Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

"Sprawy istotne a sprawy przyziemne", rozdział ost

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Archiwum Opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pią 17:58, 04 Lut 2011 Temat postu: "Sprawy istotne a sprawy przyziemne", rozdział ost

Kontynuacja pierwszej części " Aby na pewno ?".

Rozdział 1

Rozdział 1
Tiffani razem z Alice i innymi uczestnikami zakończenia klasy licealnej wstała i gromkimi brawami nagrodziłam Emme Liones, która mimo swojej niezaradnej figury, została obdarzona przez naturę silnym tembrem głosu i jej przemowa wywarła wrażenie.
Czapka opadła siostrzenicy doktora na czoło i ta poprawiła ją sobie, nim ktokolwiek zauważy. Carlisle siedział niedaleko niej, a mimo faktu, że był niezwykle spostrzegawczy, skupił się na potknięciu i upadku Emme, której dyrektor liceum pomógł się podnieść. A znająć chart ducha doktora jako lekarza, był zaaferowany przebadać dziewczynę, czy aby sobie czegoś nie nadwyrężyła. W końcu jako osobie z lekką nadwagą mogło dojść do jakiegoś obrzęku, zwłaszcza, jeśli jest tu upadek z czwartego stopnia.
- Tiffani !- po aplauzie dla Emme, zdyszany, podbiegł do siostrzenicy Carlisle’a Tyler, chłopak, który nie odstępował jej na krok jako jeden jedyny. Był to śmieszny wyrostek z rzadkimi, mysimi włosami i grubymi okularami. Tiffani znosiła jego towarzystwo tylko dlatego, że często pozwalał jej sobie pozować do portretów legendarnych władców, kochanków czy słynnych samobójców, jak Romeo.
- Och- dziewczyna przegryzła wargę- witaj, Tyler …
- Jesteśmy już pełnoletni- chłopak dotknął czoła i wyrecytował:
- Dorosłości piękna egzystencjo, miń swe szare duchy w wielkim dystansie i skup dusze nasze razem w kwadransie !
Alice podeszła do siostry, uszczypnęła ją w ramię i obie wymieniły wesołe spojrzenia. Tiffani uniosła dłoń do ust, chrząknęła i powiedziała:
- To twoja aluzja?
- Tak !- Tyler aż podskoczył, machając dookoła swoimi długimi rękami- skąd wiedziałaś?
- Znam twój konspekt twórczy- odrzekła dziewczyna, chowając za ucho kosmyk włosów- wiesz, muszę już iść do rodziny …
- Przedstawisz mnie jej ?- Tyler jak na złość nie chciał się od niej odczepić- kiedyś, w uniesieniu Erosa będziemy wić dla siebie gniazdko …
Tiffani zacisnęła kurczowo powieki, potrząsnęła głową i wykrzyknęła:
- Co, proszę? ! Nie wskakuj na wyższy poziom naszej … „przyjaźni” !
- Chciałem ją wyedukować za pomocą diagramu, który przy użyciu- okularnik oparł policzek na swojej dużej dłoni i już miał pogrążyć Alice z Tiffani w sennej imitacji jego rzeczywistości, gdy przez tłum przebrnął Carlisle.
- Wujek !- siostrzenica wydała głośne tchnienie ulgi i podbiegła do niego- właśnie zamierzamy się wybrać do domu, prawda ?
- Tiffy, wiesz co mamy do zrealizowania w domu- doktor podszedł do dziewczyny i objął ją ramieniem, a ta wywróciła teatralnie oczami. Alice klasnęła w dłonie i z wykonawszy z gracją piruet, udała się na poszukiwania Jaspera.
- Pan jest Carlisle Cullen?- spytał Tyler, a Tiffani pomyślała, zaciskając usta „Zaraz dostanie oczopląsu”.
- Zgadza się, młody człowieku- odparł doktor, a siostrzenica udała, że widzi coś ciekawego ponad ramieniem wujka.
- Dużo o panu słyszałem- chłopak uśmiechnął się, ukazując aparat ortodontyczny- zapewne orientuje się pan …
- Tyler, dość- Tiffani już nie miała cierpliwości- zapewne szuka cię mama …
- Już dawno się usamodzielniłem- odrzekł obrażony licealista- moja siostra prowadzi kurs jogi, a pana siostrzenica mówiła, że jest pan ciągle zapracowany … może by pan do nas raz przyszedł i oczyścił umysł? Gdy pana komórki nerwowe doznają reaktywacji ze strony funkcjonalności …
- To bardzo interesujące, co mówisz, ale mamy rodzinne sprawy do załatwienia- przerwał mu rozbawiony Carlisle, odsłaniając swoje dłonie w geście gestykulacji wierzchem, zupełnie jakby miał ochotę go uściskać, ale tak na pewno nie było.
- To do widzenia, panie Cullen !- Tyler uśmiechnął się i pomachał doktorowi, który zgubił gdzieś w tłumie swoją siostrzenicę. Znalazł ją naburmuszoną przy Belii i Edwardzie. Tiffani, odziana w niewygodny strój, który dawał jej możliwość ukończenia liceum, miała na rękach Nessie, która przytuliwszy się do jej falujących, pszenicznych włosów, cicho drzemała.
- Ty masz refleks na tego dzieciaka- Emmet oparł się o swoje auto, a dziewczyna odparła:
- Kobiety mają wrodzony instynkt macierzyński, nawet jeśli nie pisana im jest rola matki …
- Ho, ho, Oscara otrzymuje Tiffani Cullen, czyli jak wkręcić brata w babskie emocje- Emmet puścił do niej oczko, a siostrzenica doktora westchnęła:
- Ten Tyler to taki palant, a rysowałam go tylko ze względu na jego proporcjonalne linie twarzy, które aż kłócą się, by je w czymś zaprezentować …
- Skarbie, to całkiem sympatyczny chłopak- Carlisle był innego zdania- a teraz do wozów, mamy coś dla ciebie, moja droga …
- Wujku- Tiffani zmarszczyła brwi, gdy siadała obok niego na siedzeniu pasażera- ja nie chcę żadnego auta …
- Po pierwsze- Carlisle pochylił się, sięgając po szmatkę, by wytrzeć przednie okno- nie musisz spalać tylu zbędnych kalorii, gdyż figurę masz niezłą …
- Tu nie chodzi o ...- dziewczyna zacisnęła zęby, a doktor potarł palce i z uśmiechem powiedział:
- Po drugie nie możesz odstawać od reszty rodziny, gdy każdy ma do swojej dyspozycji auto … Wybraliśmy ci idealny model … Stoi w garażu Emmeta i Rose … To jedziemy !
Carlisle włączył silnik, Tiffani odrzuciło do tyłu we wgłębienie fotela, a mała Nessie, która siedziała na tyle z Bellą i Edwardem aż zachichotała ze śmiechu.
--
- Co to?- siostrzenica doktora patrzyła w osłupieniu na żółte auto, które swym przepychem ją onieśmielało.
- Lamborghini Murciélago- oświadczył z dumą Edward- wybieraliśmy z Carlisle’m, Emmetem i Jasperem. Bez asysty kobiet …
Bella rzuciła mu ostre spojrzenie, więc jej mąż pochylił się i dodał:
-No, może moja żona doradzała w kolorze …
- I ja !- Nessie wybiegła z domu i złapała Tiffani za nogi. Dziewczyna ze śmiechem schyliła się i wzięła małą, a ta odcisnęła swoimi grubymi rączkami dwa niebieskie ślady na samochodzie.
Edward już miał coś powiedzieć, gdy Tiffani spojrzała na niego stanowczo i odrzekła:
- Chcę, by był bardziej wizualny … A nikt tak jak Nessie tego nie potrafi urozmaicić …
Następnie ucałowała małą w czubek nosa, a ta ubrudziła jej policzki farbą.
- Porysujemy?- spytała Renesmee, a jej ciotka skinęła głową. Następnie obie weszły do domu i udały się do pokoju Tiffani.
Esme, która była w salonie, spytała siostrzenicy:
- I jak ci się podoba samochód, skarbie?
- Ee … Extra, ciociu- zapewniła dziewczyna, a Carlisle, który wszedł za nią i Nessie, położył Tiffani ręce na ramionach i powiedział:
- Nareszcie da wykaz swoich możliwości jako kierowca !
-A spacerki powrócą na starość- zachichotał Emmet, a po minie Alice dodał:
- Jeśli wróci moda na balkonik, to czemu nie …
--
Tiffani siedziała na swoim tapczanie i rozmyślała. Śmierć jej przyjaciela była dla niej strasznym przeżyciem. Nie była to może miłość, ale silne zauroczenie, które pozwoliło jej uwierzyć, że nawet najgorsi wrogowie czy nieprzyjaciele nie muszą być tacy, jak ich kreuje tytulatura. On był taki … niezastąpiony, opiekuńczy … Teraz mogła do woli biegać po lasach w Forks, ale czy musiała do tego doprowadzić śmierć Indianina ?
Tiffani stanęła na parapecie i zamknąwszy oczy, oddała skok na ziemię. Gładko stanęła płóciennymi pantoflami na trawie i korzystając z nowej mocy już była przy mogile Jacoba. Usiadła na jednym kolanie i westchnęła. Spojrzała na zdjęcie Indianina i palcem pogładziła kontury jego twarzy. Namalowała już dwa portrety przyjaciela, ale tym razem chciała wiernie zachować w pamięci jego obraz.
- Gdybyś wiedział, że teraz jestem już pełnoletnia- powiedziała cicho- Ness cieszyłaby się z tobą, w końcu była twoim obiektem wpojenia … Naszą wspólną miłością …
- Tiffani, to ty?- znajomy głos wyrwał dziewczynę z „dyskusji”. Wyprostowała się i uśmiechnąwszy się niepewnie do dwóch osób wyłaniających się z ciemności, ujrzała Billy’ego i kogoś jeszcze.
- To moja córka Becky- przedstawił ją starszy Indianin- Becky, to jest Tiffani, przyjaciółka Jake’a …
Siostra Jacoba była bardzo piękna, trochę starsza od siostrzenicy doktora, ale sprawiała wrażenie osoby ciepłej.
- Wiem, że byłaś ważna dla mojego brata- powiedziała szeptem, uściskawszy jej dłoń- nie winię cię za jego śmierć … Być Quiletem to być wojownikiem, a to co przyniósł Jacob, jego zasługa to przelać nienawiść w ponowną miłość do drugiej osoby …
- Był wyjątkowy- odparła Tiffani- jego oddanie nam, wampirom, a przede wszystkim małej Nessie bezsprzecznie nakreśla, że był częścią naszej rodziny.
- Może wstąpisz do nas?- spytała Becky, uśmiechając się w półmroku- słyszałam, że ładnie rysujesz …
- Mój wujek nie lubi zbytnio, gdy chodzę po nocach- oznajmiła szczerze Tiffani- ale może innym razem … czy chcesz numer mojej komórki?
- Z chęcią- córka Billy’ego skinęła głową i wystukawszy liczby kontaktu z Cullenówną, zamknęła telefon.
- To do zobaczenia, Becky, Billy- Tiffani pomachała przyjaciołom i niczym wicher pognała do domu.


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Śro 22:10, 06 Kwi 2011, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Tiffani
Gość






PostWysłany: Sob 17:52, 19 Lut 2011 Temat postu:

Rozdział 2
Gdy siostrzenica Carlisle’a znalazła się w swoim pokoju, postanowiła zobaczyć, co robią domownicy. Stanęła na szczycie schodów, wyprostowała się i udając, że wskakuje pionowo jak do rzeki, odbiła się od najwyższego stopnia i stanęła miękko na dywanie. Jej długie, falujące włosy zasłoniły jej pole widzenia, ale gdy je odgarnęła, zauważyła jedynie Jaspera i Rosalie.
Blondynka na jej widok pokręciła głową, a ukochany Alice nie przerywał lektury. Tiffani zlekceważyła zachowanie Rose i usiadła obok brata.
- Co czytasz?- spytała Jazza, który uśmiechnął się i powiedział tajemniczo:
- Licealiści nie przepadają za tym …
- I kto to mówi !- zaśmiała się dziewczyna i rozcapierzoną dłonią wyprostowała dwie strony tajemniczej lektury. Szybko uchwyciła dwie pierwsze linijki tekstu i już wiedziała, o co chodzi.
- Lubisz historię ?- spytała z zaciekawieniem, a Jasper skinął głową.
- Czego on nie lubi, tego on nie może- warknęła Rosalie i stukając obcasami, udała się do siebie.
Tiffani skupiła na niej wzrok, ale Jasper machnął ręką i powiedział:
- Nie zwracaj na nią uwagi …
- Co cię interesuje z okresu historii?- spytała dziewczyna, a chłopak odparł:
- Wojna secesyjna oraz te dwie największe w Europie …
- Czyli I i II wojna światowa- podsumowała Tiffani, pochylając się do przodu i rzuciła okiem na datę „1918”. Kurtyna jej długich włosów opadła na złowieszcze daty i dłonie Jazza. Dziewczyna ze śmiechem odgarnęła je i zaczęła rozmyślać o spotkaniu z Billy’m i Becky. Jasper zmarszczył jedną brew i pomachawszy jej przed oczyma, zawołał:
- Satelita nad naturalnym środowiskiem wampów!
Tiffani ocknęła się, dała bratu sójkę w bok i odparła:
- Szlifuj język, bo Alice ci nie popuści !
Po tym oświadczeniu dziewczyny przez drzwi weszła Esme, a za nią Alice.
Starsza wampirzyca wspięła się po krótkich stopniach z idealnym wdziękiem i spojrzała surowo na swoją siostrzenicę.
- Tiffy, a ty jeszcze nie piłaś?
- Ciociu- dziewczyna wywróciła oczami do góry- ja mogę to zrobić w każdym dowolnym momencie …
Esme klasnęła w dłonie:
- Dość lenistwa, moja panno ! Musisz przystosować się do rodzinnych godzin obiadu ! Idź na coś zapolować !
Tiffani podniosła błagalnie brwi, ale ciotka wskazała palcem na szklane drzwi.
Krewna jej męża okręciła się i po chwili była już na południowym szlaku lasu. Tiffani wyprostowała się i wyostrzyła zmysły. Wyczuła tętent kopyt na podściółce. Jednym szybkim ruchem skoczyła do przodu i złapała łanię za szyję. Wampirzyca już po chwili sączyła krew, starając się przy nowych możliwościach nie pić za łapczywie, gdyż nawet będąc nieśmiertelną starała się zachować dobre savuar-vi.
Tiffani w końcu posiliła się, wytarła chusteczką usta i schowała do kieszeni. Wyprostowała się i obrała kierunek, w którym położony był jej dom, gdy nagle dostała w bok bolesne uderzenie, które pchnęło ją na drzewo. Dar natury złapał się, a dziewczyna zmarszczyła brwi i wyszczerzyła zęby, gdyż wyczuła obecność obcego wampira.
Ten również leżał na ziemi, ale wydawał się być oszołomiony. Tiffani wyłagodziła swe oblicze, była nawet ciekawa, z kim ma do czynienia, choć nadal miała się na baczności.
„Kim on jest?”- pomyślała, lecz niepotrzebnie, gdyż usłyszała szelest trawy i tuż obok niej zjawił się Edward.
- Masz refleks- powiedziała, unosząc do góry brwi.
- Kim on jest?- spytał chłopak, mrużąc oczy.
Obcy wampir okazał się młodzieńcem o czarnych włosach, jednak w mroku trudno było dostrzec jego twarz.
- Alec?- Tiffani była przerażona- czyżby Aro …
- Nie- Edward złapał ją za rękę- to nie Alec … to jakiś nowy …
Wampir o ciemnych włosach zakasłał i podniósł do góry dłoń, a Tiffani odetchnęła z ulgą.
- Kim jesteś?- spytał bezpośrednio Edward, cały czas kontrolując ruchy przybysza.
- Zwią mnie Matt- odparł chłopak- czy znacie Kate i jej siostry, Denalki?
- Tak- Edward wszystko kontrolował, chroniąc Tiffani ramieniem- jesteś od nich?
- Tak- odrzekł Matt- jestem ich dalekim kuzynem … Tak jak i one żywię się krwią zwierząt … Zaskoczyła mnie ta dziewczyna …
- To moja siostra- odrzekł Cullen- ja jestem Edward, a to Tiffani.
- Miło mi- Matt skinął głową- całkiem szybka jak na wampira … Nigdy nie widziałem takiego tempa …
- To moja umiejętność- odpowiedziała Tiffani- potrafię w ciągu pół sekundy wykonać wiele metrów … Edwardzie?
- Czy chcesz się u nas zatrzymać?- spytał mąż Belli.
- Nie- Matt pokręcił głową- muszę załatwić parę spraw … Żegnajcie, Tiffani i Edwardzie …
Po chwili wampir ruszył, a wraz z jego podmuchem wszystko uniosło się do góry.
- Dziwny gość- stwierdził Edward, obejmując siostrę ramieniem- ale jeśli jest od Denalek, to możemy być spokojni …
- Myślisz, że możemy mu wierzyć?- spytała Tiffani, a jej brat odparł:
- Zasadniczo. Potrafię go namierzyć, jeśli coś będzie knuł …
Siostrzenica doktora spuściła głowę, ale Edward wyrwał ją z zamyślenia i powiedział:
-No, wracajmy do domu …
- Chciałabym coś sprawdzić- Tiffani spojrzała na brata- obiecuję, że za pół godziny wrócę …
- Obawiam się, że moja eskorta będzie potrzebna- odpowiedział mąż Belli- Carlisle nie darowałby mi a także ja sobie, gdybym zostawił cię samą …
- Och, przestańcie, to dom Blacków- zdradziła dziewczyna, ale Edward pozostał niewzruszony.
Gdy dotarli na miejsce, Tiffani stanęła w miejscu koło ich garażu i postawiła warunek:
- Masz tu poczekać … Chciałam się czegoś spytać …
- W zasadzie- chłopak uśmiechnął się- panie mają prawo do prywatności, ale nasze cechy wampirze są uwydatnione, więc dzięki temu, że mogę słyszeć, widzieć i poznawać myśli intruzów, dam ci pięć minut …
- Aleś łaskawy- Tiffani wywróciła teatralnie oczami, po czym ludzkim chodem podeszła do drzwi domu Billy’ego. Już miała zapukać, gdy przez oko ujrzała dziwną scenę.
Becky siedziała w pokoju ojca, trzymała coś w dłoni i gorzko płakała. Tiffani zmrużyła oczy i poznała, że to bluza Jake’a !
Dziewczyna zrobiła dwa kroki w tył, kręcąc głową.
Strata Jacoba była dla niej straszna, ale tym bardziej gorsza dla jego rodziny. To był przecież ich syn, brat … Czy można było tej śmierci jakoś zapobiec … Tiffani złapała się za włosy i pobiegła do domu, zapomniawszy o Edwardzie.
Dziewczyna przed budynkiem zamieszkania swego wujka otrząsnęła się z chwilowego załamania, weszła do domu, rzuciła krótkie „Cześć wszystkim !” i już miała zniknąć w swoim pokoju, gdy dopadł ją Edward.
- Gdzieś ty była? !- chłopak spojrzał na nią zaskoczony.
- Edward, co się dzieje ?- Carlisle pojawił się obok syna i siostrzenicy.
- Miałem ci to przekazać jutro, ale skoro już dziś tu jestem- Edward zacisnął dłoń w pięść, chrząknął i opowiedział doktorowi o nowym wampirze.
- Nie powinien stanowić zagrożenia- stwierdził Carlisle-w każdym razie porozumiem się z Kate i jej rodziną i dowiem się więcej o tym Matthew … A ty, Tiffani- dziewczyna poczuła na sobie wzrok wujka- po co byłaś u Blacków?
- Chciałam się z nimi przywitać- odparła wymijająco- ot tak …
- O pierwszej w nocy?- doktor podniósł do góry jedną brew- kochanie, to pora idealna dla nas, nie dla śmiertelników …
- Czy mogę iść do swojego pokoju?- spytała dziewczyna, ignorując tę uwagę.
Carlisle westchnął i powiedział:
- Porozmawiamy jutro. Tak, a teraz zajmij się tym, czym dusza zapragnie. Tylko nie baw się w bieganie, jest za ciemno !
- Cały ty wujku- odrzekła Tiffani z uśmiechem i po stopniach poszła do swojego pokoju.
--
Siostrzenica doktora wytężyła pamięć o znanych jej przypadkach ożywiania śmiertelników za pomocą jakichś elementów. Kiedyś Carlisle opowiadał jej o takim rytuale. Musiałaby tylko dostać się do jego gabinetu. Ale jak zrobić, by nie wzbudzić podejrzeń doktora?
Tiffani podeszła do swoich sztalug, wzięła do ręki poszczególne szkice swojej rodziny i wybrała ten, który od tak dawna pozostał w stanie nienaruszonym. Dziewczyna dotknęła twarzy tej postaci i wyszeptała:
- Pomogę ci odzyskać twój żywot, Jacob …


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Sob 18:04, 19 Lut 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Tiffani
Gość






PostWysłany: Śro 17:32, 09 Mar 2011 Temat postu:

Rozdział 3

Tiffani wtuliła się w poduszkę na swoim tapczanie, a jej długie włosy wiły się wężami po delikatnej bawełnie. Dziewczyna poruszyła lekko palcami u nóg, który również zajmowały miejsce na prawym wezgłowiu kanapy.
Nagle usłyszała ciche pukanie. Dziewczyna uniosła do góry głowę i westchnęła. Dwa razy oraz lekka przerwa oznaczała wejście Alice. Trzy i połowa czwartego to Edward, a wejście niezapowiedziane z niespodzianką to Bella …
- Tiffy?- Alice otworzyła drzwi- czemu nie jesteś z nami na dole?
- Pragnę trochę samotności- odpowiedziała wymijająco Tiffani i usiadła na tapczanie- co robi wujek?
- Czemu pytasz?- jej siostra przyjrzała jej się podejrzliwie- coś mi mówi, że planujesz jakąś akcję …
- Nie, chcę tylko z nim porozmawiać- Tiffani uśmiechnęła się- w końcu to mój wujek i nie chcę, by powiedział, że spędzam z nim mało czasu …
- Też mi wahadło na fakcie, że widujecie się kilka razy dziennie- Alice pokręciła głową, po czym zawirowała na swoich eleganckich czarnych, aksamitnych czółenkach i z wdziękiem opadła obok siostry.
- Dobrze jest mieć ciebie przy sobie- powiedziała Tiffani i położyła głowę na jej ramieniu- ciebie, wujka, ciocię, Bellę, Edwarda, Emmeta, Jazza, Nessie, nawet Rosalie …
- Jego ci pewnie też brakuje?- Alice wskazała palcem na sztalugi, gdzie widniał portret Jacoba.
Tiffani wstała i zakryła dodatkową kartką rysunek. Potem odwróciła się i powiedziała:
- On odszedł … Muszę się z tym pogodzić …
- Ale go kochałaś- Alice była nieprzekonana- jeśli to nie była miłość, to czym możesz określić poświęcenie dla osoby, która cię uratowała?
- Być może byliśmy najlepszymi przyjaciółmi- Tiffani spojrzała na siostrę- może nawet go kochałam, ale nie tak, by …
- By co?- Alice podniosła do góry jedną brew i zaczęła kręcić prawą stopą na dywaniku pod tapczanem.
- By z nim być- wyznała szczerze dziewczyna- z jednej strony był zadurzony w Renesmee, a z drugiej miałam przeczucie, że gotowy by był oddać każdą chwilę, by być ze mną …
- To niestety już przeszłość- Alice westchnęła i dotknęła reki siostry. Zgrabne palce dziewczyny spotkały te Tiffani i splotły się ze sobą, by przez chwilę się pohuśtać.
- Wiesz, może pójdę do wujka- przerwała tę zadumę siostrzenica doktora i szybko wyszła z pokoju. Jej spódniczka, którą miała na sobie, była lekko wygnieciona, lecz z trendem takim, w jaki zaaplikowała w nią Alice.
Tiffani zeszła schodami, trzymając się barierki jedną ręką. Ostrożnie zerknęła do salonu i do kuchni. Esme siedziała na kanapie i rozmawiała z Rosalie. Na widok siostrzenicy ciepło się uśmiechnęła, a Bella bawiła się z Nessie.
Dziewczyna nabrała powietrza i skręciła z lewo. Drzwi z ładnym, jasnym kolorem drewno oznaczało miejsca pracy Carlisle’a.
Tiffani zapukała trzy razy, dzwoniąc bransoletką z muszelek.
Gdy usłyszała „Proszę”, przekręciła gałkę i ujrzała brata swojej matki razem z Edwardem.
- Tiffy- Carlisle odwrócił się do niej na obrotowym krześle, a ona uśmiechnęła się i powiedziała:
- Cześć, wujku !
- Hmm zamierzasz nieco okiełznać swój temperament?- spytał wesoło Edward, a Tiffani podniosła do góry jedną brew.
- Dziewczyny są jak mina, podłoży się pod nie któreś z książek zawłaszczających ich uwagę i ma się typowe sprawozdanie na ile możliwe są ich fantazje- Edward wstał z tapczanu, poczochrał siostrze włosy, nim ta zdążyła dać mu kuksańca.
- Zwłaszcza typologia Alice- tu wskazał na spódniczkę z lekkim rozcięciem- dałaś się złapać w jej wnyki a ‘ la moda …
- Na której faceci mają najmniejszy dar wizażu- Tiffani usiadła na miejscu, które się zwolniło- ale wiemy z Bells, jak ci latają oczy, gdy założy małą czarną i położy nogę na kolanie … A zbliżają się urodziny wujka ….
- Kochanie !- zawołał Edward i już go nie było.
Carlisle zachichotał, pogładził się dłonią po czole i spytał:
- Esme mi powiedziała, że ostatnio chodzisz markotna …
- Cioci nic nie umknie uwadze- Tiffani rozłożyła ręce- nie wujku, nie jestem markotna, tylko chciałabym się wybrać do księgarni, ale wszystkie dostępne pozycje już wyedukowałam na przestrzeni najbliższych lat i tak sobie pomyślałam, że może pożyczyłbyś mi coś ze swojej biblioteki …
Carlisle spoważniał, założył nogę na kolano i pochylił się ku dziewczynie:
- A co cię interesuje, Tiffy?
- Czy mogę sama dokonać wyboru?- siostrzenica starała się nie patrzeć w oczy doktorowi, który przyglądał jej się badawczo.
- Moje książki to nie dyscyplina przeznaczona dla zwykłej lektury- powiedział powoli- zawiera czasem tak sformułowane wątki, że zrozumienie ich zajmowało mi czasem wiele dni …A niektóre są tylko i wyłącznie do mojego użytku … Każdy z rodziny wie, że są pewne granice … Czasem wampira pożądają ścieżki, których tajników nie powinien zgłębiać …
- Nie chcę czegoś w tym stylu !- Tiffani cofnęła się lekko- chciałabym coś o romantyzmie …
- Wydaje mi się, że ten temat niedawno był przez ciebie zamknięty- Carlisle zmarszczył czoło, a długopis zaczął uderzać o jego sygnet, co dawało w tej niepokojącej ciszy drażniący dźwięk.
- Zmieniłam zdanie- Tiffani spojrzała mu prosto w oczy, rozszerzając lekko usta- chcę przeżyć na nowo coś, może nie fizycznie czy duchowo, ale twórczo i kreatywnie …
Doktor podniósł do góry brwi i potarł dłonią podbródek.
- To ostatni rząd- powiedział- a ja wrócę do pracy …
Gdy krzesło obrotowe skierowało się ku biurku, dziewczyna dla niepoznaki zaczęła przeglądać półki. Gdy zaś znalazła się naprzeciwko przeciwległego rzędu, coś przykuło jej uwagę. Na jednym z mniej grubych tomów znajdował się znak czarnej magii wampirów Qualpa … Gdzie czary przez Volturich były czymś zabronionym … Tiffani zerknęła na doktora. Pisał coś zawzięcie w swoim zeszycie. Dziewczyna wzięła pierwszy lepszy romans i tę książkę. Schowała ją pod sweterek i zamknęła oczy. Potem powoli ją otworzyła. Wujek zakończył coś stemplem i odchrząknął. Tiffani powiedziała, starając się, by jej głos brzmiał naturalnie:
- Już mam !
- Pokażesz?- spytał Carlisle, a dziewczynę oblał zimny pot. Byle szlufka paska wytrzymała …
Tiffani podeszła do doktora i wręczyła mu książkę. Carlisle otworzył ją, przewertował kilka stron i powiedział z uznaniem:
- Też lubię „Przeminęło z wiatrem” !
Gdy dziewczyna się wycofała i zamknęła za sobą drzwi, odetchnęła z ulgą. Następnie szybko udała się do swojej sypialni, gdzie zamknęła drzwi na klucz.
Tiffani usiadła na swoim tapczanie i wyjęła zakazaną książkę. Qualpa był starym wampirzym rodem, który przywracał wampiry, a nawet ich ofiary do życia. Tylko dziewczyna nie wiedziała, jakie składniki do tego są potrzebne.
Tiffani przewertowała kilka stron, aż znalazła: „ krew człowieka i wampirzy włos tego, kto pragnie go ocalić”. Dziewczyna zamknęła książkę, aż poleciał kurz, wetknęła ją pod poduszkę, po czym podeszła do okna. Otworzyła je, a silny podmuch porwał do góry jej lekko kręcące się włosy. Była gotowa od zaraz …
Tiffani stanęła na parapecie i lotem znalazła się w lesie. Zaczęła pokonywać coraz to większe odległości, byleby tylko znaleźć się z daleka od domu. Gdy już dom Cullenów znikł jej z oczu, udała się do Volterry, siedziby Volturich.
Przy jej nowej niezwykłej umiejętności zabrało jej to dwie godziny. Tiffani była już we Włoszech, gdzie okazałe mury zdradzały miejsce najpotężniejszych wampirów. Dziewczyna podskoczyła i złapała się parapetu. Następnie wspięła na niego i pchnęła stare okiennice. Gdy znalazła się w środku, przylgnęła do muru i nastawiła zmysły. Najgorzej spotkać Jane … Tiffani ruszyła swoim nadludzkim tempem i w końcu znalazła się przed siedzibą jej dziadka, Aro. Dziewczyna stłumiła kroki i nasłuchiwała. Szybko ukryła się za kotarą jednego z okien i nasłuchiwała. Dwie postacie w ciemnych kapturach przeszły obok niej. Rozpoznała te głosy … To Jane i Alec, rodzeństwo o zabójczych skłonnościach …
Tiffani szybko wyszła zza kotary i pchnęła wrota do siedziby Aro. Trumna, w której jej dziadek czasem urządzał sobie poobiednią drzemkę (co było imitacją, gdyż wampiry nie śpią, a jedynie mającą rozbudzić następną żądzę do krwawej uczty), dało jej chwilowe schronienie za kontuarem, do którego przylegało „spanie”, gdyż do Sali wszedł sam Aro.
Volturi mieli w zwyczaju oszczędzać resztki krwi swoich ofiar i magazynować je, by w każdej chwili je wykorzystać do nieczystych celów. Aro miał na sobie naszyjnik, którego potężna kula zawierała coś chlupoczącego. Tiffani wychyliła lekko głowę i obserwowała dziadka. Wampir oblizał swoje wargi, zdjął potężny wisior i skierował się do wyjścia. Gdy znikł za potężnymi drzwiami, dziewczyna szybko podbiegła do naszyjnika. Krew wilkołaka z łatwością można wyczuć poprzez charakterystyczny zapach mokrej podściółki i ludzkiego potu. Dziewczyna rozpoznała ten zapach. To Jacoba . Chwyciła ogromny wisior i już miała schować się za trumną, gdy rozległ się donośny głos:
- Witaj, Tiffani !
Dziewczyna z przerażeniem odwróciła głowę i ujrzała Aro wraz z Jane. Wampir wyciągnął ramiona i zanosząc się szyderczym śmiechem, zaintonował:
- Chodź, do dziadziusia !
- Panie, czy mogę?- spytała Jane, a jej czerwone oczy rozbłysły.
- Tak, mogą droga- powiedział spokojnie jej mentor- wykończmy tę działającą mi na nerwy wampirzycę … moją wnuczkę niedokrwienną …
Kula z rąk Tiffani wypadła, gdyż ta padła na ziemię w ogromnym bólu.
Aro spokojnie podszedł do swojej własności i spytał:
- Sądziłaś, że tak prosto zdobędziesz krew swojego przyjaciela? Poznałaś pewnie sekret jednej z książek swojego wujaszka, którą ja mu podarowałem … Nie wiesz jednak, że aby pobudzić do życia człowieka, potrzebne jest to- tu wyjął z kieszeni szaty flakonik z przezroczystym płynem- inaczej twoje marne włosiny spełzną na niczym …
Gdy obolała Tiffani znalazła się koło magazynku z różnymi typami ludzkiej krwi, chwyciła jedną z flaszeczek i cisnęła nią o podłogę. Jane momentalnie przestała ją dręczyć. Złakniona podstępem rzuciła się, by choć trochę się pożywić, a Tiffani ze swą szybkością naparła na Aro. dwa wampiry zaczęły się ze sobą mocować, dziewczyna kopnęła dziadka w goleń, a flaszka poleciała momentalnie do góry. Płyn rozlał się, a Tiffani cisnęła kulę z krwią tak szybko jak to było możliwe, a Aro uderzył ją z całej siły w twarz. Dziewczyna wbiła się w mur i obserwowała, co się dzieje. Dwa płomienie zabarwiły się na niebiesko, rozszczepiły i wypluły coś, co przypominało klon człowieka. Owe „coś” w galaretowatej substancji zaczęło się poruszać, a Tiffani krzyknęła:
- Jacob !
Przyjaciel podniósł do góry głowę i w tym momencie Tiffani ponownie zgiął ból. To Jane na rozkaz Aro miała dokończyć morderczej zemsty.
Nagle na wampirzycę spadło dwóch jej podobnych i powaliło na ziemię. To Emmet i Edward złapali ją od tyłu, krępując ręce. Jasper zasłonił jej szalem oczy, a miotająca się wściekle wampirzyca nic nie mogła zrobić.
Aro już miał klasnąć w dłonie i zawołać resztę Volturich, gdy Carlisle podniósł do góry dłoń.
Dziadek Tiffani skinął głową, ale z wściekłości kopnął resztki szkła po fiolce z przezroczystym płynem.
- Aro- odezwał się stanowczo Carlisle- odwaga mojej siostrzenicy a twojej wnuczki zapewne nas obu zadziwiła … Jednak pamiętasz nasz pakt: jeśli skrzywdzisz coś, co powstało z mojej, niegdyś człowieczej krwi i zaprzestanie ono swego istnienia, stracisz poniekąd namiar wampira jako że twój syn począł dziecko z ludzkiej kobiety … A ja mam to- tu doktor wskazał na mały wisiorek- śmierć Tiffani uczyniłaby cię słabszym, ale uwolniłaby cię od tego piętna, jakie zadał ci twój syn … Mogę ci oddać ten wisior, pod warunkiem, że puścisz nas wszystkich wolno i nie poprzysięgniesz na nas zemsty … Będziesz nadal potężny, to chyba dobra inwestycja, nie?
Aro spojrzał wściekle na Carlisle’a, ale ramiona mu opadły.
- Zabierz tę małą smarkatą wiedźmę i zniknij mi z oczu, raz na zawsze, przeklęty, Cullenie !
- Emmet, Edwardzie – Carlisle skinął na synów, a ci puścili Jane. Następnie wręczył Aro amulet, a sam podbiegł do siostrzenicy.
- Wujku- Tiffani spojrzała wylękniona na Carlisle’a, który nie patrzył jej w oczy.
- Zrobiłaś coś, czego się po tobie nie spodziewałem- powiedział ostro- doceniam twoją wolę, ale mogłaś mi powiedzieć … Zawiodłaś moje zaufanie …
- Jacob- tu zwrócił się do chłopaka, którzy trzymał jego siostrzenicę za rękę- dobrze się czujesz?
- Tak- wychrypiał Jake, po czym reszta Cullenów pomogła mu się wydostać z siedziby Volturich.
Zaś Tiffani, mimo odczuwanej radości, tłumiła w sobie szloch, bo zawiodła najdroższą jej osobę …
Powrót do góry
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pon 17:05, 14 Mar 2011 Temat postu:

Rozdział 4

Billy siedział przy swym synu, a wzruszona Becky przecierała tors i nogi Jacoba po galaretowatej mazi. Dziewczyna wycisnęła dziwny miąższ z gąbki, która była dziwnie podatna na wszelki dotyk. No tak, inny wymiar …
Carlisle dotknął ręki chłopaka i spytał:
- Na pewno dobrze się czujesz?
Ciasne mieszkanie Blacków nie mogło pomieścić wszystkich Cullenów, więc przy Jake’u zostali tylko Tiffani i doktor.
- Gdyby nie twoja siostrzenica- oczy Billy’ego zrobiły się wilgotne, gdy spojrzał na Carlisle’a i poklepał go po dłoni, a wujek bohaterki wieczoru przytknął drugą rękę w kształcie pięści do ust, uśmiechnął i westchnął. Jego spojrzenie pozostawało utkwione w Jacobie, mądre, złote oczy wyrażały jakiś dziwnie nieokreślony ból, albo raczej zawód. Doktor złożył obydwie dłonie i splótł palce, które ciasno oplotły jego ręce i położył je na kolanie.
- A gdzie Tiffy?- spytał nieoczekiwanie Jake, podnosząc się.
Becky położyła mu dłoń na ramieniu, a Carlisle ściągnął brwi i zajrzał do przeciwległego pokoju, gdzie jeszcze parę minut temu przebywała jego siostrzenica. Ale tam nie było Cullenówny.
- Pewnie poszła do domu- odrzekł szeptem Billy i pogładził syna po czole. Zroszone krople potu zostały starte ojcowską ręką, podczas gdy podobną troskę o swoją adoptowaną córkę wyrażały odczucia doktora.
- Pójdę już- odrzekł szybko Carlisle, po czym pochylił się i wziął do ręki teczkę.
- Dziękuję ci- Billy podał wampirowi rękę, a ten potrząsnął nią w uścisku.
- Możecie na mnie zawsze liczyć- powiedział z mocą Carlisle, po czym wyszedł z chatki.
Nie przyjechał samochodem, więc pokonanie drogi do domu zabrało mu chwilę.
Pchnął szklane drzwi, gdy na powitanie wybiegła mu Esme. Pocałowała męża w policzek, ale jej oblicze wyrażało obawę.
- Carlisle, Tiffani nie pojawiła się w domu- powiedziała Esme, a doktor opadł na kanapę, złapał się oburącz jej uchwytów i odchylił głowę do tyłu.
- Sprawdziliście jej pokój?- spytał, marszcząc brwi, a wchodząca Rosalie skinęła głową.
- Zawołajcie Alice- rozkazał Carlisle, a Bella szybko pobiegła po swoją siostrę. Dziewczyna o twarzy chochlika weszła, ale była dziwnie spokojna. Jej pantofelki wydawały równie podobną, harmonijną otoczke, która sprawiła, że Bella przymknęła z ulgą powieki.
- Jest w twoim gabinecie, Carlisle- odpowiedziała Alice, siadając na jednym z foteli w salonie- i stała się rzecz dziwna jak u wampira …
Doktor nie czekał. Swoim nadludzkim tempem pchnął drzwi i jego oczom ukazała się jego siostrzenica. Tiffani Cullen siedziała na kanapie, obejmując swoje kolana, a jej włosy opadły na czoło. Dziewczynę nie obchodził wygląd, ramiona miała skulone i cała dygotała.
- Tiffy, skarbie- Carlisle dotknął jej puszystych włosów, a ona podniosła głowę i wtedy doktor zobaczył, że ona … płacze. Srebrzyste smugi pozostawiały na jej pięknym obliczu lekkie wyżłobienia, a złote oczy mrużyły się i wydawały kolejne potoki łez.
- Przepraszam, wujku- Tiffani ułożyła głowę na jednym ramieniu- nie chciałam zawieźć twojego zaufania, to wszystko jest dla mnie takie trudne … Ale też trudne było patrzeć, jak Becky tęskni za bratem, Billy za synem, a Bella za swoim przyjacielem …
Żona Edwarda spojrzała czule na siostrę i położyła dłoń tam, gdzie niegdyś miała serce.
- Kochanie, nie zawiodłaś mojego zaufania- Carlisle zmusił Tiffani, by spojrzała na niego- owszem, byłem zaskoczony, ale tym, co zrobiłaś … Myślałem, że to ty mi nie wybaczysz, że cię nie ochroniłem przed faktem, co się stało po śmierci Jacoba …
Dziewczyna drgnęła. Uniosła zapłakaną twarz i spojrzała z niedowierzaniem na wujka.
- Ja? Na ciebie ?- Tiffani odgarnęła do tyłu włosy, zbierając je garść i dając możliwość spłynięcia im po plecach- nigdy bym tak nie pomyślała …
- Powinienem więcej z tobą rozmawiać po śmierci twojego przyjaciela, widziałem, że byłaś w głębokiej depresji- Carlisle przytknął do ust pięść i zacisnął głęboko mocno powieki- a zachowałem się jak egoista …
- Wujku, nie jesteś egoistą- Tiffani pokręciła głową- jesteś dla mnie najwspanialszym ojcem, którego nigdy nie miałam … i bardzo cię kocham !
Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję, a doktor ją przytulił.
Nagle jego oczom ukazał się odsłonięty obraz, który przechowywał w swoich archiwach od lat. Zakurzony, wyjęty zapewne przez siostrzenicę.
- Widzisz tę kobietę o brązowych włosach?- spytała Tiffani, dotykając postaci młodej dziewczyny ubranej w zieloną suknię- tak żałuję, że nigdy jej nie poznałam …
- Jennifer- Carlisle wyciągnął przed siebie dłoń i dotknął miejsca, gdzie spoczywał palec córki tejże kobiety- moja mała siostrzyczka … A tutaj ty …
Na kolanach Jenn siedziała dziewczynka o pszenicznych, długich włosach i dużych, niebieskich oczach. Nad nią stał młody mężczyzna, ubrany we frak i obejmujący rodzinę ramieniem.
- A to ja- Carlisle zaśmiał się i dmuchnął w obraz. Jego tłem był rodzinny gmach Cullenów, gdzie on i Tiffani nie zaznali wiele szczęścia. Dopiero razem, jako dwójka uciekinierów, o odmiennych wcieleniach mogli stawić czoło życiu.
- Nigdy mi go nie pokazywałeś- Esme przyklękła obok męża, opierając się swoją piękną i białą jak alabaster dłonią jego ramienia- ty, Tiffy i Jennifer … Nasza maleńka jest do niej bardzo podobna …
- Miałaś ładną mamę- Bella pochyliła się nad siostrą, a Tiffani objęła jej policzek.
- Nie pamiętam jej zbytnio- powiedziała dziewczyna- wiem tylko, że była uparta i buńczuczna jak ja, co dziadkowi się nie podobało …
Carlisle na wspomnienie ojca zacisnął pięść, a jego sygnet przechylił się o kilka milimetrów od palca, na którym był osadzony.
- Mój ojciec był głupcem- powiedział doktor, wstając- zwykłym heretykiem, która poza ideą zwalczania chorej wyobraźni nie widział nic …
- Tiffani, jak to możliwe, że płakałaś?- Esme usiadła obok siostrzenicy- przecież po przemianie ci się to nie zdarzyło ani razu …
- Ona bardzo kocha Carlisle’a- podchwyciła Bella, siadając na oparciu tapczanu- w nim ulokowała swoje uczucia, gdy straciła matkę i dorastała przy okrutnym dziadku, a potem przez lata za nim tęskniła …
- Lepiej bym tego nie ujął- doktor uśmiechnął się i wyjął z kieszeni chusteczkę, po czym ukląkł na jednym kolanie i delikatnie wytarł jej łzy- podejrzewam, a raczej mam taką teorię, że tłumione emocje związane z pewnymi przeżyciami na skali uczuciowej przepuszczają pewne symptomy swych możliwości i jak u Nowonarodzonej to dość rzadkie zjawisko. A zauważyliście, że Tiffy dość dzielnie trzymała się po stracie Jacoba. Starała się być wsparciem dla Belli i Nessie …
- A właśnie- w drzwiach gabinetu doktora pojawił się Jasper- Tiff, dzwonił Jacob Black. Chce się z tobą widzieć …
- Co?- dziewczyna zmarszczyła brwi- wujku, uważam, że on i …
- A ja myślę, że powinniście to sobie wyjaśnić- powiedział spokojnie doktor, gładząc siostrzenicę po policzku- tak więc buzia do góry i udaj się do przyjaciela …
- Jeśli tam może go nazwać- prychnęła Rosalie, gdy Tiffani ją minęła.
Siostrzenica Carlisle’a włożyła na siebie świeże dżinsy rurki i bawełnianą bluzkę. Włosy zaczesała w koński ogon, co dodało jej uroku. Następnie otworzyła okiennice i zawirowawszy w powietrzu, miękko opadła murawę. Wyprostowała się i pomknęła w kierunku domu Blacków. Nie musiała pukać, gdyż Becky ją zauważyła.
- Proszę, wejdź, Tiffy- siostra Jacoba uśmiechnęła się na jej widok, wyrażając to gestem ręki.
Dziewczynę to nieco onieśmieliło, ale przestąpiła próg.
- Jesteś naszym specjalnym gościem- na wózku wjechał Billy Black- drzwi tego domu będą dla ciebie zawsze otwarte …
- Dziękuję, panie Billy- Tiffani uśmiechnęła się i poprawiła sobie kosmyk włosów, który uciekł jej z kucyka.
- Mówi po imieniu- ojciec Jake’a puścił do niej oko, gdy syn ich usłyszał.
- Tiffy?- baryton Indianina rozległ się po ciasnym mieszkanku.
- To ja, Jake !- Tiffani przestąpiła z nogi na nogę, niepewna, czy ma się do niego udać.
- Idź, potrzebuje cię- Becky położyła dziewczynie rękę na ramieniu- on cię kocha …
Siostrzenica doktora zmarszczyła brwi i miała wygłosić zaprzeczenie, ale palce Indianki lekko pchnęły ją do pokoju jej brata.
Tiffani przegryzła wargę, ale w końcu ruszyła pewna siebie. Gdy znalazła się w małym pokoju Jacoba, uderzył ją widok jego umięśnionego ciała.
- Tiffani- na widok dziewczyny rozpromienił się i wyciągnął do niej rękę. Wampirzyca nieśmiało podała mu dłoń, a on zaakcentował dowcipem:
- A miałaś tyle odwagi, by mnie uratować?
- Przestań- Tiffani ze śmiechem zmierzwiła mu włosy i po chwili wylądowali ze śmiechem na tapczanie. Ręka Indianina spoczęła na udzie dziewczyny, a ta podciągnęła nogi.
- Jake- Tiffani lekko odsunęła się, kręcąc głową- to nie może się udać …
- Kocham cię, Tiffani Cullen- chłopak spojrzał prosto w jej złote oczy- nawet jeśli różnice nas dzielą. Chcę być z tobą …
- Jake, to niedorzeczne- dziewczyna chciała wstać, ale ten delikatnie ją przytrzymał. Swoją dużą dłonią dotknął jej twarzy i delikatnie ją pocałował. Tiffani miała zaciśnięte powieki, ale po chwili je rozluźniła. Jacob spojrzał na nią z czułością i odrzekł:
- dziękuję ci za to, że znowu podarowałaś mi życie …
- Brakowało mi ciebie, przyjacielu- dziewczyna ścisnęła pościel, drżąc, gdyż uświadomiła sobie, że Idianin wypowiedział to z nazbyt głęboką nutą.
„On jest dla Nessie”- powtarzała sobie w myślach Tiffani, „On jest dla Nessie”.
- Nie chcesz, bym był twoim partnerem?- Jacob objął w talii, a Tiffani czuła się niezręcznie.
- Twoje przyswojenie- zaczęła, a ten odparł:
- Przed śmiercią dużo o tym myślałem … Ness kocham jak siostrę, jej zewnętrzna aura przypomina mi ideał kobiety, który jednak nie do końca się z nią wiąże … Ty jesteś moim ideałem, Tiff …
Dziewczyna rozchyliła lekko wargi i po chwili zarzuciła chłopakowi ręce na szyję i pocałowała go delikatnie.
- Tęskniłam za tobą- powiedziała- ciągle bronię się przed tym uczuciem …
- A nie ma przed czym- odrzekł Jacob, a jego palce wodziły po zimnych plecach Tiffani.
Nagle dziewczyna wstała, zacisnęła powieki, a jej luby spytał:
- Co się stało?
- Nie możemy pozwolić sobie na zbyt wiele- odparła- choćby z szacunku dla Carlisle’a …
- On wie, że się kochamy- Jacob zmarszczył brwi- jeśli chodzi ci o stosunki cielesne, to możemy poczekać …
- Wampiry nie mogą mieć takich uciech !- Tiffani poczuła, że ogarnia ją lekkie zażenowanie- nie możemy mieć dzieci, które byłyby nieśmiertelne …
- W moim świecie możemy się kochać- Jacob wstał i dotknął rąk dziewczyny- ale nie chcę, byś pomyślała, że kieruje mną tylko pożądanie … Chcę stworzyć ci azyl i żebyś czuła się bezpiecznie … Nie musimy się kochać … Wystarczy mi to, że jesteś …
- Mi też- wyszeptała siostrzenica doktora, a Indianin nieoczekiwanie pocałował ją namiętnie. Potem, niechętnie się od niego odrywając, powiedziała:
- Czas na mnie … Carlisle będzie się martwił …
- Dobrze- zgodził się Jake- przyjdę do ciebie jutro …
Tiffani uśmiechnęła się i po chwili znikła w ciemnościach.


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Pon 17:12, 14 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pon 17:05, 14 Mar 2011 Temat postu:

I jak Wam się podoba ? Smile
Powrót do góry
Reneesme1
Administrator



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pon 19:58, 14 Mar 2011 Temat postu:

Super naprawdę super. Niespodziewałam sie takiego zwrotu akcji. Ciekawa jestem, co Jake postanowił w sprawie Reneesmee. Przecież ona i tak się dowie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 17:39, 19 Mar 2011 Temat postu:

No właśnie. W ogóle jak on mógł się zakochać, skoro jest wpojony? I jakby co, jestem fanką pary N&J, więc nie będę pozytywnie komentować tego, co się dzieje pomiędzy Jacobem a Tiffani. Wink
Pozdrawiam, Nessie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 18:14, 19 Mar 2011 Temat postu:

Właśnie, wcześniej o tym nie pomyślałam. Ale nie wspomniałaś o tym, ale skoro Bella tak nienawidzi Jacoba, to może z tego powodu że nie wpoił się w Ness i udawał?
Pozdrawiam,
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pon 11:40, 21 Mar 2011 Temat postu:

Nic nie wyjdzie z uczucia Jacoba i Tiffani. Ale pojawi się w życiu wampirzycy małe dziecko, którego ona będzie matką, jednak mimo to Jake będzie walczył o Tiffani ... Do tego jeszcze Aro Smile

Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Pon 14:25, 21 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pon 12:56, 21 Mar 2011 Temat postu:

Rozdział 5
Tiffani zaciągnęła mocniej supełek na końcu chustki, oblizała językiem wargi i paradując w swoich ulubionych krótkich, dżinsowych spodenkach zabrała się za dokończenie portretu Jacoba. Delikatnie namoczyła włosie pędzelka w wodzie i naznaczyła płótno, a raczej głowę chłopaka na ciemno. Dotyczyło to jego włosów. Pędzelek automatycznie powędrował do słoiczka, gdzie woda zabulgotała i oznaczyła swą dominację ciemną stroną barw.
Dziś młoda wampirzycę miał odwiedzić wilkołak Jacob Black, z którym połączyła ją dziwna chemia. Zakochała się. Po raz pierwszy od 200 lat …
Nagle ktoś zapukał do drzwi Tiffani. Dziewczyna odwróciła głowę, odłożyła pędzelek i poprawiwszy sobie bluzkę, poszła otworzyć. Podmuch, jaki wydobył się z naznaczonej przestrzeni zwiastował, że nikogo nie ma. Tiffani przekręciła teatralnie oczyma, po czym przestąpiła próg i podniosła do góry głowę.
Na szafie, którą rzadko kto z domowników używał, siedział uśmiechnięty od ucha do ucha Edward.
- Co znowu masz na myśli?- Tiffani oparła dłonie na biodrach- jeśli to znowu coś, co nadszarpnie mój zmysł drapieżnika …
- Chciałem wykonać mały test- chłopak z szelmowskim uśmiechem zeskoczył z szafy, dotykając włosów siostry, które zaplotła w warkocz- czy wampirzyca, podatna na zapach przyszłej ofiary …
- A możesz to zaintonować inaczej, braciszku?- Tiffani wzdrygnęła się na samą myśl. Nigdy nie lubiła zagłębiać się w swój łańcuch pokarmowy, ale użycie tego słowa zawsze ją przerażało. Wolała ograniczać się do „specjalna dieta”.
-No dobrze- Edwardowi oczy zabłysły- ale ostatecznie zwykłe kwiaty położone na ścieżce to chyba dobry punkt ostrzegawczy, że kobietę można złamać emocjonalnie …
- Chyba że alergicznie- warknęła Tiffani- zwłaszcza bazując na uczuciu, które jest niepewne …
- Ale miłość do tego cacka raczej tak- chłopak włożył do ręki dziewczyny coś zimnego. Tiffani zmrużyła oczy i przyjrzała się dokładniej. Były to klucze od samochodu, z ładnym breloczkiem, którego rysunek na kartoniku przypominał konia.
- Rysunek Nessie- dziewczyna uśmiechnęła się i delikatnie pogładziła wierzch folii- pomagałam jej dobierać kolor …
- W takim razie do- zaczął Edward, a Tiffani położyła mu palec na ustach:
- Trudna nazwa do wymówienia … Nazwijmy go po postu kurczak …
- Emmet pędzie miał pożywkę- zażartował Cullen, a jego siostra dała mu kuksańca.
-W takim razie przebierz się, Tiff- Edward wskazał jej pokój- zobaczymy, czy twoje umiejętności przez to sto lat nie przechyliły się nieco …
- Nie bądź taki szczery- dziewczyna pokazała mu język- ale Edwardzie … musimy? Proszeę …
- Nie ma mowy- Cullen spojrzał na nią stanowczo- obiecałem Carlisle’owi, że nauczę cię prowadzić … W końcu ładne bum nie musi wejść w naturę, prawda? Trochę nauki od mistrza …
-Twoja pewność może być zachwiana- Tiffani zaśmiała się- może sto lat temu technika dawała pewne rozgraniczenie, ale dziś mogę cię przebić …
- Zobaczymy- Edwardowi oczy rozbłysły- zaraz …
Dziewczyna w jednej półsekundzie znalazła się za drzwiami i przytrzymała plecami, a chłopak wrzasnął:
- Kiedyś cię zamorduję !
-Patrz pod nogi !- Tiffani położyła na wargach palec- i doceniaj atuty kobiet !
Zaledwie, gdy chłopak zszedł na dół w błyskawicznym tempie, siostrzenica doktora założyła na siebie dżinsy rurki, czarną bluzkę, a włosy rozpuściła. Buty oczywiście białe adidasy z białymi skarpetkami.
Tiffani przestąpiła ostatni stopień i pomachawszy Esme, udała się do garażu, gdzie czekał Kurczak …
- Hej !- Edward zrobił skok i już był przy niej- gotowa na naukę?
- A czy mam jakieś inne wyjście?- dziewczyna rozłożyła bezradnie ręce, ale po chwili razem z bratem wsiedli do żółtego auta. Nauka nie była skomplikowana, bo Tiffani zapaliła silnik, wykręciła ostry manewr i pomknęła na jezdnię.
- Nieźle- pochwalił ją Edward, trzymając się fotela- zdradź, miałaś jakieś szkolenie …
- Raczej przed zjedzeniem instruktora- dziewczyna zapadła się w ramionach, tłumiąc śmiech, ale dostrzegła surowe oblicze brata.
- Żartuję- odparła wesoło- nigdy bym nie tknęła człowieka … Nigdy bym nie zawiodła zaufania wujka- tu spoważniała, a jej oczy zrobiły się ufne- to podstawowy aspekt, którego trzymam się w życiu wampira …
- Wiem- odparł Edward i poklepał ją po ramieniu- twoje myśli podobnie jak innych członków rodziny są niebywale szczere i pochodzące stąd- tu wskazał na swoją klatkę piersiową, a raczej jej środek.
- Z serca- podchwyciła Tiffani- teoria Carlisle’a …
- Właśnie- uśmiechnął się Edward.
--
Bella siedziała w salonie Cullenów i patrzyła beznamiętnie w ścianę. Dziś do jej siostry miał przyjść Jacob. Jak ona go przyjmie ?
- Bells- jej ramienia dotknęła Tiffani- możemy porozmawiać?
- Pewnie- żona Edwarda uśmiechnęła się, ale dziewczyna wychwyciła smutek w jej oczach.
-To, co się dzieje między mną a Jacobem jest dla mnie niezwykle ciężkie- westchnęła Tiffani- on jest dla Nessie i ja nie chcę stać przeciwko miłości Jake’a do niej …
- Ale ja nie mam pretensji- Bella uśmiechnęła się- moja córeczka ma jeszcze czasu, by się zakochać … A Jacoba zawsze traktowała jak dobrego wujka … Pomimo faktu, że są nierozłączni …
Tiffani westchnęła:
- Tak, ale …
- Ciii- Bella położyła na jej ustach swój palec, a jej złote oczy błyszczały wesoło- to twój wielki dzień, nie zepsuj go poprzez swoje „achy” i „echy” …
Chodziło mi o to, czy moje stosunki z Jacobem będą takie, jak kiedyś … Nie czuję do niego nienawiści …
Nagle ktoś zapukał w szybę. Bella i Tiffani poderwały się, a Esme odparła:
- To pewnie ktoś do ciebie, kochanie …
Tiffani przełknęła ślinę, ale wystrojona w małą czarną wstała. Skinęła głową na widok ukochanego, a Jake pchnął szklane drzwi i dotknąwszy ręki dziewczyny, szepnął:
- Cześć, Tiffy …
- A mówiłeś, że nigdy nie będziesz taki oficjalny- siostrzenica doktora roześmiała się, a on odparł czarująco:
- Nigdy nie jestem …
Nagle drzwi od pokoju Jaspera otworzyły się z hukiem i wybiegła z nich Nessie, którą Jazz chciał zatrzymać.
- Jacob !- stęskniona dziewczyna podbiegła do Indianina, a ten już tulił ją w ramionach.
- Stęskniłem się za tobą, szkrabie …
- Ciekawe czy za nią, czy za Franni …- nagle pojawiła się Rosalie, stukając obcasami- głupi kundlu …
- Rose- Tiffani zmarszczyła brwi. Nie lubiła, kiedy jej „siostra” używała tego przezwiska, zresztą tylko wtedy, gdy Carlisle’a nie było w domu …
- Zachowuj się- Esme wskazała stanowczo na Rose palcem, a ta prychnęła i zamknęła się w swoim pokoju.
Nagle mina Jacoba spoważniała. Bella, którą dostrzegł w salonie, wstała, by wziąć córkę na ręce.
- Bells, proszę- Indianin zrobił zbolałą minę- kocham ją jak własną córkę …
Nagle Tiffani drgnęła. Zastąpiła drogę chłpakowi i siostrze i spytała:
-A może wyjaśnisz mi kwestię wpojenia do Nessie ! Wybacz Jake, ale ona jest mi droga niezwykle i nie pozwolę, by ktoś ją skrzywdził …
- Faktycznie, kiedyś traktowałem ją jak partnerkę na życie- chłopak był zmieszany- ale to wszystko było iluzją …
- Słucham?- dyskusję podchwyciła Bella- udawałeś miłość do mojej córki?
- Bałem się, że zostanę sam- ręka Jacoba upuściła róże, które miała otrzymać Tiffani- ale teraz twoja siostra …
- Dość !- temat zakończyła siostrzenica doktora. Podeszła do swojego, a raczej nie wiadomo czy obecnego chłopaka i spojrzała mu prosto w oczy:
- Powtórz to …
- Bałem się, że będę sam- Jacob chciał uniknąć złotych obwódek, ale nie dał rady.
- A ja myślałam, że udawałeś swój dawny charakter- Tiffani twarz zadrgała- i że to, co mówiłeś na naszej polanie jest prawdą …W co ty w końcu wierzysz ?
- Kocham ciebie !- Jacob chciał objąć dziewczynę, lecz ta odsunęła się.
- Lojalność wobec mojej rodziny jest dla mnie najważniejsza- Tiffani podniosła do góry głowę- a Nessie była okłamywana … tego nie mogę znieść …
Wyjdź, proszę …
- Tiff, to nie tak- Indianin wyglądał jak zbity pies, ale dziewczyna wskazała mu drzwi. Chciał dotknąć jej twarzy, ale ona opuściła ją. W końcu walnął w kanapę Cullenów i opuścił ich dom.
- Tiffy- Bella dotknęła jej ramienia, lecz ta spojrzała jej prosto w oczy:
- Każde źdźbło ma dwie warstwy: ta która ochrania
jego macierzyste wnętrze i ta które opuści ją przy najbliższym wietrze … Ja wybrałam to pierwsze …
I nim ktokolwiek zdążył zareagować, z szybkością błyskawicy znalazła się na swoim tapczanie, szlochając.


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Pon 13:06, 21 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pon 15:44, 21 Mar 2011 Temat postu:

Smutne, nawet bardzo. Nie chciał być sam, chciał być bliżej Belli, tak?
Tak teraz myślę i chcę ciągu dalszego!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Nie 14:43, 27 Mar 2011 Temat postu:

Rozdział 6

Tiffani skuliła nogi, a poły sukni wgniotły się w materac jej tapczanu, jednak ona zdawała się tego nie zauważać. Dziewczyna przymknęła powieki, spod których dwie jakże bliźniacze lecz duchowo jakże odmienne łzy zdawały się wirować po jej policzkach, by w końcu zniknąć w dekolcie, jaki odważnie wyzwalał jej strój.
Jacob … Jej Jake … Taki kochający i oddany, a pod grubą podeszwą skóry wyrafinowany i to do granic … Gdyby przeszedł zmianę ostateczną, ale … który to już raz mówił, że ją kocha, ale to uczucie na wskroś jakoś niosło potem przykre konsekwencje, coś na pryzmat szybkiej zguby nastawionej jednak na bolesne i przeciągłe rozdzieranie skóry pomimo twardej jak u wampira … Tylko że podczas drugiej przemiany u Tiffani jej wiara w wilkołaka wzrosła. Co musiał czuć, patrząc przez to wszystko uwięziony w żądnym jego śmierci krwiopijcy?
Tiffani przewróciła się na drugi bok, wycierając sobie czoło. Tusz zostawił po sobie ciemne smugi na jej policzkach, a na jej rzęsach wytworzył małe grudki. Dziewczyna wstała, zdjęła buty na wysokim obcasie, przewidziane pod deseń sukienki, rzuciła je w kąt i przywdziała trampki. Następnie otworzyła okno i czekała na finał. Zimny wiatr podrzucił do góry jej pszeniczne włosy. Było jej teraz wszystko jedno … czy umrze tak, jak kiedyś za pomocą sztyletu …
Tiffani wspięła się na parapet i odganiana przez wiatr skoczyła, zgrabnie opadając na ziemię. Potem w swym mega szybkim tempie dopadła garażu. Uniosła nieco jego drzwi i położyła dłoń na drzwiczkach od kurczaka. Klucz w stacyjce wciąż był. Dziewczyna otworzyła je i wsiadła do środka, ignorując pofałdowaną sukienkę.
Jake, to twoja wina …
Tiffani nacisnęła pedał i sforsowała kilka pudełek po tekturze.
Mówiłeś, że mnie kochasz …
Dziewczyna wjechała na krawężnik, który przylegał do domu Cullenów od południowej strony i skierowała auto w stronę jezdni. Otworzyła okno, manipulując kierownicę jedną ręką.
Chciałeś, żebym nie żyła, nim Carlisle ponownie uczynił mnie zimną istotą …
Buch ! Znak drogowy wykonał ładny piruet w powietrzu i z trzaskiem rozbił się o drzewo. Tiffani usłyszała w przeciągu kilometra radiowóz. Było jej jednak wszystko jedno …
Buch ! Nagle na masce Kurczaka pojawiły się dwa wgłębienia. Tiffani zmarszczyła brwi i nagle drzwiczki od strony pasażera otworzyły się z trzaskiem. Przez nie wgramolił się ktoś, kto już nieraz był świadkiem ekscesów Cullenówny.
- Edward !- dziewczyna nie zamierzała zwolnić- co ty tu robisz?
- Raczej powiedz mi, co ty robisz !- jej brat szybko wskoczył na fotel obok Tiffani i strącił jedną rękę wampirzycy z kierownicy.
- Szkolę swoje umiejętności- odpowiedziała siostra, spychając Edwarda, jednak ten był silniejszy.
- Raczej heroiczne odebranie sobie życia przez jakiegoś palanta !- warknął chłopak, po czym pewnym ruchem wykonał manewr.
- To mój samochód !- zaprotestowała Tiffani, a Edward odparł ostro:
- Już nie ! Carlisle i ja o to zadbamy ! I trzeba to jakoś wytłumaczyć Charliemu ! Naciśnij pedał, ale już !
Tiffani zatrzymała Kurczaka , jedną ręką walnęła w drzwi, które oderwały się z zawiasów.
- Ejże, nie tak ostro !- Edward wziął do ręki ów rzecz i przytwierdził z powrotem – raczej tyle adrenaliny nie wyzwoli w tobie dość stanowcza rozmowa z wujkiem !
- Mam gdzieś to, rozumiesz !- dziewczyna załkała- oszukał mnie i Nessie !
- Moja córka nie musi mieć w nim partnera, jest mała, zniesie to- Cullen podszedł do siostry i ujął w obie dłonie jej buzię- ale chodzi o ciebie. Jacob Black potrafi namieszać w życiu wampirów, ale po to jesteśmy rodziną, że nie możemy się złamać !
- Tyś jak zwykle napalony na niego !- Tiffani przejechała dłonią po włosach- od mojej nacji nie ucierpi ledwo co rozwiązane przymierze … Nie spuścimy mu „łomotu” bo chcesz odegrać się w moje imię ! Tu się liczy Ness !
Światła radiowozu rzuciły cień na ciemną sukienkę dziewczyny. Charlie Swan wysiadł i spojrzał z niedowierzaniem:
- Myślałem, że to jakieś wredne chłopaczyska, ale żeby wlepiać mandat rodzinie ?!
- To moja wina- Tiffani szybkim krokiem podeszła do ojca Bells- wybacz, Charlie …
- Zdaje się, że nie masz jeszcze osiemnastu lat, Tiffy?- spytał rzeczowo dziadek Nessie, wyjmując notatnik. Nim ta zdążyła odpowiedzieć, podbiegł Edward, zacisnął rękę na jej ramieniu i odparł:
- Oczywiście, że nie ma Charlie … Kończy za dwa miesiące … Musisz chyba porozmawiać z Carlisle’m …
- No to oboje to mojego wozu- powiedział komendant Forks- a twój samochód …
- To jest Kurczak- odparła buntowniczo Tiffani- a ja już dawno …
Nagle poczuła, jak Edward następuje jej na stopę.
„Chcesz mojej reprymendy, to ją dostaniesz”- pomyślała, a on skinął rozsądnie głową.
- Wiesz, lepiej jak to Carlisle załatwi …
- I znów da mi szlaban albo eskortę- warknęła- nie znasz mojego wujka … W 1906 roku …
- Jedziemy- odpowiedział Edward, klepiąc ją po ramieniu.
- Twoje auto zostanie przekazane władzom- odrzekł Charlie, wsiadając tuż po słowach swojego zięcia- twój wujek potem rozstrzygnie, co z nim zrobi … Ale prawko chyba ci odbierze …
--
- Dziękuję Charlie, że ją odebrałeś- Carlisle klepnął rękami kolana, wstając- naprawdę się z Esme martwiliśmy … Wiesz, jak to jest, gdy młodzi mają za dużo wolności …
Tiffani przewróciła teatralnie oczami, ale Alice rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie.
Komendant Swan skinął głową i odrzekł:
- Najważniejsze, że nic się jej nie stało … A co do wozu …
- Możesz go zabrać- powiedział doktor, patrząc ostrzegawczo na siostrzenicę- Tiffani nie będzie już go potrzebowała …
- Kurczak, a pomyśleć że mógłby zostać potrawką z jajecznicy tuż przed fazą embrionalną – rzucił Emmet wesoło, a Rosalie poklepała go ostrzegawczo po barkach.
- Uchylę mandat ze względu na to, że jesteś ojcem mojego zięcia i dziadkiem słodkiej Nessie- odrzekł Charlie- a ty, Tiffani- tu spojrzał na siostrzenicę doktora- niestety masz odebrane prawo jazdy …
- Mogło skończyć się poważniej- podsumowała Rose, a Esme podeszła do Tiffani i ją objęła.
Carlisle odprowadził ojca Belli do drzwi, a Alice opuściła ramiona i warknęła:
- I masz za swoje !
-Szczerze? Ta jazda mi zaimponowała !- Emmet puścił oczko do siostrzenicy doktora- zwłaszcza oderwanie drzwi … Jak na taki szybki czas u wampirzycy to fenomen …
- Bądźmy poważni- głos zabrała Esme- Tiffani zrobiła rzecz potwornie głupią …
- Tak, ciociu, naprawdę głupią- właścicielka tego imienia wystąpiła na tle salonu- i chciałam was wszystkich bardzo przeprosić …
- Uważam, że to nie wystarczy- do dyskusji włączył się doktor- czy wiesz, jakie to było nierozsądne? Mogło ci się coś stać !
-Przecież to wampir- mruknęła Rose, ale na widok twarzy Carlisle’a ucichła.
- Gdyby nie nasze zdolności i możliwość przyspieszenia faktu ku szczęśliwej pozycji- Carlisle spojrzał surowo na Tiffani- mogłabyś leżeć teraz w rowie z roztrzaskaną czaszką !
- Albo wszyscy dowiedzieliby się, kim jesteśmy !- Rose znów się odezwała- wiedziałam, że znów będą z nią kłopoty !
- Uważasz, że celowo zaszkodziłabym naszej rodzinie?- Tiffani podeszła do siostry, patrząc jej prosto w oczy- nie wiem, czemu mnie nienawidzisz, ale wiedz, że ja nigdy bym nie zdradziła lekkomyślnie naszego pochodzenia !
- Czyżby?- zakpiła Rose- właśnie przed chwilą byś to zrobiła !
- Ale nigdy wujostwu i rodzeństwu- odparła Tiffani, a głos jej zadrżał- i nawet tobie, bo wiedz, że i ciebie kocham !
Po ty słowach dziewczyna opuściła salon i pobiegła do siebie. Zatrzasnęła drzwi i ponownie zaległa na tapczanie. Nagle usłyszała, że ktoś puka.
- Nie ma mnie dla nikogo !- zawołała roztrzęsiona, ale ktoś wszedł.
- Jenny też tak mówiła, gdy się bała- odparł spokojnie głos Carlisle’a, a potem doktor westchnął.
-Wujku, to ty- Tiffani mocniej ścisnęła poduszkę- znów cię zawiodłam …
- Nie myszko- Carlisle usiadł na brzegu tapczanu, a dziewczyna mocniej zacisnęła powieki- każdy popełnia błędy …
- Przepraszam za tę wpadkę- odrzekła- naprawdę nie chciałam …
- Uwierzyłem ci w to, co powiedziałaś- doktor położył rękę na jej ramieniu- i to co zaprezentowałaś przed Rose … Wiedziałem, że to powiesz … Któż nie zna mojej małej dziewczynki nie lepiej niż ja …
Tiffani załkała, a Carlisle ją przytulił.
- Niestety nie będziesz mogła popisywać się Kurczakiem-odparł powoli- i masz dożywotni szlaban, jeśli chodzi o wyjścia …
- Przed I wojną też tak mówiłeś- Tiffani uśmiechnęła się- a skończyło się na przyzwoitce …
- I on niedługo też się skończy- wujek pogłaskał ją po głowie- tylko musisz mi jedno obiecać: że nie dasz się znów Jacobowi … Walcz z tym, Tiffani … A my ci pomożemy … Obiecujesz?
- Tak- odpowiedziała dziewczyna.
Tymczasem Edward odetchnął z ulgą.


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Nie 14:53, 27 Mar 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 15:01, 27 Mar 2011 Temat postu:

I tak dalej! I tak dalej, nie daj się!
Kundel powinien się trzymać z daleka, ale to trochę smutne.
Ja uważam że on jej nie kocha.

Pozdrawiam,
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Nie 15:30, 27 Mar 2011 Temat postu:

Uważam, że Tiffani pragnie za wszelką cenę doznać miłości. Dlatego też daje się tak wykorzystywać. Nie podoba mi się to. Powinna ona być bardziej...hm...Powinna nie dać się mężczyźnie. Myślę, że dlatego do tej miłości tak się pcha na siłę, bo w sumie w jej rodzinie jest ona jedyną, samotną osobą. Wszyscy mają już swoje drugie połówki, a ona nadal jest samotna...
Powinna znaleźć sobie mężczyznę, który jest podobny do niej i nigdy jej tak chamsko nie potraktuje. Powinien liczyć się z nią i jej uczuciami. Ona powinna stać się kobietą niezależną. Very Happy
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się w końcu ułoży. Jednak mam nadzieję, że szybko tego opowiadania nie zakończysz, bo jest naprawdę bardzo dobre. Wink
Pozdrawiam, Nessie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Czw 22:41, 31 Mar 2011 Temat postu:

Rozdział 7

„Wysokie napięcie”- Tiffani ostatnie słowa podkreśliła dwa razy i odłożyła ołówek na bok. Nigdy do swojego notatnika, który kiedyś pełnił funkcję pamiętnika nie używała długopisu. Zawsze myśli można zmienić, nawet jeśli kodeks ich tożsamości nie jest zgodny z prawdą. Dziewczyna zamknęła notes z taką siłą, że jej ława do pracy lekko się zatrzęsła i pamiętnik zapadł się pod drewno. Tiffani zerknęła pod spód i ujrzała dyndający złoty sznurek, który przebijał się przez przestrzeń i rzucał lekki cień na jej zmęczoną twarz. Dziewczyna zrezygnowała z tego widoku i rozciągnęła się wygodniej na swoim tapczanie. Teraz mogła leniuchować do woli, odkąd miała dożywotni szlaban.
Drzwi do jej pokoju zaskrzypiały nieco i wychyliła się przez nie głowa Alice. Dziewczyna o twarzy chochlika zmrużyła oczy i gdy ujrzała spadające na ziemię włosy siostry, mruknęła głośne „acha”, by Tiffani ją usłyszała i zamknęła drzwi, których klamka wyraźnie zaskrzypiała.
- Trele-morele !- siostrzenica doktora usiadła po turecku i pokazała Alice język- żadne podszepty czy umyślne znaki w postaci manipulacji języka mnie nie zwiodą !
- Ale za to mamy pewność, że twój odwyk na tle nerwowym jest skuteczny !- Alice ponownie wychyliła głowę i uśmiechnęła się, ukazując idealnie białe zęby.
- Najlepiej od ciebie, gdyż twoja straż objawia się na trzy wtargnięcia na godzinę- Tiffani nałożyła na głowę poduszkę i westchnęła.
Upewniwszy się, że siostra zniknęła, podeszła zrezygnowana do swojego biurka. Odsunęła szufladę i spojrzała na siebie. Nagle coś jej przyszło do głowy. Dotknęła swoich włosów, które miękkie w dotyku nagle zaczęły ją denerwować. Zerknęła w dół szuflady i coś jej błysnęło. Dziewczyna zmrużyła oczy, odsunęła ją bardziej i wyjęła nożyczki. Tiffani podeszła do lusterka i przejechała nożyczkami po włosach. Chwyciła pierwszy kosmyk i ścięła go. Pasmo włosów delikatnie opadło na dywanik. Tiffani zaczęła coraz bardziej manipulować nożyczkami, aż w końcu jej piękne, długie kosmyki sięgały zaledwie ramion. Przyjrzała się sobie. Wyglądała całkiem nieźle. Carlisle zawsze zachwycał się jej włosami. A teraz …
- Od dziś będę inna- powiedziała do lusterka młoda wampirzyca, patrząc na stertę ściętych włosów.
Drzwi się otworzyły, weszła przez nie Esme i …
- Tiffani, dziecko, coś ty zrobiła !
Taca, którą trzymała w dłoniach, spadła i z hukiem się rozbiła. Oto miała przed sobą siostrzenicę, która miała krótkie włosy !
Esme kucnęła i dotknęła pszenicznych kosmyków, które zabarwiły się teraz na ciemny kolor.
- Połączenie krwi i moich włosów- powiedziała Tiffani- ciociu, może chociaż będę mogła polować ?
- Carlisle się załamie- wampirzyca pokręciła głową- na co jeszcze wpadniesz, Tiffy?
- Na nic, ciociu- dziewczyna ucałowała Esme w policzek- potrzebowałam takiej zmiany … Czy mogę zejść na dół?
- Tylko pod moim okiem- odrzekła ciotka stanowczo- i nie wykorzystuj swojej super umiejętności !
- Wporzo- odrzekła Tiffani zeszła po schodach normalnie.
-Wporzo !- Esme złapała się za głowę- kto cię nauczył takiego słownictwa? Edward?
- Jestem !- jak na zawołanie przez barierkę schodów przeskoczył mąż Belli. Na widok siostry zagwizdał i poklepał ją z uznaniem po plecach.
- Nieźle, Tiffy !- jego złote oczy błyszczały- to nowa miss wśród wampirów?
- Raczej przypominająca źle wytartego mopa- warknęła Rosalie, stając na środku salonu- Carlisle dostanie palpitacji, widząc cię w tej szopie …
Tiffani ją zignorowała, siadając na sofie.
- Gdzie Bells?- spytała i spojrzała tęsknie z westchnięciem za okna, a Edward odparł:
- Poszła zaprowadzić Ness do ojca … Może zagramy w chińczyka?
- Wiesz, że w to wolę się z tobą nie mierzyć- odparła z uśmiechem siostra- na ten poziom bawię się z Renesmee …
-Wiem, że pozwalasz mojej córce wygrywać- Edward odwzajemnił uśmiech- ale może ta równowaga przypadnie i mi ?
- Przestań- Tiffani poklepała go po plecach, a Alice pojawiła się przed rodzeństwem z tacą.
- Śniadanko- zaszczebiotała i podała siostrzenicy Carlisle’a szklankę pełną krwi.
Tiffani pokręciła ze śmiechem z głową i wypiła duszkiem życiodajną ciecz.
- Wujek przesadza- powiedziała- mógłby chociaż wypuszczać mnie na polowania …
- Według Carlisle’a znowu mogłabyś mieć załamanie i spróbować uciec- odrzekł Edward, zakładając ręce za siebie- a to wyrokuje mniejsze ryzyko, byśmy musieli cię szukać, nim w desperacji coś sobie zrobisz …
- Daj spokój, jestem wampirem- prychnęła siostra- i nie widziałam się z Jacobem !
- Kochanie, z całą pewnością lepiej będzie, jak nie będziesz się z nim widzieć- Esme już starła krew w pokoju Tiffani i wróciła do kuchni- on tylko wprowadza u ciebie niepokój …
- Ale ja go- zaczęła Tiffani, lecz Alice położyła jej palec na ustach i odrzekła:
- Na pewno nie kocham … To zbyt mocne słowo …
Dziewczyna zerwała się i spytała z nerwami:
- Skąd możecie wiedzieć, jaki on jest? Zrobił świństwo, ale chcę to z nim wyjaśnić !
- Carlisle z nim już rozmawiał- Edward spojrzał z troską na Tiffani- i uwierz mi, możesz być spokojna.
- Raczej na jakieś dwa dni- prychnęła Rosalie- ten kundel śmiał mu powiedzieć, że on lepiej rozumie Tiffani !
Siostrzenica doktora podniosła do góry brwi, a Esme szybko do niej podeszła i powiedziała:
- Kochanie, Jacobowi na tobie nie zależy …
- Ciociu, nie powiedział mi tego !- dziewczyna spojrzała na nią błagalnie- czy nie mogę tego sama załatwić ?!
- Kochanie, on tego masz nas- Esme uśmiechnęła się do siostrzenicy- nie pozwolimy mu mieszać ci w głowie … To źle na tobie się odbija …
- Czasami przesadzacie !- Tiffani była wściekła- wiem, że źle zrobił dla Nessie, ale chcę usłyszeć od niego osobiście, że mu na mnie nie zależy !
- Dość- Esme ucięła jej wywody- idź do siebie na górę …
Tiffani zmarszczyła brwi, tupnęła nogą i pobiegła po schodach.
Esme pokręciła głową, a Edward polizał swój palec, którym wcześniej otoczył szklankę, z której piła jego siostra:
- Niezłe z sarny, ale zdecydowanie wolę krew pumy !
Tymczasem Tiffani chodziła jak wulkan po swoim lokum, aż w końcu usiadła zrezygnowana na tapczanie. Wszyscy za nią decydują ! W końcu jest już dorosła od 300 lat !
Dziewczyna poczuła, jak uchodzi z niej powietrze. Oparła dłonie na oparciu tapczanu, uspokoiła się i … nagle poczuła, jak spada w dół. Buchnęła na posadzkę, wzniósł się tuman kurzu i … Tiffani zobaczyła, że znalazła się w gabinecie Carlisle’a ! I to w części surowo zabronionej ! Dziewczyna spojrzała z niedowierzaniem na swoje dłonie … Z taką łatwością przeniknęła przez mury tego domu … Jak?
Tiffani usłyszała nagle dziwny szmer. Ukryła się szybko za fotelem wujka i zobaczyła Rosalie, która myła mopem podłogę … Zostawiła drzwi otwarte, podparte kijem. To jedyna okazja, by na chwilę wyrwać się z domu … Tiffani zrobiła szybki skok i znalazła się za wersalką w salonie. Jej nowa fryzura nieco wychyliła jej się na oczy, ale szybko ją poprawiła. Nikogo nie było w domu. Tiffani wykorzystała swoją starą moc i po chwili już była na szczycie drzewa. Wspięła się na tyle wysoko, by nie dostrzegł jej o wzroku sokolim Edward. Dziewczyna oddała skok na następne drzewo i mocno złapała się jego gałęzi. Następnie skierowała się na dom Blacków. Nie wyglądała za ładnie- według niej. Wytarte dżinsy, szara bluza, stosunkowo na nią za duża, pożyczona od Emmeta. Na znak buntu chciała się sprzymierzyć z kimś, kto jej niewoli nie podzielał. No ale w końcu od jeden jako jedyny lubi ekstremalne doznania.
Gdy Tiffani znalazła się koło garażu Blacków, dostrzegła ten nagi tors, który zawsze wprawiał ją w zachwyt. Te ociekające hebanem włosy, duże, szorstkie dłonie. Jake robił coś przy motorze. Dziewczyna podeszła powoli. Stanęła na kruchej gałązce, która ją zdradziła. Jacob momentalnie oderwał się od zajęcia i wyprostował w okazałości. Jego twarz wyrażała zdziwienie.
- Tiffani?- spytał, by po chwili szybko do niej podejść.
- Cześć, Jake !- dziewczyna pozostawała bezpośrednia, ale ten dotknął jej dłoni. Tiffani zadrżała, gdy chłopak posunął się o krok dalej. Dotknął jej podbródka i zaczął namiętnie całować. Tiffani chciała się odsunąć, ale uniemożliwił jej to, gdyż już trzymał ją w talii.
- Nawet nie masz pojęcia, jak za tobą tęskniłem- odrzekł, przerywając całowanie i muskając wargami jej czoło.
- Myślałam, że powiesz to Nessie- odrzekła chłodno Tiffani, wkładając dłonie pomiędzy nią a tors chłopaka, zachowując tym samym dystans.
- Czemu się opierasz?- Jake ujął ją za dłonie i chciał pocałować, ale dziewczyna odwróciła głowę- kocham cię i ty o tym wiesz …
- To samo mówiłeś Belli- odparła, prostując się z godnością- a potem jej córce … Kto tu gra, Jacobie?
- Chcę ciebie- powiedział z mocą, dotykając jej dłoni- i nawet jeśli czujesz wstręt, będę o ciebie walczył … Ty też mnie kochasz …
- Sama już nie wiem- Tiffani odsunęła się nieco, nie mogąc oprzeć się zapachowi jego skóry- moja rodzina jest dla mnie ważna …
- Czy ja się dla ciebie nie liczę, Tiffani Cullen?- Jacob spojrzał na nią w ten sam sposób, gdy po raz pierwszy podziałała pomiędzy nimi chemia.
Tiffani zamrugała, a chłopak szybko to wykorzystał. Zaczął ją namiętnie całować, dotykając jej szyi. Dziewczyna nie ruszała się, a Jake wsunął jej ręce pod bluzkę. Wtedy Tiffani ocknęła się.
- Nie !- krzyknęła, gdy jego palce dotknęły jej stanika.
- Myślałem, że tego pragniesz- szepnął, wydając ciepłe powietrze. To znowu podało dziewczynę w wątpliwości.
- Kocham cię, ale nie mogę, wampiry nie mogą mieć dzieci- Tiffani zasłaniała się zakazanym faktem, ale Jacob chwycił ją na ręce i zaniósł do domu. Gdy przekraczali próg, odparł:
- Chcę się z tobą ożenić …
- Nie to tak ma wyglądać, Jacob- dziewczyna nadal się broniła, ale jego palce były takie chłodne.
Gdy znaleźli się na niewielkim tapczanie, Indianin delikatnie zdjął z niej ubranie. Tiffani przymknęła oczy i wyrocznia się wypełniła.
Dla wampirzycy wszystko było gorzkim snem. Wprawdzie Jacob był delikatny, ale obiecała sobie co innego. Gdy ten spał, szybko wysunęła się z jego ramion i ubrała. Nazywając siebie „Idiotką”, szybko pomknęła przez las. Nie zważała na to, że się potykała i z głośnym łoskotem upadała na ziemię. Popełniła poważne wykroczenie i musi się z tego teraz rozliczyć.
Gdy znalazła się przed domem, spotkała Bellę. Wszystkie światła były rozpalone, a siostra padła w jej objęcia.
- Gdzieś ty była ?!- Bella była przerażona- Carlisle wszystkich rozesłał …
Tiffani stanęła i wyszeptała:
- Nic, byłam się przejść …
Żona Edwarda objęła ją i zaprowadziła do domu. Tam czekali na siostrzenicę Carlisle i Esme. Ciotka objęła dziewczynę i spojrzała na jej twarz:
- Dziecko, martwiliśmy się o ciebie !
- Nic mi nie jest- odpowiedziała pewnie Tiffani- wujku, byłam się przejść …
- Bez pozwolenia?- Carlisle podniósł do góry jedną brew- nie tak się umawialiśmy …
- Muszę iść odpocząć !- odrzekła Tiffani i wspięła się po schodach.
Miała nadzieję, że nie ujrzy Alice. Ona i jej wizje … Na szczęście w jej pokoju nie było siostry. Tiffani położyła się na swoim tapczanie i nakrywszy się kocem, biła się z myślami.
Gdy pod wieczór przyszedł do niej Carlisle z kolacją w postaci szklanki krwi, dziewczyna odmówiła. Doktor zmarszczył czoło i dotknął jej policzka. Był zimny, co znaczyło, że nic jej nie dolega.
- Proszę, wypij- zachęcił ją Carlisle, więc Tiffani zaczęła wolno sączyć krew. Nagle zakrztusiła się i wszystko z niej się wylało na podłogę. Dziewczyna dyszała, przerażona. Następnie poczuła mdłości. Chwyciła swój kosz, w którym trzymała skrawki papieru i zaczęła wymiotować.
Carlisle był zdumiony.
- Tiffani, gdzieś ty była i co robiłaś?- spytał rzeczowo, a ona drżała jak w konwulsjach.
Gdy doszła do siebie, było jej wstyd, że Carlisle musiał być świadkiem tej żenującej sceny.
- Byłam się przejść- powtórzyła i wtedy do pokoju wpadła Alice.
- O mój Boże- dziewczyna złapała się za policzki- stało się …
Carlisle zmarszczył czoło. Spojrzał na przybraną córkę, a ta odparła, unikając jego wzroku:
- Tiffani jest w ciąży …
- Co takiego?- doktor był wstrząśnięty, przykląkł na jedno kolano i patrzył surowo na siostrzenicę.
- Jak to możliwe?- spytał ostro- Tiffani, odpowiedz mi !
- Byłam z Jacobem- odpowiedziała i chciała wybiec z pokoju, lecz Carlisle ją przytrzymał:
- Czy ty wiesz, co to dla ciebie oznacza? Pewną śmierć !
Tiffani wyszarpnęła się z jego uścisku, lecz Emmet i Alice zagrodzili jej drogę.
- Volturi nie mogą się dowiedzieć- Esme podeszła do siostrzenicy i ją objęła- maleńka, w nasz możesz mieć wsparcie …
- Nawet jeśli zginę, to tylko ja, nie wy !- odpowiedziała dziewczyna i spojrzała na rodzinę- nikt z was nie ucierpi !
- Ukryjemy ją- Bella podeszła do Tiffani i ją objęła- podobnie jak z Nessie, Volturi nie dowiedzą się o dziecku naszej Tiffy …
Carlisle zszedł ze schodów zrezygnowany. Przejechał dłonią po twarzy i oparł czołem o framugę drzwi.
- Carlisle, ile trwa ciąża u wampira?- Esme poczuła się dziwnie, pytając męża o to.
-Tydzień- odrzekł doktor-Tiffani, twoje dziecko będzie pół człowiekiem, pół wampirem, bo ojcem jest wilkołak, a do tego człowiek …
Siostrzenica odsłoniła swój brzuch, który nosił w sobie maleńką istotę.
- czy będę mogła je wychować- spytała- przecież wampiry nie mogą mieć dzieci …
- Jeśli Volturi się dowiedzą- szepnął Carlisle- wydadzą cię na śmierć …
Zapadło napięte milczenie.


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Czw 22:41, 31 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 14:05, 01 Kwi 2011 Temat postu:

NIIEEEEE! Czy to jakiś żart? Przecież nie mogą... Ale Rosalie będzie jej zazdrościć. Ale niech jej nie zabijają. Błagam!
Ja lubię twoje opowiadanie, nie chcę jego końca!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 15:52, 01 Kwi 2011 Temat postu:

Przeczytałam. Very Happy
Zabić ją! Mad Nie lubię jej. Jest żałosna i łatwa. Wkurza mnie. Szkoda mi Cullenów, którzy wciąż muszą ją ratować z opałów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reneesme1
Administrator



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Forks
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 18:45, 01 Kwi 2011 Temat postu:

No cóż.... trochę to zagmatwane. Ale podoba mi się. Tiffy jest taka inna niż Bells czy reszta Cullenów. Czekam na dalszy ciąg.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pią 18:59, 01 Kwi 2011 Temat postu:

Kochane, Nessie otoczy małą Jennifer opieką. Zejdą się z Jacobem i będą wspólnie wychowywać dziecko Tiffani.


Rozdział 8

Na drugi dzień Tiffani wraz z Carlisle’m zdecydowali, że powinna powiedzieć Jacobowi o ciąży. Dziewczyna podniosła do góry swój top i dotknęła z czułością zaokrąglonego brzuszka.
- Niedługo nie zmieścisz się w żadne dżinsy- Bella uniosła oczy do góry, leżąc na tapczanie siostry i podpierając policzki.
- Mówisz to z własnego przykładu?- spytała Tiffani, mierząc niebieską bluzkę, którą dostała od Alice.
Bella uniosła się i usiadła na tapczanie. Założyła nogę na nogę i odparła:
- Gdy nosiłam Nessie pod sercem, szybko wszystko stało się za małe … Ale moja ciąża trwała zaledwie miesiąc …
- Zaledwie?- Tiffani puściła do niej oczko- co mam powiedzieć o swojej? Będzie krótsza, bo zaledwie trwa tydzień …
Edward wkroczył dumnie do pokoju siostry, niosąc na tacy dwa napoje. Receptura Carlisle’a. Krew dzika z witaminą A.
Bella odgarnęła włosy do tyłu i wziąwszy z tacy szklankę, wypiła część napoju. Po chwili jednak skrzywiła się i lekko zamachała ręką.
- Ale cuchnie !
- Krew wydrążona specjalnie z serca- poinformował ją mąż, siadając obok i całując ją w policzek- specjalnie dla mamuś w ciąży ! Właściwie dla naszej Tiffy … Ta pierwsza porcja też …
- Wybacz !- Bella zaśmiała się, ukazując cudowne dwa dołeczki.
- Dla ciebie mogą być oba- zawtórowała jej Tiffani i wypiła duszkiem życiodajną ciecz.
- Dziś masz powiedzieć Jacobowi o ciąży?-spytał poważnie Edward, marszcząc czoło- czy mam w razie czego być pomocą przyboczną?
- Dam sobie radę, naprawdę- zapewniła go siostra- a jak go nie będzie chciał, pokocham go ja … Moją Jennifer lub Carlisle’a …
- ładne imiona- zauważyła Bella- jedno po matce, tak?
- Tak- Tiffani skinęła głową- Jenni … A jeśli chłopiec to po wujku … Gdy mnie nie będzie …
- Przestań !- Bella odstawiła szklankę tak mocno, aż ta rozbiła denko- przecież ci mówiłam, że Volturi się nie dowiedzą !
- Carlisle mi nie mówił, ale Aro może się dowiedzieć- szepnęła Tiffani, a jej twarz zadrżała- jest jakaś więź między nami … On może poczuć krwiobieg mojego dziecka …
Edward spojrzał gwałtownie na żonę, ale Bella wytrzymała to spojrzenie.
- A jeśli chce, to stawię mu czoła- odrzekła dzielnie Tiffani- po raz ostatni …
Siostrzenica doktora założyła na siebie sukienkę i buty na płaskim obcasie. Wykorzystując swoje stare umiejętności, udała się do domu Blacków. Jacob stał przy swoim domu z Sethem.
- Tiffani?- jego przyjaciel ze sfory cofnął się na widok wampirzycy- jesteś jakaś zmieniona …
- Jake- dziewczyna była bezpośrednia- jestem w ciąży …
- To gratulacje- Indianin prychnął- i zapewne historyjka, że jest ono moje …
-Z tobą wczoraj przeżyłam iście płomienną noc- Tiffani patrzyła na niego z odrazą- ale nie zamierzam ci wałkować kwestii o alimenty … Widzimy się ostatni raz …
Jacob spuścił z tonu i spojrzał na nią niepewnie.
- Co ty mówisz- wyciągnął dłoń w jej stronę, ale ona się cofnęła.
- Nigdy do siebie nie pasowaliśmy- odparła i pomknęła w stronę domu.
Na ganku czekał na nią Carlisle. Uśmiechnął się na jej widok, a ona zarzuciła mu ręce na szyję.
- Moja maleńka będzie mamą …
- A ty dziadkiem- odrzekła z uśmiechem dziewczyna- ale mniejsza o to, wujku …
Oboje wkroczyli do domu. Nie wiedzieli, że są obserwowani przez parę czerwonych oczu.
Następnie dni ciąży minęły spokojnie. Tiffani poruszała się ostrożnie po domu, a w dniu porodu wszyscy zebrali się w salonie, gdzie przyszła matka rozpakowywała prezenty. Nagle poczuła, że robi jej się gorąco.
- Wujku, głowa mi płonie …
Tiffani osunęła się na ziemię i złapała się za brzuch.
- Już czas- zarządził Carlisle i główny stół został przygotowany, aby umożliwić odebranie dziecka.
- Na trzy przyj- odpowiedział doktor, mający na rękach rękawiczki. Tiffani zacisnęła zęby i zaczęła pomagać swemu dziecku przyjście na świat.
U dołu asystował Carlisle z Esme. Rosalie trzymała znienawidzoną siostrę za rękę, a Bella za drugą.
- Dasz radę- żona Edwarda pogładziła ją po głowie.
- Ostatni raz !- krzyknął Carlisle i Tiffani napięła się ze wszystkich sił. Buchnęły skrzepy krwi i doktor trzymał w objęciach maleńkie dziecko.
- To dziewczynka !- zawołała Esme, biorąc od męża maleństwo i owijając ją w czysty ręcznik.
Tiffani uśmiechnęła się do Belii i Rose, ale ta druga szybko opuściła pokój. Carlisle podszedł do siostrzenicy, zdjął rękawiczkę i ucałował ją w czoło. Nagle Tiffani rozszerzyła źrenice i przestała reagować.
Carlisle zareagował natychmiast. Dotknął jej czoła, a potem szyi. Coś blokowało jej przegub.
- Carlisle, co się dzieje !- Bella była przerażona, gdy wbiegła Alice.
- To Aro- krzyknęła, by wszyscy słyszeli- dusi Tiffani !
- Skurwiel wykorzystał moc telepatii- doktor z rozpaczą próbował powstrzymać kleszcze na szyi Tiffani. Niestety, było już za późno …
- Tiffy !- Bella przypadła do siostry i chwyciła ją za rękę. Dziewczyna wyglądała, jakby spała. Jej szyja okryła się srebrzystym pyłkiem. Carlisle usiadł na sofie i ukrył twarz w dłoniach.
- Co z Tiffy?- Esme gdyby tylko mogła, rozpłakałaby się.
- Ona nie żyje- odrzekł cicho doktor- musimy urządzić ognisko …
Alice upadła na kolana i wydała z siebie zduszony okrzyk. Jasper objął ją i wyprowadził z pokoju.
- Sam się tym zajmę- zarządził doktor.
Po chwili na podwórku płonęło wielkie ognisko. Zaś w domu pojawiło się nowe życie, które miało zmienić życie Cullenów już na zawsze.
Na następny dzień doktor został z rodziną. Mała córeczka Tiffani leżała w łóżeczku i ssąc smoczek, spała spokojnie, oddychając miarowym oddechem.
- Czy ona ma jakieś imię ?- Nessie, która była już duża na tyle, by jej powiedzieć o śmierci ciotki, patrzyła z ciekawością na swoją siostrę.
- Tak, Jennifer Carlisle- Bella objęła Nessie, a ta spytała:
- czy mogę ją ucałować?
- Pewnie- Edward popchnął lekko córkę, a ta schyliła się nad Jenni i ucałowała ją w czóło. Malutka obudziła się i wszyscy zobaczyli, że ma duże, niebieskie oczy.
- Będzie moją najukochańsza siostrzyczką- odrzekła Nessie-a ja będę zawsze przy niej …


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Pią 19:03, 01 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Pią 19:24, 01 Kwi 2011 Temat postu:

Słodki koniec. Naprawdę. Już się nie gniewam. Nie będę oburzona. Z mojej strony powinny sypać się same pozytywne komentarze. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Archiwum Opowiadań
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin