkliwiała się za bardzo.
Cały dom był kompletnie przemeblowany. Teraz swoim wyglądem przypominał ogromny las. I pomyśleć, że Alice udało się to zrobić w jedną noc. Naprawdę całość prezentowała się zachwycająco. Cała rodzina ustawiła się w półkole i czekała na moją reakcję. Zerknęłam szybko na nich, Jasper, Emmet, Carlisle, Rose, Esme, Alice i Nessie. Tak przyszli wszyscy, ale nie coś mi się nie zgadzało. Nie było go! Gdzie mój Edward?! Gdzie mój mąż?! Poczułam się zmieszana, władała mną desperacja i gniew. Chyba wyczuł to Jasper, bo uśmiechnął się szyderczo i nagle zrobiłam się spokojniejsza. Wokół zapanowała błoga cisza. W tym momencie ciszę zamącił głos Alice:
-I jak podoba ci się? - zapytała.
-Tak, lubię las- powiedziałam bez entuzjazmu. Zauważyłam uśmiech pojawiający się na twarzy wampirzycy.
- To teraz prezenty- powiedziała zachęcająco.
- Żadnych prezentów- wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Nie martw się. To tylko takie drobne upominki.- poklepał mnie po ramieniu Emmett.
-To kto pierwszy ?- dodał.
- Ja !- wrzeszczała Alice i wręczyła mi wielki prezent zapakowany w czerwony papier i wielką złotą kokardę.
- Co to jest?- zapytałam zdziwiona.
-Dowiesz się w swoim czasie, proszę cię tylko, żebyś otworzyła to wieczorem.-uśmiechnęła się.
- To teraz prezent ode mnie i Rosalie. -Wtrącił się Emmet- masz tutaj nowy komputer, bo twój już się sypie.- zaśmiał się chrapliwie. Następni podeszli do mnie Esme i Carlisle.
- Chyba nie będziemy oryginalni, jeśli znowu wręczymy Ci bilety na podróż z Edwardem - powiedział Carlisle.
- Powinniście się trochę rozluźnić. Ostatnio jesteś bardzo spięta kochanie - szepnęła Esme.
- Tak trochę kontaktu z ludźmi wam się przyda- dodał Jasper. I tu miał świętą rację. Odkąd umarli moi rodzice, staram się unikać ludzi, gdyż ich życie jest tak krótkie. Nie chcę więcej cierpienia.
-A i łap!- Rzucił mi mały pakunek.
-Co to?- Zapytałam.
- Taki drobiazg na umilenie życia.- Uśmiechnął się.
Nagle zrobiło się cicho.
- To już wszystko- wyszeptałam z nadzieją.
- Nie mamo, jeszcze ja coś mam- rzekła nieśmiało Nessie. Podeszła do mnie, w ręku trzymało średniej wielkości pakunek.
- To jest ramka ze zdjęciem, na którym jesteśmy wszyscy razem: ja, ty i tata- powiedziała. Uśmiechnęłam się. To był jedyny wartościowy prezent.
- Oh Nessie! Jesteś taka kochana! Dziękuję!- Przytuliłam córkę do siebie. I nagle znowu przypomniałam sobie o moim mężu. Delikatnie odsunęłam od siebie Renesmee, wyprostowałam się spojrzałam na wszystkich poważnie.
- Gdzie jest Edward? - zapytałam.
Cisza. Nikt nic nie mówił. Wielkie ślepia wpatrywały się we mnie.
- Gdzie Edward?- powtórzyłam, nieco zdenerwowana. I znowu nic. Poczułam, że zaczynam tracić nad sobą kontrolę.
- Gdzie do cholery jest mój mąż?- wykrzyczałam gniewnie. Popatrzyłam na nich, wszyscy wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem. Byłam już kompletnie wytrącona z równowagi.
- Czy jest tu może jakaś osoba, która raczyłaby mi wyjaśnić gdzie obecnie znajduje się mój małżonek, czy mam go lepiej zacząć szukać sama?- Najwyraźniej nikt nie miał mi nic do powiedzenia. Bez zastanowienia popchnęłam drzwi i wybiegłam na zewnątrz. Nie oglądając się za nikim, zaczęłam posuwać się na przód. Biegłam i biegłam, nie rozumiałam dlaczego mógł mi to zrobić. Dlaczego, mój Edward tak po prostu, zapomniał? Czy jest już aż tak znudzony naszym małżeństwem? Po głowie plątały mi się różne myśli. I wtedy ktoś mnie zatrzymał.
-Stój Bella! To nie ma sensu! – poczułam znajomy niski głos Emmeta. Za nim dobiegli Jasper i Alice.
- Co to za tajemnice! Dlaczego nie chcecie mi nic powiedzieć?- wydusiłam z siebie.
- To skomplikowane- powiedział Jasper.
- Mamy czas- dodałam.
Tak mamy bardzo dużo czasu - pomyślałam. O ile się nie mylę to całą wieczność.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez charme devil dnia Nie 0:52, 12 Wrz 2010, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IsabellaCullen
Administrator



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 22:50, 22 Lip 2010 Temat postu:

Bardzo przyjemnie mi się sprawdzało twoje opowiadanie, a raczej jego rozdziały. Tak jak Ci już pisałam twój styl jest dobry, przyjemnie się czyta. Mało błędów. Ale mam radę dla ciebie. Jeśli cytujesz coś, fragment książki. czy opisujesz czyjeś myśli, stosuj kursywę. Na forum jest to [i].
A co do treści. Zaciekawiłaś mnie . Te tajemnice Edwarda rozwścieczona Bella przyciągają mnie do twojego utworu jak magnes. Czekam na kolejne partie materiału.[/i]

Pozdrawiam i życzę weny.

IC Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
onalubona
Administrator



Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 0:26, 23 Lip 2010 Temat postu:

Kurczę, na prawdę mnie wciągnęło !
Czekam na następne rozdziały! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 23:51, 23 Lip 2010 Temat postu:

Nie ma co. Ciekawe to jest Wink Czekam na dalsze rozdziały i życzę weny Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
charme devil
Wampir na głodzie



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorze
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 23:13, 24 Lip 2010 Temat postu:

Kolejny rozdział.
Ten nieco krótszy, takie małe uzupełnienie Very Happy
Jednak kolejne, tak mi się wydaje, będą bardziej intrygujące.
Zapraszam do lektury Smile


beta: IsabellaCullen



ROZDZIAŁ II
Na zawsze razem



- Kochanie uspokój się. To nic takiego, Edward niedługo wróci. Wszystko ci wyjaśni, sam.-pocieszała mnie Esme. Wszyscy zachowywali się jakoś dziwnie.
- Dlaczego to wy nie możecie mi powiedzieć, o co tu w ogóle chodzi?- zapytałam. Byłam zdezorientowana.
- Edward poprosił nas, żebyśmy nic ci nie mówili- powiedziała Rose.
- Czyli tylko ja o niczym nie wiem? – Nie panowałam nad sobą.
- Spokojnie Bells. - Do rozmowy dołączył Jasper.
- Jasper, proszę cię, nie manipuluj moimi emocjami - wysyczałam. Ten tylko spojrzał na mnie przepraszająco i lekko się uśmiechnął.
- On mnie zdradza! Nie kocha, nie chce mnie!- Wyrzuciłam z siebie. A jednak moje idealne życie właśnie się kończyło.
-Ależ skąd! - wykrzyczała gniewnie Alice
- Co jak co, ale jestem pewna, że uczucia Edwarda do ciebie nie zmalały. On nie widzi świata poza tobą. Jak mogłaś tak pomyśleć?!
- Przepraszam, ale nie wiem co mam myśleć. Mój mąż od ponad dwóch tygodni stale mnie unika. Oddala się ode mnie, coraz bardziej.- Nagle, Rosalie zawarczała na mnie.
- Ty idiotko! On to robi dla ciebie. Jeszcze tego nie zauważyłaś?- O mało się na mnie nie rzuciła. Na szczęście w porę przytrzymał ją Emmet.
-Ciii! Rose! I tak powiedziałaś już zbyt dużo - wyszeptał do niej. Byłam kompletnie zdezorientowana. Co takiego Edward robi? Czemu chce mnie chronić? Nic nie trzymało się tu kupy. Nie miałam zamiaru już dużej tutaj siedzieć. Złapałam prezenty i wybiegłam.
- Chcę być sama!- krzyknęłam, kiedy poczułam, że zaczynają się zbliżać.
- Dajcie jej spokój!- usłyszałam z oddali głos Alice. W tej chwili byłam jej niezmiennie wdzięczna.
Pobiegłam do mojego domu. Rzuciłam prezenty i rozsiadłam się na kanapie. Skąd te tajemnice- myślałam. Przecież Edward nigdy niczego przede mną nie ukrywał. Byłam wściekła, na niego, na Alice, Rose, w ogóle na wszystkich. Nikt mnie teraz nie rozumiał. Nikt nie wiedział co czuję. Wstałam pośpiesznie i wzięłam się za rozpakowywanie prezentów. Najpierw otworzyłam paczkę od Nessie. Zdjęcie było prześliczne. Ja i Renesmee w objęciach Edwarda. Całość była oprawiona w masywną, prostą srebrną ramkę. A na odwrocie pisało: „Na zawsze razem”. Pocałowałam podobiznę Edwarda i ustawiłam zdjęcie na szafce. Teraz pora na prezent od Jaspera. Było to małe pudełeczko, wewnątrz którego znajdowało się kilka drobnych kamyczków. Rozpoznałam rubin, diament, agat… Na środku zaś leżała mała piłeczka z uśmiechnięto buźką. Na mojej twarzy znikąd pojawił się drobny uśmiech. Jednak znowu zalała mnie fala smutku. Tęskniłam, coraz bardziej tęskniłam za moim starym Edwardem. Wraz z obietnicą, prezentu Alice jeszcze nie otworzyłam. Przykucnęłam przy szafce i patrzałam się tempo na zdjęcie. W myślach powtarzałam bezsensownie: „Na zawsze razem”, „na zawsze…”


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez charme devil dnia Nie 10:31, 25 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IsabellaCullen
Administrator



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 10:47, 25 Lip 2010 Temat postu:

Tak, w porównaniu do tamtego rozdziału ta część jest krótsza. Ze sprawdzaniem nie miała problemów wcale. Twój styl pisania jest bardzo dobry, tak jak mówiłam wcześniej przyjemnie się czyta. Bez jakichkolwiek zgrzytów. Co do treści . .. Jestem Ciekawa jak się dalej rozwinie sytuacja, bo dalsze losy Belli, które czytam mnie troszkę niepokoją.

Pozdrawiam i ponownie życzę weny.

IC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
charme devil
Wampir na głodzie



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorze
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pon 20:46, 26 Lip 2010 Temat postu:

Dodaje nowy rozdział.
Jak obiecałam jest dłuższy. Wink
Myślę, że was zainteresuje.

Pozdrawiam
CH.D.



beta: IsabellaCullen



ROZDZIAŁ III
Pożegnanie



Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.
— Vincent van Gogh




Wyszłam na dwór. Biegłam przed siebie, byleby jak najdalej. I nagle zwolniłam. Stałam zapatrzona w dal. Nie myślałam o niczym. Czułam się zagubiona, pusta w środku. Mijały kolejne
sekundy…
minuty…
godziny…
Nie wiem dlaczego, ale jakiś wewnętrzny głos mówił mi, że to już koniec. Pierwszy raz odczuwałam to tak silnie. Jednak nie chciałam, nie chciałam do tego dopuścić. Może moja intuicja jest w błędzie. Stale to sobie powtarzałam. Przecież Edward mnie kocha, zawsze mi to mówił. Nie, nie mogłam tak dużej. Wróciłam do domu. I czekałam, czekałam na niego, jedyną miłość w moim życiu.
Nagle usłyszałam pukanie. Serce podskoczyło mi do gardła. Miałam nadzieję, że to on. Jednak szybko się rozczarowałam.
Do moich uszu dobiegły cichutkie słowa Alice.
- Mogę wejść?
- Jasne - odparłam.
Wampirzyca weszła, rozejrzała się, po czym dodała:
- Jeszcze go nie ma? - Skinęłam głową.
- Oh Bella, tak mi przykro. - Objęła mnie delikatnie. Tym gestem jeszcze bardziej mnie zdezorientowała. Złapałam ją za rękę i poprowadziłam do saloniku.
- Siadaj! – Warknęłam
- Nie wypuszczę Cię, zanim wszystkiego mi nie opowiesz.
- A myślisz, że niby po co tu przyszłam? - Zapytała oschle. Nawet nie zdążyłam na nią spojrzeć, a ona już mówiła.
- Edward zabronił nam cokolwiek mówić, powiedział coś w stylu: „Tak będzie lepiej dla niej, nie będzie tyle cierpieć. Postaram się wrócić jutro jak najszybciej”. Oczywiście zgodziliśmy się, w końcu to dla twojego dobra. Nikt nie chciał Cię ranić. Jednak ja nie mogłam już wytrzymać. Ty już teraz cierpisz. Ciągle miałam wizje. Naprawdę przepraszam cię. Mogłam powiedzieć ci szybciej. Ale Jasper, Emmett, oni wszyscy naciskali. Na szczęście udało mi się wyrzucić ich na polowanie. Przybiegłam do ciebie najszybciej jak się dało. - Zrobiła smutną minę.
- Ok, Alice wybaczam tobie, nie obwiniaj się. Jednak teraz opowiedz mi wszystko po kolei. I pamiętaj, nie tak szybko - powiedziałam.
-Bello on może wrócić w każdej chwili. Lepiej nie tracić czasu.
- Dobra, niech ci będzie.
- To wszystko zaczęło się, tak jak przypuszczałaś, dwa tygodnie temu. Aro przysłał do nas swojego przedstawiciela. Ów wampir, chciał rozmawiać tylko i wyłącznie z tobą. Ty z Edwardem byliście zajęci, więc Carlisle próbował wyciągnął od naszego niebywałego gościa prawdziwą przyczynę jego przyjazdu. Wampir przez chwilę się wahał, aż w końcu powiedział, że pragnie zaprosić ciebie na uroczysty bankiet, który wydaje Aro. Proponowaliśmy mu, że przekażemy ci zaproszenie. Jednak on upierał się, abyś osobiście potwierdziła swoje przybycie. Nie było innej możliwości. Nasz gość postanowił poczekać na ciebie. Tej nocy Edward, Emmett i Esme mieli zaplanowany wyskok na polowanie. Toteż twój ukochany pojawił się wcześniej. Wyczytał z myśli przybysza coś niepokojącego dotyczącego twojej osoby. Przedstawił się wampirowi i oznajmił mu, że Bella na bankiet pojedzie tylko i wyłącznie w jego obecności. Wampir odmówił. Edward szybko napisał jakiś list i kazał wręczyć go Arowi. Odpowiedź miała dotrzeć w przeciągu trzech najbliższych dni. Po trzech dniach…
- Poczekaj! Co Edward wyczytał w myślach tego wampira? - Przerwałam jej.
- Bello jesteś niemożliwa! Przecież właśnie do tego zmierzam. No więc na czym skończyłam… - Do Alice podszedł ktoś niezauważalnie j i położył jej rękę na ramieniu.
-… na tym, że wybierasz się właśnie do domu - oznajmił.
- Yyy… cześć Edward. Tak właśnie zamierzałam to zrobić - wydyszała Alice, cała trzęsła się z podenerwowania. Zaraz, czy ona powiedziała Edward. Podniosłam swój wzrok do góry. Tak to był on. Wyglądał bardzo poważnie. Odkąd przyszedł w ogóle się na mnie nie spojrzał.
- Mam nadzieję - dodał. Alice popatrzyła się na mnie, uśmiechnęła i powiedziała:
- To cześć Bella. Widzimy się jutro.
- Tak do zobaczenia - odparłam.
- Hej! Jeszcze nie otworzyłaś mojego prezentu? - Zapytała, na jej twarzy pojawił się smutek.
- Wiesz, nie miałam….
- Alice! Już nic nie mów i tak powiedziałaś zbyt wiele. Idź już! - Oznajmił gniewnie Edward. Moja przyjaciółka westchnęła, po czym bezszelestnie opuściła budynek.
W domu zapanowała cisza. Wiedziałam, że to ja muszę ją przerwać. Byłam wściekła! Jednak, kiedy tak patrzyłam na ukochanego, poczułam tęsknotę. Nie mogłam się już dużej na niego gniewać. Kochałam go. Wiedziałam, że wszystko co robił, robił dla mnie.
Moją uwagę przykuło nienaturalne zachowanie Edwarda. Wzrok utkwiony miał w podłogę, na jego twarzy widać było smutek, ból i cierpienie. Bałam się, naprawdę, pierwszy raz w moim życiu bałam się o moją przyszłość. O naszą przyszłość. Nie mogłam tak dużej, ta cisza mnie przerażała. Podeszłam do mojego męża i go przytuliłam.
- Edwardzie, nawet nie wiesz jak tęskniłam - powiedziałam czule. Jego ciało było spięte, nie poruszył się.
- Kocham cię - wyszeptałam.
- Ja też cię kocham, Bello. -Delikatnie musnął moje wargi. Po czym odepchnął mnie od siebie.
- Jednak nie powinniśmy tego utrudniać.
- Jak to utrudniać? Czego? - Zapytałam podejrzliwie.
- Nie chciałem, żeby nic ci mówili. Tak byłoby łatwiej dla ciebie, dla nas. Teraz już wiesz, że robię to wszystko po to, aby cię chronić.
- Nie Edwardzie, mylisz się. Nic nie wiem. I mam nadzieję, że właśnie dzisiaj mi to wyjaśnisz.
- Bello! Proszę Cię, to naprawdę jest dla mnie trudne. Nawet nie wiesz ile bym dał, aby taka sytuacja nigdy się nie powtórzyła.
- Kochanie ja… ja naprawdę cię nie rozumiem – poczułam pieczenie w okolicy oczu. Gdybym była człowiekiem, po moich policzkach z pewnością pociekły by strugi gorących łez. Domyślałam się co miało się właśnie wydarzyć. A jednak moja intuicja okazała się naprawdę niezawodna. W myślach przeklinałam się za to.
- Bello! Chociaż raz w życiu mnie wysłuchaj, nie przerywaj mi – kiwnęłam głową.
- Przyszedłem tutaj, bo chciałem się z tobą pożegnać. Wyjeżdżam, już nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Żegnaj najdroższa!
- Nie!
Poczułam, że jakaś część mnie umiera. Upadłam na kolana. Objęłam jego nogi, ściskałam je z całych swoich sił.
- Nie, proszę, nie opuszczaj mnie. Błagam! Kolejny raz tego nie zniosę. Zabiję się bez ciebie.
- Nie możesz! Pamiętaj jest jeszcze Renesmee. Chyba nie chcesz jej skrzywdzić.-Tak, uderzył w czuły punkt. Renesmee, moja córka, nie zrobię jej tego.
- Ranisz mnie, ranisz mnie coraz bardziej. Wiesz o tym, prawda. Zostawiając mnie zabiłeś cząstkę mnie. Już nie potrafię funkcjonować normalnie. Będę cię szukać po całym świecie. A kiedy w końcu cię znajdę…
- Przestań! Już wystarczy! Wiem, że sprawiam ci ból, ale… proszę jeśli mnie kochasz… pozwól mi odejść.
- Nie, nie, to niemożliwe! Przysięgałeś… -Edward zasłonił mi usta ręką.
-Wiem, co przysięgałem - wyszeptał.
Przykucnął przy mnie. Przez dłuższą chwilę tylko się we mnie wpatrywał.
W końcu zbliżył swoje wargi do moich. Na twarzy poczułam chłód jego oddechu. Wplótł ręce w moje włosy, przyciągnął mnie bliżej. Nasze ciała dzieliły tylko cienkie powłoki materiału. Czułam bijące od niego ciepło. Dotykaliśmy się z coraz większą namiętnością. Przepływały przeze mnie fale gorąca. Pragnęłam, aby ten moment nigdy się nie zakończył.
Jednak nasze wargi w pewnym momencie rozdzieliły się. Emocje opadły. Znów stąpałam po ziemi.
-Wszystkiego najlepszego, Bello - wyszeptał mi do ucha Edward.
Nim się obejrzałam już go nie było. Poczułam pustkę. Nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. A przecież mogłam biec, jeszcze go zatrzymać. To nie mogło się tak skończyć. Gdybym była człowiekiem uznałabym, że to tylko zły sen. Niestety, odkąd jestem nieśmiertelna już nic w moim życiu nie miało być snem.
„Żegnaj Edwardzie” –pomyślałam -„Na zawsze razem, w moim sercu. Nigdy cię nie zapomnę. Kocham cię.”


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez charme devil dnia Wto 0:00, 27 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bells123
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rumia
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 13:18, 12 Sie 2010 Temat postu:

Właśnie przeczytałam to ff i na ostatnim rozdziałem się poryczałam.
Jak on mógł zostawić Bells i to jeszcze w jej urodziny!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 16:52, 04 Wrz 2010 Temat postu:

Jak on mógł ranić ją po raz drugi?! Jak on mógł ją zostawić? Przecież raniąc ją rani także siebie. I na dodatek wszystko komplikuje.
Biedna Nessie... Będzie musiała patrzeć na to jak Bella cierpi.
Co z kolejnym rozdziałem, co? Czekam! Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
charme devil
Wampir na głodzie



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorze
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 16:42, 08 Wrz 2010 Temat postu:

I w końcu jest kolejny rozdział...
Przepraszam, że musieliście na niego tyle czekać.
Mam nadzieję, że będzie się podobać Very Happy


beta: IsabellaCullen




ROZDZIAŁ IV
Otchłań



Wybiegłam.
Nie kontrolowałam siebie.
Zaczęłam krzyczeć, wołać.
-Alice, Alice!- Po mojej skórze spływały gorące krople wody.
-Alice!- W tym momencie jeszcze do końca nie dotarło do mnie, co tak naprawdę się wydarzyło.
-Alice!- Usłyszałam zbliżające się kroki. Biegłam, nawet nie wiem w którym kierunku. Chciałam jak najszybciej rzucić się w jej ramiona.
-Alice!- Zobaczyłam ją. Dzieliła nas coraz mniejsza odległość.
Wreszcie. Wtuliłam się w nią.
Przyjaciółka objęła mnie i delikatnie masowała moje ramię.
Nie mogłam wydusić żadnego słowa.
Słałyśmy tak, na środku lasu wtulane w siebie. Deszcz oblewał nas wielkimi strugami.
-Rzucił mnie!- Wyszeptałam.
-Kolejny raz zrobił mi to samo.- Cała się trzęsłam.
-Ciii! Bella. Już dobrze. Jestem przy tobie.- Objęła mnie jeszcze mocniej.
-Chodźmy już do domu-zaproponowałam.
Szłyśmy, powolnym ludzkim krokiem, wtulone w siebie.
Alice już nic więcej nie mówiła.
Było cicho, spokojnie.
To mi wystarczało.
W pełni wystarczało…


********


Stałam.
Nie patrzałam.
Nie myślałam.
Nie rozmawiałam.
Nie poruszałam się.
Byłam tylko ciałem.
Pustym i martwym.

Wyczuwałam obecność Alice. Prawdopodobnie przyglądała mi się.
W domu było cicho. Nikt jeszcze nie wrócił.
Nagle poczułam ruch. To moja przyjaciółka wstała. Szturchnęła mnie lekko.
-Bella! Nic ci nie jest?
Słyszałam ją wyraźnie. Jednak nic nie odpowiedziałam. Nie mogłam, nie potrafiłam.
Naprawdę bardzo się starałam. Coś blokowało mnie. Czułam ból, ogromny, nienaturalny ból.
-Bella!
I nic. Cisza pustka, echo odbijających się słów.
-Bello, proszę powiedz coś.
Błagalne krzyki i prośby Alice.
To jednak było na nic.
Nic nie czułam.
Było mi z tym dobrze.
Żadnego bólu i cierpienia.
Tylko otchłań.
Ogromna, ciemna przepaść.
A na jej dnie ja.
Mała i bezradna.
Opuszczona.
Wypukana z wszelkich uczuć.
Przygnieciona ciężarem życia.

Wiedziałam, że Alice wie…
…wie, dlaczego to wszystko…
Jednak nie chciałam…
…nie chciałam poznać prawdy.
Moja rana krwawiła,
była zbyt świeża….
…zbyt świeża na to,
aby zostać odnowiona.

W tej chwili nie docierały już do mnie nawet żadne, najcichsze dźwięki.
Głucha
Niema
Ślepa
Słaba
Zamknięta w sobie
Zamknięta dla świata
Tępa
Odurzona własnym cierpieniem.

Zamknęłam oczy.
Usłyszałam jakieś szmery.
Po chwili poczułam silny ból.
Piekł mnie policzek.
Uderzyła mnie.
Jak mogła?
Dźwięki stały się coraz wyraźniejsze.
-Bella!
-Słyszysz mnie?
-Co ci jest?
A ja dalej, dalej nie mogłam odpowiedzieć.
Ktoś przyszedł. Tak to oni, wrócili już z polowania.
- Co ona?- Zaśmiał się Emmet.
-To nie jest śmieszne-warknęła Alice.
-Ona nie kontaktuje. Jest jakby w śpiączce, sparaliżowana.
Te słowa najwidoczniej wszystkich zaciekawiły. W mgnieniu oka zrobił się koło mnie tłum.
Podszedł do mnie Carlisle.
-Bella! -Wołał. Szturchał, klepał. Gdy to nie przynosiło skutków, zwrócił się do Alice.
-Co się stało? Opowiedz mi wszystko po kolei.
-Zostawił ją. Odszedł-powiedziała.
Czułam jak wszyscy patrzą się na mnie. Kilka żółtych ślepi zwróconych w moim kierunku.
-Jak to? Był tu?- Zapytał zaciekawiony.
Wampirzyca opowiedziała mu o wszystkim co się wydarzyło.
Słyszałam szepty, niedowierzania pozostałych członków rodziny.
-Czy ona nas słyszy?- Esme podeszła do mnie i pogłaskała po ramieniu.
-Nie wiem. Nigdy nie spotkałem się z czymś takim- odparł Carlisle.
-Może to jej przejdzie- zasugerowała Rose.
-Nie sądzę- powiedziała Alice.
-Nie widziałaś jej wtedy w lesie.
-Biedna Bella. Co ten Edward sobie myślał?- Słychać było głos Emmeta.
-Przecież już raz jej to zrobił. Nie trudno można było spodziewać się jak na to zareaguje- powiedział Jasper.
- Jasper, czy wyczuwasz w niej jakieś emocje?- Zapytał Carlisle.
-Nie i to jest właśnie najgorsze. Jest tak, jakby była martwa.
-Jak to martwa? Przecież nie doznała żadnych obrażeń- spekulowała Rosalie.
-Moim zdaniem to był dla niej zbyt silny ból. Aby powrócić do normalności potrzebuje wiele czasu.- Wyjaśnił fachowo Carlisle.
-Czyli ile?- Zapytała Alice.
-Nie wiem. To zależy od niej samej. Musi się przemóc.
-A może są jakieś inne sposoby?- To chyba powiedział Emmet. Nie jestem pewna. Dźwięk zaczął słabnąć.
-…Edward.- Usłyszałam jeszcze. To było dla mnie kolejnym ciosem. Straciłam czucie w rękach, nogach. Upadłam. Wszyscy mnie otoczyli. Słyszałam jeszcze jakieś szumy, szmery.
I nagle cisza, ciemność. Trafiłam w nicość. Zdawało mi się, że umieram. Może tak byłoby łatwiej?
Ale nie. Towarzyszył mi ciągły ból. To był znak, że jeszcze żyłam. Niestety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 17:46, 08 Wrz 2010 Temat postu:

Jak to? Jak mogła hm... zemdleć? Przecież jest wampirem.
Oprócz tego rozdział jest fajny. Bardzo dużo emocji... Chyba nawet więcej niż jakiś opisów Very Happy Trochę za mało akcji jak dla mnie Wink
Ale nie no. Może być. Jak dla mnie za krótki, ale może być.
Czekam na kolejny rozdział.
Proszę, błagam o dłuższy rozdział! I więcej akcji! Oczywiście zadowolę się także króciutkim rozdziałem, ale co ja pocznę gdy go przeczytam w niecałą minutę? Nawet nie wczuję się w akcję. Smile
Ciekawi mnie to, czy Nessie przyjdzie pocieszyć swoją mamę.
Przepraszam za mały rozgardiasz w poście, ale po prostu za dużo mam teraz myśli w głowie i nie wiem jak to wszystko poukładać. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz Razz
Pozdrawiam, Nessie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
charme devil
Wampir na głodzie



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorze
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 22:40, 11 Wrz 2010 Temat postu:

I już kolejny rozdział.
Czeka was mała niespodzianka Wink
Wprowadziłam trochę akcji, bo opowiadanie wkraczało już na progi nudy...
W każdym bądź razie, pozostaje mi życzyć wam miłego czytania. Very Happy
CH.D.




beta: IsabellaCullen


ROZDZIAŁ V
Poszukiwany




Mrok.
Ciemność.
Czy tak ma wyglądać moja przyszłość?
Wieczność zaćmiona mrokiem.
Żyje…

Ponoć życie to największy dar…
Już nie dla mnie.
Bo życie bez tej najbliższej osoby
Jest bezużyteczne
Nie mam celu
Celu, do którego warto by było zmierzać,
Dla którego można by było żyć.
Bez niego jestem nikim.
Zagubiona…
W mroku wieczności.


Mijały kolejne długie dni,
Kolejne miesiące,
Lata.
A ja tak trwałam,
Trwałam zagubiona,
Nieobecna

- Bello! Musisz walczyć! - Słyszałam.
- Nie poddawaj się!
- Otwórz oczy! Spójrz!
- Czekamy na Ciebie! Kochamy Cię!
- Masz dla kogo żyć! Pomyśl o córce!
- Nie pogrążaj się!
- No dalej… Próbuj!

Czy oni nie rozumieli? Ja już nie mam sił. Nie chcę walczyć. Tak jest dobrze.
Przykro mi, że cierpią bliskie mi osoby. Gdybym tylko mogła…
Moja rana goi się powoli. To jeszcze nie czas, nie pora na to, aby wstać.


******
ALICE:

Zawsze kiedy wracałam do domu… czy to z polowania, czy z zakupów… liczyłam na to, że ją spotkam. Starą uśmiechniętą Bellę. Jednak za każdym razem, gdy przychodziłam czekało mnie rozczarowanie. Jej nie było… tu, przy nas. Nawet nie wiem czy mnie słyszała. Tak łatwo się poddała.
A Edward? Szwenda się po całym świecie. Ciągle zmienia decyzje, jak gdyby uważał, że go szukamy. On też cierpi. Widziałam… Gdyby tylko wiedział, że swoim postępowaniem „zabija” Bellę. Dlaczego nie odbiera tego głupiego telefonu? Niby chciał ją chronić. Jednak jej do życia potrzebny jest tylko on.

Byłam z Bellą najbliżej. Codziennie pielęgnowałam, ubierałam…
Mówiłam do niej. Bo wciąż wierzyłam, że mnie słyszy. Opowiadałam co się dzieje.
Naprawdę brakuje mi jej, mojej przyjaciółki.

Rodzinna narada. Już chyba dziesiąta w tym tygodniu. Co mamy robić, jak postępować? Każdy z nas zna to na pamięć. Ciągłe nadzieje, że w końcu się ocknie. Jednak, po tak długim czasie nikt już w to nie wierzy.
- Musimy znaleźć Edwarda. - Stuknęłam dłonią w blat.
- Przecież wiesz, że to nie możliwe - oznajmił Jasper.
- Nie zapominajcie, że macie niezawodną broń. Mnie!
- He, he! Dobre. - Zaśmiał się Emmet.
- To ma sens - oznajmił Carlisle.
- Jeśli zareaguje będziemy pewni, czy jeszcze żyje - dodała Rose.
- A jeśli nie? Wtedy musimy się liczyć z utratą ich obojga - powiedziała smutno Esme.
- Musimy zaryzykować, to jedyne rozwiązanie - stwierdził Jasper.
- Tak, masz rację. Alice, gdzie jest teraz Edward? - zapytał Carlisle.
Skupiałam się. Szukałam, szukałam…
- Mam! - Krzyknęłam.
- Wszędzie ciemno, noc. Akureyri… Właśnie minął znak z nazwą tej miejscowości.
- Islandia. Edward teraz znajduje się w jej południowej części - powiedział Carlisle.
- Musimy podzielić się na dwie grupy. W jednej ja, Alice i Rose, a w drugiej Emmet, Jasper i Esme. My jeszcze wstrzymamy się z podróżą. Na wypadek, gdyby Edward zmienił zdanie. Jasper, wy lecicie tam gdzie wskazała Alice. Będziemy się kontaktować za pomocą komórek.
- Alice- teraz zwrócił się do mnie – wiesz może gdzie zmierza Edward?
Chwila koncentracji…
- Przykro mi, jeszcze nie podjął decyzji- oznajmiłam.
- A kto zostanie z Bellą? - Zapytała nagle Esme.
- Poprosimy o to Nessie, w końcu to jej córka. Na pewno się zgodzi. - Zaproponowała Rose. Esme kiwnęła. Widać było, że jej ulżyło. Nawet uśmiechnęła się delikatnie.


******

Podeszłam do Belli.
- Cześć kochana! Wyjeżdżam! Wydawało mi się, że chciałabyś wiedzieć. Tylko nie gniewaj się.
To jedyne rozwiązanie. Wyjeżdżamy, aby znaleźć Edwarda. Teraz będzie przy tobie Nesiee.- Za każdym razem, kiedy do niej mówiłam, czułam się dziwnie. Potwornie mi jej brakowało. Jednak uważałam za swój obowiązek o wszystkim ją informować.
- Alice!- Zawołała mnie Rose.
- Idę już, idę! - Jeszcze tylko przytuliłam Bellę na pożegnanie.
- Niedługo wracam. Zobaczysz wyrwę cię z tego!


******


Wylądowaliśmy na lotnisku w Reykjaviku. Pożyczyliśmy sobie jakiś samochód.
- Alice, może jakieś nowości - powiedziała znudzona Rose.
- A żebyś wiedziała - wyszczerzyłam do niej zęby.
- Edward zamierza wybrać się na polowanie.
- O! Świetne wieści- oznajmił Carlisle.
- Będzie nam łatwiej go znaleźć - dodał.
- A i zadzwoń do Jaspera. Może wiedzą już coś więcej. - Ucieszyłam się. Wyjęłam komórkę i wybrałam odpowiedni numer. Usłyszałam znajomy głos:
- Halo?
- Cześć Jasper! To ja! Jak wam idzie?
- U nas niewiele, wyczuliśmy zapach, ale poza tym nic.
- Miałam kolejną wizję…
- Co widziałaś?
- Edward będzie polował.
- Świetnie się złożyło. Jakieś polecenia?
- My już dojeżdżamy, czekajcie tam na nas. Ustalimy wszystko na miejscu.
- Ok! To do zobaczenia!
- Tak, na razie! - Wyłączyłam telefon.
- Znaleźli trop! - Z tylnego siedzenia dało się usłyszeć radosny głos Rose.
- Tak przynajmniej coś - westchnęłam.
- Wiesz jak to się mówi, po nitce do kłębka- dodała usatysfakcjonowana.


******
- Alice!
- Widzę go! Pobiegł do tamtego lasu. - Wskazałam palcem.
- Musimy się rozdzielić - zaczął Carlisle.
- Będziemy szukać jego tropu. Później go okrążymy, złapiemy i zmusimy do powrotu.
- Nie można bardziej delikatnie? - zaproponowała z troską Esme.
- Niestety nie! Mimo, że jest sam ma nad nami przewagę. Czyta w naszych myślach, zna nasz każdy kolejny krok.
- E tam! Nie ma co się martwić. - Śmiał się Emmet.
- Edziowi nic się nie stanie. A my będziemy mieli niezły ubaw.- kontynuował.
- No dobra! Już czas! - Zakończył Jasper.
Pobiegliśmy.
Ja dla upewnienia jeszcze raz spojrzałam w przyszłość.
Tak, widziałam wyraźnie, jeszcze się nas nie spodziewał.
I nagle coś poczułam. To był Edward.
Przechodził tutaj.
Złapałam trop.
- Jasper! - Krzyknęłam. W mgnieniu oka już przy mnie był.
- Edward! - powiedział tylko i już go nie było. Pobiegł po resztę rodziny.
Po chwili wszyscy już pędzili na spotkanie z braciszkiem.
Zapach był coraz wyraźniejszy. Zbliżaliśmy się.
W końcu naszym oczom ukazał się, w całej swej okazałości, Edward.


___________________________________________________
edit: Błędy poprawione! Renesmee dzięki za pomoc ;D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez charme devil dnia Nie 19:31, 12 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 12:48, 12 Wrz 2010 Temat postu:

No, już lepiej. Rozdział ciekawy Smile Hm. Interesuje mnie to co zrobi Edward, jak się zachowa przy swoich bliskich.
Może w końcu powie im dlaczego zostawił Bellę? Oby tak. Razz
Wychwyciłam kilka niedociągnięć:

charme devil napisał:
Jednak za każdym razem, gdy przychodziłam, czekało mnie rozczarowanie.

Wydaje mi się, czy przed ,,gdy'' dajemy przecinek? Smile I wydaje mi się także, że przed ,,czekało'' też powinien być.

charme devil napisał:
Musimy znaleźć Edwarda. - Klepnęłam dłonią w blat.

Nie pasuje mi tu to słówko. Klepnąć można kogoś w plecy, nie w stół.

charme devil napisał:
Przecież wiesz, że to nie możliwe - poprawił mnie Jasper.

To też mi tu nie pasuje. Przecież ona nic takiego nie powiedziała, żeby musiał ją poprawiać. On raczej oznajmił, powiedział, sprowadził ją na ziemie...

charme devil napisał:
A jeśli nie? Wtedy musimy się liczyć z utratą ich obojga. - powiedziała smutno Esme.

Po kropce piszemy z dużej litery, wiec powinno być: ,, Powiedziała smutno Esme.''

charme devil napisał:
Tak, masz rację. Alice, gdzie jest teraz Edward? - zapytał Carlisle.

Przecinki. Laughing


charme devil napisał:
Jasper, wy lecicie tam gdzie wskazała Alice.

Przecinek.

charme devil napisał:
Wyjeżdżamy, aby znaleźć Edwarda.

Wydaje mi się (choć są różne zdania), że przed ,,aby'' nie dajemy przecinka.

charme devil napisał:
Halo!

Powinno raczej być: Halo?

charme devil napisał:
Nie można bardziej delikatnie? - zaproponowała z troską Esme.

Zabrakło pytajnika.

charme devil napisał:
Tak, widziałam wyraźnie, jeszcze się nas nie spodziewał.

Przecinek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
charme devil
Wampir na głodzie



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorze
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 20:24, 16 Wrz 2010 Temat postu:

Nowy rozdział.
Mam nadzieję, że was nie rozczarowałam.
Cała sprawa odejścia Edwarda nie wyjaśniła się jeszcze, ale w przyszłym rozdziale będzie się to już nieco zmieniać.
W kolejnej części tekstu trochę namieszam, a nawet bardzo. Nie będę jednak tego opisywać, bo to nie czas i miejsce. Na razie pozostawię was w niewiedzy.

Miłego czytania!


beta:IsabellaCullen

ROZDZIAŁ VI
Nagranie



- Co wy tu robicie? - Zapytał. Po jego głosie można było poznać, że jest zdenerwowany.
- Edward - podeszłam do niego.
- To nic takiego, chcemy tylko porozmawiać.
- I myślicie, że wam uwierzę?
- A czemu by nie? W końcu jesteśmy twoją rodziną - oznajmiłam.
- Ilu was jest? - Zaśmiał się. Starałam się myśleć o czymś innym, aby o niczym się nie dowiedział.
- Tylko ja i Carlisle - dodałam. Spojrzał się dookoła.
- Alice? O co chodzi? Co przede mną ukrywasz?
- Nic- udałam zdziwioną minę.
- Nie kłam! Po co niby mielibyście przemierzać tysiące mil, aby się ze mną spotkać? – Powiedział oskarżycielsko.
- Nie odbierałeś telefonu.
- Gdzie jest Carlisle? - Zapytał nagle.
- Czeka na ciebie w hotelu.
- I mam uwierzyć, że przyszłaś tu sama? - Kiwnęłam głową.
- Ha! Ha! Zabawne - zaśmiał się.
- Emmett! Jasper! Możecie już wyjść - Zawołał. Pokręciłam głową.
- Ich tu nie ma! Wiesz, że nie kłamię, nie słyszysz myśli nikogo więcej prócz mnie. - Spojrzał się na mnie z oburzeniem.
- Nigdzie z tobą nie pójdę! - Odwrócił się i pobiegł. Moja reakcja była błyskawiczna, zagwizdałam na palcach. To był nasz umowny znak. Kilka sekund później Edward znów znajdował się przede mną.
- A nie mówiłem? – Zapytał z sarkazmem. Uśmiechnęłam się do niego.
- Chciałam łagodniej. Jednak ty nie dałeś mi wyboru - Edward próbował się wyrwać z żelaznych objęć braci. Jednak ci, w odpowiedzi na to ścisnęli go jeszcze bardziej.
Nie spodziewaliśmy się jego reakcji. Zaczął się głośno śmiać.
- Jesteście niemożliwi - skomentował.
Chwilę później stanęli przed nim Carlisle, Esme i Rose.
- Witaj Edwardzie!
- Tak, miło cię widzieć Carlisle. Co u ciebie słychać?
- Edwardzie, może najpierw powiesz nam, czy zechcesz z nami porozmawiać, czy może mamy cię do tego zmusić.
- O ile się domyślam, nie mam wyboru.
- Tak, to prawda - Carlisle uśmiechnął się.
- Puśćcie mnie! - Rozkazał Edward. Emmett i Jasper odsunęli się od niego. Ten poprawił sobie bluzkę.
- To chodźmy! - Powiedział Carlisle. Wszyscy ruszyli.

*****

- Edwardzie chodzi o Bellę - Zaczął Carlisle.
- Tak? Co u niej?
- Chodzi właśnie o to, że nic - dołączyłam do rozmowy.
- A! To pozdrówcie ją ode mnie - powiedział chłodno.
- Nie rozumiem cię. - Wytknęłam mu podenerwowana.
- Kochasz ją, prawda? - Edward przytaknął.
- Wiesz, co jej zrobiłeś? Zabiłeś ją! Nie wiemy, czy jeszcze żyje - kontynuowałam. Edward spojrzał na mnie. Całkowicie zbił mnie z tropu. Uśmiechnął się.
- Co, ona też odeszła? - Zapytał. Byłam na niego zła.
- Ty nic nie rozumiesz! - Zarzuciłam mu.
- A co tu jest do rozumienia! - Powiedział. Zawarczałam. Już nie kryłam swojej złości. Podszedł do mnie Jasper, położył rękę na ramieniu.
- Alice, spokojnie - dodał. Uśmiechnęłam się do ukochanego. Byłam mu naprawdę bardzo wdzięczna.
- Edward posłuchaj -kontynuowałam.
- Odkąd odszedłeś Bella jest... Jakby ci to powiedzieć… w śpiączce. Nie porusza się, nie rozmawia. Jest tak jakby jej nie było - Edward patrzył na mnie zaciekawiony.
- Carlisle! - Zawołał.
- Czy możesz mi wytłumaczyć, jak wampir może być w śpiączce.
- Nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Sądzę, że zraniłeś ją tak bardzo, iż każdy ruch, słowo łączy się u niej z cierpieniem. Jest ono dla niej zbyt silne. Dlatego wyłączyła się. Problem z tym, że nie potrafi wrócić do stanu normalności. Edwardzie jesteś jej naprawdę bardzo potrzebny.
- I myślicie, że tak łatwo się zgodzę.
- Tak Edwardzie!
- Mam z wami pojechać.
- Dokładnie.
- Nie, nie mogę.
- Przecież zależy ci na niej. Chcesz, aby żyła.
- Tak, ale… Czy nie sądzicie, że kiedy znowu odejdę, zranię ją jeszcze bardziej. Nie chcę jej na to narażać.
- Edwardzie, to jest jedyna szansa.
- Przykro mi, nie zrobię tego.
- Trudno, jeśli tak stawiasz sprawę, będziemy musieli ją spalić i pochować.
- Nie zrobicie tego, ona może jeszcze żyć. Czy przysięga Hipokratesa nie głosi, że należy ratować chorego dopóki jest to możliwe?
- Jej już się nie da uratować.
- Oczywiście, że się da. Zawsze jest nadzieja.
- Edwardzie właśnie teraz, kiedy odmówiłeś Belli pomocy, zabiłeś ją. Gratulacje jesteś mordercą. Potworem, którym nigdy nie chciałeś być.
- Przestań! Jest mi naprawdę ciężko. I tak słyszę wszystkie wasze myśli. Proszę odejdź, wy wszyscy odejdźcie. Chcę rozmawiać tylko z Alice.
- Dobrze, jeśli taka jest twoja wola. Udamy się na polowanie. A jutro rano odjedziemy. – Wszyscy wyszli. Zostałam tylko ja i Edward. Patrzał się na mnie pogodnie. Czułam do niego straszną niechęć. W tej chwili szczerze go nienawidziłam.
- A więc mnie nienawidzisz? – Zapytał. Nie czekał na odpowiedź, już wypowiadał kolejne słowa.
- Alice, uwierz ja naprawdę ją kocham. Strasznie mi jej brakuje. Ale staram się być twardy. Wiesz, że to było jedyne rozwiązanie. Musiałem odejść.
- Kochasz, ale zabijasz. Jakie to żałosne- odpowiedziałam z pogardą.
- Mówiliście, że potrzebuje tylko mojego głosu?
- Tak, a co?
- Nie nic, zastanawiam się nad czymś.
- Po co chciałeś ze mną rozmawiać? - Wyrzuciłam.
- Wyczytałem w twoich myślach, że jesteś z nią najbliżej. Proszę opowiedz mi wszystko po kolei. Jak to było, czy przedtem coś mówiła.
- Dobrze, skoro nalegasz.- Zamknęłam oczy, zaczęłam wszystko sobie przypominać. Począwszy od przybycia do lasu, aż po wczoraj, kiedy to pożegnałam się z Bellą i obiecałam, że w końcu do nas powróci.
- Boże! Nienawidzę siebie, potwornie ją zraniłem. Boję się, że już nigdy mi nie wybaczy.
- To jednak wracasz? - Ucieszyłam się.
- Nie, przecież wiesz, że nie mogę - I nagle ogarnęła mnie cisza. Wszystko się zamazało. Pojawił się nowy obraz Edwarda opowiadającego swoją historię, przepraszającego. W ręce trzymał dyktafon. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłam? Ocucił mnie głos Edwarda.
- Edwardzie, nagraj się - oznajmiłam.
- Co?
- Nagraj swój głos na dyktafon.
- Jesteś genialna Alice! Chodź pewnie i tak później sam bym na to wpadł.
- Najprawdopodobniej - powiedziałam.
- Ach!- Pokręcił głową.
- Dalej jesteś na mnie zła.
- No cóż… Takich rzeczy łatwo się nie wybaczam.
- Wiem i przepraszam.
- No dobrze. Nie potrafię się gniewać. Jesteś moim bratem – Rzuciłam się mu w ramiona. On przytulił mnie lekko.
- Dzięki Alice. Wiedziałem, że zrozumiesz – Cieszyłam się, że nadal zależy mu na Belli. Bałam się, że może znalazł sobie kogoś innego, zapomniał. Jednak nie, w ogóle się nie zmienił. Za to go kochałam. Oczywiście jak brata.
- Alice! Chciałem z tobą jeszcze poważnie porozmawiać.
- Oczywiście, zawsze służę dobrą radą.
- Strasznie mi jej brakuje, tęsknię. Jest ze mną coraz gorzej. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Jadę naprzód, coraz bardziej się oddalając. Moje życie jest takie puste. Marzę, aby ją zobaczyć. Jednak nie mogę przyjechać, ani nawet zadzwonić. Boję się, że wkrótce zapomnę jej głos. Nawet nie wiesz, jakie to straszne - Zamilkł na chwilę. Popatrzał się na mnie. Jego oczy wydawały się dziwnie zaczerwienione, jakby płakał.
- Zamierzam teraz wybrać się do Włoch - dodał.
- Chcę przyłączyć się do Volturii. Wiem, że pewnie uznasz, że zwariowałem, ale to jedyne dobre rozwiązanie tej sytuacji. Spędzę kilka lat u boku Aro, a kiedy ten na tyle mi zaufa, zacznę negocjować.
- A nie możesz tak po prostu odpuścić. Pozwolić Belli na podjęcie decyzji. W końcu przecież chodzi tu o jej życie.
- Nie, to byłoby zbyt ryzykowne.
- Ty i tak nigdy się nie zmienisz - westchnęłam. Nagle wpadłam na świetny pomysł.
- A czy Aro wspominał coś o listach?
- Nie. Do czego zmierzasz?
- Mógłbyś zachować kontakt z Bellą. Możecie pisać do siebie listy. Takie miłosne. To będzie takie romantyczne.- Zauważyłam uśmiech na twarzy Edwarda. Cieszyłam się, że nieco mu ulżyło. Podszedł do mnie i raz jeszcze przytulił.
- Jesteś wspaniała. Dziękuję ci - wyszeptał.
- Jutro rano przyjadę do was, wręczę ci nagranie. List wyślę, kiedy będę już we Włoszech -dodał.
- W takim razie do zobaczenia - odpowiedziałam radośnie.
- Tak, na razie.

To był koniec mojego spotkania z Edwardem. Cieszyłam się, że potoczyło się to wszystko tak, a nie inaczej. Jest nadzieja, mała, ale jednak. Przynajmniej Bella zazna choćby odrobinę utraconego szczęścia.

Nazajutrz Edward przyszedł, wręczył mi nagranie i mały liścik w kopercie. Pożegnał się z nami i odjechał. Prosił, aby pozdrowić Bellę, powiedzieć jej, że ją kocha i nigdy nie zapomni. Dostosowałam się do jego próśb. Uwierzyłam, że tak będzie najlepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 14:34, 17 Wrz 2010 Temat postu:

Niech on lepiej wróci do Belli.
Teraz to już go kompletnie nie rozumiem. Dla czego on nie może wrócić do Belli? Jest niby jakiś powód, więc moje pytanie brzmi: jaki?
Przydałby się fragment z punktu widzenia Edwarda.
O, i z Belli(Jak się czuję i wgl.) oraz Nessie(Jak to wszystko spostrzega) Smile
Rozdział mi się podobał.
Pozdrawiam, Nessie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bella i edward 21




Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z CAŁE POLSKI
Płeć: Wampir

PostWysłany: Nie 19:04, 05 Gru 2010 Temat postu:

kiedy kolejny rozdział bo te są super

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Archiwum Opowiadań
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin