Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

"Sprawy istotne a sprawy przyziemne", rozdział ost

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Archiwum Opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Tiffani
Gość






PostWysłany: Pią 19:41, 01 Kwi 2011 Temat postu: Re: "Sprawy istotne a sprawy przyziemne", rozdział

Rozdział 9

Carlisle przez najbliższe dwa tygodnie przeżywał ciężki okres. Miał wrażenie, że tkwi w swoim świecie, jednak jego ruchy zostały pozbawione wszelkiej elastyczności, kończył jeden dzień, udawał się na polowanie i zaczynał wszystko od nowa. Właśnie siedział w swoim gabinecie i splótłszy ze sobą palce, wbił łokcie w blat. Sygnet znajdował się na krawędzi palca, prowadził bojkot o to, czy spadnie, czy nie …
Doktor zdjął go i położył na rozpostartej dłoni. Zielony, migał wesołymi barwami, co zdenerwowało Carlisle’a. Chwycił go w dwa palce i cisnął w głąb półek z książkami. Rozległo się ciche brzdąknięcie i błysk odbity od starego drewna, przeszytego czasem i tradycją.
Nagle rozległy się czyjeś niewyraźne kroki. Carlisle podniósł do góry jedną brew i odwrócił się. Jego fotel miarowo zmienił położenie.
Mignęło coś różowego o długich, czarnych włosach. Doktor wstał i wyostrzył zmysły.
Nagle ujrzał przed sobą może pięcioletnią dziewczynkę. Wyglądała jak Nessie, ale z pewnością nią nie była. Miała pociągłą twarz i duże niebieskie oczy. Na wyciągniętej rączce trzymała coś, co się błyszczało. Carlisle podniósł do góry brwi i rozpoznał własny sygnet.
- To chyba twoje- powiedziała dziewczynka, a doktor spytał niepewnie:
- Jenni?
Dziewczynka skinęła głową i ciągnęła dalej:
- Nikogo nie było, więc pomyślałam, że przyjdę tu i opowiem ci, co mi się śniło, dziadku …
- Jak to możliwe, że urosłaś?- Carlisle kucnął przy Jenni i obserwował jej zabawę sygnetem. Podrzucała go i ze śmiechem łapała w małe dłonie.
- Zaczekaj, tu- polecił jej doktor i udał się w głąb swoich książek. Przejechał palcem po ostatnim regale, wyjął znoszoną księgę i otworzył ją na otwartej stronie:
- „Potomstwo wampirów i wilkołaków, czyli mieszańców w pierwszych dwóch tygodniach życia cechuje intensywny wzrost, który następuje dopiero po pierwszym roku”- przeczytał Carlisle i zatrzasnął swoją własność- a jednak !
- Dziadku?- Jenni zeskoczyła z najbliższego stopnia- gdzie jesteś?
- Tu, kochanie- Carlisle wziął od małej sygnet i włożył go na palec, a ją podniósł- pójdziemy do salonu …
Doktor wyszedł ze swojego gabinetu i ujrzał wchodzącą Bellę wraz z Nessie. Dziewczynka miała już około dziesięciu lat i zdumiała się na widok Jenni.
- Carlisle, czy to córeczka Tiffani?- spytała wstrząśnięta żona Edwarda, a doktor kiwnął głową. Postawił Jenni na ziemi, a ta podbiegła do Nessie i wzięła ją za rękę.
- Chdoź, pobawimy się- powiedziała córeczka Tiffani i Jacoba- mam w swoim pokoju lalki Barbie … czy chcesz mieć osobną kwaterę?
Nessie skinęła głową i po chwili obie znikły na szczycie schodów.
- Jak to możliwe, że ona urosła?- spytała Bella, siadając na sofie- przecież ma dopiero dwa tygodnie …
- I będzie miała te swoje pięć lat do następnego roku- wyjaśnił jej Carlisle- tak rosną pół wampiry, pół ludzie, dzieci wampirów i wilkołaków, a nasza Jennifer jest jednym z nich …
- Czy Jacob wie, że ma córkę?- spytała Bella, a Carlisle odparł:
- Powiedziałem mu, ale on nie chce o tym słyszeć … Jenni jest nasza i to ja z Esme jesteśmy jej zastępczymi rodzinami … Tak chciała Tiffani …
Z daleka rozległ się śmiech zabawy dwóch małych dziewczynek.



Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Pią 19:41, 01 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Sob 12:59, 02 Kwi 2011 Temat postu:

Tiffany miała swoje wady, jak i zalety. Nie była idealna, ani sztuczna.
Szkoda że już nie żyje, ale zobaczymy jak rozwinie się sytuacja z Jenny(skrót od Jennifer.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Śro 17:11, 06 Kwi 2011 Temat postu:

Rozdział 10


Jenni siedziała w kącie i bawiła się swoją lalką, podarowaną przez Esme. Dziewczynka czesała okrągłą szczotką jej puszyste loki i próbowała wczepić w nie ogromną , fioletową kokardę, ale umykały jej ostatnie końce.
Jenni zmarszczyła czarne brwi, zgięła paluszki i podjęła ponowną próbę nadania elegancji swojej zabawce. Ciągle jednak miała z tym problem. Zerknęła na Esme, która gotowała dla niej zupę i nie chciała w niczym przeszkadzać.
„Pewnie babcia ma dużo problemów z tym drugim daniem”- pomyślała Jennifer, poprawiając sobie grzywkę- skoro ją tak długo gotuje, musi być bardzo trudna”.
Córka Tiffani wstała, wzięła do ręki lalkę i udała się na spacer po domu Cullenów. Nagle z pokoju Rosalie dobiegł ją śpiew. Rzadko słyszała, by ciotka kiedykolwiek coś nuciłą. Zazwyczaj omijała ją bez słowa, już tak w ciągu dwóch miesięcy, odkąd mieszkała u Esme i Carlisle’a.
Jenni wychyliła główkę i ujrzała Rosalie, która wkładała duże koła. Nagle w lustrze dostrzegła twarz znienawidzonej siostrzenicy.
- Czego chcesz?- spytała oschle Rose, a Jenni drgnęła.
Dziewczynka oparła się policzkiem o ścianę i wiercąc czubkiem kapcia o podłogę, odparła spokojnie:
- Ładnie wyglądasz, ciociu …
Rosalie wstała z taboretu, podeszła do Jenni i wziąwszy ją za rękę, syknęła:
- Wynoś się stąd, mała pleciugo !
- Wujek Jasper powie ci dziś, że jesteś nie do zniesienia, a Emmet będzie się śmiał z tego że złamiesz paznokieć !
Rose stanęła w miejscu i przyjrzała się uważnie temu dziecku, której do tej pory uważała za dziwne. Jennifer spojrzała na nią i uśmiechnęła się serdecznie.
- Skąd pięcioletnie dziecko ma takie głupie pomysły?- spytała wampirzyca i trzasnęła dziewczynce drzwiami przed nosem.
Tymczasem nagle Jenni szybowała w górze, gdyż unosił ją roześmiany Edward.
- I jak się ma moja mała księżniczka?- spytał, całując ją w policzek, gdyż miał ją w swoich ramionach. Gdy stawiał ją na ziemi, Jamie zapytała:
- Wujku, będzie dziś Renesmee?
Edward pochylił się ku niej i z błyskiem oku:
- A czemu nigdy nie powiesz Nessie?
- Bo ktoś by się gniewał- odrzekła Jenni, skupiąc loki na swojej laleczce.
- Kto, skarbie?- chłopak zmarszczył czoło i dotknął jej podbródka, a ona jego dłoni.
- Ciocia Bella za chwilę przyjdzie- powiedziała i odeszła.
Edward poczuł, jak mała dłoń muska jego palce i wchodzi po schodach na górę, ubrana w niebieskie spodenki i bluzkę z kotkiem. Cullen wyprostował się, marszcząc brwi i już poczuł w okolicach swej klatki piersiowej delikatne dłonie swej żony. Nessie zaś przytuliła się do ojca, a on czule pogłaskał ją po włosach.
- To dziwne- odparł, a Bella odwróciła jego twarz ku niemu:
- Chyba nie powiesz to, że cię kocham?
- Nie to, głuptasie- Cullen musnął delikatnie jej wargi, a Nessie spojrzała z niesmakiem na rodziców:
- Z Bobbym Newtonem mi to nie wyszło !
Bella i Edward przestali się całować i spojrzeli na córkę zaskoczeni.
- Musi skądś brać przykład- odparł wesoło Jasper, wchodząc z Alice, która miała na sobie śliczną bluzeczkę, której dekolt „przyświecał” kratkę ze srebrnej nitki.
- Ale w tym wieku dla dzieci to niemoralne- odparła wchodząca Rose, a Jazz mruknął:
- Owszem, ale bardzo kształcące ich duchowe samo się !
- Może w wydaniu tej małej dzikuski, która ciągle mnie podgląda- warknęła blondynka, patrząc na górę, gdzie dawnym pokój Tiffani należał teraz do jej córki.
- Jesteś strasznie nie do zniesienia !- Jasper zmarszczył brwi- to dziecko straciło matkę, a ty nie masz dla niego serca !
- Dla Franni nigdy nie miałam – wycedziła Rose- nawet jeśli maskowałam sympatię do niej, to tylko ze względu na Carlisle’a …
- Jak możesz- Bella pokręciła głową- Tiffy była taka kochana …
- I łatwa w zdobyciu- Rose nie kryła wzburzenia- jeden dzień, jedna noc i po chwili wraca z brzuchem !
Odwróciła się i po chwili zderzyła z Emmettem.
- Cześć, słonko !- osiłek ucałował ukochaną w czoło, a ta spojrzała na swoja palce. Jeden z tipsów zwisał żałośnie.
- Ta mała miała rację !- Rose rozszerzyła złote oczy z przerażenia- to wszystko się wydarzyło !
- Co ci jest?- Edward zmarszczył czoło- zachowujesz się jakoś dziwnie …
- To nie ja !- Rose zastukała obcasami i wybiegła na środek salonu- ale Jennifer ! Godzinę temu powiedziała mi, że Jasper stwierdzi, ze jestem nie do zniesienia, a teraz złamał mi się paznokieć !
Cullenowie spojrzeli po sobie ze zdumieniem. Bella spojrzała w miejsce, gdzie stała Nessie, ale córki tam nie było. Pewnie jest u Jenni. Dobrze, że nie było jej przy tej rozmowie.
- Dotknęła mojej ręki- Rose wskazała na swoją dłoń- i ona to powiedziała !
Nagle do domu wszedł Carlisle. Spojrzał ze zmarszczonym czołem na przybraną córkę i spytał:
- Jesteś pewna? Czy Jenni może przejawiać jakieś zdolności?
- Ona chyba przewiduje przyszłość- podsunął Jazz, ale Edward odrzekł:
- Mi się jednak wydaje, że ona czyta z ręki … Nasze myśli … Jak Aro …A on nie lubi, jak do Nessie …
Nagle wszyscy usłyszeli krzyk z pokoju Jennifer.
- To dziewczynki !- Bella z Edwardem ruszyli w kierunku dawnego lokum Tiffani. Cullenowie otworzyli z rozmachem drzwi. Ale Nessie i Jenni tam nie było. Pozostał za to coś, co Carlisle dał Aro w zamian za pozostawienie przy życiu jego siostrzenicy.


Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Śro 17:17, 06 Kwi 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Śro 20:35, 06 Kwi 2011 Temat postu:

CO? Przepraszam że się powtórzę,,COOOO?" , ale to mnie zupełnie zszokowało. Będzie tam stała Tiffany, a nie będzie tam Renesmee I Jenny?! Jak to możliwe? Masz szybko napisać nowy rozdział! Do twojego programu do pisania, i to już!!!
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy,
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Śro 20:44, 06 Kwi 2011 Temat postu:

Zakończenie będzie pełne akcji, jeszcze dziś coś umieszczę, a Nessie będzie, bez niej Tiffani nie istnieje Wink
Powrót do góry
Tiffani
Gość






PostWysłany: Śro 22:10, 06 Kwi 2011 Temat postu:

Rozdział 10, ostatni
- Gdzie moja córka?- ręce Belli zadrgały, a ona upadła na kolana. Edward szybko objął żonę, ale nie stracił mocy, z jaką zawsze przyszło mu się zmierzyć w niebezpieczeństwie. Przez ramię brata zajrzała Alice, gdy nagle usłyszeli stanowczy głos:
- Przepuście mnie !
Niewątpliwie należał on do Carlisle ‘a. Doktor wszedł do zdemolowanego pokoju i nastąpił na kawałki zbitego szkła. Potem nachylił się i podniósł coś, co zabłyszczało szkarłatem i mieniącym się jasnym światłem w dobie tak jasnego dnia.
- Co to jest, Carlisle?- spytał ostro Edward- i co z dziewczynkami?
Doktor westchnął i zwrócił się ku rodzinie. W rękach trzymał złoty naszyjnik, który ofiarował Aro podczas uwolnienia Jacoba.
- Pamiętacie, gdy mówiłem o pakcie między mną a tym wampirem?- spytał poważnie, a Cullenowie zgodnie pokiwali głowami- obawiam się, że to zasadzka … Ten naszyjnik oznacza, że Aro nie stracił swego namiaru nieśmiertelnego, a Jennifer to mistyfikacja …
- Zaraz, zaraz- Edward wstał i podszedł do ojca- nic z tego nie rozumiem … Przecież widzieliśmy, jak Tiffani ją rodziła … czyżby była … duchem ?
- Raczej czarem Aro- doktor przyłożył pięść do ust, a sygnet zabłyszczał słońcem i Edward nieco zmrużył oczy.
- Syn Aro spłodził dziecko z ludzką kobietą, a moją siostrą- odrzekł Carlisle- z Tiffani łączą go więc więzi krwi, więc możliwe, że ona gdzieś tam w Volterze żyje …
- To możliwe?- Bella powoli podniosła się- przecież spaliłeś jej ciało …
- Carlisle- do dyskusji wtrąciła się Alice- pamiętasz łzy Tiffani? Przecież chyba ona nie była do końca wykształconym wampirem ! Wszystko się w niej rozwijało do nieśmiertelności !
- Aro nie zaryzykowałby utraty swej pozycji i siły- odrzekł doktor- trzyma Tiffanii porwał Nessie, ponieważ moja wnuczka posiada dar, którego pożądają Volturi …
- Co oznacza- podchwycił Edward- że ja, Bella i Alice jesteśmy dla Aro łatwym celem …
- A co na to Marek i Kajusz?- Esme pokręciła głową, marszcząc brwi- czy oni nie ukarzą brata?
- Wszystko możliwe- powiedział Carlisle- ale to wszystko zależy od czasu … a mamy go niewiele … Musimy ruszać …
- Będzie małe łubu-du !- Emmet zatarł ręce, a Rose miała spojrzenie pełne przerażenia.
- Edwardzie, Jasper, Emmet, ruszam przodem- doktor otworzył okno, jak to niegdyś robiła jego siostrzenica, gdy wyruszała na potajemne wędrówki- musimy odzyskać Tiffani i Nessie …
Cztery rosłe wampiry po kolei wyskoczyły przez okno i z szykiem jak na płeć przeciwną od ich ukochanych zrównało się z ziemią. Esme wyjrzała przez okno, a Carlisle skinął głową. Jego żona, Bella, Alice i Rose ruszyły jego śladem.
W oddali słychać było wilczy skowyt. Pełen boleści za utraconą kochanką.

--
Mury Volterry przytłaczały już niejednokrotnie Jane. Jednak ta mała wampirzyca sprytnie wykorzystywała swoje atuty, by się nie nudzić. Stanęła przed słabo oświetloną celą i pchnęła drzwi. Żelazo wydało cichy jęk, a część jego opadła ze starości. Po kamiennych odłogach wałęsały się myszy, a przytwierdzona jaskrawymi sznurami postać w białej, podartej sukni nie miała prawa się poruszyć, zgięta bólem, jaki naniosła na nią Jane.
- Dość- wampirzyca zamrugała i postać opadła. Jej pszeniczne włosy układały się w nieładzie, a sama była zbyt słaba, by cokolwiek powiedzieć. Obok jej ręki przebiegł ohydny szczur.
- Nie jesz, Tiffani?- prychnęła Jane- przecież tym, wy, Cullenowie się odżywiacie … Głodząc się, nie zginiesz tak łatwo …
- Żeby Aro zapłacił za krzywdę, jaką chce wyrządzić Nessie !- powiedziała z nienawiścią siostrzenica Carlisle’a, a przez jej ciało przeszły kolejne tortury. Opadła ponownie i straciła przytomność.
Jane z zadowoleniem zamknęła i zaryglowała drzwi, po czym stukając obcasami, udała się do siedziby Aro.
Towarzyszący jej Alec i Feliks wystąpili z półmroku i w cichym pochodzie szemrali:
- Jak Marek i Kajusz się dowiedzą …
- Aro nie może …
- Zamknąć się !- wrzasnęła Jane, a jej czerwone oczy zaczęły błyszczeć złowrogo- czy i was mam ukarać za nielojalność wobec naszego pana?
- Jane, siostro- Alec wystąpił jej naprzeciw, ale w tym momencie wampir wrzasnął, rzuciło nim o ścianę i po chwili leżał, cały się trzęsąc.
- Mówiłam- rzuciło krótko wampirzyca i nie zwracając uwagi na brata, zaczęła iść swoim tempem. Przed drzwiami do sypialni Aro zapukała mosiężną gałką i gdy usłyszała aksamitne „proszę”, weszła wraz z Feliksem.
Dookoła trumny Aro były ustawione świeczki na podwyższeniach.
- Panie- Jane ukłoniła się Aro, a za nią niezdarnie jej kompan.
- Jane, kochanie !- jej mentor klasnął w dłonie i zbliżył się ku niej i ucałował ją w czoło. Feliks spojrzał na Aro, a ten wymierzył mu siarczysty policzek.
- Ile razy ci mówiłem, głupcze, byś nie patrzył mi prosto w oczy- warknął i wskazał dłonią na posadzkę, gdzie leżała mała dziewczynka o kręconych, brązowych włosach.
- Renesmee Cullen- podchwyciła Jane i uśmiechnęła się jadowicie- dziś mój panie chcesz z niej wydrążyć soki?
- Ciii- Aro położył palec na jej wargach- ona jest dla nas zbyt cenna … raz razie- rzucił półgłosem- poczekamy na jej rodziców … naszych drogich Edwarda i Isabellę … a także dziadziusia i resztę tej hołoty … A właśnie, jak się czuje moja wnuczka Tiffani?
- Byłam u niej- odparła z obrzydzeniem Jane – niestety wciąż odmawia posiłku, który koło niej biega …
Zaśmiała się krótko, ale w jednej chwili poczuła na sobie palce Aro.
- Panie- dziewczyna zaczęła się krztusić.
- Czy ktoś tu prosił cię o zjadliwy komentarz, Jane?- spytał słodko Aro, a ta szybko pokręciła głową.
Wampir puścił ją, a ta szybko pogładziła się po szyi.
Aro usiadł na krześle, po czym splótł dłonie.
- Doskonale ich wyczuwam … Raz … dwa …
Jedna z szyb pękła i z trzaskiem na kamiennych płytach pojawił się Emmet. Na widok Aro rzucił się w jego kierunku, ale Feliks zastąpił mu drogę. Oba wampiry zaczęły się ze sobą mocować, póki Feliks nie poszybował w górę i runął jak długi, przytrzymywany przez Emmeta. Po bracie weszli Bella i Edward, a za nimi reszta Cullenów.
Na widok nieprzytomnej córeczki Bella chciała podbiec, lecz Aro wstał z krzesła i zastąpił jej drogę.
- Witaj, Isabello !- przywitał ją wampir i rozłożył ręce w geście objęć, a Edward chciał zaskoczyć go od tyłu, jednak Aro uderzył go w twarz z taką siłą, że Cullena odrzuciło do tyłu i wylądował na posadzce. Alec, który przeszedł przez drzwi jednym ruchem dopadł Edwarda i ramieniem otoczył mu głowę.
- Nie- krzyknęła Bella, a wtedy drogę Aro zastąpił Carlisle z Esme i Jasperem.
- Puść wolno moją rodzinę- wycedził doktor, obnażając zęby- inaczej nie ugnę się przed uśmierceniem Volturi …
- Niedobry Carlisle ugryzie Aro w kostkę i ten kwiknie z bólu- główny przeciwnik udał niewiniątko i po chwili zaśmiał się szyderczo- myślałeś, Cullenie, że nie spróbuję wykorzystać atutów twojej rodzinki? Za plecami moich braci knuję plan, którego błędem był mój syn … mieszaniec nędzny … spłodził dalszą rasę, która jest na wymarciu …
- Mówisz o mojej siostrzenicy?- Carlisle poczuł, jakby odrodziła się w nim dusza, choć nie dał tego po sobie poznać- gdzie jest Tiffani?
- Aoch, moja wnuczka- Aro zaklaskał w dłonie- było tylko pionkiem w tej grze … Wystarczy, że minie godzina, a ona umrze z niedożywienia na własne życzenie …
Carlisle po raz pierwszy stracił nad sobą panowanie i rzucił się na Aro, a wtedy wkroczyła Jane.
Doktor zacisnął zęby i został powalony na ziemię.
- Carlisle !- Esme była rozdarta między widokiem męża i Edwarda, który pozostawał w kleszczach Aleca.
- Isabello- Aro zwrócił się do synowej doktora- czy jeśli zgodzisz się wstąpić w moje szeregi razem ze swoją rodziną, to uczynię ci ten zaszczyt, że oszczędzę resztę tych wypłuczyn, co zwie się wampirami …
- Oszczędź nas wszystkich- Bella chciała skorzystać ze swojej tarczy mentalnej, ale coś ją blokowało- proszę, Aro …
Wampir zaśmiał się, ale żona Edwarda wiedziała, że musi, ale to musi z nim rozmawiać dopóty Rosei Alice nie odnajdą Tiffani.
Tymczasem wymienione wampirzyce szukały według wizji Alice pomieszczenia, w którym znajdowała się siostrzenica doktora.
- Poczekaj- Alice przyłożyła rękę do jednej z witryn i siłą wampira oderwała drzwi.
Ich oczom ukazał się nędzny widok. Tiffani leżała blada jak ściana w jaskrawych więzach przytwierdzona do ściany lochu.
- Tiffy- Alice przypadła do siostry i objęła ją- co oni z tobą zrobili …
- Jeszcze tylko pół godziny i umrę- wyszeptała, a usta miała spieczone.
- Ty nic nie piłaś przez blisko dwa miesiące- Rosalie była przerażona- musimy cię z tą uwolnić …
-Tylko krew tych szczurów może zabić tę więzy- odrzekła Tiffani- to jedna ze sztuczek Aro …
Rose z wściekłością wbiła w zęby w nadchodzące zwierzę i po chwili pomazała krwią jaskrawe sznury, który znikły, a Tiffani opadła w ramiona sióstr.
- dziękuję, Rosalie- szepnęła dziewczyna, a tymczasem Alice wlała do jednej z fiolek krew myszy i zmusiła Tiffani, by ją wypiła.
Dziewczyna ze wstrętem odmawiała, a wtedy Rose siłą wmusiła ją, by wypiła krew. Gdy spadła ona do wnętrza wampirzycy, to powoli zaczęła się podnosić. Choć nadal słaba, oparta o ramiona sióstr, wydostała się z tego rozpaczy obrazu.
Gdy Tiffani stanęła bosymi nogami na kamiennych schodach, wyczuła zmysłem dojrzałego wampira, że ktoś nadchodzi.
Alice podtrzymywała siostrę, a Rosalie przyjęła pozycję obronną. Okazało się, że byli to Marek i jego brat Kajusz.
- To Cullenowie- Marek spojrzał ze zdumieniem na córki Carlisle’a- doktor was tu przysłał?
- Aro uwięził siostrzenicę Carlisle’a, Tiffani- powiedziała Alice- wykorzystał magię wampirów Qualpa, by zniszczyć podstępem swoją wnuczkę, Tiffani …
Kajusz spojrzał na Marka, a ten zacisnął pięści.
- Nie oszukujecie nas?- spytał ten pierwszy- czy to nie podstęp?
- Kajuszu, one mówią prawdę- Marek spojrzał gniewnie na brata- znam Carlisle ‘a jak syna, nigdy nie uciekłby się do konfliktu z Volturi … Musimy się udać do sypialni Aro …
Dwa potężne Volturi pomogli dwóm Cullenównom udać się do siedziby ich brata, której drzwi wywarzyli z łoskotem.
Marek dopadł Aleca i ścisnął jego głowę, a ten uwolnił Edwarda, który przypadł do Nessie.
Dziewczynka oddychała, ale była pod narkotykiem.
- Co zrobiłeś mojej córce, bydlaku?- Edward obnażył zęby, a Kajusz podszedł do niego i schylił się nad Renesmee.
- To odmiana tymianku- odrzekł spokojnie- za godzinę się ocknie …
Po chwili Kajusz uderzył Jane, a Carlisle opadł na posadzkę, ciężko dysząc.
- Aro- Marek zrobił krok w stronę brata- dopuściłeś się poważnego wykroczenia …
- Chyba żartujecie- wampir po raz pierwszy zapewne od tysiącleci zbladł- jak tylko wyświadczam wam przysługę …
- Chciałeś mieć nad nami władzę- Kajusz zastapił go z drugiej strony- szykuj się na rychłe potępienie …
Aro chciał wykonać coś dłonią, ale Marek chwycił jego głowę, a Kajusz już trzymał nad nią olbrzymi głaz.
- Nie !- rozległ się czyjś krzyk.
Wszyscy obejrzeli się na dziewczynę o rozczochranych włosach, w białej podartej sukni, która boso i utykając, zbliżyła się do Volturich.
- Nie zabijajcie go- odrzekła- wiem, że dopuścił się haniebnego czynu, ale ja mu wybaczam …
- Tiffani- Carlisle zachrypiał, a siostrzenica utykając, wpadła w jego objęcia. Doktor ucałował jej czoło, głowę, by po chwili znów trzymać swoją maleńką Tiffy.
- Dziewczyno, jesteś pewna?- Marek spojrzał surowo na siostrzenicę doktora, a ta skinęła głową- odbierzcie mu część władzy, ale nie zabijajcie …
- Głupcze, twoja wnuczka ma najczystsze serce z jakim pewnie miałeś do czynienia- Kajusz puścił brata, który opadł na kolana, trzymając się z brzuch.
- chcę wrócić do domu- wyszeptała Tiffani- razem z moją rodziną …
Marek z Kajuszem skinęli głowami i po chwili wnuczka niedoszłego władcy wampirów opuściła mury Volterry w zaciszny dom w Forks.


KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ, CZĘŚĆ TRZECIA W PRZYGOTOWANIU Wink
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 14:57, 07 Kwi 2011 Temat postu:

OMG, OMG!!! Oddychać... Wdech.. wydech...wdech i wydech...
Nie mogę nic powiedzieć, ponieważ wciąż jestem w głębokim szoku.
Czekam na kolejny rozdział,
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiffani
Gość






PostWysłany: Czw 17:12, 07 Kwi 2011 Temat postu:

Miło, że Ci się podoba. Tak zżyłam się z Tiff, że nie mogę się z nią rozstać Smile Myślę już nad nową częścią Smile

Ostatnio zmieniony przez Tiffani dnia Czw 17:13, 07 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Honey
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Książkę piszesz?
Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 17:59, 07 Kwi 2011 Temat postu:

Myśl, myśl! Ale przecież nie musisz kończyć z Tiffy. Zmień jej wygląd lub imię i obsadź w nową fabułę!
Czekająca,
Honey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renesmee
Moderator



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wampirzyca

PostWysłany: Czw 18:06, 07 Kwi 2011 Temat postu:

I bardzo dobrze, bo ta była niezła. No i obiecałaś mi pewną akcję, na którą czekam z niecierpliwością Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.thetwilightsagafanfiction.fora.pl Strona Główna ->
FanFiction
/ Archiwum Opowiadań
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin